Pierwsze zakupy złota jakie dokonałem w roku 2006 miały miejsce w serwisie Bullion Direct. Firma ta miała bardzo ciekawy model biznesowy. Sprzedawała kruszce wyłącznie wysyłkowo, z niską marżą, dużo taniej niż sklep z monetami, który miałem dosłownie dwieście metrów.
W pewnym momencie Bullion Direct wpadł na pomysł rozszerzenia serwisu o platformę C2C, która umożliwiała bezpośredni handel pomiędzy osobami fizycznymi. Było to tak zorganizowane, że klient wysyłał monetę do Bullion Direct, firma weryfikowała oryginalność i stan zachowania monety, a następnie klient mógł wystawić ofertę sprzedaży w cenie związanej lub niezwiązanej z aktualnym kursem metalu. Po sprzedaży Bullion Direct otrzymywał płatność, przesyłał ją sprzedającemu i wysyłał monetę. Można powiedzieć, że firma w ramach swojej marży wykonywała całkiem sporo roboty.
W USA można opatentować model biznesowy. Mało osób wie, że model biznesowy Ebay’a jest opatentowany, tak jak wiele innych. Podobnie zrobił Bullion Direct i otrzymał patent 7.584.135. A tak wygląda diagram dołączony do patentu, obrazujący sposób organizacji wspomnianej platformy:
W 2015 Bullion Direct zbankrutował. Okazało się, że pomysł z C2C nie wypalił. Zasadniczy powód był bardzo prosty – marża w modelu C2C była zbliżona do B2C. Innymi słowy, posiadacz krugerranda mógł go sprzedać w tej samej cenie od ręki dilerowi, co uzyskać po sprzedaży C2C na Bullion Direct. I podobnie, ktoś mógł kupić nowego krugerranda w tej samej cenie od ręki od dilera, co kupując od kogoś używanego krugerranda. I tu jest ten drugi czynnik, który Bullion Direct nie wziął pod uwagę – ludzie wolą nowe monety. Używane, choć jak wiemy tak samo dobre, mają mniejsze powodzenie. Klienci woleli i wolą kupować numizmaty nowe.
W czasie gdy Bullion Direct bankrutował powstała polska wersja platformy C2C o nazwie OtoZloto. Założył ją bardzo sympatyczny p. Maciej Buchaniewicz, wcześniej zaangażowany w Mennicy Wrocławskiej. Dla osób mniej obeznanych z netem link, jak to wyglądało. OtoZloto funkcjonowało aż trzy lata, zanim zbankrutowało. Oczywiście wiedziałem od początku, że to tak się skończy, ale p. Maciej nie pytał, bo sam wiedział najlepiej, a ja się nie narzucałem z moimi poglądami.
Największym problem takich platform w Polsce jest fakt istnienia specjalnego podatku od transakcji między osobami prywatnymi o nazwie PCC. Gdy sprzedaje się złotą monetę o wartości 8000 zł to należy zawrzeć umowę, najlepiej pisemną, i odprowadzić 160 zł podatku. Za podatek odpowiadają solidarnie obie strony. I jak fiskus złapie, że się tego podatku nie zapłaciło, to płaci się 1600 zł + odsetki. Jasne, wiem, że można ukryć fakt zawarcia transakcji. Ale są różne sposoby, żeby fiskus się dowiedział, jak na przykład poprzez przejęcie danych operatora platformy. Generalnie więzienia są pełne ludzi, którzy zakładali, że nikt się nie dowie o tym, co mają zamiar zrobić…
Wobec tego podatku każda platforma C2C w Polsce traci sens i jest skazana na plajtę. Marże dilerów są na podobnym poziomie co stawka podatkowa, co znaczy, że jest jakaś zaufana trzecia strona, której można sprzedać złoto, od której ktoś inny może kupić złoto, i takie pośrednictwo kosztuje niewiele więcej, niż trzeba by zapłacić podatku.
Dodatkowo diler bierze na siebie ryzyko. Na platformie trzeba podać swoje dane obcej osobie, która się dowie, że ma się duże zasoby finansowe. Może wysłać monetę, ale również może nie wysłać. Albo może wysłać falsa. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że każda taka nowa platforma jest testowana przez przestępców, tak jak każde nowe oprogramowanie jest testowane przez hakerów. Brak weryfikacji transakcji przez operatora systemu, zostawianie to użytkownikom, spowoduje, że korzystanie z polskiego serwisu C2C niczym nie będzie się różniło od zakupów na OLX.
A z kolei wprowadzenie weryfikacji monet i bycie tą zaufaną trzecią stroną wymaga posiadania biura w Polsce, założenia działalności w Polsce, posiadania zezwolenia kantorowego (tak tak, na pośrednictwo w zakupie złota trzeba mieć koncesję NBP). Mnóstwo pracy za której nikt z użytkowników serwisu nie będzie chciał zapłacić, bo ludzie tradycyjnie oczekują darmowych usług.
Czy korzystanie z platformy C2C ma sens i czy jest warte tych paru groszy oszczędności, zostawiam ocenie czytelników. Można też zostawiać w komentarzu sugestie, gdzie spotkać się na zakup krugerranda za 8000 zł płatne gotówką, żeby nie było śladów przelewu. Kilka moich sugestii: w swoim domu, w domu kontrahenta, w bramie, w parku, w garażu podziemnym, na basenie, na posterunku policji.