Wiele mówi się o rzeczach, które Polaków łączą. Wyróżniamy się na tle innych nacji głęboką religijnością, skłonnością do mocnego alkoholu i łbami golonymi do skóry. Co napawa dumą, jesteśmy jednym z najbardziej pacyfistycznych narodów Europy. Ale jest jedna rzecz, która umyka obserwatorom – niezdrowa ekscytacja opresyjnym prawem.
W każdym portalu z newsami jest przynajmniej jeden news dotyczący zaostrzenia przepisów. W większości przypadków dotyczy on kolejnego szykanowania kierowców. Pisząc ten artykuł zupełnie w losowy dzień zajrzałem na WP. I od razu dwa newsy:
Kierowcy w końcu zapłacą. Nowa stawka ma wynosić 246 zł
“Dziwny” radiowóz. Mogą zatrzymywać kierowców
Kierowcy to są ulubieni chłopcy do bicia społeczeństwa. Zdaje się kierowcy są bardziej znienawidzeni niż księża i politycy.
Na bezprawniku również dwa newsy:
Rozdeptanie muchomora w lesie może słono kosztować Złośliwe wskazywanie komuś niewłaściwej drogi to wykroczenie
Nigdy nie zdarza się, aby w newsach pojawił się temat wzrostu wolności obywatelskich. To nikogo nie interesuje.
I tu mi się przypomniał przedwojenny suchar, który w 1939 okazał się smutną prawdą. Otóż miał iść Izaak do wojska i mówi znajomym, jak to będzie fajnie, że będzie strzelał do Sowietów. Pytają Izaaka: a jak Sowieci będą strzelać do ciebie? Na to Izaak: do mnie? jak to do mnie? za co do mnie?
Ten trend pokazuje naszą zawiść. Liczymy, że dojadą sąsiada, ale nie nas. Przecież my jeździmy dobrze samochodem, a sąsiad, ten złodziej, nie potrafi zaparkować. Do tego depcze grzyby i złośliwie wskazuje drogę w przeciwnym kierunku.
Ta nasza słabość jest pożywką dla populizmu i zamordyzmu. Na tej pożywce urosła w ciągu ostatnich lat istna góra aktów prawnych, zbędnych i opresyjnych. Docelowo, jeżeli się nie zmienimy, to Polska stanie się drugą Białorusią.