Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Wskaźnik wyprzedzający

Wraz z trwającą wiele lat dobrą koniunkturą gospodarczą pojawia się pytanie, kiedy będziemy mieli naturalny element cyklu koniunkturalnego, jakim jest spowolnienie gospodarcze. Są różne znaki świadczące o zbliżaniu się tego momentu. Na przykład rosnące przekonanie, że ceny nieruchomości nigdy nie spadną. Albo duża ilość przejęć banków, również w Polsce. Bankierzy przejmujący są lemingami wierzącymi, że słupki mogą tylko rosnąć, a bankierzy przejmowani są szczęśliwi, że się keszują.

Duże, globalne kryzysy lubią zaczynać się w USA. Czy można przewidzieć, kiedy się to stanie? Bardzo dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym krach jest zapas domów do sprzedaży, czyli iloczyn domów oferowanych przez miesięczny poziom sprzedaży. Dla osób które zapomniały czym jest iloczyn i iloraz, wskaźnik na poziomie x oznacza, że gdyby nie pojawiły się nowe domy na rynku i sprzedaż w kolejnych miesiącach była na takim samym poziomie, to trzeba by x miesięcy na sprzedaż wszystkich domów na rynku. Im mniejsza liczba tym bardziej rozgrzany rynek nieruchomości, im większa liczba, tym tworzy się ‘glut’ na rynku, coraz więcej lokali nie może znaleźć nabywcy.

Tak wygląda wykres od roku 1963, na szaro zaznaczono recesje:

Jak widać, prawie zawsze zapas domów rośnie na wiele miesięcy przed oficjalnym wejściem w recesję. Coś się zepsuło w lipcu 2005, gdy wskaźnik zaczął dynamicznie rosnąć. Potem mieliśmy apogeum kryzysu i okres spadku zapasów. I od jakiegoś czasu wskaźnik znowu bardzo dynamicznie rośnie.

A tak wyglądają stopy procentowe w USA w tym samym okresie:

Rosnące stopy procentowe, konieczne dla przeciwdziałania inflacji, działają szkodliwie na rynek nieruchomości. Część inwestorów woli wejść w lokaty i obligacje, ucieka z rynku nieruchomości. Rosnące stopy oznaczają rosnące odsetki od kredytu hipotecznego, a to ogranicza popyt na domy. W przypadku kredytów o zmiennym oprocentowaniu, rosnące oprocentowanie prowadzi do niewypłacalności, odbierania domów przez banki i pojawieniu się ich na rynku.

Wiele osób błędnie rozumuje, że kryzys zaczął się w 2008 roku. W rzeczywistości źródło kryzysu tliło się już wiele lat wcześniej. Niskie stopy procentowe od 2000 spowodowały napęcznienie bańki hipotecznej, a rosnące od 2005 stopy procentowe spowodowały jej pęknięcie, ze szczytem kryzysu w 2008.

Wiele wskazuje na to, że sytuacja się powtarza. Jeżeli jeszcze raz spojrzymy na wykres, zobaczymy okres niskich stóp procentowych od 2008. Od 2015 oprocentowanie zaczęło rosnąć, a wraz z nim zapasy niesprzedanych domów. Jesteśmy gdzieś tak w roku 2006 lub 2007, jeżeli nałożymy obecną sytuację na poprzedni cykl. Mamy niskie bezrobocie, optymizm polityków, ekonomistów i zwykłych obywateli, ludzie są odurzeni prosperity.

Skoro już rozpatrujemy kryzys 2008 i zbliżający się krach 2019/2020, warto spojrzeć na wykres cen złota w tamtym okresie:

Cena była w miarę stabilna do końca roku 2007, gdy nagle zaczęła rosnąć. Smart money wskoczyło na ten rynek widząc zbliżający się krach. Szczyt cen miał miejsce w 2008, w chwili spektakularnych bankructw bankierów. Wraz z załamaniem giełdy ceny złota też poleciały na dół, co może zaskoczyć osoby spodziewające się, że w kryzysie ludzie rzucą się do kupowania złota. Owszem, ludzie rzucili się kreując stronę popytową, ale po stronie podażowej były wszelkiego rodzaje funduszy, dla których złoto było takim samym surowcem jak zboże czy stal. Oni za wszelką cenę potrzebowali płynności, czyli gotówki dla ludzi w panice wycofujących środki z instytucji finansowych. Menadżerowie takich instytucji zachowywali się jak załoga balonu, z którego uchodzi gorące powietrze i leci coraz niżej – wyrzucali z gondoli wszystko, by ciężar był jak najmniejszy. Dopiero gdy się wyprzedali, ceny zaczęły rosnąć, by dojść do szczytu na poziomie $1900.

Gdyby doszło do powtórzenia takiego scenariusza, to ceny złota powinny rosnąć jeszcze do krachu na giełdzie i spektakularnych bankructw, powiedzmy do poziomu $1500. Wtedy powinniśmy zobaczyć spadek na $1200 i trwających kilka lat rajd ze szczytem w pobliżu $3000. To nie prognoza, tylko jeden z wielu możliwych scenariuszy.

Jeżeli na chwile oderwiemy się od rynku amerykańskiego i pomyślimy nad rynkiem polskim, to mamy książkowe powody do rosnącej bańki hipotecznej. Niskie oprocentowanie lokat prowadzi do nieopłacalności trzymania pieniędzy w banku. Część ludzi dochodzi do wniosku, że lepiej zainwestować w mieszkanie pod wynajem. Inni ludzie dochodzą do wniosku, że niskie oprocentowanie skutkuje niską ratą kredytu. To wszystko skutkuje wzrostem cen, co przekonuje jeszcze innych ludzi, że wzrosty cen będą trwać już zawsze i wskakują w bańkę myśląc, że robią interes życia.

Ucieczka inwestorów z rynków wschodzących jest zawsze bolesna dla walut peryferyjnych. Jak pamiętamy ostatnio cena dolara czy franka wzrosła dwa razy, z 2 do 4 zł. Scenariusz, w którym w 2020 dolar będzie kosztował 8 zł wydaje się dziś całkowicie nierealny dla większości Polaków, ale niestety jest niezwykle prawdopodobny. Dla porządku dodam, że scenariusz w którym USA nie są w stanie sfinansować swoich potrzeb budżetowych i dolar się osłabi względem złotówki jest także możliwy, choć dużo mniej prawdopodobny.

Share This Post
Categories
Ekonomia Policja Ważny Wpis

Wytyczne KAS nt rozkułaczania

Polska dryfuje leniwie w stronę Wenezueli. Państwo prawa jest powolutku demontowane. Narasta socjalizm. Obywatele stają się roszczeniowi, rozdawane im pieniądze zaczynają postrzegać jako ‘zdobycze społeczne’. W kraju nie ma żadnej partii niesocjalistycznej, nie tylko w parlamencie, ale poza nim. Jednocześnie każdego dnia pogarsza się sytuacja demograficzna, mamy coraz mniej obywateli w wieku produkcyjnym, coraz więcej emerytów.

Ktoś za to musi zapłacić. Tymi ludźmi będą ci, którzy coś mają. Jako, że jest 21 wiek, służby skarbowe w ciągu kilku minut są w stanie określić gdzie jest przechowywany kapitał. Są to konta bankowe, maklerskie i nieruchomości. W ciągu kilku minut służby mogą zablokować konta i wejść na hipotekę. Nie tylko ofiary, ale również jego matki, żony czy kochanki.

Podejmowane ostatnimi czasy kroki nie są przypadkowe, lecz idą w pewnym kierunku. Proszę sobie przypomnieć, jakie uprawnienia miały służby 5 lat temu, a jakie mają dziś. To wszystko jest zapisane w kolejno uchwalanych ustawach, ale nikt nie zwraca na to uwagi. W ramach strategii powolnego gotowania żaby oraz propagandowego przekazu  “przykręcanie śruby jest wymierzone tylko w przestępców”. I większość ludzi w to wierzy, tak jak wierzyła, że Stalin wysyła na rozwałkę tylko kułaków oraz polskich i japońskich szpiegów. Większość – wtedy i dziś – głęboko wierzy, że uczciwi ludzie są bezpieczni. Historia uczy tego, że niczego nie uczy.

Oto ukaz, który wyciekł z KAS kilka dni temu:

Zupełnie nie zaskoczyły mnie te wytyczne KAS w temacie rozkułaczania. Wszystko, o czym od tylu lat ostrzegałem jest tu czarno na białym, podkreślone na czerwono. Jak jest typowana ofiara? Oceniany jest stan majątkowy, dyskutuje z innymi oprychami, co ofiara ma i co można szybko zrabować. Od razu majątek ma być blokowany, aby ptaszek nie prysnął. I politrucy mają ręce pełne roboty, trzeba funkcjonariuszom tłumaczyć, że ta ciężka praca (kto lubi słuchać płaczu ludzi obrabowanych z dorobku życia) jest ku chwale ojczyzny i jej socjalistycznych zdobyczy!

Od początków tego bloga agresywnie naganiam na zakup złota jako formę zabezpieczenia majątku przez łapczywymi zakusami socjalistycznego państwa. Przedsiębiorca nie może mieć żadnego łatwego do namierzenia majątku, poza środkami obrotowymi. Inwestowanie w cokolwiek w Polsce, budowanie nieruchomości czy posiadanie środków trwałych, jest dziś skrajnie nieodpowiedzialne.

Przedsiębiorco. Pamiętaj, że jeżeli masz majątek i jest on widoczny, to oni do ciebie przyjdą. Wcześniej czy później, ale przyjdą. Nad ranem, w kilka osób, uzbrojeni, i konta już wtedy będą zablokowane. Wezmą ile chcą i będziesz się cieszył, jeżeli cokolwiek ci zostawią.

Tylko nie piszcie potem w necie, że nikt was nie ostrzegał.

Share This Post
Categories
Polityka Survival Ważny Wpis

Geostrategia Polski

Zachęcam do obejrzenia kapitalnego wykładu. O sytuacji strategicznej Polski mówi dr Jacek Bartosiak.

Interesujące i kluczowe znaczenie ma to, co myślą generałowie w sztabie Rosji. Z moich obserwacji wynika, że oni po prostu dobrze robią swoją robotę. Przygotowują armie do sytuacji, w której będzie potrzebna. Ćwiczą na Ukrainie i w Syrii. Modernizują sprzęt na tyle, na ile pozwalają fundusze. Jeżeli rosyjscy politycy dojdą do wniosku, że trzeba uderzyć na Europę, to mają ku temu odpowiednie narzędzia. Rosjanie starają się przygotowywać do ewentualnej wojny jak inne sprawne państwa, takie jak Szwajcaria, Wlk. Brytania czy Niemcy. Jest znana anegdota: Gdy do śp. Helmuta Karola hr. von Moltkego wpadł nad ranem ordynans z wiadomością: „Wojna z Francją!”, feldmarszałek powiedział: „Plan wojny z Francją – druga szuflada od góry”. Odwrócił się na drugi bok i poszedł spać. I tak działa Rosja.

Podstawowy problem armii rosyjskiej to brak rekruta i jego niskie morale.  Do przeszłości należy słynny pogląd rosyjskich oficerów: “żołnierza nie żałować, baby nowych urodzą”. To widać na poniższej grafice. Co prawda dzietność odbiła się od dna już kilka lat temu, ale nadal nie ma zbyt wielu młodych ludzi, których można brać w walonki. W pokoleniu 15-19 jest wyraźna luka:

W tej sytuacji duży sens geostrategiczny ma przyłączenie do Rosji tych terenów Ukrainy i krajów nadbałtyckich, gdzie dominuje ludność rosyjskojęzyczna. Zasoby ludzkie to w 21 wieku bardzo cenna zdobycz (oczywiście pomijając bezwartościowych czy wręcz szkodliwych ‘uchodźców’). Poniższa mapka tłumaczy zajęcie Krymu oraz możliwy zakres zainteresowania Armii Rosyjskiej:

W wykładzie dra Bartosiaka brakowało mi wytłumaczenia, dlaczego Rosjanie nie odnieśli w Donbasie takiego samego sukcesu jak na Krymie. Inny skład etniczny wszystkiego nie tłumaczy. Z taką przewagą rozstrzygnięcie powinno mieć miejsce w ciągu tygodnia, a tymczasem praktycznie mieliśmy typową wojnę pozycyjną.

Trzeba pamiętać, że Rosja to olbrzymi kraj. Przypomnę, że Rosja graniczy z Norwegią (196 km), Finlandią (1313 km), Estonią (290 km), Łotwą (292 km), Białorusią (959 km), Ukrainą (1576 km), Gruzją (723 km), Azerbejdżanem (284 km), Kazachstanem (6846 km), Chinami (3645 km), Mongolią (3441 km), Koreą Północną (17,5 km) oraz Litwą (227 km) i Polską (210 km). Do Japonii i USA jest z Rosji tylko 4 km przez morze. Dla Polski istnieje w tej chwili jeden groźny wróg – Rosja. Dla Rosji jest mnóstwo miejsc zapalnych na granicach, a armia ma ograniczone zasoby ludzkie, surowcowe i logistyczne.

Porównajmy jak wygląda nasze widzenie świata i jak wygląda świat z perspektywy rosyjskiej (fajna sowiecka mapa):

Rosja jest w dużo gorszej sytuacji niż Polska, jest samotna i otoczona wrogimi krajami. Tak możliwe zagrożenia widzi sztab w Rosji:

W sytuacji dramatycznego wzrostu temperatur na Bliskim Wschodzie, uniemożliwiających bytowanie w takich warunkach, Rosja może obawiać się zalewu migrantów. Podobnie gdy dojdzie do czarnego scenariusza Peak Oil, w którym cena żywności idzie drastycznie w górę wraz z cenami paliw i biedni mieszkańcy Bliskiego Wschodu zaczynają umierać z głodu. Przypomnę, że populacja Rosji to tylko 144 miliony, a populacja mieszkańców Bliskiego Wschodu to 450 milionów (wliczając: Arabię Saudyjską, Bahrajn, Cypr, Egipt, Irak, Iran, Izrael z Palestyną, Jemen, Jordanię, Katar, Kuwejt, Liban, Oman, Syrię, Turcję i Zjednoczone Emiraty Arabskie) i jeszcze 96 milionów w Egipcie. Mogą zadeptać Rosję, wystarczy tylko przejść przez Gruzję i Turcję. Na miejscu rosyjskich przywódców przede wszystkim tam kierowałbym swoją uwagę. Oczywiście dla nas to bardzo optymistyczny scenariusz, dużo lepszy niż forsowanie Morza Śródziemnego przez migrantów.

Ciekawe jest też to, co myślą w sztabie NATO. Pewnie utyskują nad decyzją polityków o rozszerzeniu sojuszu na wschód. NATO nie ma zasobów na obronę swoich nowych członków. I tradycyjnie żołnierze tych krajów nie będą chcieli umierać za Gdańsk, a politycy nie będą chcieli ich tam wysyłać – w końcu pod Gdańskiem nie ma złóż nafty. Generałowie NATO muszą jakoś pić piwo nawarzone przez durnych polityków – muszą jakoś sprawiać wrażenie, że wywiązują się ze swoich zobowiązań sojuszniczych, na przykład trzymając 3500 żołnierzy w Polsce. Przypomnę, że Sowieci mieli w Polsce w 1989 roku 59000 żołnierzy, czyli 17 x więcej, i to miało znaczenie militarne. Przypomnę też, co min. Sikorski mówił przy wódce – nie ma nadziei na wywiązanie się z zobowiązań sojuszniczych przez USA, poza notami dyplomatycznymi i zrzutem ulotek. W/g doktryny Ogarkowa Rosjanie nie będą atakować amerykańskiego kontyngentu, a ten szybko się wycofa.

Polscy przywódcy powinni zaprzestać domagania się zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce. Politycy państw zachodnich nie wyrażą na to zgody, a generałowie NATO uznają to za nadmierne rozciągnięcie sił i stacjonowanie w miejscu, którego i tak nie chce się bronić. Zamiast tego Polacy powinni zaproponować deal taki sam jaki zaproponowali Francuzom w roku 1920 – dajcie nam broń, a my już sobie poradzimy.  I tym razem może pójść nawet lepiej, Niemcy przepuszczą transport przez swoje terytorium. To jest właśnie realpolitik – wiemy, że w razie wojny z Rosją żołnierze ‘sojuszniczy’ zostaną w domach, wiec gramy z takimi kartami jakie mamy. Jedyne co możemy ugrać to sprzęt, który jest nam potrzebny. I to trzeba załatwiać już dziś. Odpuścić nadmierne, nierealne roszczenia wobec NATO, dogadać się i szkolić naszych ludzi na ich sprzęcie.

I tu należy odnieść się do tezy dra Bartosiaka, że pospolite ruszenie jest pozbawionym sensu marnowaniem życia ludzkiego. Przypomnę, że sytuacja w Donbasie temu przeczy. To właśnie ochotnicy uratowali Ukrainę przed całkowitą klęską, ponosząc przy tym ciężkie straty. Obrona terytorialna ma sens, jeżeli jest dobrze wyposażona, przeszkolona i skutecznie współdziała z regularnym wojskiem. O ile wiem, to nasz sztab główny też ma takie zdanie i nie zamierza tworzyć OT jedynie w taki sposób, że przydzieli każdemu chętnemu kałasznikowa i 100 sztuk amunicji.

Skoro NATO nie ma woli ani zasobów by bronić Polski to analogicznie Polska nie ma woli ani zasobów by bronić Bałtów. Tym bardziej, że Litwini w ogromnej większości gorąco nienawidzą Polaków. Skoro tak, to niech się bronią sami.

Unia Polsko-Litewska była strategicznym błędem. Rzeczpospolita wzięła na siebie ciężar obrony Litwy przed Rosją i Szwecją. Dziś wszelkie wchodzenie w unie z Ukrainą czy Bałtami skończyłoby się tak samo. Niech więc sobie mają te państwa tak długo jak się da, a potem niech wiążą możliwie duże siły wroga. Możemy im wysłać pomoc humanitarną.

Dr Bartosiak mało wspomniał o konsekwencjach ekonomicznych wojny z Rosją. A to jest czynnik odstraszający, nawet dla polityków z Rosji. Wojna miałaby katastrofalne skutki dla obu stron. Weźmy taki przesył gazu z Rosji do Europy. Przecięcie rurociągu jamalskiego i nordstreamu (chyba mamy jakąś tam szczątkową zdolność operacyjną na Bałtyku, żeby przeciąć choć jedną rurę?) oznaczałby straty dla Rosji, wyłączenie pewnej ilości przemysłu/energetyki na zachodzie i zimno w domach w Niemczech. A gaz to tylko jeden z setek konsekwencji konfliktu na dużą skalę.

Rosja kopiuje USA w doktrynie wojskowej, tylko robi to tanio. Zamiast wysyłać drogie bombowce, wysyła taniego drona, a bombardowanie robi artyleria. Kluczowe jest odzyskanie przewagi w powietrzu przez NATO i późniejsze zniszczenie artylerii. Trzeba szukać słabych miejsc systemów obrony i tam uderzać.

Armia rosyjska niekoniecznie musi działać jak w czasie pierwszej wojny w Czeczenii, gdzie nieudolni dowódcy po pijaku wysłali czołgi do szturmu Groznego, co skończyło się ich zlikwidowaniem z zwykłych ręcznych RPG. Tak działa system Arena, dający aktywną obronę rosyjskiego czołgu:

Tak jak dr Bartosiak można być umiarkowanym optymistą. Wojnę z Rosją da się wygrać, w końcu w XX wieku trzy razy udało się nam usunąć żołnierzy rosyjskich z naszego terytorium (1915, 1920, 1989).

Wojna jest formą gry strategicznej, tylko że plansza jest dużo większa i stawką jest ludzkie życie. Trzeba, by nasz sztab miał taką samą wysoką jakość pracy jak sztab rosyjski i wtedy damy radę wygrać w tej grze.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Bankructwo Illinois

O bankructwie USA i poszczególnych stanów ostrzegałem od wielu lat. I w końcu się to dzieje. Bankructwo dotyka stanu Illinois, dobrze znanego wielu rodakom ze względu na Chicago, zamieszkiwane przez milion Polaków. Oto co ma na ten temat do powiedzenia pani zajmująca się nadzorem nad finansami stanu.

Zwróćmy uwagę na zatrzymany obraz powyżej, jak bezradnie są rozłożone ręce i jak równie bezradnie są podniesione brwi. Amerykańska wersja “nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi”. Szmalu nie ma i nie będzie, drogi podatniku.

Warto też zwrócić uwagę, jak w 2:52 ta miła pani wyraża swą dumę (sic!) z tego, że co prawda wraz z innymi urzędnikami/politykami doprowadziła stan Illinois do bankructwa, ale starała się go jednocześnie chronić. To mi przypomina wypowiedz dyrektora niemieckiej mennicy z roku 1922, który był dumny z tego, że co prawda kraj jest w stanie hiperinflacji, ale on jako prezes mennicy daje radę na czas wprowadzać nowe nominały i drukować ich wielkie ilości.

Dodam tylko, że termin uchwalenia budżetu upłynął w piątek o północy i jak łatwo się domyślać, nie został on uchwalony.

Wytłumaczenia tragicznej sytuacji finansów Illinois podane w filmiku są oczywiście nieprawdziwe. Na prawdę chodzi o to, że władzę w lokalnym parlamencie mają ludzie mający poparcie polityczne grup wpływu. W Chicago są to zorganizowane mniejszości etniczne (czytaj: murzyni i latynosi) oraz związki zawodowe, w szczególności te skupiające pracowników stanowych (szkoły, więzienia, policja, urzędy, itp). W efekcie rozkwitł socjalizm w iście wenezuelskim stylu. Po kilkunastu latach pracy w urzędzie otrzymuje się przez resztę życia bajońskie emerytury, a pracownicy zatrudnieni przez stan mają też niezwykle obfite wypłaty wraz z mnóstwem drogich dodatków. Natomiast kolorowi cieszą się socjałem na przykład w postaci darmowych mieszkań (tzw. Section 8) i służby zdrowia.

Nikt tego nie uzdrowi, bo żeby uzyskać władzę trzeba uzyskać w wyborach poparcie grup wpływu, a żadna z tych grup nie poprze kandydata, który zechce uzdrowić sytuację obcinając przywileje. Dlatego od dekad funkcjonuje taktyka ‘kopania puszki po ulicy’. Skoro dało się przeżyć cały rok zadłużając się – uda się przeżyć i następny bez wdrażania reform.

Oprócz takiej korupcji politycznej jest też i zwykła korupcja kryminalna, czyli wykorzystanie stanu do nabicia własnych kieszeni. Chicagowscy politycy są tak skorumpowani, że są specjalne rankingi upadłych polityków i specjalne wpisy w Wiki. Warto wspomnieć choćby o dwóch kolejnych gubernatorach, którzy niedawno zostali skazani na wyroki więzienia w spektakularnych sprawach karnych. Ten wcześniejszy za zbieranie łapówek za prawa jazdy na ciężarówki na swój fundusz wyborczy, a drugi za próbę przehandlowania kogo ma wyznaczyć na miejsce w Senacie USA w miejsce Baracka Obamy w związku z jego wyborem na prezydenta.

Oczywiście aktywni pozostają pożyteczni idioci, jak zawsze w takich sytuacjach. Przy okazji każdej debaty o cięciach pojawiają się różne egzotyczne grupki, na przykład osoby jeżdżące na wózkach blokujących debatę i protestujących przeciwko cięciom wydatków na opiekę medyczną. I w świat lecą obrazki wynoszonych biednych, bezbronnych inwalidów:

Oprócz tej tragicznej (powyżej), sytuacja ma swoje zabawne konsekwencje. Na przykład stan nie wypłaca wygranych z loterii, zarówno stanowej jak i międzystanowej. W niemal całym kraju da się grać w Mega Million, a organizacją i wypłatą zajmują się poszczególne stany. Wypłaty wygranych, jak to w loterii, są tylko małym procentem wpłacanych pieniędzy, ale Illinois zawłaszcza 100% puli. Dlatego gracze jadą grać do sąsiednich stanów, na wszelki wypadek gdyby coś wygrali, co jeszcze pogarsza sytuację budżetową.

Amerykański stan jest czymś prawie takim jak państwo, tylko że niektóre uprawnienia zostały przekazane rządowi federalnemu. Nie ma granic celnych, ograniczeń w przepływie ludzi i kapitału, własnej waluty i polityki zagranicznej. Ale już policja jest w gestii gminy, a część sił zbrojnych w gestii gubernatora (Gwardia Narodowa jest wojskiem stanowym). Tak więc stan nie może wydrukować waluty, aby zapłacić swoje zobowiązania. Nie ma ratunku przez wyinflacjowanie się, może tylko zbankrutować lub uzyskać pomoc od rządu federalnego. A ten nie chce tego robić, by inne stany nie zwróciły się o identyczną pomoc z identycznym problemem. Kolejka prawie-zbankrutowanych stanów jest długa.

W Europie w podobnej sytuacji jest Grecja. Też nie może wydrukować własnej waluty i też jest w stanie kompletnego paraliżu politycznego – grupy wpływów nie pozwalają przyjąć gorzkiego lekarstwa. I podobnie jak w Chicago tak i w Atenach kopie się puszkę po ulicy, licząc, że jakoś uda się przetrwać kolejny rok.

Z każdym dniem zbliżamy się też do polskiego defaultu. To nie będzie za tydzień ani za rok, ale wcześniej czy później wydatki na emerytury i wydatki na obsługę zadłużenia będą nie do udzwignięcia przez podatników i dojdzie do bankructwa.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Edge

Kurs akcji zmienia się wraz z upływem czasu, co jest spowodowanie między innymi przez:

  • zmiany makroekonomiczne w gospodarce, w tym zmiany otoczenia konkurencyjnego,
  • zmiany sytuacji ekonomicznej samego przedsiębiorstwa oraz jego perspektyw rozwoju,
  • przypadkowe chaotyczne zmiany (błądzenie) kursu,
  • aktywności spekulacyjne,
  • docieranie informacji o powyższych czynnikach do inwestorów.

Można stwierdzić, że każdego dnia inwestorzy nabywają coraz większą wiedzę o sytuacji spółki oraz jej otoczenia, reagują składaniem zleceń kupna i sprzedaży, przez co wycena zmienia się w taki sposób, że lepiej odzwierciedla obecną i przyszłą wartość spółki. Z drugiej strony każdego dnia zmienia się sytuacja. Mamy trochę tak jak z gonieniem króliczka, coraz to prawie go łapiemy, a on ciągle stara się nam uciec. Graficznym przedstawieniem tej pogoni za trafną wyceną spółki jest jej wykres giełdowy.

Zyski na giełdzie osiągają ci, którzy mają przewagę informacyjną na innymi graczami. W slangu inwestorów nazywa się to egde. Można to osiągnąć na kilka sposobów:

  • white edge – przewaga poprzez pracę analityków nad publicznymi aportami,
  • gray edge – wnioski wyciągnięte z zasłyszanych plotek czy kuluarowych wypowiedzi osób zarządających,
  • black edge – informacje mające znaczenie dla notowań jeszcze nie ujawnione w oficjalnym komunikacie spółki, przejęte przez osobę spoza spółki i celowo wykorzystane dla uzyskania zysku z zakupu lub sprzedaży walorów.

W krajach rozwiniętych rynek akcji jest kontrolowany bardziej niż w Polsce, gdzie nawet wielumilionowe afery typu PMI SA przechodzą bez echa, bez reakcji prokuratury, bez wyroków. Mając dostęp do baz danych łatwo jest wyłapać sytuację, w której walory jakiejś spółki zostały zakupione lub sprzedane w dużej ilości na krótko przed publicznym ujawnieniem znaczącej informacji. Można się domyślać, że ktoś nielegalnie wszedł w posiadanie kluczowej informacji i ją wykorzystał.

Dlatego właśnie tak trudno jest odnieść sukces jako indywidualny inwestor giełdowy lub walutowy. Zwykle inwestor ma przeciwko sobie profesjonalnych graczy, którzy wiedzą lepiej od niego i szybciej reagują na nowe informacje. Bycie indywidualnym inwestorem jest tak samo głupie jak próba bicia się na ringu z profesjonalnym bokserem lub gra z profesjonalistami w pokera. Proszę spojrzeć na wykresy z kluczowych momentów, na przykład przy wypowiedziach Trumpa czy wcześniej, polskiego rządu nt. opodatkowania KGHM. Nowa wycena zachodziła w czasie pojedyńczych sekund. Gdy drobny inwestor wracał do domu po pracy, uruchamiał komputer i chciał złożyć zlecenie, było już dawno pozamiatane, o ile oczywiście nie miał automatycznych zlecen typu stop loss. Inny przykład: gdy inwestor czyta artykuł prasowy i dochodzi do wniosku, że warto zainwestować w daną spółkę, to uruchamia platformę transakcyjną tylko po to, by stwierdzić, że spółka już zdrożała…

Na szczęście dla nas nie wszystko jest całkowicie stracone. Duzi, profesjonalni gracze, którzy są naszymi przeciwnikami, myślą niezwykle sztampowo. Oto kilka przykładów:

  • wiara w dolara, jako “bezpieczną przystań”, najbezpieczniejszą walutę świata, podczas gdy w gruncie rzeczy rząd USA od dekad robi wszystko co możliwe by zniszczyć siłę nabywczą dolara, co się ostatecznie musi udać,
  • wiara w obligacje USA, jako najbardziej płynne aktywo, nie obarczone ryzykiem niewypłacalności emitenta, podczas gdy my wiemy, że USA ostatecznie zbankrutuje i zawiesi wypłacalność obligacji albo wypłaci je bezwartościową, hiperinflacyjną walutą,
  • przekonanie, że złoto jest surowcem, takim samym jak ruda żelaza, podczas gdy my wiemy, że złoto jest pieniądzem, który niezwykle mocno rośnie na wartości w sytuacji dewaluacji papierowej waluty,
  • przekonanie, że możliwe jest nieskończone zadłużanie się państw, podczas gdy my wiemy, że współcześnie rosnące zadłużenie państw musi skończyć się ich bankructwem,
  • przekonanie, że ropa naftowa jest surowcem, którego zawsze będzie pod dostatkiem, podczas gdy my wiemy, że zasoby ropy mogą się bardzo szybko wyczerpać i płynne węglowodory są trudne do zastąpienia innymi nośnikami energii,
  • przekonanie, że można osiągnąć nieograniczony wzrost gospodarczy przy ograniczonych zasobach planety, podczas gdy my wiemy, że wzrost gospodarczy musi ulec trwałemu zahamowaniu wynikającemu z przeludnienia i wyczerpania kopalin.

Jak wykorzystać tą wiedzę by ograć profesjonalistów, tak jak oni zwykle ogrywają nas, pozostawiam każdemu do przemyślenia.

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka Survival Ważny Wpis

Zarzewie

Świat już dawno nie był tak blisko III Wojny Światowej. Ostatnio chyba w 1983, gdy sowieckie centrum obrony przeciwrakietowej dalo fałszywą pozytywną informację o odpalonych amerykańskich rakietach ICBM i tylko niesubordynacja i nieprzestrzeganie procedur uratowało większość czytelników od śmierci. Gdyby nie płk. Pietrow bylibyśmy dziś radioaktywnymi trupami.

Od miesięcy dochodziły do nas fałszywe informacje ze skorumpowanych mediów głównego nurtu dotyczące Trumpa. Ja o tym wiedziałem, jego wyborcy również, ale sporo osób dało się nabrać. Podobno wygrał wybory dzięki służbom specjalnym Rosji, podobno jest marionetką Putina, podobno ludzie Trumpa zanoszą tajne informacje wprost do ambasady Rosji. Tymczasem Trump okazał się być jastrzębiem, podejmującym stanowcze kroki militarne. Oczywiście wszystkie te kłamstwa, publikowane przez media należące do oligarchów, którzy obawiają się utraty wpływów, nie zostały odwołane.

Zaostrzenie sytuacji zaczęło się od wydarzeń w Syrii. Ktoś rzucił granat z sarinem, zginęło kilkadziesiąt osób (czyli tyle co nic, jak na skalę tego konfliktu). Raczej nie jest to sprawka Assada, ponieważ przestraszył się międzynarodowej interwencji i podzielenia losu Husseina, więc lata temu wpuścił międzynarodowych obserwatorów, którzy wywieźli całe jego ówczesne zapasy. Był to raczej ktoś, kto chciał, żeby świat pomyślał, że zrobił to Assad. I osiągnął to co chciał – amerykańskie rakiety zaczęły spadać na bazy Assada, w których byli lub mogli być również Rosjanie. Innymi słowy, Amerykanie zbombardowali Rosjan, a Putin bardzo tego nie lubi.

Teraz mamy niezwykłe napięcie w Korei. Wszystkie kraje w rejonie koncentrują tam swoje siły. Układ jest niezmiernie skomplikowany i mało zrozumiały dla Polaków. Chiny oficjalnie popierają bratni komunizm w Korei i nie życzą sobie interwencji USA w swojej strefie wpływów, ale Chiny komunistyczne są tylko teoretycznie i cała ta sytuacja psuje im biznes. Japonia jest rozdrażniona rakietami potencjalnie atomowymi, przelatującymi nad ich terytorium i koreańskim rozbójnictwem, między innymi porwaniami japońskich obywateli. Obie Koree nienawidzą Japonii za zbrodnie wojenne. Seul, koreańska stolica, jest w zasięgu stanowisk artyleryjskich Północy i może być zagazowana w parę godzin. Rosja symbolicznie graniczy z Koreą, ale ma swoje ambicje imprerialne. A Ameryka ma już dość tego tłustego koreańskiego zbrodniarza i chętnie by go ukatrupiła, ale ten niestety ma każdą możliwą broń masowej zagłady, jaką był w stanie sobie zorganizować, co sprawę znacząco utrudnia. No i w końcu trzeba pamiętać, że każdego dnia Koreańczycy umierają w obozach koncentracyjnych.

Jakoś tą sytuację trzeba będzie rozwiązać. Na razie próbowano brać na przeczekanie, licząc, że Północ weźmie się głodem. Potem próbowano łapówek. Nic nie działa, oszołom nadal morduje swoich obywatali i straszy resztę świata. Teraz czekamy na jakiś głupi krok, typu odpalenie pocisków stronę okrętu USA. Lub może choćby tylko pretekstu, jakiegoś cienia na radarze, który będzie dobrym powodem. Na miejscu “wielkiego przywódcy” w tych dniach starałbym się mieć bezustannie nad głową co najmniej kilkadziesiąt metrów gruntu i unikać świeżego powietrza.

Skala skoncentrowanych sił jest bezprecedensowa. Najlepiej byłoby, gdyby Rosja, Chiny i Ameryka jakoś się ze sobą dogadały i wkroczyły z wszystkich stron do Korei, albo przynajmniej namierzyły i zlikwidowały watażkę. To jest scenariusz optymistyczny i mało prawdopodobny. W scenariuszu pesymistyczny dochodzi do wojny i odpalenia broni chemicznej lub / i atomowej. I mówiąc eufemistycznie, do dużych strat. Oby tylko na Półwyspie Koreańskim.

Z naszej perspektywy śmierć milionów Koreańczyków może nie mieć większego znaczenia. Ale oprócz potencjalnego początu wojny światowej, ma także ogromne znaczenie ekonomiczne. Korea jest znaczącym producentem elektroniki, więc przez co najmniej rok komponenty stamtąd będą drogie i trudno dostępne, aż nie zostaną przestawione fabryki w innych krajach Azji. To jednak będzie najmniejszy problem. Przez cały rynek finansowy przejdzie ogromny szok. Waluty obszarów peryferyjnych (zgadnij, do jakiego obszaru zalicza się Polska) stracą dużą część wartości w ciągu minut. Rano banki z obszarów peryferyjnych będą najechane przez klientów wycofujących twarde waluty. Te skończą się w ciągu paru godzin i konieczne będzie ‘tymczasowe’ wstrzymanie wypłat w walutach i przelewów międzynarodowych. Błyskawicznie zabraknie towarów z importu. Bez wymiany walutowej międzynarodowy handel i produkcja staną, ludzie masowo stracą pracę, zacznie się głęboka recesja.

W międzyczasie ropa, frank i dolar mocno w górę. Rynki finansowe będą zamknięte przez wiele dni, gdy się otworzą akcje i obligacje długo będą szukać dna. Złoto inwestycyjne  natychmiast przestanie być możliwe do nabycia, bo nie będzie żadnych sprzedawców, być może nawet sklepy jubilerskie zostaną wyczyszczone. Pod zamkniętymi siedzibami dilerów kruszców ustawią się długie kolejki i wszyscy będą mieli to samo pytanie – “jakim prawem jest zamknięte i nie sprzedajecie”?

Warto zwrócić uwagę na rosnące od paru tygodni ceny kruszców. Dawno nie widzieliśmy tak długiego rajdu i cen rosnących niemalże każdego kolejnego dnia. Wygląda to tak, jakby mocne ręce wykupywały wszystko co jest, niezależnie od cen.

Pamiętajmy, że w informacyjnym łańcuchu pokarmowym jesteśmy na samym końcu. Dowiemy się na końcu. Nikt nie powie w TV, że jutro wybuchnie atomówka nad Koreą.

Na szczęście tego bloga czytają osoby, które w większości już wiele lat temu zabezpieczyły się na taką ewentualność.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

WIBOR a miesięczna rata kredytu hipotecznego

Jeszcze kilkanaście lat temu kredyty hipoteczne były w Polsce prawie nieznane. Nie dlatego, że banki nie znały tego typu produktów lub gardziły zarobkiem z takich kredytów. Po prostu w środowisku wysokich stóp procentowych (na przykład WIBOR 20% w 2000 roku) odsetki byłyby tak wysokie, że prawie żaden kredytobiorca nie byłby w stanie obsłużyć kredytu na mieszkanie.

Jakie przykre konsekwencje ma próba sprzedawanie kredytów hipotecznych w takich warunkach można przekonać się wspominając kredyt Alicja oferowany przez PKO BP od 1995 roku. Bank zakładał, że stopy WIBOR niedługo spadną, więc kredytobiorca spłacał tylko część odsetek, a reszta dopisywana była do sumy kredytu, który puchł jak balon. Kwota niespłaconego kredytu gwałtownie rosła, ponieważ niespłacone odsetki kumulowały się wraz z kolejnymi odsetkami od odsetek… Ot, magia procentu składanego. A ponieważ stopy procentowe mocno spadły dopiero w okolicy roku 2003, to wielu kredytobiorców stało się ‘posiadaczami’ ogromnego i niespłacalnego długu wobec PKO.

A skoro już jesteśmy przy roku 2003, to warto przypomnieć sobie dwa wykresy:

Jest widoczna korelacja. W 2003 roku WIBOR osiągnął niski poziom 5% i banki dostrzegły możliwość szerokiego wprowadzenia kredytów hipotecznych do swoich ofert. Zaczęły ich udzielać i popyt na nieruchomości gwałtownie zaczął rosnąć. W efekcie mieliśmy gwałtowny wzrost cen i bańkę hipoteczną.

I drugi wniosek – mamy obecnie ekstremalnie niski poziom WIBOR, który raczej niżej nie spadnie, i który raczej będzie rósł śladem zbliżającego się wzrostu stóp procentowych w USA.

Kredyty hipoteczne w Polsce są sfinansowane krótkoterminowymi lokatami i środkami zalegającymi na kontach osobistych. Ich oprocentowanie może zmienić się bardzo szybko i najprawdopodobniej będzie rosło. Banki nie chcą podejmować ryzyka tego, że za depozyty trzeba będzie płacić więcej niż będzie przynosić kredyt, więc banki oferują wyłącznie kredyty o zmiennym oprocentowaniu. Pisałem już o tym kilka razy – to jest tykająca bomba ekonomiczna, o której prawie nikt nie wie, zarówno kredytobiorcy jak i sprzedawcy kredytów. Skala problemu jest duża, ponieważ kredytów hipotecznych w złotówkach mamy dwa razy więcej niż we franku, mowa jest o 200 miliardach złotych.

Brak kredytów o stałym oprocentowaniu wynika z kilku faktów. Złotówka jest walutą wysokiego ryzyka i nikt rozsądny nie chce zamrażać kapitału w lokaty na 20 czy 30 lat bo może go dotknąć scenariusz ‘od pucybuta do milionera’, ale w polskiej wersji. Różnica jest taka, że w Ameryce ludzie dorabiają się od zera do miliona, a w Polsce milioner bardzo łatwo może zostać pucybutem (w wersji optymistycznej) albo być rozstrzelanym (w wersji pesymistycznej).

Poza tym do ludzi przemawiają liczby. Kupując kredyt w banku nikt nie pyta o hipotetyczne ryzyko wzrostu WIBORu, tylko o wysokość miesięcznej raty na daną chwilę. I tak skoro długoterminowa obligacja RP płaci dziś 4,3%, to list zastawny będący finansowaniem dla hipotek musiałby płacić 5,3%, czyli kredyty o stałym oprocentowaniu musiały by być po 6-7%. Zamiast tego mamy kredyty o zmiennym oprocentowaniu w wysokości powiedzmy nieco ponad 4%. I tak dla kredytu 300k / 20 lat kredyt może kosztować przy 2200 zł miesięcznie przy stałym oprocentowaniu lub 1800 zł miesięcznie przy zmiennym.

Większość ludzi wybierze zmienne oprocentowanie nie zdając sobie sprawy z tego, że jeżeli WIBOR wyskoczy na 20% to miesięcznie przyjdzie im do zapłaty 5300 zł… Która rodzina będzie w stanie to udźwignąć? A w perspektywie 20 lat mamy taką sytuację pewną jak w banku, to nie jest ‘jeżeli’ a ‘kiedy’. Wystarczy tylko przypomnieć sobie o ciągle rosnącym zadłużeniu państwa, o chwiejącej się UE, o niedofinansowanym ZUSie. Każde duże tąpnięcie skutkować będzie natychmiastowym wystrzałem WIBORu. I w takiej sytuacji państwo polskie będzie zajęte ratowaniem samego państwa, a nie ratowaniem kredytobiorców, nawet jeżeli jest ich parę milionów. Przerzucić tego ciężaru nie da się na banki. One po prostu nie wytrzymają kapitałowo sytuacji, w której będą musiały płacić rynkowe stawki za depozyty i nie będą mogły tego przerzucić na kredytobiorców hipotecznych.

Z tego zagrożenia zdaje sobie sprawę KNF. Proszę zapoznać się z dokumentem w tej sprawie.

Trzeba nadmienić, że cały ten problem nie istniałby w systemie pieniądza złotego. W takim reżimie kredytodawca może być spokojny o siłę nabywczą deponowanego kapitału i żąda za niego jakieś 3%. Nie zdarzają się wzrosty oprocentowania, ponieważ w takim systemie nie ma inflacji. Banki mogą udzielać kredytu nawet na 20 – 30 lat bez obaw o wzrost odsetek. Tak to działało w USA przez 150 lat, do połowy XX wieku.

Gdy dojdzie do takiego gwałtownego wzrostu WIBOR zobaczymy odwrotne ruchy na obu powyższych wykresach. Gdy WIBOR pójdzie w górę, to dostępność kredytów spadnie w okolice 0. Podaż mieszkań gwałtownie wzrośnie ponieważ większości kredytobiorców nie będzie stać na spłatę całości kredytu ani na spłacanie rat w kwocie 2 – 3 razy większych. Równowaga podaży i popytu na nieruchomości odnajdzie się na zupełnie innym poziomie, ceny gwałtownie spadną. Wcale nie wykluczam spadku cen o połowę w ciągu 2 lat od zaistnienia problemu.

Jeżeli rząd nadal nie będzie pozwalał bankrutować kredytobiorcom to będziemy świadkami śmierci cywilnej dla milionów Polaków i kolejnej fali emigracji. Jeżeli pozwoli, to spadki cen będą jeszcze większe, nasilone masowym wysyłaniem kluczy do mieszkań bankom.

Narastające zadłużenie wielu państw świata i ogromna skala dodruku walut zbliżają nas do tego momentu. Fala podwyżek stóp procentowych już się zaczęła w USA. Powoli zbliżamy się do tego momentu. I jak zwykle dowiemy się z prasy, że nikt tego nie przewidział.

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka Ważny Wpis

Urodziny

Jest dziś okazja do świętowania – ten blog ma już 10 lat. Szmat czasu, wiele trafnych prognoz, kilka nietrafionych, wiele tysięcy godzin poświęconych na pisanie, ponad 2 000 wpisów, ponad 18 000 komentarzy.

We wpisach zwykle opisuje drobne aspekty otaczającej nas rzeczywistości, szczególnie te związane z władzą i pieniędzmi. Przy okazji dzisiejszego jubileuszu chciałbym pochylić się nad ogólnym obrazem otaczającej nas rzeczywistości.

Zacznijmy od uporządkowania posiadanej wiedzy. Oficjalnie system społeczny w jakim żyjemy zwykło się nazywać liberalno-demokratycznym. Na Wikipedii jest to katastrofalnie opisane, szkoda nawet linkować, ale chodzi o to, że system polityczny opiera się na demokracji przedstawicielskiej, natomiast system ekonomiczny opiera się na prywatnej własności i wolnym rynku. Podstawę filozoficzną dla demokracji ukształtowały rozważania Arystotelesa 2500 lat temu, natomiast powstanie liberalizmu jest opisane, tym razem sprawniej, w Wikipedii.

Od czasu gdy piszę tego bloga nabieram przekonania, że system zaczyna ewoluować w kierunku czegoś, co jeszcze nie jest zdefiniowane i nazwane. Nie ma jednego lidera, takiego jak Hitler, od którego można nazwać system, ale zmiany następują równocześnie w obrębie wszystkich krajów Zachodu. Nie ma podstawy filozoficznej, nie ma książki w stylu Main Kampf, do której można zajrzeć i przeczytać o co chodzi. Dotychczasowe podziały na prawicę i lewicę straciły sens. Brak jest nazwy tego nowego systemu, neoliberalizm jest całkowicie mylący, bo jak coraz więcej osób zauważa neoliberalizm ma tyle wspólnego z liberalizmem, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Dużo bardziej pasowałoby użycie dawnego słowa ‘zamordyzm’.

Hitleryzm był budowany w oparciu o paranoje składającą się z dwóch elementów: zagrożenia wewnętrznego (żydowskiego) i zagrożenia zewnętrznego (państwa d. Ententy). Stalinizm był także budowany na podobnych zasadach: wewnętrznej walki z wrogami ludu w ZSRR oraz zewnętrznej walki z kapitalizmem światowym w ramach tak zwanego eksportu rewolucji. Współczesny zamordyzm jest również budowany na dwóch filarach: wewnętrznego zagrożenia powszechnego dobrobytu przez kapitalistów oraz zewnętrznego wynikającego z napływającego do nas terroryzmu.

Zagrożenie terroryzmem jest fikcją. Współczesne społeczeństwa zachodnie charakteryzują się ogromnie rozbudowaną infrastrukturą. Gdyby rzeczywiście terroryści chcieli zaatakować Zachód, to mogliby utrudnić życie milionów ludzi przy pomocy kilkunastu czy kilkudziesięciu ludzi. Nie trzeba wjeżdżać ciężarówką w tłum i przypadkowo gubić w szoferce dokument tożsamości (sic!). O wiele taniej, łatwiej i bezpieczniej jest wysadzić tamę, ropociąg czy słup wysokiego napięcia. Jeżeli takich działań nie obserwujemy to oznacza, że terroryści nie są realnym zagrożeniem. Są tylko wytworem propagandy, który ma odebrać obywatelom ich prawa, dając złudzenie bezpieczeństwa, które tak naprawdę nigdy nie było poważnie zagrożone. Stąd te wszystkie ‘akty patriotyczne’, od Patriot Act z 2001 do szeregu niedawnych polskich ustaw o inwigilacji obywateli, zgromadzeniach, etc. Co więcej, przykład Izraela pokazuje, że łatwo jest zwalczać terroryzm uliczny – wystarczy każdemu człowiekowi kazać nosić karabin i nauczyć go strzelać. Na Zachodzie tego nie mamy, ponieważ władza wie, że zagrożenie nie istnieje i nie chce, żeby broń została użyta do obalenia prawdziwego zagrożenia, jaką jest obecna neomarksistowska władza.

Tworzenie napięć między szerokimi masami otrzymującymi socjał a dawcami kapitału również jest przerysowany i nieuzasadniony. Nie przekonują mnie bajania o miliardowej czarnej strefie w poszczególnych krajach Zachodu, co ma usprawiedliwiać drakońskie przepisy o (braku) tajemnicy bankowej, procedury AML/KYC, parcie na wyeliminowanie obrotu gotówkowego. Ten właśnie element zmian, nienawiść do kapitalizmu, wraz z internacjonalizmem, wskazuje, że nowy system jest jakąś mutacją marksizmu.

Zastanawiając się nad tą sytuacją ciągle wraca do mnie powieść Zajdla pt. Paradyzja. Książka została napisana w 1984 roku, czyli w czasach marksistowskiej junty Jaruzelskiego, o której Zajdel miał pewnie kilka rzeczy do powiedzenia. Pewne rzeczy doskonale opisują to, co dziś obserwujemy. W utworze mamy komputery podsłuchujące rozmowy mieszkańców – i dokładnie to samo mamy dziś, gdy w Polsce bite są europejskie rekordy podsłuchów, a Ameryka podsłuchuje prawie cały ruch telefoniczny i mejlowy na świecie. W Paradyzji mamy przeźroczyste ściany i mieszkańców twierdzących, że uczciwy obywatel nie ma się czego obawiać. Podobnie jest dziś, ludzie są masowo przekonani, że tajemnica korespondencji czy tajemnica bankowa to przeżytek działający na korzyść przestępców, a uczciwy obywatel nie ma nic do ukrycia. Ba, ludzie wierzą, że zamykanie ludzi bez sądów i torturowanie ich jest korzystne dla bezpieczeństwa społeczeństwa, ponieważ skutecznie zwalcza terroryzm. Podobnie w latach 30 XX wieku Rosjanie masowo wierzyli, że stalinowski terror jest korzystny, bo pomaga zwalczyć ‘polskich szpiegów i dywersantów’, a Żydów trzeba mordować, bo roznoszą tyfus. Analogie są doskonale widoczne, Zajdla czyta się lepiej niż Orwella.

W ramach zastraszania obywateli w mediach nie pokazuje się krajów, gdzie jest lepiej, jak Singapur czy Szwajcaria. Zamiast tego bardzo często pojawiają się różne kraje-straszaki. Straszak polityczny to Korea Północna – cieszcie się resztkami swobód obywatelskich, tam nie mają nawet tego. Straszak ekonomiczny to Wenezuela – cieszcie się, bo macie dużo więcej rzeczy w sklepach niż oni. Straszak terrorystyczny to Kalifat [ISIS] – jak będziecie fikać, to przyjdą terroryści i was zjedzą albo rozjadą ciężarówką. Tymczasem Zachód powoli dryfuje w kierunku tych państw, przed którymi ostrzega. Swobody obywatelskie zanikają, socjalizm rośnie, państwa powoli stają się zbankrutowanymi państwami policyjnymi.

Zwróćmy też uwagę na powszechne przekonania w Polsce i na Zachodzie. Czy ktokolwiek protestuje, czy słychać jakikolwiek głos w obronie szeregu traconych wolności? Skądże, wolność jest dziś bardzo mało w cenie. Jedyne masowe manifestacje jakie się odbywają to naciski grup interesów w celu utrzymania przywilejów. Społeczeństwa w swojej masie popierają socjał, traktując to jako ‘osiągnięcie społeczne’ a nie zagranie populistyczne, które właśnie doprowadza do bankructwa każdy budżet kraju zachodniego.

Pojawiają się dwa zasadnicze pytania: jak długo to potrwa i jak daleko w tym czasie nowa władza się posunie. Odpowiedz na pierwsze pytanie: wtedy, gdy skończą się pieniądze, najpierw te pożyczane, potem te drukowane, a na końcu te rabowane. Odpowiedz na drugie pytanie: Hitler pokazał, że nie ma granicy, której nie da się przekroczyć, łącznie ze zagazowanie i spaleniem całego narodu, jeżeli zajdzie taka konieczność.

Wszystko wskazuje na to, że będę miał o czym pisać przez następne 10 lat.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Jesienny finansowy sztorm

Na horyzoncie zbierają się ciemne chmury. Wiele wskazuje na to, że czeka nas nieprzyjemny okres w gospodarce. Bardzo prawdopodobne, że dojść może jednak do ponownej globalnej recesji. Oto garść danych i wykresów pokazane z długiej perspektywy, gdzie wiele rzeczy zaczyna być lepiej widoczne.

Wszystko zaczęło się od Chin. Najpierw napuchła bańka na tamtejszej giełdzie, a potem bardzo szybko sflaczała. To był bardzo dynamiczny proces. Teraz indeks zmierza w kierunku 2000 pkt, czyli normalnego poziomu, i tego nie da się odwrócić żadnym dekretem rządu Chin. Wykres 10 letni poniżej.

1Kolejny wykres przedstawia ostatnie 10 lat amerykańskiego indeksu Dow Jones. Spadek z ostatnich tygodni jest dużo głębszy niż zwykła korekta. Zaczyna to wyglądać jak ‘wodospad’. Bardzo źle to rokuje.

2Ciekawy wskaźnik pokazujący okresy spadków przychodów największych spółek w USA. Widać wyraźną korelację z okresami recesji. Jest to wskaźnik wyprzedzający – ten ząbek który widzimy wskazuje na duże prawdopodobieństwo nadciągającej recesji.

3Wskaźnik PMI w Chinach jest najsłabszy od 77 miesięcy! Nie dziwi pomysł rządu Chin na dewaluację juana. Ma to pomóc z eksporcie towarów za granicę. W Polsce odczyt PMI też jest słaby, poniżej oczekiwań. To świadczy o tym, jak bardzo gospodarki świata są połączone.

A teraz wykres, którym posługuję się na co dzień. To ETFy surowcowe, miedź – niebieski, ropa – czerwony, złoto – żółty. Wykres za 10 lat, zaczyna się przed krachem z 2008. Widać jak surowce przemysłowe zachowują się w recesji – ich cena spada. W 2008 widzieliśmy gwałtowne załamanie odpowiadające gwałtownemu zatrzymaniu gospodarki, teraz widzimy pełzający spadek cen, oddający powoli narastającą recesję.

Na wykresie widać jak doskonale złoto poradziło poradziło sobie w ciężkich czasach. Nie ma lepszego zabezpieczenia kapitału w takich czasach w jakich przyszło nam żyć.

4

Pewien fragment dla zarejestrowanych czytelników.

Dodaj do koszyka
Share This Post
Categories
Do Przeczytania Ekonomia Energia Klerykalizm Polityka Ważny Wpis

Poglądy polityczne autora

Na bloga trafiają rozmaici czytelnicy. Niektórzy przychodzą tu od lat, inni trafili gdzieś na linka lub przywiodła ich wyszukiwarka Google. Nie wszyscy mają czas, aby przekopywać się przez wiele lat wpisów celem poznania moich poglądów na sytuację w Polsce, na to, co musi być zmienione, aby jakość życia Polaków mogła wzrosnąć. A przecież oczywistym jest, że trzeba coś zrobić, co widać po ilości Polaków na emigracji i ilości narzekań płynących od tych, którzy jeszcze zostali.

Mój program to szereg większych i mniejszych zmian – od całkowitej zmiany ustroju Polski po usunięcie śmieci z lasów. Zdaję sobie sprawę, że moje postulaty nie uzyskają poparcia niezbędnego do wygrania wyborów, wręcz przeciwnie, przez większość zostanę uznany za niebezpiecznego ekstremistę. Konieczność wprowadzenia zmian jest zbyt trudna do zrozumienia przez szerokie masy, by mogły zostać zaakceptowane. To jest taki paradoks tłumaczący dlaczego niektóre kraje jak na przykład Afganistan czy Etiopia nie są bogate jak Szwajcaria. Po prostu obywatele Afganistanu czy Etiopii są zbyt głupi by zrozumieć co powoduje, że są biedni i co trzeba zmienić, by stać się bogatą Szwajcarią.

Jest to najbardziej widoczne w przypadku kleru – ogromna większość obywateli nie rozumie, że kler katolicki ma destrukcyjne działanie na Polskę, że wysysa pieniądze z budżetu, tworzy z naszego kraju zapyziały skansen,  nie pozwala się państwu rozwijać i wygania mnóstwo światłych osób na emigrację. Większość ludzi wierzy, że kler to grupa dobrych pasterzy bezinteresownie wiodących Polaków ku wiecznemu zbawieniu. Jest to doprawdy przerażające, jak straszną władzę nad umysłami posiada kler w Polsce. Ludzie nie chcą i nie potrafią zrozumieć, że antybiotyki i lot na Księżyc powstały dzięki odrzuceniu wiary bóstwa i dzięki nauce, a nie dzięki modlitwie i zjawiskom nadprzyrodzonym. Smutne też jest to, że we wszystkich państwach wyznaniowych takich jak Polska ludzie są gnojeni przez lokalny kler i jednocześnie wierzą, że kler jest ich błogosławieństwem. Szczególnie kobiety są traktowane jak śmiecie, a mimo to wychowują córki w religii, które będzie je traktować jak śmiecie. Wystarczy przyjrzeć się państwom islamskim by to zauważyć i dostrzec podobieństwa do Polski.

I właśnie dlatego, że nie mogę liczyć na poparcie społeczne mogę całkowicie szczerze opisać swoje poglądy. Nie muszę posuwać się do składania nierealnych obietnic przedwyborczych, o których wiadomo, że nie mogą być zrealizowane, takich, które powinny od razu skreślać polityka w oczach światłego wyborcy, a niestety przynoszą mu głosów hołoty.

Liczę na obfite komentarze. Dzięki nim będę mógł doprecyzować poniższe zapisy zanim umieszczę je w specjalnej zakładce na stronie głównej.

1. Zmiany konstytucyjne

Zmiana ustroju Polski. Porzucenie systemu demokracji przedstawicielskiej na rzecz demokracji bezpośredniej na wzór szwajcarski.

Oparcie ustroju państwa na koncepcji republikańskiej, gdzie każda jednostka jest wolna i większość nie narzuca jej swej woli, o ile jednostka nie narusza niczyjego dobra.

Wprowadzenie do konstytucji zapisu, że żaden czyn nie jest przestępstwem, o ile nie prowadzi do poszkodowania innej osoby (ofiary). Sprawcę czynu nie zalicza się do ofiar.

Wprowadzenie do konstytucji zapisu, że zadłużanie państwa jest nielegalne. Pożyczki dotychczas udzielone państwu zostają skonwertowane na obligacje 50 letnie z zerowym oprocentowaniem.

Oparcie złotówki na złocie.

Usuwanie wszystkich martwych przepisów w Konstytucji.

2. Zmiany prawne

Przywrócenie kary śmierci.

Obowiązkowe świadczenie pracy przez więźniów.

Dwukrotnie wyższy wyrok za przestępstwa dokonane na osobach niepełnosprawnych (dzieci, starcy, inwalidzi, chorzy psychicznie).

Możliwość obrony miru domowego z użyciem broni palnej. Odejście od obecnych rygorystycznych przepisów dotyczących obrony koniecznej.

Odejście od przepisów chroniących podejrzanych i skazanych. Dopuszczenie publikacji wizerunku i danych osobowych.

Zastąpienie wyroków w zawieszeniu krótkimi aresztami.

Legalizacja aborcji.

Usankcjonowanie małżeństw tej samej płci.

Likwidacja przywilejów górników, rolników, nauczycieli i wszystkich innych grup zawodowych.

Depenalizacja stręczycielstwa i opodatkowanie branży.

Depenalizacja niektórych narkotyków i opodatkowanie branży.

Wprowadzenie programu „polski paszport za inwestycje” wzorem niektórych państw UE.

Wprowadzenie odpowiedzialności karnej za kłamstwa w reklamach.

Wprowadzenie odpowiedzialności karnej za niezrealizowane obietnice wyborcze.

Wprowadzenie skutecznej procedury upadłości konsumenckiej.

Drastyczne obniżenie stawek pobieranych przez notariuszy.

Wprowadzenie odpowiedzialności prawnej urzędników. Za popełnione błędy płaci urzędnik z własnej kieszeni.

Ograniczenie ilości wydawanych aktów prawnych. Jak najmniejsza regulacja aktywności podejmowanych przez obywateli.

Wprowadzenie limitu etatów urzędniczych przypadających na milion obywateli.

Zatrudnienie firm doradczych celem optymalizacji działania urzędów, co ma prowadzić do ograniczenia ilości etatów oraz wydatków.

Analiza i wprowadzenie rozwiązań ułatwiających życie obywateli, stosowanych w innych krajach.

Przeniesienie większości czynności urzędowych do Internetu.

3. Zmiany podatkowe

Likwidacja osobnych składek ZUS / KRUS i ich wliczenie do stawek podatku dochodowego.

Objęcie rolników podatkiem dochodowym na zasadach ogólnych.

Zwiększenie kwoty wolnej od opodatkowania i wprowadzenie progresywnej skali podatkowej. Proponowany wygląd połączonej skali podatkowej z ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym.

0 do 12 000 zł rocznie – 0%

12 001 zł do 84 000 zł rocznie – 30 %

84 001 zł i więcej – 25 200 zł podatku plus 50 % od nadwyżki ponad 84 001 zł

Uproszczenie systemu podatkowego, likwidacja ulg, kart podatkowych i ryczałtu. Obliczenie rocznego podatku dochodowego powinno mieścić się w kilku wierszach.

Likwidacja wczesnych emerytur poprzez stanowcze ich opodatkowanie. Emeryci w wieku do 60 lat płacą 99% podatku od pobieranej emerytury.

Likwidacja zwolnienia z VAT dla banków i instytucji finansowych.

Wprowadzenie wysokiej akcyzy na reklamy emitowane w radio, TV i na billboardach.

4. Ochrona środowiska

Program budowy elektrowni atomowych, zastąpienie energetyki węglowej atomową.

Przygotowanie się do budowy instalacji produkujących paliwa syntetyczne z węgla, na wypadek perturbacji związanych z Peak Oil.

Wprowadzenie kaucji zwrotnych za wszystkie butelki plastikowe i szklane o pojemności większej niż 100 ml.

Narodowy program czystości. A. Sprzątanie lasów i innych terenów publicznych z wykorzystaniem osadzonych. B. Wprowadzanie czystości powietrza poprzez eliminację kotłowni przydomowych na rzecz ogrzewania elektrycznego (atom). C. Zwalczenie nielegalnego zrzutu nieczystości do rzek i wód gruntowych. D. Recykling jak największej ilości odpadów.

5. Obrona narodowa

Oparcie obrony kraju na armii zawodowej wspieranej armią ochotniczą (pospolitym ruszeniem). Przeszkoleniem wojskowym mają być objęte jak największa ilość obywateli. Szkolenia mają być dobrowolne i jak najkrótsze. Za udział w szkoleniu wypłacane jest wynagrodzenie. Mundury i broń mają być przechowywane przez obywateli, amunicja ma być wydana w momencie zagrożenia.

Członkostwo w NATO powinno być traktowane jako element o niepewnej przydatności. Nie wolno opierać doktryny obrony o wsparcie NATO.

Należy unikać wysyłania wojsk polskich do działań poza granicami kraju.

Bezpieczeństwo narodowe należy opierać o inwestycje dokonane przez Niemców i Rosję, licząc, że nie opłaca się im atakować i niszczyć kraju, w którym zainwestowało się spore środki.

6. Rozdział państwa od religii

Przejęcie całego majątku Kościoła Katolickiego na rzecz skarbu państwa.

Opodatkowanie przychodów kleru na zasadach ogólnych.

Ustalenie pełnej listy ofiar księży-pedofilów, pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców jak również ich przełożonych, którzy nie reagowali na popełniane przestępstwa.

Zwolnienie kapelanów służb mundurowych z etatów opłacanych przez budżet państwa.

Zakończenie finansowania przez państwo zajęć z religii, uczelni religijnych i innych wydatków na rzecz Kościoła Katolickiego.

Likwidacja Funduszu Kościelnego.

Zakaz uczestniczenia urzędników i polityków w obrzędach religijnych w ramach obowiązków zawodowych. Państwo i aktywność religijna muszą zostać oddzielone jako że państwo jest świeckie i nie jest częścią żadnego kościoła.

Share This Post