Mało mi zamieszania po wpisach demaskujących Polaków jako zdziczałych zasmradzaczy powietrza, cichych trucicieli sąsiadów. Mimo, że tą wypowiedzią stanąłem nad przepaścią, dziś pójdę o krok dalej. Otóż już od dłuższego czasu pt. komentatorzy demaskowali moje prawdziwe oblicze. Nie ma sensu dalej się z tym ukrywać, muszę wyznać prawdę – przyznaję, że jestem głęboko zakonspirowanym socjalistą.
Jestem zwolennikiem dostarczenia pewnego podstawowego pakietu świadczeń dla obywateli. Państwo z pieniędzy podatników powinno fundować nam służby mundurowe, sądownictwo czy infrastrukturę. Ponadto ludzie nie powinni umierać z powodu ograniczonego dostępu do służby zdrowia oraz a osoby niepełnosprawne i całkowicie niezdolne do pracy powinny móc napełnić żołądek.
W interesie każdego członka społeczeństwa powinna być też rozsądna polityka rodzinna państwa – rodzice powinni być wspierani i to również z kieszeni singli, którzy kiedyś też będą rodzicami lub będą samotnymi starcami – ktoś będzie musiał wypracować i fundować im emeryturę.
Tu należy poczynić pierwsze istotne zastrzeżenie. Osoby czerpiące z systemu muszą partycypować w kosztach. Babcia mająca zapłacić symboliczne 5 złotych częściowej odpłatności za wizytę u lekarza dwa razy zastanowi się, czy spędzanie czasu w poczekalni przychodni jest najfajniejszą formą rozrywki. Podobnie student antropologii zastanowi się kilka razy nad sensem studiowania tego kierunku, zanim wyda ze swojej kieszeni choćby 5% kosztów ponoszonych przez państwo/podatników na jego edukacje. Nie może też być tak, że posiadanie rodziny patologicznej stanie się sposobem na osiąganie dochodu. Należy pomagać parze z dwójką dzieci, przy wyższej liczbie socjal należy odcinać.
Celem wydatków państwa powinno być zapewnienie podatnikom bezpiecznego i zdrowego życia oraz warunków sprzyjających rozwojowi gospodarczemu, z możliwie najmniejszym ograniczaniem swobód obywatelskich i wolności.
Jako, że nie ma nic za darmo, środki na wydatki muszą być zbierane od obywateli w formie podatków. I znowu powracamy do wcześniejszego zastrzeżenia – tylko rozwój gospodarki prowadzi do wzrostu przychodów budżetowych i zakresu wydatków możliwych do udźwignięcia. Problem Polski nie polega na zbyt małych środkach na socjal, tylko na błędnym ich alokowaniu. Można zapytać, co powinno mieć wyższy priorytet – finansowanie awantury w Afganistanie czy zapewnianie bytu najstarszym obywatelom.
Tu pojawia się ciekawy aspekt bilansu korzyści i strat z istnienia oligarchii. Jako prawdziwy lewak mam natychmiast myśli o rozkułaczaniu bogaczy i rozdawaniu bogactwa biednym. Mówiąc bardziej poważnie – mam poważne wątpliwości, czy w interesie narodu jest brazylizacja kraju – Polska z garstką bogaczy i rzeszami należącymi do Pokolenia 1200 brutto, czy może Polska z silną i obszerną klasą średnia?
Była już mowa o godnych zarobkach. Polska byłaby dużo lepszym miejscem do mieszkania, gdyby wydajność gospodarki umożliwiałaby istnienie również godziwych emerytur. Jaki jest koszt utrzymania staruszka przy życiu? Można odnieść się do kosztów życia w Domach Starców Spokojnej Starości. Miesięczny koszt dla osoby samodzielnej wynosi około 1500 zł, dla osoby niepełnosprawnej około 2500 zł. Do tego należy doliczyć koszt służby zdrowia (ukryte świadczenie państwa) i leków (częściowo pokrywane przez państwo) – szacuję, że jest to około 1000 zł.
Jak zwykle pojawia się aspekt hazardu moralnego. Po co zbierać na emeryturę, skoro państwo (z kieszeni podatnika) się zrzuci. Wytłumaczenie jest takie, że własne oszczędzanie powinno umożliwiać życie na wyższym poziomie, z pewnymi luksusami niedostępnymi dla państwowego pensjonariusza.
Niestety w sieci funkcjonują ludzie nie do końca potrafiący zrozumieć konieczność istnienia pewnej podstawowej solidarności międzypokoleniowej. Oczywiste jest, że każdy powinien zatroszczyć się o zapewnienie sobie środków finansowych na starość we własnym zakresie. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z istniejących okoliczności – za komuny nie było specjalnie możliwości dorobienia się, pomijając największych cwaniaków czy aparatczyków. W tym roku przechodzi właśnie na emeryturę pokolenie urodzone w latach 1945-50 i wchodzące na rynek pracy w latach 1965-70. Nawet dziś odkładanie na emeryturę jest wyzwaniem i jest ograniczona do wąskiego grona najlepiej ustawionych. Pokolenie 1200 zł brutto raczej nie będzie grupą dobrze zaopatrzoną na starość.
A teraz spokojnie czekam na gromy, które zaraz się posypią.