Rok temu wrzuciłem wpis z prognozami na 2019. Czas się uczciwie rozliczyć:
Na giełdzie nowojorskiej Dow Jones nie pobije swojego szczytu 23254, rok 2019 będzie rokiem bessy. – Nie trafiłem.
Gospodarka USA zanotuje co najmniej jeden kwartał spadku gospodarczego, być może dwa, co by oznaczało wejście w recesję. – Nie trafiłem.
Bitcoin będzie nadal wyprzedawany, cena w pewnym momencie spadnie do $1k. – Cały czas trwa wyprzedaż BTC, szukamy dołka. Nadal uważam, że dojdzie do $1k.
Nastąpi odwrót od rynków wschodzących, przez co złotówka się osłabi. Złoto na koniec 2019 będzie kosztować >6000 PLN. Trafiłem. Krugerrand kosztuje dziś u mnie dokładnie 6000 PLN.
Brytyjczycy wyjdą w Unii w scenariuszu hard exit, będzie mnóstwo perturbacji wynikających z konsekwencji wyjścia z Unii. – Chyba trafiłem, wybory w UK i poważne problemy w tym kraju.
Wybory parlamentarne i europarlamentu wygra PIS. Trafiłem
Zbankrutuje duży diler złota w Polsce. Nie trafiłem, czekam.
– transakcja z ręki do ręki, bez rujnującego nerwy wyczekiwania na upragniony towar
– brak ryzyka kradzieży / utraty w transporcie
– możliwość sprawdzenia monet przy odbiorze
– zachowanie anonimowości
Przelewem:
– wygodne, gdy mieszka się daleko od biur 79element (Wrocław, Warszawa)
– nie trzeba zamawiać gotówki w banku, chodzić po mieście z gotówką, a potem wracać do domu ze złotem
– przy wyższych kwotach transakcje przelewami są wygodniejsze dla późniejszego wytłumaczenia pochodzenia środków – najpierw z konta schodzi płatność za złoto, po paru/nastu latach przychodzi przelew za sprzedaż złota
Jak uniknąć stresu i problemów?
Przy zakupie przelewem zakupy powinny być jak najmniejsze, na przykład po 1 oz złota. Kupujesz, płacisz, towar przychodzi – kupujesz kolejną uncję. Nie ma stresu, że wysłało się kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ponadto użycie kodu SLOMSKI przy zakupie daje zniżkę od kosztów wysyłki.
Nigdy, ale to nigdy, nie należy kupować złota z odroczoną dostawą. Takie ‘tanie złoto z dostawą za 45 dni (roboczych)’ już wiele razy skończyło się zwinięciem interesu i wyparowaniem kasy. Przykład 1 i przykład 2.
Nie warto dla kilku złotych oszczędności kupować kruszców z niewiadomego źródła (OLX, facebook itp). Można odpowiedzieć karnie o paserstwo i stracić złoto, albo kupić falsa i stracić pieniądze. Lepiej kupować w firmie z co najmniej 10 letnim doświadczeniem, takim jak 79element.
Źli ludzie zawsze znajdą sposób, żeby mieć broń. Jak pokazuje przykład UK, nawet jeżeli zabierze się im broń palną, to wezmą noże. Jak zabierzemy im noże, to wezmą siekiery. Jak zabierzemy siekiery, to wezmą kamienie.
BREAKING: Video shows gunman open fire at West Freeway Church of Christ in White Settlement, Texas before being shot dead by armed security; the service was being live-streamed on YouTube pic.twitter.com/SCej5aAeRF
Za kilka dni w Niemczech wchodzą w życie nowe procedury AML, które zmniejszają limit zakupu anonimowego złota z 10 000 EUR do 2 000 EUR. To w praktyce jest ban na zakup złota za gotówkę.
Ostatnia zmiana limitu, z 15 000 EUR do 10 000 EUR, miała miejsce w Niemczech w lecie 2017. Taka sama zmiana limitu miała miejsce w Polsce w lecie 2018. Gdyby to miała być reguła, to zmniejszenie limitu do 2000 EUR mógłby wejść w życie w Polsce z początkiem 2021 roku.
Zmiany te są krajowymi implementacjami dyrektyw unijnych, wobec tego nie rozważamy tu “czy” lecz “kiedy”. Do tego mamy taki a nie inny rząd, które podejmuje wszelkie możliwe działania w kierunku delegalizacji obrotu gotówkowego i uszczelniania systemu podatkowego.
I dodam od razu, że odejście do zakupu złota na rzecz kryptowalut nie jest rozwiązaniem. Dopóki system walutowy funkcjonuje, to głównym środkiem płatniczym jest urzędowa waluta. Wobec tego zawsze pojawia się problem wymiany złota lub kryptowaluty z i na walutę. Posiadanie kryptowaluty nie jest żadną przewagą nad złotem w kontekście wejścia i wyjścia z inwestycji. Tak czy inaczej pojawia się problem jak dokonać wymiany i co dalej zrobić z gotówką. Powolne wymienianie po jednym krugerrandzie w ramach emerytury jest bezpieczne, tak ludzie sprzedawali “świnki” pod Pewexami za komuny. Ale sprzedaż 100 krugerrandów i pojawienie się w banku z 600 000 zł w gotówce skończy się źle. Pojawia się pojęcie gotówki “niewydawalnej”, kiedyś równowartość mieszkania lub samochodu, dziś 2000 EUR.
Z rozmów z klientami wyciągam wniosek, że mamy do czynienia z całym spektrum reakcji na rosnący zamordyzm. Na jednym końcu mamy klientów, którzy nie czują nic niestosownego w tym, że władzuchna wie o nich wszystko. Dla nich nic się nie zmienia. Po drugiej stronie mamy klientów, którzy o złocie inwestycyjnym dowiedzieli się od swoich dziadków, którzy w czasie wojny lub komuny byli w stanie uchronić swój kapitał przed totalitaryzmem. Tacy ludzie wolą kupować za gotówkę, anonimowo. Trzeba postawić sprawę jasno – tacy klienci znikną. Można postawić tezę, że legalnie działające firmy boleśnie odczują utratę tych klientów. Szczególnie te “mennice”, które mają sieć fizycznych sklepów. Z drugiej strony będzie krótki boom. W okresie przejściowym w Polsce pojawią się niemieccy klienci, chcący w parę dni wymienić 100k EUR.
Moje podejście do problemu jest takie, że jako diler złota po prostu nie chce zbierać wrażliwych danych. Nie chcę ryzykować wycieku tych danych. Nie chcę być posądzony o to, że zlecam włamanie, wiedząc, że jakiś klient ma złoto w domu. Nie interesuje mnie darmowa praca inspektora skarbowego. Nie chcę wydawać pieniędzy na wdrażanie procedur AML i UODO – dla laika może się to wydawać banalne, ale koszty wynoszą dziesiątki tysięcy złotych rocznie. Nie mam też zamiaru prowadzić biznesu w szarej strefie, ponieważ formalnie będzie to przestępstwo, a każde przestępstwo wcześniej czy później jest wychwytywane przez organy. Wystarczy jeden zadowolony klient na forum, lub jeden niezadowolony klient, któremu może się wydawać, że dostał porysowaną monetę.
Natura nie znosi próżni i na pewno znajdą się chętni do prowadzenia biznesu w szarej strefie. Dla klientów gotówkowych będzie to oznaczać konieczność dokonywania zakupów ryzykując mieniem i życiem w przysłowiowych “ciemnych bramach”. Będzie się kupować to co akurat jest, a nie to, na co klient ma ochotę. No i ceny będą znacznie wyższe, ponieważ delegalizacja nie powoduje przecież spadku cen, lecz ich wzrost (vide: narkotyki).
Wnioski są nie za wesołe. Mamy za sobą 30 lat względnej wolności, lecz coraz głębiej osuwamy się w totalitaryzm znany z czasów głębokiej komuny.
Nie wiem czy Państwo zauważyli, ale sporo przekręciarzy jest aktywnych całe życie. Taki Najmrocki albo Plichta – całe życie w jednym i tym samym fachu. Podobnie jest z przekrętami, niektóre funkcjonują latami. Na przykład słynny przekręt nigeryjski jest z nami praktycznie od pojawienia się Internetu w Afryce i nadal działa.
Są też przekręty funkcjonujące od setek lat, takie jak powszechne w średniowieczu wymiany monet przy okazji koronacji nowego króla, a czasem nawet częściej. Nowy władca nakazywał wymianę monet będących w obiegu, trzeba było zdać stare monety o wyższej próbie kruszcu, by w zamian dostać nowe monety o zawartości cennego metalu. Identyczny przekręt odbywa się dziś w Wielkiej Brytanii i Szwecji, gdzie przez krótki czas można wymienić stare banknoty na nowe, ci którzy to przegapili mają duże trudności z wymianą oszczędności lub nawet ich pieniądze są rekwirowane, co jest czystym zyskiem emitenta. Przy okazji można przypiąć sobie order za walkę z praniem brudnych pieniędzy i walkę z unikaniem opodatkowania, bo jak wiadomo posiadacz większej gotówki to na pewno groźny przestępca, uczciwi ludzie mają wyłącznie kredyty.
Przykładem starego przekrętu wracającego w wielkim stylu jest pomysł Gierka jakim był Premiowy Bon Oszczędnościowy PKO. Tak to wyglądało:
I ten pomysł pojawił się dzisiaj! Dokładnie taki sam, mają to być nieoprocentowane obligacje z puli których będą prowadzone losowania. Nie zdziwię się, jeżeli skopiują nawet tabelę z rewersu. Po co liczyć coś, co już ktoś kiedyś policzył.
Obligacje te mają służyć dokładnie temu samemu celowi, co 48 lat temu. Chodzi o ściągnięcie z rynku tego, co nazywano wtedy “nawisem inflacyjnym”, czyli części z nadrukowanej góry złotówek, których wydanie przez obywateli groziło wzrostem inflacji i wzrostem cen walut.
Wtedy przekręt skończył się w taki sposób, że w pewnym momencie zaczęła się gwałtownie rozpędzać inflacja. W roku 1971 za taki bon można było kupić 142 litry benzyny, a w 1991, gdy bony te były wymieniane na gotówkę, 0,25 litra, czyli inwestor został odcedzony z 99,8% pieniędzy. I jestem się w stanie założyć, że za 20 lat sytuacja się powtórzy, nie zostanie nic z siły nabywczej tak zainwestowanych środków, a zwycięzców loterii będzie garstka.
Straszne jest to, że Damian Słomski, zawodowy dziennikarz ekonomiczny, kompromituje się brakiem wiedzy, pisząc “Takiego rozwiązania w naszym kraju jeszcze nie było” Właśnie stąd biorą się ofiary przekrętów – z braku wiedzy. 99% Polaków nie wie o istnieniu tych bonów, bo albo wtedy ich na świecie nie było, albo mózgi im zeżarła skleroza i nie rozumieją, że cały ten cudowny sukces Gierka był sfinansowany miedzy innymi pieniędzmi, na które ich przekręcono.
Co będzie dalej? Może rekwirowanie walut na rachunkach bankowych Polaków i wydawanie im zamiast tego bonów Pekao, z którymi będą mogli iść po wódkę do Peweksu?
W Rzepie ukazał się niezwykle ciekawy wywiad z prof. Aleksiejem Podbieriozkinem, szefem rosyjskiego Centrum Badań Wojskowo-Politycznych. Krótki, dosadny. Oto co mówi:
Mamy do NATO taki sam stosunek, jaki Polacy mieli do Armii Czerwonej w 1920 roku.
Zwykły Rosjanin nic nie wie o wojnie Polsko-Sowieckiej 1920. Nie wie nawet nic o inwazji na Polskę w 1939. Sprawdzałem, przepytywałem z tego Rosjan. Tego nie ma na lekcjach historii, a zwykli zjadacze chleba nie interesują się szczegółami historii.
Tak więc to “my” odnosi się do Aleksieja i jego kumpli. Oni się boją NATO, tak jak Polacy bali się Sowietów.
Niech pan zwróci uwagę na to, gdzie w ostatnich latach znajdowały się siły NATO i USA w Polsce. Jest już cała mapa takich obiektów wojskowych. Siły koncentrują się niedaleko granic Rosji i w państwach bałtyckich. Rosja traktuje obecnie te państwa jako terytoria, gdzie znajdują się wrogie jednostki wojskowe. Są dla nas zagrożeniem.
Dokładnie. Boją się NATO.
[…] odbywało się zniszczenie Układu Warszawskiego […].
Wojska Radzieckie okupowały obszary państw “wyzwolonych” w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Oprócz nielicznej garstki sprzedawczyków, żyjących z sowieckiego żołdu, cała reszta nie życzyła sobie ani obecności w Układzie Warszawskim, ani w bloku państw “demokratycznych”, jak to wtedy nazywano. Nie odbyło się żadne “zniszczenie” tylko rozpad ekonomiczny ZSRR umożliwił odzyskanie względnej niepodległości przez te państwa i usunięcie wojsk okupacyjnych. Aleksiej tego nie rozumie.
Tylko naiwni idioci tacy jak Gorbaczow czy Jelcyn mogli w to wierzyć. […] To nie był kompromis, to były bezwarunkowe ustępstwa ze strony Rosji.
Współcześni politycy i stratedzy uważają tych dwóch przywódców za winnych upadku imperium. Stawiana jest teza, że gdyby nie oni, to ZSRR nadal byłby imperium, trząsłby połową świata i wszyscy byliby szczęśliwi. Zapominają o tym, że mało kto w ZSRR był szczęśliwy, nie mówiąc już o innych krajach ubogaconych komunizmem.
Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie w ogóle to, co mówi Stoltenberg.
A ja tam się interesuję co inni ludzie mówią. Nawet co mówią takie śmiecie, podpalacze świata jak Aleksiej.
Po pierwsze, państw bałtyckich nigdy w historii nie było, to zawsze było terytorium Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego. Państwa te istnieją i niech już tak zostanie, ale o zdanie będą je pytać w ostatniej kolejności.
No nie zawsze Pribałtyka była okupowana przez Rosję, po co tak kłamać. Czasem było to terytorium Polski, czasem Szwecji, bywało różnie. Litwa była przecież ogromnym państwem, w unii z Polską. Twierdzenie, że Litwa nie istniała jest kretyństwem.
Poza tym faktem jest, że żyją tam sobie narody, które mają swoją tożsamość i nie chcą być częścią Rosji. Jest też potężna mniejszość rosyjska – jakby im tak dobrze było w Rosji to by tam wyjechali. A jakoś wyjeżdżać nie chcą.
Rosja nie interesuje się Polską i państwami bałtyckimi, mamy mnóstwo innych spraw.
To prawda, Rosja ma mnóstwo swoich problemów, co jednak nie zmienia faktu, że czuje się zagrożona strategicznie z kierunku Zachodniego. Nie ma się co dziwić, wiele razy byli od tej strony atakowani. Stąd ten strach, a jak wiadomo, najlepszą obroną jest atak.
Gdyby Polska nie rozmieszczała na swoim terenie obcych sił, w ogóle nie byłoby tematu.
Ukraina nie rozmieszczała na swoim terenie żadnych sił i została zaatakowana przez Rosję. Nie dlatego, że rozmieszczała, ale właśnie dlatego, że oddała broń atomową i nie rozmieszczała obcych sił.
Osobiście uważam, że podczas II wojny światowej Moskwa powinna była powstrzymać swoją armię i nie wyzwalać Polski. Niechby zajmowali się tym sojusznicy amerykańscy czy angielscy.
No to sytuacja byłaby taka sama jak dziś – wojska amerykańskie przy rosyjskiej granicy, czyli to, co tak boli naszego rozmówcę. Dzięki podbiciu Europy Centralnej przez Stalina udawało się tego unikać przez długie dekady. Śmiać mi się chce, jak pomyślę, że Aleksiej jest strategiem w 1944 i rzuca pomysł, żeby nie atakować Niemców poza linię Ribbentrop-Mołotow. Byłby rozstrzelany w kilka chwil.
Co powiedziałby pan, gdyby w przyszłości sojusz postanowił przyjąć Gruzję i Ukrainę? Nawet teoretycznie nie można sobie tego wyobrazić. NATO musiałoby przyjąć te kraje z ich problemami: Abchazją, Osetią Południową, Krymem i wschodnią Ukrainą. Sojusz się na to nie zdecyduje.
Ja mam dużo lepszą wyobraźnię i potrafię sobie wyobrazić taki scenariusz. Na przykład w sytuacji gdy Putin odchodzi od władzy i Rosja znowu popada w ruinę. Dlaczego Rosja nie miałaby wpaść w kolejny kryzys po kilkunastu latach prosperity? Wszystko jest możliwe. Wtedy wojska rosyjskie mogą zostać wyparte z wszystkich okupowanych terenów.
Mam jednak nadzieję, że w oczyszczaniu terenu nie brałyby siły NATO. Nie jestem zwolennikiem atakowania Rosji, tylko obrony przed Rosją. Mam uczulenie na polon w sushi, muszę takie disklejmery zamieszczać.
Dlatego postawiliśmy już ponad sto systemów rakietowych typu Iskander. Gdyby powstało jakiekolwiek zagrożenie dla Rosji, jeden iskander jest w stanie zniszczyć całą dywizję pancerną. Pocisk wystrzelony z wyrzutni Iskander leciałby do Warszawy około 3,5 minuty. Ci, którzy zechcą nas zaatakować, nie zdążą się pomodlić.
Tak mówi człowiek, który nie myśli trzeźwo ze strachu. Takie wypowiedzi mają za cel wyłącznie zastraszyć polską opinię publiczną.
Rakiet tego typu nie używa się “gdyby powstało jakiekolwiek zagrożenie dla Rosji” tylko w ramach taktycznych ataków nuklearnych w trakcie wojny na pełną skalę. I to raczej w scenariuszu przegrywanej wojny, gdy trzeba rozpaczliwie zatrzymać wroga.
Zresztą ci, którzy atakowaliby Rosję, nie siedzieliby w Warszawie czekając na atak atomowy. Taka zapowiedz to jest zwykły terroryzm, próba zastraszenie Polaków. Podejrzewam, że blef spowodowany strachem. Bo do Moskwy także rakiety potrafią dolecieć w niewiele dłuższym czasie.
Czasem sam Iskander leci, a czasem nie leci. Są systemy obrony przeciwrakietowej. Da się przeprowadzić ataki na centra dowodzenia wroga, tak że nie ma komu wydać rozkazu odpalenia tych rakiet. Wojny nie są takie oczywiste do wygrania jak się może Aleksiej.
Widzę, że nie wyklucza pan konfliktu zbrojnego pomiędzy Rosją a NATO? Zagrożenie to ciągle wzrasta, każdego dnia. Jest sztucznie napędzane, podkręcane są emocje.
Akurat tak się śmiesznie składa, że uważnie śledzę media rosyjskie i amerykańskie. Nikt poważny w USA nie myśli o ataku na Rosję. Natomiast w Rosji politycy wciąż nakręcają spiralę strachu, robią z Rosji oblężoną twierdzę. Nadal jest ta sama narracja, że faszyści chcą ich napaść. Żadnego zagrożenia nie ma, propaganda ma na celu nic innego niż trzymanie społeczeństwa krótko za ryj.
Pozostaje więc konflikt zbrojny, bo wszystko ku temu zmierza.
Warto zwrócić uwagę na “logikę”, która ma tu miejsce. Amerykanie rozmieszczają swoje wojska lądowe w Polsce. To tak naprawdę nie zmienia sytuacji strategicznej Rosji, bo ilość tego wojska jest śladowa i nie stanowi żadnego zagrożenia ofensywnego. Zagrożeniem dla Rosji były i są rakiety międzykontynentalne, a tu się nic nie zmieniło. I w odpowiedzi na te niewielkie siły lądowe rosyjscy stratedzy mówią “OK, no to wojna”. I muszą mieć pełną świadomość, że taktyczna wojna nuklearna może zamienić się w strategiczną, pełnoskalową wojnę nuklearną, w której zginą nie tylko mieszkańcy Warszawy, przestrzegani przez Aleksieja. Zginie także sam Aleksiej, jego rodzina i spora część populacji Rosji. Albo Aleksiej jest głupcem, albo ma nas za głupców, których można zastraszyć.
Ale nie narzekajmy na Rosję. To piękny kraj mający swoje plusy. Na przykład smaczna żywość, z dużo mniejszą ilością chemii niż w US/UE. Bardzo dobre restauracje z potrawami z różnych obszarów Federacji Rosyjskiej, których nie sposób skosztować w US/UE. Albo fajne rozwiązania, jak piwo nalewane przy użyciu przedpłaconej karty. Taki filmik nagrałem przy okazji ostatniej wizyty: