Categories
Ekonomia

Sytuacja na rynku złota

Ostatnimi dniami cena złota bardzo mocno wyskoczyła. Zaskoczyła mnie, a także wiele innych osób na rynku swoją dynamiką.

Z rozmów przeprowadzanych z kolegami z Polski i Niemiec wynika, że w branży jest bardzo duży ruch. Jest sporo kupujących, ale znacząco przeważają sprzedający, którzy korzystają z okazji aby się skeszować. To ciekawe, przeważa podaż, a cena rośnie. Wyraźna poszlaka na ruch cen napędzany przez transakcje giełdowe.

Moim zdaniem wzrost wynika wyłącznie z manipulacji rynkiem przez dużych graczy i pewnego grona posiadaczy krótkich pozycji, którym brokerzy zamknęli pozycje w ramach short squeeze. Pół roku temu mieliśmy gwałtowny dołek i 2 letnie minimum, a teraz mamy ceny 2 letnie maksimum. Dlatego bardzo cieszą mnie klienci, którzy wykorzystują okazję do skeszowania. Ich zarobek jest na koszt spekulantów liczących, że dorobią się na czyjejś krzywdzie. Czy może być coś przyjemniejszego?

O spekulacyjnej naturze tego wzrostu świadczy też zachowanie srebra. Przy wystrzale złota srebro rosło bardzo słabo. Kolejna poszlaka jest taka, że umacniała się złotówka. Gdyby ten ruch w górę miał być spowodowany jakimś zbliżającym się krachem, to następowałaby też ucieczka z rynków wschodzących, więc również od złotówki.

A skoro wzrost jest spekulacyjny, to jest nietrwały i zakończy się spadkiem.

Bardzo ciekawy jest wykres długookresowy złota.

Wygląda na to, że złoto trafiło na opór, testowany już wiele razy. Powinno się od niego odbić i ruszyć w kierunku wsparcia. Jeżeli tak się stanie i odbije się również od wsparcia to jesteśmy w jakiejś ogromnej, wieloletniej konsolidacji. Zakończy się ona gdzieś za 2 lata gigantycznym wystrzałem w kierunku $2000.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Jak niemiecki fiskus złapał Ebaya za jaja

W Niemczech wchodzi za kilka miesięcy coroczna nowelizacja ustawy o VAT. Jest w niej nowy, ciekawy zapis. Otóż Ebay będzie odpowiedzialny za nieściągnięty VATu od sprzedawców wystawiajacych się na ebay.de. Innymi słowy, jeżeli urząd skarbowy stwierdzi, że sprzedawca nie odprowadził tego podatku, to zapłacić będzie musiał Ebay.

To mniej więcej tak, jakby wynająć komuś pomieszczenie na sklep lub siedzibę spółki i po pewnym czasie odebrać korespondencję od Urzędu Skarbowego, że wynajmujący nie zapłacił podatku, wobec czego należy go zapłacić w jego imieniu jako właściciel miejsca, gdzie doszło do zarzucanego nieodprowadzenia podatku. Absurd? W przypadku prawa nie istnieje argumentacja “to prawo nie powinno obowiązywać, ponieważ jest absurdalne”.

Przypomnieć wypada, że również w Niemczech istnieje kwota wolna od podatku VAT. Jeżeli przedsiębiorca sprzedaje za mniej niż 17500 EUR rocznie, to nie musi się rejestrować do VAT i płacić tego podatku. Niestety, Ebay poczuł żelazny chwyt za jaja i jest w stanie paniki, jak koń na rodeo. Dlatego żąda zaświadczenia o zarejestrowaniu do niemieckiego VAT od każdego sprzedawcy na ebay.de, a ci, którzy tego nie zrobią, nie będą mogli sprzedawać na tej platformie. Po prostu stara się zminimalizować ryzyko, że beknie za swoich użytkowników. Wchodząc jeszcze dalej w niuanse tego serwisu, Ebay zmuszał niskimi limitami do zamiany rodzaju konta z prywatnego na firmowy, i jest to krok jednokierunkowy, nie można później wrócić do bycia sprzedawcą prywatnym. Można sobie otworzyć nowe konto, bez ocen, z limitem 10 przedmiotów/500 euro.

Tak właśnie aparat państwowy szuka kasy. Idzie zawsze tam, gdzie jest duża kasa, gdzie opór społeczny jest najmniejszy i gdzie koszty ściągnięcia pieniędzy są małe.

I tu dochodzimy do szeregu ciekawych zagadnień. Czy działania niemieckiego fiskusa są legalne? Oczywiście. Logiczne jest, że prawodawca (lobby urzędnicze) zwykle nie łamie prawa, on je tworzy. Warto przypomnieć, że wszystkie osoby osadzone w niemieckich obozach zagłady były tam na podstawie całkowicie legalnych wyroków. Ich uwolnienie przez żołnierzy było oczywiście nielegalne.

Jak wygląda warstwa moralna takiego zapisu prawnego? To pewnie zależy od oceniającego. Dla lewaków (80% społeczeństwa) jest to pewnie nie tylko w porządku, ale nawet bardzo sprawiedliwe. Przecież to, że ktoś nie płaci podatku oznacza, że nie ma w budżecie państwa pieniędzy na głodne dzieci i chorych staruszków.

Moim zdaniem, USA popełniła duży błąd, że udostępniła technologię Internetu za granicę. Europa, Rosja i Chiny powinny być otoczone kordonem informatycznym i dalej orać pola wołami. W USA nie byłoby problemu z zagranicznymi hakerami i manipulowaniem wyborami. Nie byłoby problemu z wyrokami sądów i regulacji europejskich wobec amerykańskich firm. We Francji nie byłoby problemu z zanieczyszczaniem ich pięknego języka anglicyzmami, z paskudnym fejsbukiem zbierającym dane o mieszkańcach tego pięknego kraju, i żaden ebay by nie zarabiał na sprzedaży. Zresztą Francja nigdy nie potrzebowała Internetu, miała swój Minitel. Najwyższy czas, by Unia Europejska do niego wróciła.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Libra, czyli bitcoin killer

Krystalizują się plany stworzenia facebookowej waluty, nazwanej libra. W przedsięwzięcie udało się zaangażować sporo różnych firm, co świadczy o tym, że libra będzie szeroko zaadaptowana:

Więcej o historii i założeniach technicznych w Wiki.  A jeszcze przystępniej opisuje to FT i obrazuje sytuację na takim oto szkicu:

Od razu rozległ się skowyt polityków. Nie przesadzam z użytym słowem. Jest to skowyt, jakby psu ktoś na ogon nadepnął. Z tego skowytu ma się takie wrażenie, że politycy sobie siedzą i myślą tylko o jednym: żeby bron boże nic się nie stało konsumentowi. Oczywiście, nie martwią się w ogóle co się stanie bansterom i politykom. Ich jedyne zmartwienie to biedni konsumenci. Ci konsumenci są tacy jak dzieci we mgle. Nie wiedzą co dla nich dobre (regulacje, politycy), a co śmiertelnie niebezpieczne (wolność, libra). Nie potrafią dokonać wyboru, dlatego każdy aspekt ich życia, szczególnie dotyczący finansów, trzeba skrupulatnie regulować. I na skutek tej niewiedzy i braku regulacji konsumenci mogą zostać strasznie skrzywdzeni przez librę. Przez banksterów i polityków generujących inflację / deficyty budżetowe na pewno nie. Ale przez librę tak. Boże, dziękujmy za polityków z Francji! I za szkolących się u nich polityków z partii Demokratycznej ze stanów NY i CA!

Równie dużo hejtu leje się na fejsbukowych forach dla fanbojów krytpowalut. Lecą naprawdę ostre przekleństwa pod adresem libry i samego Zuckenberga. Ci ludzie są zapakowani po uszy w bitcoina, liczyli na ‘bitcoina po milion (tu wstaw nazwę dowolnej lokalnej waluty)’ a tu grunt im się usuwa spod nóg.

Na szczęście Facebook i pozostałe spółki mają dużo pieniędzy. Czyli dużo władzy. I jakoś sobie poradzą. Postęp i zmiany są nie do zatrzymania. Jasne, są banki i inne instytucje, które będą się stawiać i walczyć. Ale sytuacja jest prosta: albo ktoś się przyłączy i będzie się rozwijał w nowym środowisku, albo się nie przyłączy i jego biznes będzie malał lub zniknie. I dlatego ja już wkrótce zacznę akceptować librę przy zakupach złota.

Sytuacja z librą jest właśnie tym powodem, dla którego jestem przeciwnikiem kryptowalut jako medium długotrwałego przechowywania kapitału. Do zakupu porno albo spekulacji w piwnicy są OK, ale nie mogą się one równać ze złotem. Złoto jest jedynym pierwiastkiem o takich właściwościach, nic nie przewodzi ciepła i prądu lepiej niż złoto. Nic nie nadaje się na biżuterię lepiej niż złoto. Ilość złota możliwego do wydobycia jest ograniczona. Nie da się zrobić hardforka złota, w miejsce 1 uncji złota nie pojawi się 1 uncja złota cash i 1 uncja złota core.

Bitcoin jest po prostu pierwszą implementacją technologii blockchain. Jego siła polega na tym, że był pierwszy. Całkowicie uzasadnione jest porównanie bitcoina do VHS. Owszem, przez wiele lat Beta i Super8 nie mogły stać się standardem, bo pozycję dominującą miał VHS. A potem przyszła przełomowa technologia CD/DVD i było pozamiatane.

W USA mówi się, że trzeba być ahead of the wave, czyli na przedzie zmian. Kto kupił bitcoina za $10-$100 ten zarobił. Kto inwestował w produkcję taśmy magnetycznej i kineskopów wkrótce po wojnie, ten przez dekady zbierał piękne żniwa. A kto dziś kupuje bitcoina jest jak osoba z 1988 inwestująca w produkcję magnetowidów i faxów.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Naganiacze na nieruchy

Rok 2005 wraca w wielkim stylu! Pamiętacie te czasy, gdy w USA naganiano na inwestowanie w nieruchomości? Po co pracować, skoro można kupić dom za $100k i sprzedać później za $200k? Przecież ceny nieruchomości nigdy nie spadają, prawda?

W Stanach sprawa jest o tyle prosta, że w razie czego można odesłać klucze do banku i sprawa zamknięta. Albo zrobić short sale – bank zgadza się sprzedać dom za sumę mniejszą niż kwota kredytu i stratę bierze na klatę. Proponuję zaproponować takie rozwiązania działowi windykacji w polskim banku.

Jak więc postawić na szali całe swoje życie, zaryzykować całym dorobkiem życia pod sam koniec cyklu koniunkturalnego, czyli mówiąc inaczej najpewniej przegrać wszystko? Bardzo łatwo. Trzeba chodzić na seminaria naganiaczy takich jak ’26 letni milioner’ Paweł Albrecht:

Już tłumaczę na czym polega katastrofalny błąd w założeniach. Proszę spojrzeć na zestawienie z 14:40, które Albrecht nazywa ‘magią kredytów’ a ja ‘pułapką dźwigni finansowej’:

Kredyt jest zawierany na 15-30 lat. W sytuacji, gdy w tym czasie dojdzie do kryzysu gospodarczego, to na rynkach wschodzących dojdzie do wzrostu stóp procentowych. Takich sytuacji w ostatnich latach było mnóstwo, na przykład w Turcji czy na Ukrainie. W takim przypadku oprocentowanie kredytu rośnie z owych 5% z przykładu do wartości dużo większych. I wraz z oprocentowaniem rośnie miesięczna rata kredytu, być może nawet więcej niż czynsz, jaki daje nieruchomość.

Kolejną cechą krachu jest to, że spadają ceny nieruchomości. I kredytobiorca znajduje się w pułapce – musi płacić więcej niż otrzymuje z czynszu i nie może się pozbyć nieruchomości bo musiałby pokryć bankowi różnicę pomiędzy pozostającym saldem kredytu a ceną sprzedaży. A w Polsce zbankrutować się nie da…

Jest w powyższym przykładzie jeszcze jedna manipulacja, te 10% po lewej stronie. Nie ma obecnie na rynku nieruchomości, które dają takie zwroty. Jeżeli znajdzie się coś, co pokrywa choćby koszty kredytu, miesiące bez najemców i inne straty, to jest dobrze. W takim wypadku zysk może polegać na tym, że po wielu latach spłacenia kredytu i użerania się z najemcami mamy spłacone mieszkanie.

Skończy się jak zwykle. Ludzie będą odcedzeni przez cwaniaków na grube miliony i już niedługo zobaczymy ich na ulicach proszących o pomoc prezydenta, premiera i wszystkich świętych.

Share This Post