Categories
Ekonomia

Demografia

Od lat słyszy się od malkontentów narzekania na przyrost naturalny w Polsce. Z drugiej strony przez większość społeczeństwa, a w szczególności przez polityków, zjawisko to jest powszechnie lekceważone w ramach typowego ‘jakoś to będzie’ oraz ‘a co mnie to obchodzi’. W sumie co to ma za znaczenie, czy będzie nas 30 czy 40 milionów…

Tymczasem zapaść demograficzna ma ogromne znaczenie nie tylko dla finansów ZUS, ale również dla rynku nieruchomości. Weźmy takie Opole, które jest swego rodzaju laboratorium, przedsmakiem tego, co będzie się działo w Polsce za jakiś czas. Zacznijmy od oglądania fotek z tego miasta – sporo fajnych lokalizacji ale chętnych brak. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół – brak przechodniów na ulicy. I najważniejsze – mówimy tu o zapaści na rynku nieruchomości ‘komercyjnych’, który uchodzą w branży za lepsze i bardziej dochodowe od nieruchomości ‘mieszkalnych’.

A teraz drugi artykuł opisujący sytuacje w Opolu. Może te słowa tłumaczą fenomen opisywany we wspomnianym wcześniej fotoreportażu: Woj. opolskie to najszybciej wyludniający się region w kraju. Statystyczne sto opolanek rodzi najmniej dzieci w kraju – zaledwie 108; średnio w Polsce to 138 dzieci. W stosunku do liczby ludności najwięcej osób w kraju wyjeżdża też z Opolszczyzny za granicę.

Demografia ma kapitalne znaczenie dla osób inwestujących w nieruchomości. Może się okazać, że w przyszłości nie będzie chętnych do odkupienia domu czy mieszkania, równie krucho może być z wynajmem.

Wyobraźmy sobie, że pary rodziców mają tylko jedno dziecko, tak jak opisano powyżej dzietność 108 oznacza 1,08 dziecka na przeciętną parę. W takim uproszczonym scenariuszu w 2 drugim pokoleniu ‘wnuk’ bierze za żonę czyjąś ‘wnuczkę’. W efekcie gdy 4 pary ‘dziadków’ odchodzi z tego padołu zostawia 4 mieszkania – stanowczo za dużo w stosunku do potrzeb jednej pary. To jest realny proces, który już trwa. Łatwo możemy sobie wyobrazić krajobraz na rynku nieruchomości za kilkanaście lat.

Na koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element układanki – socjał. Biurokraci nie wychodzą z inicjatywą ułatwienia i potanienia prowadzenia biznesu, co mogłoby prowadzić do wzrostu ilości miejsc pracy. O nie, to nie w ich stylu, choć takie rozwiązanie nie wymagałoby ponoszenia nakładów a wręcz przeciwnie – wyrzuceni urzędnicy odciążyliby budżet. Klasa rządząca ma zamiast tego lepszy pomysł – te biznesy które jeszcze zipią należy opodatkować, gdy nie starczy kasy to się zadłużyć i wydać to na projekty ‘wpierające’ biznes. To aspekt humorystyczny całego tego pomysłu – o tym co będzie wspierane decydują biurokraci, którzy nie mają bladego pojęcia o tym co może być potrzebne do prowadzenia biznesu, ani jakie wsparcie tak naprawdę jest potrzebne. Urzędowe pomysły na ‘zażegnywanie kryzysu’ zawsze kończą się spektakularną i kosztowną klapą.

Share This Post
Categories
Ekonomia Policja Survival

Operation Rize

Każdy kto widział skrytki sejfowe w podziemiach banku – osobiście bądź na filmie – zastanawiał się pewnie, co też może się w nich znajdować. Takie same pytanie zadaje sobie każdy reżim. Posiadając władzę można znaleźć odpowiedź na to pytanie całkiem legalnie – decyzje i kroki podjęte przez władzę są przecież legalne z definicji.

Oto kilka linków, które zestawione razem dają obraz sytuacji (jeden, dwa, trzy, cztery). Oczywiście Guardian pisze ciekawiej, a Daily Mail pokazuje ciekawsze fotki i zagrywa populistycznie.

Otóż w 2006 roku policja dowiedziała się, że jest w Londynie firma, która umożliwia anonimowe korzystanie ze skrytek sejfowych. Po 18 miesiącach śledztwa, w czerwcu 2008 roku 500 policjantów najechało trzy lokalizacje firmy oraz pięć mieszkań i otworzyło 6 717 skrytek. W skrytkach znaleziono następujące przedmioty: guns, cocaine, cannabis, forged passports, all denominations of cash, gold, gold dust, jewellery, Dutch paintings, forged banking material and counterfeit bonds.

Najwyraźniej holenderskie obrazy są dużo bardziej nielegalne niż na przykład niemieckie. Może niemieckie dzieła sztuki w londyńskich skrytkach nie występują, wyłącznie holenderskie? Z kolei złoto i jego pył oraz biżuteria okazuje się równie nielegalna jak broń i kokaina, są przecież wymieniona łącznie, w jednym zdaniu.

Rajdu dokonany na podstawie nowego prawa, które nie narzuca na policję obowiązku posiadania nakazu rewizji na poszczególne skrytki. Od roku 2002 można przeszukać całość obiektu, jeżeli policja ma podstawy podejrzewać, że tylko w jego części odbywa się coś nielegalnego. Następnym krokiem będzie zapewne możliwość przeszukania całego miasta gdy pojawią się przesłanki, że w którejś dzielnicy coś się dzieje.

Naliczono 35 000 000 funtów w gotówce, czyli 5 200 funtów na skrytkę, nie licząc skonfiskowanych holenderskich obrazów i złota. Łączna skrytki zawierały mienie o wartości 500 000 000 funtów (74 400 funtów na skrytkę!). Nieźle, jak na zainwestowane w operacje 1 000 000 funtów.  Policja dokonała 146 aresztowań, a 849 skrytek jest przedmiotem dochodzenia. Zawartość 3 549 skrytek została zatrzymana. Właściciel interesu po 3 miesiącach aresztu i 2,5 latach trwania sprawy został uznany winnym 14 zarzutów i skazany na rok więzienia. Fantastyczna jest kreatywność anglosaskiego systemu prawnego w ilości formułowanych zarzutów, aż dziwne, że zarzutów nie postawiono tyle co skrytek. Sam biznes nadal działa i jest reklamowany jako przybytek bezpieczny i dyskretny…

Najciekawsze jest to, jakie zarzuty stawia policja użytkownikom skrytek. Oprócz wszelkiego rodzaju przestępstw kryminalnych ogromnie dużo mówi się o unikaniu opodatkowania. Adwokaci użytkowników podnoszą argumenty o trudnościach w udowodnieniu legalności posiadanej gotówki, sztabek czy biżuterii. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, część pieniędzy mogło należeć do przestępców, a część do zwykłych ciułaczy nie chcących trzymać dorobku życia pod materacem. Ci legalni stali się po raz kolejny w swoim życiu ofiarą systemu – policja nie chroni ich majątku, gdy trzymają go w mieszkaniu, natomiast chętnie konfiskuje, gdy trzymają go w skrytce depozytowej.

Można się domyślać, że niemiłe było też przyjęcie do wiadomości, że skrytka jest zajęta przez policję i należy stawić się w urzędzie skarbowym. Tam zatrzymane przedmioty będą wyceniane i porównywane z zeznaniami podatkowymi za ubiegłe lata, przy czym okaże się, że jak dobrze pójdzie to depozyt będzie oddany w ciągu najbliższego roku. Na pewno wiele razy zostanie podkreślone, że nie należy się denerwować, bo przecież każdy z oficerów wykonuje tylko swoją pracę, której celem jest utrzymanie porządku w kraju. W takich sytuacjach nie należy się obawiać ujawnić całej prawdy, ponieważ szczerość na pewno zostanie przyjęta jako przejaw dobrej woli i pozwoli szybciej wyjaśnić sprawę. Nerwy są też niepotrzebne, depozyt jest przecież bezpieczny w rękach profesjonalnych urzędników państwowych. Jest nawet bezpieczniejszy niż tam, gdzie poprzednio był, co głupi obywatele nie potrafią właściwie docenić.

Guardian zadaje pytanie o zakres wolności obywatelskich. Skoro tak dużo było lewego towaru w skrytkach, to może skrytki w ogóle powinny być nielegalne lub powinny być regularnie przeszukiwane przez właściwe organa? Można warto by powołać taką specjalną, niewielką agencję rządową, powiedzmy do 5 000 oficerów z budżetem do miliarda funtów rocznie? Jeżeli przechwycono tak dużo nielegalnych przedmiotów, to ile towaru możne znajdować się w mieszkaniach prywatnych, które też warto raz na jakiś czas przeszukać?

I co najciekawsze, posiadanie skrytki skończyło się przeszukaniem mieszkania dla wielu użytkowników – skoro miał w skrytce proszek złota lub proszek kokainy prawdopodobne było, że w mieszkaniu ma tego nawet więcej. Prasa nie podaje, czy przeszukano tylko mieszkania danego użytkownika, czy skorzystano z nowego prawa i przeszukano wszystkie mieszkania w danym budynku.

Dziś oczywiste jest, że każdy samochód ma tablice rejestracyjną. To byłoby straszne, gdyby można było sobie jeździć po ulicach legalnie bez tablic, wtedy poziom przestępstw drogowych sięgnąłby szczytów. Tym bardziej staje się niezrozumiałe dlaczego ludzie nie są oznaczeni podobnie jak samochody. Dresów przed bramami można by łatwo zidentyfikować, wystarczyłoby spisać numery. Obywatele z innego województwa różnili by się literą przed numerem. Transseksualiści po zabiegu zmiany płci dokonywaliby uroczystego zamienienia literki F na M na końcu numeru (lub M na F). A policja mogła by dokonywać regularnych ‘kontroli uszu’ przy okazji cotygodniowych kontroli mieszkań. Na pewno w przyszłości będzie podejmowanych jeszcze wiele wysiłków w celu poprawienia bezpieczeństwa obywateli, tak więc wszystko to jeszcze przed nami…

To, że złoto bywało nielegalne wiadomo z podręczników historii. Posiadanie złota jest z natury antypaństwowe, ponieważ stanowi to wyraz braku zaufania do naczelnych organów państwa, bojkotuje finansowanie deficytu budżetowego oraz dowodzi ukrywania dochodów i majątku. Każdy zakup złota to splunięcie w twarz premierowi oraz ministrowi finansów. To co byłoby kiedyś zwykłym splunięciem dziś staje się ordynarnym charknięciem z powodu obecnej, tymczasowo trudnej sytuacji budżetów państw UE. 

Teraz jednak, wzorem porewolucyjnej Rosji idzie się jeszcze o krok dalej i delegalizuje się posiadanie waluty papierowej. Każdy stosik banknotów jest dowodem w sprawie o pranie brudnych pieniędzy, ponieważ utrzymywanie gotówki poza systemem bankowym świadczy jednoznacznie, że zostały one uzyskane w przestępczy sposób. Wynika to z prostego faktu, że uczciwy obywatel wpłaciłby banknoty do banku, więc ten kto nie wpłaca jest przestępcą. Proste.

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia

Filmik na niedzielę

Polecam obejrzenie wykładu Ann Barnhardt. Ciekawa osoba, co prawda egzaltowana i wyglądająca jak działaczka ZSMP, ale z własnymi poglądami i na tyle dużą odwagą cywilną, by publicznie krytykować islamistów i reżim Obamy.

Kilka uwag.

Na samym początku postawione zostaje pytanie jakie powinien sobie postawić każdy rozsądny obywatel – jaki procent majątku jest czymś innym niż zera / jedynki i jaki procent majątku jest możliwy do obrony. W przypadku większości ludzi na planecie pytanie jest czysto retoryczne, ponieważ nie mają oni nic. Warto rozejrzeć się po znajomych czy rodzinie i dokonać prostego obliczenia według wzoru majątek = wartość posiadanych przedmiotów, lokat, walut, kruszców itp – suma długów. Okazuje się, że w społeczeństwie przeważają ludzie, których majątek jest mniejszy od zera. A ci nieliczni, którzy coś mają, mogą zostać tego błyskawicznie pozbawieni. Blokada kont bankowych, pojazdów i nieruchomości to kwestia kilku minut. Przed tym każdy człowiek powinien móc się obronić, nawet jeżeli nic nielegalnego nie robi, choćby dlatego, że czasem zdarzają się pomyłki. Posiadanie 10% majątku w kruszcach jest najlepszą receptą jaką można dać.

Ciekawym i powszechnym nieporozumieniem dotyczącym złota dotyczy ‘ryzyka kontrahenta’. Lokując gotówkę w banku czy w ogóle posiadając papierową walutę ryzykujemy tym, że bank czy całe państwo może pewnego dnia zbankrutować. Jest to poważne ryzyko które trzeba brać pod uwagę, przecież banknoty są tylko czekami bez pokrycia, będącymi akceptowanymi wyłącznie dlatego, że narzuca to system prawny.

Powszechnie uważa się, że posiadając złoto nie ponosi się takiego ryzyka, co jest absolutną nieprawdą. Otóż krytycy złota mają trochę racji stawiając tezę, że złota się nie zje. Złota nie tylko się nie zje, posiadając złoto ponosi się ryzyko tego, że nie będziemy go w stanie wymienić na walutę obowiązującą w przyszłości lub na potrzebne nam produkty. To ryzyko istnieje, sedno w tym, że w historii naszej cywilizacji scenariusz bezwartościowego złota jeszcze nigdy się nie zdarzył, nawet w stalinowskich łagrach czy w japońskich lub niemieckich obozach śmierci. Ryzyko utraty wartości nabywczej złota, choć istnieje, jest setki czy tysiące razy mniejsze niż ryzyko utraty siły nabywczej klasycznych walut wrzuconych w system bankowy.

Prelegentka nie rozumie też, że złoto nie jest fiat money. Termin ten oznacza, że ktoś ten system narzucił obywatelom. Otóż złota nikt nikomu nie narzuca, to ludzie wybrali ten pierwiastek by był on pieniądzem.

Świat wyraźnie zmierza w kierunku radykalizacji. Jeżeli ktoś mówi, że oligarchów należy stawiać pod ścianą i rozstrzeliwać, oznacza to, że jest naprawdę zdesperowany. Można to jednak zrozumieć – szkody wyrządzane przez prawdziwych, zakulisowych władców Ameryki reszcie społeczeństwa są ogromne. Nie chodzi tylko o straty finansowe, ale przede wszystkim o niszczenie systemu polityczno-prawnego, takie jego erodowanie, że system dyskryminuje prawa większości członków społeczeństwa i chroni przywilejów bogaczy.

Przyszłość ma to do siebie, że pisze zupełnie nieprzewidywalne scenariusze. Mało kto w PRL wierzył w upadek reżimu, nie mówiąc już o upadku największego imperium świata jakim był wtedy Związek Radziecki. Podzielam zdanie Ann, że rozpad USA jest jak najbardziej możliwy, ba, całkiem prawdopodobny. Podstawowym powodem jest to, że gdy kryzys będzie się zaostrzał, stany radzące sobie lepiej nie będą chciały dzielić się ze stanami radzącymi sobie gorzej, oraz to, że mało jest chętnych do spłacania długu federalnego nagromadzonego przez ostatnie kilkadziesiąt lat.

Są tylko dwie rzeczy, które mogą uratować ten kraj – szybkie odkrycie źródła taniej energii (np. ropa łupkowa), ponieważ tania energia jest podstawowym czynnikiem napędzającym gospodarkę co napełnia budżet, lub dojście do władzy nieskorumpowanego polityka, który wzorem rosyjskim przytrze nosa oligarchom i zbilansuje budżet. Obie te rzeczy oceniam jako mało prawdopodobne.

Share This Post
Categories
Do Przeczytania Ekonomia

Słowo na niedzielę

Zbyt dużo dziś nie napiszę, proponuję samodzielnie przyswoić sobie nieco wiedzy. Raport NBP o cenach mieszkań jest dość ciekawy (fantastyczne wykresy), można też posłuchać sobie kolejnego wywiadu Chrisa:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wałek

Można się trochę pośmiać – bank został przewalony na kilka złotych. Ale tragifarsą jak zwykle są wypowiedzi ludzików:

Matka Marii M. tłumaczy: – Córka z rana do sadu zrywać jabłka pojechała. Przysięgała mi na najświętszą panienkę, że niczego nie ukradła. Ja jej wierzę, bo tego dnia, co się wszystko wydało, ona w szoku była, wsiadła w busa i pojechała modlić się na Jasną Górę do Częstochowy.
No to się sprawa szczęśliwie wyjaśniła i mamy pełną jasność. Jak dla mnie bezmiar religijności wskazuje na nieposzlakowany charakter. Nie powinna być dłużej szykanowana przez prokuraturę.
Można by połączyć prokuraturę z lokalnym urzędem biskupim, aby w końcu wdrożyć w życie ideę sądu 24 godzinnego. Wskazany przez biskupa kleryk, w obecności prokuratora, odbierałby przysięgę na najświętszą panienkę oraz przyjmowałby skasowany i poświęcony bilet autobusowy na Jasną Górę. Po takiej formalności i wniesieniu drobnej opłaty na konto Kościoła sprawa byłaby umarzana. Ponieważ prawnicy uwielbiają łacinę mam nawet pomysł na nazwę takiego urzędu – Sanctum officium.
Siedzimy w dusznej kuchni. Na gazie dochodzi kapuśniak i ziemniaki. Obiad, jak zwykle, będzie bez mięsa, bo żadnej specjalnej okazji nie ma. A głównym sponsorem domowego budżetu jest matka Marii M. i jej 1 292 zł emerytury. Po opłaceniu rachunków zostaje niecałe dwieście. Dochodzą jeszcze raty kredytów, bo rodzina M. pozadłużała się gdzie mogła: w bankach SKOK-u, u krewnych, sąsiadów.
Ot i polskie realia. Kapuśniak i kredyty detaliczne na jedyne 30% rocznie. Ciekawe jak to będzie za 30 lat, gdy na emeryturę przechodzić będą ofiary ZUSu i zamiast 1292 zł emerytury wnosić będą do domowego budżetu równowartość dzisiejszych 600 zł. Wtedy kapuśniak może stać się rarytasem, potrawą świąteczną.
{zwolniony dyrektor} Adam B. broni się: […] Po 41 latach w bankowości zostałem bez środków do życia. W sądzie pracy domagam się przywrócenia na stanowisko, a o tych paniach mogę powiedzieć tyle, że z banku zrobiły sobie kasę zapomogowo-pożyczkową.
Jakoś strasznie słabo płacą w tych górskich bankach, albo życie jest tam drogie, że po 41 latach pracy jest się bez środków do życia. Zdumiewające, że dyrektor banku nie ma inwestycji, które dałyby środki do życia. Jakieś nieruchomości, akcje, obligacje albo chociaż garść złota na czarną godzinę.
Zresztą 41 lat pracy to spory staż, chyba już czas na emeryturę. Przeciętny pracowity polski policjant w takim czasie byłby już na emeryturce przez połowę tego czasu.
Mam nadzieję, że w większych polskich bankach mają jakieś programy oszczędnościowe dla swoich pracowników. Byłoby przykro patrzeć na innych bankierów, którzy po tylu latach ciężkiej służby mieliby przymierać głodem.
Share This Post
Categories
Ekonomia

Delegacja

Polskie banki Polskie spółki-córki międzynarodowych banków, jak powszechnie wiadomo, są do kitu. Najgroźniejsze jest to, że w Polsce bańka spekulacyjna na nieruchomościach nadal do końca nie pękła, tak jak miało to miejsce w innych krajach. Polskie banki Banki w Polsce nadal nie odczuły strat tego o takiej skali jak w USA czy w PIIGS. Wielka fala niewypłacalności kredytobiorców nadal przed nami. Za granicą rzuciło to banki na kolana – w Polsce będzie identycznie. To, że współczynniki wypłacalności polskich banków banków w Polsce są wysokie o niczym nie świadczy – w finansach podstawowa zasada brzmi ‘historyczne wyniki finansowe nie są gwarancją przyszłych wyników finansowych’. O tej prawdzie polscy klienci przekonają się jeszcze na własnej skórze, w bolesny sposób.

Przy okazji delegacji parę fotek. Nazwa banku trochę nieczytelna, ale na fotce z umowami wszystko się wyjaśni:

Jakieś dziwne te włazy … Czyżby kanalarze rządzili światem?

Przy okazji zakupiłem nieco złota do sklepu, w najlepszym miejscu do zakupów. Niezbyt chcą się targować przez telefon/mejlowo, ale dla znajomych i przy położeniu grubszej gotówki na ladzie, ceny mogą zjechać w dół nawet o 10%.

A teraz mała zagadka dla czytelników – w jakim mieście zrobiłem te fotki?

Share This Post
Categories
Ekonomia

Nożyce się odzywają

Dostałem pozdrowienia z BZ WBK. Oto one, kursywą moja odpowiedz:

W nawiązaniu do Pana wpisu na blogu („Czy Bank Zachodni WBK bankrutuje?” – http://slomski.us/2012/11/06/czy-bank-zachodni-wbk-bankrutuje/), pragnę odnieść się w imieniu Banku Zachodniego WBK do niektórych zamieszczonych przez Pana rażąco nieprawdziwych stwierdzeń oraz wniosków.

Proszę bardzo.

Nie przedłużono okresu oczekiwania na walutę do 5 dni roboczych – jest to stały regulaminowy wymóg związany z możliwością dostarczenia odpowiedniej ilości waluty do oddziału Banku.

Taką informację podała mi pracownica Waszego banku.

Incydent miał miejsce w centrali banku, a nie w oddziale. Mniemam, że centrala banku jest miejscem, gdzie można wypłacić więcej niż 1200 EUR jednorazowo.

Relacje pomiędzy Bankiem Zachodnim WBK SA i jego akcjonariuszami, a zwłaszcza akcjonariuszem większościowym były i są transparentne oraz zgodne z prawem i standardami mającymi zastosowanie do instytucji finansowych (co jest przedmiotem weryfikacji regulatorów rynku). Twierdzenia, że jest inaczej, są nieprawdziwe.

To stwierdzenie nie odpowiada na pytania jakie zadałem, to znaczy: czy utrudnienia w wypłacaniu walut obcych, jakie obserwuje, wynikają z transferów tych walut do centrali. Prosiłbym odnieść się do tego mojego pytania.

Nie wątpię, że jeżeli takie transfery mają miejsce są one całkowicie legalne. W końcu prawo bankowe jest współtworzone przez lobby bankowe.

Sytuacja finansowa banku Zachodniego WBK nie dość, że jest stabilna, to regularnie poprawia się, co znajduje odzwierciedlenie w dostępnych publicznie danych z kolejnych sprawozdań finansowych. Pod względem wielu wskaźników (choćby współczynnika wypłacalności – we wrześniu 2012 r. dla Banku Zachodniego WBK wynosił 15,7%, zaś dla całego sektora 14,0%) Bank Zachodni WBK znacznie wyprzedza sektor bankowy. Tym bardziej nieprawdziwa i wprowadzająca w błąd czytelników Pańskiego bloga jest sugestia zawarta w tytule wpisu.

Tytuł bloga to pytania które nasuwają się w związku z trudnościami, które obserwuję jako zaniepokojony konsument. Mam pełne prawo dzielić się moimi pytaniami z publiką.

Proszę o usunięcie lub odpowiednie skorygowanie nieprawdziwych treści z wpisu. Informuję, że w przypadku upubliczniania nieprawdziwych informacji Bank może podjąć działania przewidziane prawem w celu ochrony swojego dobrego imienia.

Nie upubliczniam żadnych nieprawdziwych informacji i nic nie zamierzam korygować.

Informuję jednocześnie, że pisząc wpis korzystałem bezpośrednio z Pierwszej poprawki do Konstytucji USA. Pisząc wpis znajdowałem się w jurysdykcji USA. W razie konieczności podam moje dane adresowe oraz adres sądu okręgowego w USA w jurysdykcji którego się znajduję.

Ponadto odbieram Pana email jako groźbę karalną w rozumieniu art. 190 KK § 1. stanowi: “Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Pozdrawiam,

Marcin Obroniecki

Wiadomosc ta oraz wszelkie zalaczone do niej pliki sa tajemnica nadawcy i moga byc prawnie chronione. Jezeli nie jest Pan/Pani zamierzonym adresatem niniejszej wiadomosci, nie moze Pan/Pani jej ujawniac, kopiowac, dystrybuowac ani tez w zaden inny sposob udostepniac lub wykorzystywac. O blednym zaadresowaniu wiadomosci prosimy niezwlocznie poinformowac nadawce i usunac wiadomosc.

Bo co? Jest jakaś podstawa prawna tego żądania?

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wolframowa kanapka

Każdy naród ma swoje dziwactwa językowe. Cały świat je ananasy, tylko Brytyjczycy wymyślili sosnowe jabłka (pineapple). Cały świat ma różne słowa nazywające motyle, tylko Brytyjczycy wymyślili sobie legendę o motylach kradnących masło i nazwali motyle ‘butterfly’.

Na świecie większość nazw pierwiastków pochodzi z łaciny. Polacy okazali się bardzo mocni w wymyślaniu swoich własnych nazw pierwiastków chemicznych. Liderem był Śniadecki, który albo nie trzeźwiał zbyt często albo coś palił i w efekcie wprowadził cudowne, piękne słowa – wodór (z łaciny powinno się przyjąć hydrogen) węgiel (karbon) krzem (silika) siarka (sulfur). Tylko cud uchronił Polaków przed stosowaniem nazwy “kwasoród”, zamiast tego cuda lingwistyki przyjął się “tlen” (oksygen), słowo wymyślone przez Oczapowskiego.

Warto przytoczyć jeszcze dwie odjechane nazwy. Glin to pierwiastek który cały świat i większość Polski zwie aluminium. Dlaczego glin? Bo w zwykłej glinie występują związki aluminium. Jest też wolfram, tu z kolei Polacy używają nazwy łacińskiej, gdy cały świat używa dawnej nazwy potocznej – tungsten.

Tungsten stał się głośny przy okazji faszerowania nim złotych sztabek. Gdy ujawniono takie sytuacji z przyjemnością czytałem niektóre komentarze. Plebs piał z zachwytu. W końcu przyszedł kres bogactwa innych ludzi i własna nędza stała się lżejsza! Złote sztaby okazują się bez wartości i będą wyrzucane na bruk! Bogacze, którzy są bogaci ponieważ okradają biednych, teraz zostali okradzeni! Ach, jakże cieszyło to potencjalne cudze nieszczęście. Sytuacja, w której znajdywano wolfram w złocie okazała się lepsza niż gdyby sąsiadowi zdechła krowa.

Niestety dla zawistników dilerzy złota już się wzięli na sposób. Właściwie nawet na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wykorzystanie zjawiska paramagnetyzmu – użycie silnego magnesu wraz z dokładną wagą analityczną. Okazuje się, że złoto oraz wolfram minimalnie różnią się reakcją na pole magnetyczne. Różnica jest na tyle duża, że możliwa do wychwycenia:

Druga metoda polega na badaniu prędkości z jakim rozchodzą się ultradźwięki w badanej sztabce. Prędkość ta jest różna dla różnych metali i zmienia się również przy przechodzeniu między warstwami metali:

 

Wszystkie te metody są już stosowane przez profesjonalnych dilerów, na przykład przez moją firmę, która jest jak powszechnie wiadomo najlepszym dilerem kruszców w tym ramieniu naszej galaktyki. Oto demonstracja działania urządzenia ultradźwiękowego – dla złota wartość pomiaru powinna wynieść 3200 m/s, jak widać dla wolframu pokrytego złotem jest nieco większa:

Share This Post
Categories
Ekonomia

PAH

W mediach przyjęło się informować ludzi o wydarzeniach dotyczących ich najbliższego sąsiedztwa. W USA widać to dokładnie na przykładzie wiadomości telewizyjnych. Wielkie sieci mają studia lokalne, w których przygotowywane są programy informacyjne. W takim programie prawie całość czasu antenowego skupia się na wydarzeniach lokalnych, z danego miasta i stanu. Do tego dochodzi prognoza pogody, sport i parę migawek o prezydencie. O wydarzeniach z innych stanów mówi się wyjątkowo – FOX ma nawet specjalną formułę ‘reszta stanów i świat w 30 sekund’. Trzeba wziąć udział w spektakularnej klęsce żywiołowej, aby wystąpić w tym zlepku.

Nie jest to przypadkowe. Po co mieszkańcy rolniczego stanu mają wiedzieć o zwolnieniach w stanie przemysłowym? Po co informować w dużym mieście o klęsce nieurodzaju? To by tylko zrobiło ludziom przykrość, wprowadziłoby do ich mieszkań element niepokoju i niepewności. Lepiej wydłużyć blok sportowy.

W Polsce też to widać. Nie zdarza się aby w polskich mediach pokazano protesty przeciwko którejś z wizyt papieża. Szczególnie w Polsce protestów być nie może, ponieważ to uraża nasze uczucia religijne, co jest poważnym przestępstwem przeciw bogu i państwu (kodeks karny). Protestów zagranicznych się nie pokazuje, aby nie bałamucić naszego ludu bożego. Wiadomo, że papież to święty mąż, a katolicyzm jest jedynie słuszną wiarą.

A tu taka miła gra słów, german shepherd = owczarek niemiecki = niemiecki pasterz.

Nie pokazuje się również sedna problemów krajów PIIGS. Owszem, coś tam przecieka do mediów, że bezrobocie wysokie, że autostrady bankrutują itp. Ale już o PAH ani słowa, a szkoda, bo sprawa jest ciekawa. Otóż Hiszpanie, którzy nierozważnie wzięli kredyty hipoteczne z czasem przestali je spłacać (bo spadek wartości lokalu, bo brak pracy, itp) i próbują teraz wywrzeć presję na rządzących, aby ich nie eksmitować, tylko udzielić jakiejś formy ochrony i wsparcia publicznego. Tu można pooglądać fotki z manifestacji po samobójstwie człowieka, który targnął się na swoje życie przed eksmisją. Więcej na ich kanale youtube.

Oceny takiego ruchu będą zapewne przebiegać tak samo jak dzisiejsza linia podziału warszawskich ulic. Część czytelników stwierdzi, że ci ludzie są ofiarami systemu i to przede wszystkim oni, a nie banki, powinni być chronieni. Inni podniosą argumenty typu ‘widziały gały co podpisywały’ oraz że umów trzeba dotrzymywać, nawet gdy warunki umowy stają się niekorzystne.

Mam to szczęście, że potrafię sobie wyobrazić jak będzie wyglądać przyszłość polskiej gospodarki. Polska jest opóźniona w cyklu gospodarczym o jakieś 6 lat za USA i ze 4 lata za Hiszpanią. To co się działo tam będzie się dziać i tu – nie trzeba z tym iść do wróżki. Pęknięcie bani mieszkaniowej spowodowało recesję i bezrobocie, co ze spadkiem cen nieruchomości spowodowało, że  setki tysięcy rodzin przestało spłacać kredyty hipoteczne.W Polsce będzie identycznie, nieważne ilu debili będzie twierdzić, że nie.

W Polsce w najbliższych latach nie będzie spokojnie, a zadymy listopadowe można uznać za skromny wstęp. Nie wykluczam morderstw ‘doradców’ w bankach i pośredników nieruchomości, którzy namówili ludzi do wpakowania się w hipotekę. Może ktoś zastrzeli komornika. Będą też samobójstwa ludzi, którzy stracili dorobek życia. Proponuje dobrze zapamiętać sobie moje słowa, sprawdzimy je za dwa lata.

Politycy i rządzący nimi banksterzy zapomnieli, jak groźne bywają niepokoje społeczne. Można sobie pogrywać z Polakami prawnie uniemożliwiając im default i odesłanie kluczy bankowi, można też pogrywać bublem prawnym uniemożliwiającym bankructwo osobiste. Politycy są synami swojego narodu, czyli są debilami w takim samym stopniu jak ich wyborcy. Nie mają wiedzy historycznej (ulotniła się 15 minut po wyjściu z lekcji historii tak jak całej reszcie stada) i zapomnieli o losie Marii Antoniny. W historii są setki i tysiące przykładów, że z ludźmi można zrobić wszystko, ale gdy nie mają czym nakarmić dzieci i wywala się ich na bruk, to rządzący powinni zacząć się bać o własne tyłki i szyje.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Zdrada

Przez ostatnie lata funkcjonowała zdrowa, aczkolwiek niepisana umowa. Był sobie oficjalny obieg informacji w postaci radia, telewizji i prasy, był także nieoficjalny obieg informacji w Internecie. Jakie było moje zdziwienie, gdy w TVN CNBS przypadkowo trafiłem na zdubbingowany film pt. Overdose: The Next Financial Crisis:

Zanim doszło do upadku dobrych obyczajów lemingi nie miały pojęcia o pewnych sprawach. Tak miało zostać, prawda miała należeć do grupki wybrańców. W TV o pewnych rzeczach się nie mówiło, a w Internecie byliśmy bezpieczni – lemingi zawsze wklepywały w google hasła typu ‘www.pudelek.pl’ lub ‘www.wykop.pl’ a nigdy ‘blog ekonomiczny’.

Teraz mogą być o krok bliżej prawdy i trudno przewidzieć jak ich małe mózgi gryzoni poradzą sobie z taką szokującą wiedzą. Całe szczęście, że gryzonie mają pamięć sięgającą max 15 minut wstecz i nie pamiętają naganiania TVN CNBC na zakup nieruchomości w szczycie bani. To mogło by się skończyć marszem z pochodniami i widłami pod siedzibę tej stacji. Całe szczęście, że od zakończenia emisji filmu minęło już 15 minut i 98% lemingów zapomniało o treści tego dokumentu. Na zakończenie powinni pokazać planszę: Proszę zachować spokój, powrócić do przeżuwania tzw. parówek zakupionych w Tesco i do oglądania reklam proszków łagodzących objawy grypy.

Cieszy mnie, że w polskich mediach nikt nie wpadł na pomysł zapraszania blogerów do TV. Gada się z bankierami, a nie jakimiś szmaciarzami-blogerami, jak to jest w modzie w tej zepsutej Ameryce. Wiadomo, główny ekonomista banku wie o pieniążkach najwięcej, przecież jest głównym ekonomistą w banku!

Przeraża mnie fakt, że moją facjatę poznawaliby taksówkarze i pytaliby w jaki sposób udało mi się tak trafnie przewidzieć tak wiele wydarzeń ekonomicznych oraz o to, czy jestem Żydem, o których wiedzą od przodków, że posiadają całe polskie bogactwo i zużywają krew noworodków do przyrządzania macy.

Share This Post