Kolejny wpis gościnny:
Istnieje w Polsce grupa ludzi, która przemierza kraj z wykrywaczami metali. Obecnie są obiektami rządowej nagonki, jako że polityków boli, że coś można znaleźć w glebie co ma wartość i sobie zabrać. Złodzieje zawsze nienawidzą konkurencji.
Detektoryści znajdują różne rzeczy, głównie drobniaki z różnych epok, guziki, obrączki gołębi pocztowych, złom z maszyn rolniczych, destrukty broni, ale czasem również niewybuchy. Opinie, co zrobić z takim niewybuchem są podzielone. Część osób zawiadamia saperów, część zabiera je do domu, a większość zasypuje je tam gdzie je znalazło. Tu jest dyskusja w tym gronie.
Przyjęło się, że nie ściga się za zgłoszenie ani zakopanie znaleziska. Szkodliwość społeczna zakopania jest zerowa, bo skoro coś leżało w gruncie 70 lat i nie wybuchło, to raczej już nie wybuchnie bez podgrzewania w ognisku lub rozcinania tarczówką. Poza tym do ukarania niezbędne jest posiadanie zabronionego przedmiotu w danej chwili, a nie w przeszłości. Dlatego nie ściga się ludzi naćpanych, którzy mają już narkotyki w krwioobiegu, a nie w kieszeni. Inaczej mielibyśmy absurd, w którym do więzienia szli by ludzie, którzy trzymali w palcach skręta parę lat temu przez kilka sekund, albo w czasie spaceru w lecie rok temu przypadkowo podnieśli oblepioną gliną skorupę pocisku i rzucili ją w krzaki.
Polska jest w czołówce krajów, jeżeli chodzi o podsłuchy telefoniczne. Skala jest ogromna. To co robiło Stasi ze swoimi obywatelami to jest mały miki w porównaniu do tego co robi się Polakom dziś. Jaki to chichot historii, że tak zwana “wolna Polska” jest krajem dalece bardziej policyjnym niż NRD Honeckera. Właśnie w gazecie można przeczytać o owocach tej tytanicznej pracy. Dziennikarz nie do końca rozumie co się tam działo, więc już spieszę z wyjaśnieniami.
Pewna firma wygrała zlecenie budowlane. Ubecja wzięła ich na podsłuch, bo podejrzewali (może dostali donosik?), że dali w łapę aby wygrać przetarg. Liczyli, że coś chlapną przez telefon. No i wyłapali w rozmowach coś, z czego dało się ulepić zarzuty. Dalej, choć prasa o tym nie pisze, można spodziewać się standardów z podręczników Stasi: wjazd na chatę o 6, rewizja, skucie kajdankami, zastraszanie (“wsadzimy cię do pierdla, dzieci odbierzemy, podpisz co każemy”) oraz okup zwany “poręczeniem majątkowym”. Najbardziej dzieci żal. Takie metody powodują poważny uraz psychiczny, dla dziecka obecność przy skuwaniu ojca jest jak oglądanie gwałtu na matce.
W artykule jest stenogram z podsłuchów oraz całkiem ciekawa analiza prawna, na ile da się im “przyklepać paragraf”, czyli na ile da się przed sądem udowodnić, że posiadali materiały wybuchowe (oskarżony nawet nie był na miejscu wykopania niewybuchu, ani go nie widział). Pojawia się pytanie, na ile zakopując niewybuch sprowadzili niebezpieczeństwo na lud boży. W obu tych przypadkach zarzuty są dęte, ale kto wie co sąd orzeknie, w końcu Temida jest ślepa.
Z całej tej historii płynie kilka wniosków. Przede wszystkim każda osoba powinna zakładać, że jego telefon jest na podsłuchu. W szczególności przedsiębiorcy branż akcyzowych mogą być tego pewni. Nie ma w Polsce handlarza paliwami płynnymi czy tytoniem, który nie jest “słuchany”. Ponadto dotyczy to każdego członka rodziny oraz każdego kontrahenta. Z automatu rejestrowanie rozszerzane jest na te osoby.
Nie wierzę też, że nagrywanie jest litościwie wyłączone gdy jakaś osoba rozmawia ze swoim adwokatem, co teoretycznie powinno być objęte tajemnicą adwokacką. I wszystko co jest przedmiotem życia intymnego “figuranta” może być wykorzystane do jego szantażowania.
Co wobec tego robić, jak żyć? Możliwości jest kilka. Można kłapać dziobem jak dotychczas, wtedy lepiej nie zamykać drzwi na noc, przynajmniej nie będzie kosztów wymiany drzwi wyważonych o 6 nad ranem.
Dla osób z silnymi nerwami, lubiącymi żarty już od czasu psikusów robionych funkcjonariuszom ZOMO, można umówić się ze znajomymi, że przez telefon będą omawiać szczegóły dostawy kokainy albo trotylu. Ryzyko jest jednak takie, że sfrustrowani brakiem dowodów funkcjonariusze podrzucą nagrywanym figurantom trochę “towaru”. Nie wierzę, że nic sobie nie zostawiają z tego co znajdą, na handel lub własny użytek. Wtedy przed sądem będzie mocna sprawa, nagrania plus dowody rzeczowe. Zresztą to nie jest mój pomysł, widziałem generator działający pod Gmailem, doklejający stopkę z losowo generowanymi słowami związanymi z terroryzmem. Mejl był wyłapywany przez oprogramowanie rządowe USA, zarówno nadawca jak i odbiorca byli od tej chwili obserwowani. To zajmuje czas, marnuje zasoby służb, których nie wszyscy lubią.
Jednak najzdrowszą wersją jest wdrożenie zasad higieny, takich jak używanie kanałów szyfrowanych do wszystkich rozmów poważniejszych niż zapytanie o aktualną pogodę. Dla korespondencji mejlowej privnote lub PGP, dla rozmów telefonicznych whatsapp. To tylko utrudnienie pracy służb, jako że nie ma idealnego zabezpieczenia. Smutni panowie mają szereg metod na przełamanie powyższych zabezpieczeń, jeżeli sprawa w ich mniemaniu jest poważna. Mogą zainstalować oprogramowanie szpiegowskie na komputerze lub smartfonie, które będzie przechwytywać wklepywane znaki, można zdalnie uruchomić mikrofon w laptopie, można podsłuchiwać rozmowy w biurze.
Naczelnik naszego państwa wkrótce kończy 70 lat. Z każdym dniem zbliża się do momentu, w którym Wódz będzie musiał przekazać władzę komuś z przez siebie namaszczonych. Na tą chwilę obstawiam, że będzie to Zbyszek. Jeżeli tak się stanie, to do wymienionych metod zmiękczania zatrzymanych dojdzie jeszcze bicie, waterboarding i podłączanie różnych części ciała do prądu. Dlaczego by nie? Kto im zabroni?
“Wolski”