Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Śmieszą mnie różne rozkminy o grupach trzymających władzę, o NWO, itp. Wrzucam to do jednego worka z chemitrailsami i płaskoziemcami, których wywody wynikają z braku podstawowej wiedzy, małego mózgu albo aktywnej choroby psychicznej.
W przestrzeni publicznej pojawiają się teorie spiskowe o tym, jakoby Covid wymknął się z rządowego instytutu w Wuhan. Brzmią przekonująco – nietoperze mogące być rezerwuarem wirusa żyją 150 km od Wuhan, natomiast podejrzane laboratorium jest 300 metrów od targu, na którym miało dojść do pierwszych zakażeń. Historia zna już takie przypadki, jak choćby co najmniej 100 Sowietów zmarłych na wąglika produkowanego w celu zastosowania bojowego.
To teorii o ucieczce Covida z laboratorium podchodzę sceptycznie, tak jak podchodziłem do podobnych teorii dotyczących HIV, który też rzekomo miał być wirusem bojowym. Jak się okazuje, HIV jest z nami od wielu dekad, wcale nie został wypuszczony w latach 80tych. To jest po prostu fakt naukowy, oczywiście nieznany oszołomom i łatwy do negowania przez nieuków.
Ale co, jeżeli tym razem okaże się, że wirus rzeczywiście jest zbiegiem? Konsekwencje byłyby niewyobrażalne. Wszystkie państwa na świecie wysunęłyby roszczenia wobec rządu Chin o naprawienie szkód finansowych i odszkodowania dla rodzin zmarłych. To byłyby setki i tysiące miliardów dolarów, reparacje jak po wojnie światowej. Opór Chin doprowadziłby do eskalacji napięcia i do wojny handlowej na niespotykaną skalę.
Można się spodziewać, że Ameryka odmówiłaby wypłaty obligacji rządowych, których Chiny posiadają na kwotę 1 200 miliardów dolarów. Do tego nacjonalizacja udziałów w spółkach, posiadanych przez Chińczyków. A inne państwa mogłyby położyć łapę na chińskie inwestycje, które są w każdym zakątku świata. Zatrzymałby się cały handel z Chinami. Nie byłoby nic, do czego komponenty są tam wytwarzane. Od leków po samochody.
Wyobraźcie sobie teraz odtworzenie przemysłu przeniesionego do Azji, w sytuacji gdy waluty tracą wartość, fachowców nie ma, brakuje know-how, do tego dochodzą wszystkie te regulacje, które wygnały produkcję z USA i UE.
I teraz najważniejsze. Problemem współczesnego systemu ekonomicznego, o którym nikt nie chce pamiętać, jest trudność z ustaleniem cen. Ten kłopot istniał za komuny, gdy ceny były ustalane centralnie, przez urzędników. Był to bardzo nieefektywny mechanizm, skąd bowiem urzędnik ma wiedzieć jaka dokładnie ma być cena? I dlaczego cena ma być stała, skoro zmieniają się koszty? Przez to cała gospodarka była nieefektywna i działalność zakładów państwowych nieopłacalna. Anegdotyczną sytuacja polegała na tym, że przetwory konserwowe były tańsze niż cena skupu słoików, przez co opłacało się wykupić ogórki, wyrzucić je i sprzedać szkło w skupie. Albo najtaniej było karmić świnie chlebem, który był tańszy niż zboże, z którego go wyprodukowano.
Dziś problem złej wyceny nadal istnieje, w innej formie. Jego fundamentem jest brak parytetu w systemie walut papierowych. Wszystkie waluty świata, a także wszystkie surowce nieustannie fluktuują. Czy złotówka ma być warta 5 czy 325 koron szwedzkich? Czy baryłka ropy jest warta 60, 1, czy -30 dolarów? Nie wiadomo. Brakuje jakiejś kotwicy, do której można się odnieść. To skutkuje brakiem pewności w przedsiębiorców, by mogli mieć pewność “OK, oddam przyczepę marchewki za 400 dudków, bo 400 dudków mogę w każdej chwili wymienić na uncję złota”.
Obecnie, w normalnych okolicznościach, działa rynek, który “odkrywa” wszystkie ceny świata. Ale w przypadku niepewności wszystko runie, zniknie zdolność rynku do określenia ile co kosztuje, wobec tego nikt nic nie będzie sprzedawał w obawie przed poniesieniem straty. Mieliśmy przedsmak miesiąc temu, gdy rynek złota fizycznego oderwał się od cen giełdowych. Po prostu oficjalna cena przestała być akceptowana, uczestnicy rynku uznali, że jest fikcyjna. Prawie nikt nic nie sprzedawał, a już na pewno nie w cenach giełdowych.
Jeżeli mam podać jeszcze jeden przykład, to zachęcam do zapoznania się z relacją ceny złota i platyny. Platyna jest tańsza o połowę od złota, choć jest znacznie rzadsza więc droższa w wydobyciu. Dlatego platyna jest obecnie bardzo trudna do znalezienia na rynku, jak mięso w sklepie za czasów PRL. Po prostu rynkowi metali szlachetnych od wielu miesięcy nie udaje się prawidłowo “odkryć” ceny platyny, tak jak rządom w PRL nie udawało się prawidłowo “odkryć” cen wędlin.
Logiczną konsekwencją wojny handlowej jest taka sytuacja na każdym możliwym rynku. Nikt nie będzie wiedział, co ile rzeczywiście jest warte, nikt niczego nie sprzeda ze strachu, że nie odkupi towaru w podobnej cenie. Pamiętajmy, każdy sklep sprzedaje pod warunkiem, że właściciel jest pewien, że odkupi towar handlowy. Jeżeli nie ma tej pewności, to zamyka sklep, lub podnosi ceny dość wysoko, bo zrekompensować sobie ryzyko.
Ratunkiem byłby natychmiastowy peg walut do czegoś wymiernego. Ale tego żaden rząd nie zrobi w nadziei, że wystarczy zastraszenie przedsiębiorców by wyprzedawali zapasy. Ślady tego znajdziemy w polskim prawie. Kodeks wykroczeń, cały czas obowiązujący art. 135. mówi: Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny. I w razie czego taki scenariusz będzie grany.
Wkrótce po ujawnieniu faktu ucieczki Covid z laboratorium stanąłby cały handel na świecie, cała światowa gospodarka zawaliłaby się jak domek z kart. Nie wiadomo, czy USA z Chinami miałyby nawet siłę, aby przejść do kolejnego etapu, czyli agresji wojskowej. Jeszcze przed pierwszą salwą gospodarki obu krajów wyglądałyby jak po przejściu nalotów dywanowych. Kto wie, może lepiej udawać, że wszystko zaczęło się od ryżu z niedogotowanym nietoperzem?