Pod koniec lat 40tych dużych prywatnych przedsiębiorstw w Polsce już nie było. Nadal trwała walka komunistycznego reżimu z drobnymi przedsiębiorcami, takimi jak szewcy, cukiernicy czy stolarze. Dlaczego państwu satelickiemu rzekomo najpotężniejszego imperium na świecie tak bardzo przeszkadzali drobni przedsiębiorcy? Czy piekarz naprawdę był śmiertelnym wrogiem ludu, okrutnie ciemiężącym terminujących u niego czeladników? Czy byli oni wrogami ustroju, podtrzymujący podział klasowy, i stanowiący oparcie dla potencjalnej kontrrewolucji?
Odpowiedz na to pytanie pada w wywiadzie z Virginie Despentes, francuską lewacką pisarką:
– Co konkretnie budziło w pani gniew?
– To, że nie jestem nic warta, że mi się nie udało. To ma związek z chrześcijaństwem, w którym gniew i wstyd idą ramię w ramię. Te zjawiska dotyczą nas wszystkich. No i kapitalizm: rywalizacja, wykluczenie też nie pomagają ułożyć sobie życia. Jesteśmy nauczeni, że jeśli nam się nie uda, to powinniśmy się wstydzić. Dlatego tak wielu ludzi odczuwa gniew.
Lewacy = nieudacznicy i pasożyty, często wywodzący się z rodzin chrześcijańskich.
Społeczeństwo składa się z różnych ludzi. Część jest pracowita, próbuje brać sprawy w swoje ręce, ciężko pracuje na zapewnienie bytu sobie i swojej rodzinie. Część to nieudacznicy i pasożyty, którzy nie potrafią wykonywać niczego co byłoby społecznie przydatne. Nie chcą lub nie są w stanie wstawać co rano i ciężko pracować. Tacy ludzie są zawistni i nienawidzą tych, którzy odnieśli sukces. Wydaje się im, że otaczający ich bogaci ludzie stworzyli swój dobrobyt na kradzieży i wyzysku.
W społecznościach prokapitalistycznych poszczególni ludzie doceniają trud piekarza, który wstaje o 4 rano, aby wszyscy mieli na śniadanie świeże pieczywo. Natomiast lewacy wolą, żeby nikt nie miał skoro oni nie mogą sobie na coś pozwolić. Komuniści nie zwalczali przedsiębiorców z powodów ideologicznych, tylko z czystej nienawiści i zawiści.
Taka narracja istnieje dokładnie w tej chwili w Polsce. W komentarzach czytam mnóstwo hejtu pod moim adresem – ludzie, którzy nie mogą pozwolić sobie nawet na gram złota, bo są nieudacznikami, zarzucają mi ‘naganianie na złoto’. I to idzie dalej w tym samym kierunku – mało kto jest wdzięczny deweloperom, za to że tworzą miejsca do mieszkania, raczej słyszy się, że ‘naganiają na zakup mieszkań’. Właściciele sklepów spożywczych nie umożliwiają zakup podstawowych produktów w weekendy, ale ‘zmuszają ludzi do pracy wtedy, gdy powinni mieć możliwość odpoczynku i spędzania czasu z rodziną’. Przykłady można mnożyć, każdy rodzaj biznesu można opluć. Dla lewaków (ale także działaczy Green Peace) najlepiej jest nic nie robić, nic nie mieć, tylko siedzieć i liczyć, że może samo się zrobi albo będzie się dało coś ukraść.
Skoro już o ekologach mowa: charakterystyczne jest to, że w Polsce nikt nie głosuje na Partię Zielonych. Dla przykładu, w Bundestagu mają oni 10% mandatów. To wynika z katolickiego fundamentu polskiej kultury. Z Księgi rodzaju dowiadujemy się: “Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: >Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi<“. W Biblii nie ma nic w stylu: “Nie wysypujcie śmieci w lesie i nie palcie węglem w piecach”.
Despentes ma rację w dostrzeganiu tego łącznika pomiędzy chrześcijaństwem a lewactwem. Dlatego właśnie w Polsce mamy wyłącznie partie lewicowe, mniej lub bardziej klerykalne, nie ma natomiast ani jednej partii prawicowych i liberalnych. Nie ma także w Polsce miejsca na budowanie zamożności całego społeczeństwa poprzez wzrost gospodarczy. Jak powiedział Goryszewski: “Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy będzie dobrobyt – najważniejsze, aby Polska była katolicka.”
Wobec tego mamy w Polsce powszechne lewactwo, liberalizm w zaniku, a także potężną władzę kleru, czyli mieszankę, która sprowadza nas do kraju trzeciego świata. Skandalem jest wywieranie nacisku przez Kościół na wprowadzenie barbarzyńskiego prawa antyaborcyjnego. Zwróćmy uwagę – katolicyzm jest w prawie każdym państwie świata, ale tylko w Polsce kler ma czelność forsować takie rozwiązania prawne. Pamiętamy pokrzykiwania klerykalnych propagandzistów, że jakiekolwiek prawa dla gejów będą wstępem do żądania wszystkich praw, łącznie z prawem do adopcji – tymczasem ‘kompromis aborcyjny’ wcale nie był dla kleru kompromisem – oni cały czas knuli jak zerwać tą umowę społeczną i wprowadzić rozwiązania rodem ze średniowiecza.
Szkoda, że kobiety w Polsce są tak strasznie ogłupione przez katolicką propagandę. Wiele z nich to ‘agentki systemu’, przekazujące głupoty wygadywane przez księży i katechetki następnym pokoleniom. Ale i one w pewnym momencie nie mogły znieść tego co nam szykują fundamentaliści, stąd akcja wychodzenia z kościołów (gdzie ich w ogóle nie powinno w ogóle być). Nie wiem, czy doczekam na jakieś oświecenie kobiet w tym kraju, na moment aż zacznie się protest przeciwko rządom, potulnie spełniającym każde roszczenie kleru, może poprzez zaprzestanie płacenia podatków, czyli to czego żaden rząd nie zniesie spokojnie.
Chrześcijaństwo nie jest żadnym smarem, dzięki któremu państwo może funkcjonować i na ulicach nie mamy ludzi masowo mordujących się siekierami. Przeciwnie, państwa wyznaniowe oferują niższą jakość życia i są źródłem emigrantów uciekających z tego ‘raju’ fundowanego przez kler.