Categories
Polityka

Czy Trump będzie zastrzelony?

Tytuł nie jest przypadkowy. Chodzi o to, żeby Google to zindeksowal i wyświetlił ten tekst w odpowiednim momencie.

Na początku stycznia modne jest publikowanie prognoz na przyszły rok. Ja tego nie robię, ponieważ uważam, że przyszłość jest kształtowana przez wypadki nieprzewidywalne. Można zauważyć trendy, ale nie da się przewidzieć kolejnych zdarzeń czy na przykład cen.

Jeżeli jednak miałbym prognozować, to obstawiam, że Donald Trump zostanie zabity przed końcem swojej kadencji. Jego polityka bije w interesy oligarchów, posiadających większość aktywów w USA i mnóstwo aktywów w pozostałej części świata. Ich model biznesowy polega na tym, że fabryki które posiadają zostały przeniesione do tanich krajów, a ich produkty są sprzedawane w drogich krajach. Polityka Trumpa zmierza do protekcjonizmu, czyli zagraża ich dochodom. Dalej, Trump jest zwolennikiem większej dyscypliny budżetowej. To bije w grupę oligarchów, którzy posiadają banki i robią ogromne pieniądze na obrocie obligacjami USA, braniu taniego pieniądza z FED i pożyczania go publice.

Na tą chwilę oligarchowie wykonują gorączkowe telefony do prasy i TV, których są właścicielami. Te działają jak pisowka TVP albo kremlowska RT, próbują go masakrować. Metody są najróżniejsze, od wklejania fotek z uchwyconym grymasem Trumpa do artykułów, przez całkowicie stronnicze komentowanie jego polityki, aż do podburzania do protestów na ulicach. Trump reaguje na to dzielnie, można sobie obejrzeć jego konferencję prasową:

<iframe width=”560″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/W5FRUM-AK9k” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>

Jeżeli ktoś ma styczność z rosyjskimi mediami to może się przekonać, jak USA jest negatywnie przedstawiana. Ma się wrażenie, że Ameryka już szykuje desant na Syberię i uderzenie z Polski. Tymczasem prawda jest taka, że Stany nie mają żadnego interesu ani planu atakować Rosji. Identycznie budowana jest propaganda oligarchów amerykańskich – tworzy się miraż rosyjskiego zagrożenia, chociaż Putin nie jest zainteresowany naruszeniem interesu USA. Rosja ma większe problemy – niska dzietność Rosjanek, brak zaawansowanego przemysłu, tania ropa, nacisk demograficzny ze strony Azji, problemy z islamistami, konieczność zakończenia przeciągającego się konfliktu z Ukrainą, itd.

Zabiegi medialne nie wystarczają. Szefowie mediów nadal nie rozumieją, że Amerykanie nauczyli się od Rosjan, że media kłamią. Dowodem na to jest fakt, że wygrała osoba, do której media zniechęcały. Teraz im większa jest fala medialnego hejtu, tym większe poparcie uzyskuje Trump. Kiedy to w końcu zrozumieją, nie zawahają się przed rozwiązaniem siłowym. Mają w tym doświadczenie, wiemy jak było z zamachem na JFK. Tu jest szersza i dość rzeczowa dyskusja na ten temat.

Kibicuję Trumpowi, ale jestem przekonany, że Ameryka jest w fazie schyłkowej. Ten trend jest napędzany:

  • spadkiem ilości dostępnej energii (taniej ropy),
  • pogarszaniem jakości ludności USA (statystycznie ludzie coraz mocniej opaleni, ale z coraz niższym IQ)
  • krótkowzrocznością oligarchów (przedkładanie interesu z danej chwili ponad strategie długofalowego rozwoju kraju).

Nie sądzę, że uda mu się ten trend odwrócić, nawet jeżeli przeżyje. Należy mu się duży szacunek, że zamiast korzystać z owoców swojej pracy i podejmować szampanem modelki na jachcie stawia na szalę swoje życie.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Sprzedaż złota w górce

Są różne strategie oszczędzania w złocie. Niektórzy po prostu kupują wtedy, gdy mają pieniądze, inni polują na spadek cen, tzw. dołki. Podobnie wygląda sprawa ze sprzedażą, da się zauważyć wyraźny wzrost podaży przy wzroście ceny kruszcu. To dobrze, ponieważ w skali całego świata kruszec, poprzez rafinerie, w końcu trafia giełdę i uderza w spekulantów. Przy sztucznym zbijaniu cen proces kupowania w dołku ma równie korzystne działanie – wzrost popytu przez inwestorów na całym świecie podbija cenę i miesza szyki spekulantom.

Zresztą podobnie jest z walutami. Mając oszczędności w walucie warto wykorzystać gwałtowne wzrosty cen do sprzedaży i potem odkupić się w dołku. To jest czas w którym w końcu możemy zarobić na spekulantach z City. Zwykle niestety jest odwrotnie, spekulanci uderzają w zwykłych przedsiębiorców, co powoduje wzrost cen, a to uderza w zwykłych konsumentów.

Są niestety pewne ograniczenia tej całej sytuacji, które mogą uderzyć w inwestorów, którzy chcą przechytrzyć rynek: – nigdy nie wiadomo, gdzie jest dołek i górka. Nigdy nie jest tak tanio, żeby nie mogło być jeszcze taniej, ani tak drogo, żeby nie mogło być jeszcze drożej. Weźmy hipotetyczną sytuację w której dolar kosztuje początkowo 4,00 złote i dynamicznie drożeje do 4,50 zł. Są duże szanse, że nastąpi korekta i cena spadnie powiedzmy do 4,25 zł. Możemy sprzedać dolary po 4,50 zł i poczekać na spadek kursu, żeby je odkupić. Ale z drugiej strony możemy się tego nigdy nie doczekać i zostać ze stosem złotówek szybko tracącymi wartość.

Nie trzeba wiele argumentować za tym, że Polska jest krajem niestabilnym politycznie, a co za tym idzie również monetarnie. Książki do historii i opowieści starych ludzi wynika, że od wieków każde pokolenie było w pewnym momencie odcedzane z kapitału – do zera. Wojny, wymiany pieniędzy, krachy, inflacja, wszyscy kupujący złoto to wiedzą i dlatego właśnie je kupują. Sprzedaż złota w górce jest bardzo ryzykowna. Zdarza się, że notowania złota idą w górę bez przyczyny, w efekcie działań spekulacyjnych grubych kotów, a czasami jest powód o znaczeniu fundamentalnym, politycznym lub ekonomicznym.

Przykładów można podawać setki, ale wyobraźmy sobie sytuację inwestorów w sierpniu 1939. Ceny złota funta i dolara, wyrażone w złotówkach, szły dynamicznie w górę, natomiast ceny obligacji RP spadały. Niejeden z inwestorów pomyślał, że jest doskonała okazja, żeby zrealizować zyski na złotych $20 i kupieniu tanich obligacji RP ‘zysk bez ryzyka, wypłacane w złocie’. Przecież wiadomo, że jak tylko Hitler będzie fikać, to wkroczą nasi sojusznicy z Anglii i Francji i wojna się skończy po tygodniu… Wtedy sprzeda się obligacje po normalnej cenie i odkupi przecenione złoto. Wszyscy wiemy, jak skończyły się tego typu kalkulacje.

Do spekulacji nie warto używać banknotów i złotych monet. Zawsze pojawia się spread pośrednika, który pożera część zysku. Forex też odradzam, za wysokie ryzyko zostania odcedzonym z kapitału. Lepiej jest używać platform którego z biur maklerskich, czy nawet platformy wymiany walut typu cinkciarz czy walutomat.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Fałszywki Andrzeja Szczęśniaka – polski bilans handlowy

Moje wcześniejsze artykuły o zbliżonej tematyce:

Fałszywka spadku ilości kilometrów przemierzanych przez Polaków

Andrzej “Kompromitująca niewiedza” Szczęśniak – ropa

Andrzej Szczęśniak – fałszywy ekspert rynku węgla

Andrzej Szczęśniak – fałszywy ekspert rynku i paliw

Sytuacja na światowym rynku paliw

«Oszust – mężczyzna świadomie wprowadzający kogoś w błąd»

[Źródło: Słownik języka polskiego PWN]

Wstęp

We wszelkich decyzjach ekonomicznych niezwykle ważne jest dysponowanie prawdziwymi informacjami. Błędne informacje prowadzą bowiem do błędnych decyzji, a błędne decyzje prowadzą do strat materialnych u dokonujących ich.

Tymczasem w mediach mamy zalew fałszywych informacji, co jednak ciekawe nierzadko te fałszywe informacje głoszą ludzie przedstawiani jako eksperci – w dodatku głoszą je z pełną świadomością, że podają odbiorcom nieprawdę.

Takich medialnych ekspertów jest zapewne w mediach “na pęczki”, jednak ja zajmę się tylko jednym przypadkiem. Po prostu innych medialnych ekspertów nie obserwowałem wystarczająco intensywnie by zdobyć dowody świadomego okłamywania odbiorców przez nich.

Mam nadzieję, że to co zebrałem ułatwi czytelnikom rozpoznanie i innych podobnych do tego przypadków celowej dezinformacji.

Ci, którzy czytali moje wcześniejsze artykuły (wpisy gościnne u Trystero, Doxy i na moim twitterze), wiedzą, że dość intensywnie obserwuję blogi Andrzeja Szczęśniaka: szczesniak.pl i prawica.net, co pozwoliło mi dokładnie prześledzić zarówno proces świadomego i celowego publikowania przez niego wielu fałszywych informacji jak i proces cenzurowania i banowania komentatorów, którzy “fałszywki” zauważali i wskazywali.

W dzisiejszej części zaprezentuję proces okłamywania czytelników w kwestii bilansu handlowego.

Motywem przewodnim kampanii dezinformacyjnej prowadzonej przez A. Szczęśniaka na temat bilansu handlowego Polski są dwa kłamstwa:

  • pierwsze: że III Rzeczpospolita ma i miała ujemny bilans handlu z “bogatymi państwami Zachodu” (rzeczywistość: przez prawie całą III RP bilans wymiany handlowej z tymi krajami był dodatni)
  • drugie: że Polska ma ujemny bilans wymiany handlowej z całym światem łącznie (rzeczywistość: od 4 lat – tj. od roku 2013 w przeliczeniu na mieszkańca polskie nadwyżki handlowe są wyższe niż chińskie)

Kampania dezinformacyjna

A więc cztery lata temu Polska trwale stała się eksporterem netto towarów i usług, a wraz z tym zdarzeniem A. Szczęśniak rozpoczął kampanię dezinformacyjną mającą na celu rozpowszechnienie (dez)informacji, że Polska została “ograna” gospodarczo przez “Zachód” – bo dokonała z nim nieekwiwalentnej transakcji w wyniku której jest obecnie “rynkiem zbytu” dla towarów i usług wytwarzanych na “Zachodzie”

«Transakcja, którą zaproponowano krajom słabiej rozwiniętym wyglądała tak: wy, słabi, otwieracie swój rynek oddajecie swoje portfele (rynek) naszym produktom (…) To się nazywa wymiana nieekwiwalentna»

[Źródło: http://prawica.net/4150#comment-50226]

Szczęśniak w czasie gdy jego blogi obserwowałem zamieścił ze setkę artykułów o bilansie handlowym Polski i innych krajów, kiedyś nawet narzekał, że pisze o bilansie handlowym porównywalną ilość artykułów, co cały pozostały polski Internet razem wzięty, w związku z czym jest po prostu niemożliwe, by nie wiedział, że jest dokładnie na odwrót niż w powyższym cytacie (dez)informuje. Prawie wszystkie “bogate kraje Zachodu” mają ujemne bilanse wymiany handlowej zarówno z Polską jak i z innymi krajami Europy Wschodniej. To “kraje Zachodu” są rynkami zbytu dla produktów wytwarzanych w Polsce i w innych pobliskich krajach słabiej rozwiniętych.

Poniżej diagram prezentujący wymianę handlową Polski z jej dwudziestoma największymi partnerami handlowymi w OECD.

[Źródła: Baza danych GUS, Rocznik Statystyczny Handlu Zagranicznego 2016]

A niżej polska wymiana towarów i usług z dwudziestoma największymi partnerami handlowymi spoza OECD.

[Źródła: Baza danych GUS, Rocznik Statystyczny Handlu Zagranicznego 2016]

Z powyższych danych widać chyba jednoznacznie, że nawet przyjmując tę absurdalną tezę, że Polska przystąpiła do umowy “otwieracie swój rynek, oddajecie swoje portfele (rynek) naszym produktom”, to tymi którym ten rynek oddaliśmy były co najwyżej Chiny i Rosja, ale na pewno nie “Zachód”, na którym na 20 największych partnerów handlowych mamy tylko trzech, z których import jest jakoś dostrzegalnie większy od eksportu (Koreę Południowią, Włochy i Irlandię).

W handlu ze wszystkimi krajami OECD łącznie (upraszczając: w handlu z “bogatym krajami Zachodu”) mamy łącznie ok. 150 mld zł nadwyżki eksportu nad importem, a w handlu z (upraszczając) słabiej rozwiniętą resztą świata łącznie prawie 100 mld zł deficytu, co sumuje się do nieco ponad 50 mld zł nadwyżki.

Koniec końców Szczęśniak świadomie wprowadza więc czytelników w błąd, dezinformując ich, że Polska ma deficyt w wymianie handlowej z zagranicą, choć w rzeczywistości Polska ma tu wynoszącą w 2015 roku $14.77 mld (>50 mld zł), a w 2016 roku $18.25 (>70 mld zł) nadwyżkę – w przeliczeniu na mieszkańca od roku 2013 Polska ma nadwyżki w handlu zagranicznym większe niż mają Chiny, w tym w roku 2015 i 2016 nadwyżki per capita większe niż ChRL miała kiedykolwiek w całej swojej historii.

[Źródło: Bank Światowy]

(dla chcących przeliczyć: na terytorium Chin jest 36 razy więcej ludności niż w Polsce)

Co więcej choć Polska ma nadwyżki w wymianie handlowej z całym światem łącznie dopiero od kilku lat, to nawet wcześniej, kiedy miała tu deficyt nie był on wcale skutkiem handlu z “bogatymi państwami Zachodu”, spójrzmy bowiem na kolejny diagram.

[Źródło: GUS: roczniki statystyczne handlu zagranicznego 2011-2016]

Po prostu wcześniej nadwyżki w wymianie handlowej z “bogatym Zachodem” były za małe, by zniwelować deficyt jaki występował w handlu z krajami słabiej rozwiniętymi – głównie w handlu z Chinami i Rosją, choć deficyty w handlu z takimi krajami jak Indie, Brazylia, Kazachstan, Wietnam, Malezja czy Tajlandia, też swoje tu dokładały.

Aby wciskać ten – całkowicie sprzeczny z danymi statystycznymi kit – o fatalnym, ujemnym bilansie handlowym Polski będącym skutkiem wymiany handlowej z “bogatymi państwami Zachodu”, w sytuacji, gdy wszystkie źródła podają, że jest dokładnie odwrót Szczęśniak musiał stworzyć ogromny przemysł cenzury na swoich blogach, a ja działanie tego przemysłu bacznie obserwowałem, robiłem save’y kasowanych komentarzy oraz użytkowników banowanych za zamieszczenie tych komentarzy i dziś wam wszystkim moi drodzy czytelnicy przedstawię.

Poniżej streszczenie prowadzonej przez Szczęśniaka kampanii dezinformacyjnej związanej z bilansem handlowym Polski w czterech odsłonach.

Odsłona pierwsza kampanii

Wkrótce po rozpoczęciu przez Szczęśniaka wspomnianej wyżej dezinformacyjnej kampanii na jego blogach zaczęły się pojawiać komentarze użytkowników pokazujące, że Szczęśniak pisze nieprawdę.

Przykładowo dnia 12.02.2014 na szczęśniakowym blogu prawica.net użytkownik kaczakomuna opublikował artykuł o tym, że w 2013 roku Polska osiągnęła nadwyżkę eksportu nad imortem, w komentarzach pod powyższym artykułem maryla napisała o tym samym, podając przy tym na dowód linki do danych Banku Światowego. Szczęśniak zareagował na powyższe zdarzenia banami – usunięciem z prawica.net kont tych dwóch użytkowników (vide: kaczakomuna, maryla – komunikat “nie masz uprawnień dostępu do tej strony” oznacza, że konto użytkownika zostało usunięte). Użytkownikowi kaczakomuna nie pomógł nawet fakt, że od dawna prowadził własnego bloga na prawica.net, na którym zdążył napisać około setki artykułów.

Odsłona druga kampanii

Dnia 7.12.2014 Szczęśniak opublikował na szczeniak.pl artykuł, w którym porównał 10 wskaźników gospodarczych Polski i Rosji.

Zwróćcie drodzy czytelnicy uwagę na wykres “bilans handlowy towarów i usług” – wszystkie pozostałe 9 wykresów kończy się na roku 2013, a ten jeden nie – ten jako jedyny kończy się w rzeczywistości na roku 2011 – Szczęśniak usunął z wykresu dwa ostatnie dostępne wówczas w danych Banku Światowego (BŚ) lata: 2012 i 2013 – bo saldo polskiego eksportu byłoby w tych dwóch latach dodatnie, a liczbą 2010 podpisał na wykresie rok 2009 (prawdopodobnie po to by “przekręt” z usunięciem z wykresu dwóch lat mniej rzucał się w oczy).

Dzięki temu oszustwu Szczęśniak mógł łatwiej zamieścić pod wykresem sprzeczny z faktami komentarz:

«Polski bilans handlu (towarów) i usług jest od lat ujemny ok 3% PKB. (dane BŚ [Banku Światowego, przyp.]

[Źródło: http://szczesniak.pl/2789]

…fakty w chwili publikacji były bowiem takie, że Polska miała ten bilans handlu nie tylko dodatni, ale do tego za ostatni dostępny wtedy w danych Banku Światowego rok (rok 2013) w przeliczeniu na mieszkańca lepszy niż Chiny.

[Źródło: wykres od tradingeconomics.com na podstawie danych Banku Światowego]

…sprawę tego, że wspomniana przez Szczęśniaka średnia nie wynosiła -3% PKB, a mniej więcej -1.5% z litości już pomijam.

Trochę więcej o tym szcześniakowym wykresie-fałszywce tutaj.

Odsłona trzecia kampanii

Dnia 03.03.2015 Szczęśniak opublikował na serwisie mPolska24 artykuł swojego autorstwa, w którym stwierdza, między innymi:

«Polska od 25 lat cierpi na niekonkurencyjność gospodarki, która wyraża się w ujemnym bilansie handlowym. Od 25 lat więcej importujemy niż eksportujemy»

Zauważmy tu przy okazji, że stwierdzenie to stoi w sprzeczności nawet z jego własną fałszywką z odsłony drugiej – lat z ujemnym bilansem handlowym Polski jest tam 16, a nie 25 – to chyba typowy syndrom w przypadku ludzi, którzy często świadomie mijają się z prawdą – tacy ludzie zwyczajnie nie są w stanie spamiętać wszystkich swoich kłamstw i różne ich kłamstwa zaczynają sobie wzajemnie przeczyć.

Niemniej jednak, nie to jest tu najważniejsze, a to co się stało kiedy w komentarzach pod wspomnianym artykułem wskazano liczne zawarte tam błędy. Jak zapewne się już domyślacie stało się jedno: wkroczył szczęśniakowy “przemysł cenzury”, komentarze wyglądały: tak przed ocenzurowaniem a tak po ocenzurowaniu

Odsłona czwarta kampanii

Tu koniecznie jest dokładniejsze wyjaśnienie. W lecie 2015 roku Szczęśniak zmienił zasady funkcjonowania swojego portalu prawica.net. Wyznaczył kilku użytkowników na moderatorów i to oni, a nie sam Szczęśniak “przepuszczają” bądź nie napływające komentarze (dopiero po akceptacji przez tych moderatorów komentarz gościa się w ogóle na blogu pojawia). Sam Szczęśniak “wkracza” dopiero później i ewentualnie usuwa “nieprawomyślne” treści. W praktyce oznacza to, że nastąpiło oddzielenie moderacji (robią ją wyznaczeni przez Szczęśniaka użytkownicy prawica.net) od cenzury (dokonuje jej Szczęśniak na już zmoderowanych tekstach) i dało mi unikalną okazję wykrycia tego, które z komentarzy przeszły pomyślnie moderację, ale “odpadły” podczas cenzury.

Jak nietrudno się domyślić komentarze informujące o tym, że Polska ma dodatni bilans handlowy moderację przechodzą pomyślnie, ale później usuwa je cenzura w osobie A. Szczęśniaka, przykład takiego komentarza poniżej…

(lewa strona przed ocenzurowaniem nieprawomyślnego komentarza, prawa po ocenzurowaniu):

[Źródło: http://www.prawica.net/1840#comment-21621]

Zakończenie

To tyle w kwestii samej kampanii i stosowanej w jej trakcie cenzury, ale pozostaje jeszcze sprawa narracji, jaka temu wszystkiemu towarzyszy. Działaniom “przemysłu cenzury” na blogach Szczęśniaka towarzyszą bowiem jego zapewnienia, o tym jak bardzo kocha on wolność słowa:

«My kochamy wolność słowa»

[Źródło: http://www.prawica.net/arch/40730#comment-652084]

…oraz opowieści o tym jak bardzo czuje się on obrażony wysuwanymi wobec niego zarzutami o stosowanie cenzury:

«obraźliwe dla redakcji jest określanie jej działania jako “cenzury”»

[Źródło: http://www.prawica.net/arch/41019#comment-654432]

Powyższy artykuł jest pierwszym w ramach dłuższego cyklu, gdyż wyżej opisana kampania dezinformacyjna nie jest jedyną prowadzoną i w ten sposób cenzurowaną przez tego autora. Andrzej Szczęśniak równolegle prowadzi jeszcze kilka podobnych kampanii podobnie cenzurując oraz banując tych, którzy zorientowali się, że mają do czynienia z oszustwem i błędy oraz oczywiste kłamstwa pisane przez Szczęśniaka próbują wskazywać. W kolejnych częściach zajmę się tymi innymi podobnymi kampaniami dezinformacyjnymi prowadzonymi przez tego autora. O tych przyszłych publikacjach też będę informował na swoim  twitterze.

Powyższy tekst opublikowałem równocześnie na blogu Maczeta Ockhama.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Banknot 500 zł

Z radio dowiedziałem się, że wprowadzono właśnie do obrotu nowy banknot o nominale 500 zł. Miły redaktor był uprzejmy powiedzieć, że jest to banknot o historycznie najwyższym nominale. Świadczy to o tym, że dziennikarze mają pamięć muszki owocówki / rybki welonki, góra 30 minut (*nie dotyczy wyników meczów piłkarskich polskiej reprezentacji narodowej oraz losów bohaterów serialu Klan). Przypomnę, że najwyższym banknotem nominowanym w złotówkach, wprowadzonym do obiegu, był 2 000 000 Paderewski. Był to ostatni banknot z serii walorów wprowadzanych do obiegu od 1975.

W momencie wprowadzenia nowych złotych w 1995 roku mieliśmy następujące ceny: mleko 0,55 zl, szynka 12,80 zl, cukier 0,95 zl, benzyna 0,98 zl, no i nasza ukochana wódeczka 7,15 zl.  Stuzłotówka, przez pewien czas banknot o najwyższym nominale, kupowała 3,36 gram złota.

Jak bardzo ceny się zmieniły, mimo rzekomego całkowitego stłumienia inflacji, każdy może się przekonać idąc na zakupy. Przypomnę tylko, że w tym czasie cena złota wzrosła z 30 zł / gram do 160 zł / gram. Banknot o dziś najwyższym nominale, mimo tego że nominalnie 5 x więcej wart niż ówczesny największy nominał, kupuje dziś 3,12 gram złota, czyli nieco mniej.

Wszystkie te płacze “moja wypłata zmieści się w paru banknotach” są bez sensu, bo i w 1995 wypłata minimalna mieściła się w paru banknotach – dokładnie w 2,6 stuzłotówek, bo wynosiła wtedy 260 zł. Dziś 2000 zł pensji minimalnej to 4 banknoty, czyli właściwie niewiele się nie zmieniło. Ale ponownie, żeby sobie z tego zdać sprawę trzeba mieć nieco dłuższą pamięć.

Tak wygląda w praktyce działanie procentu składanego w przypadku inflacji. Wykres zawsze zaczyna wyglądać jak kij hokejowy.

A teraz spokojnie czekajmy na banknot 1000 zł. Może z Donaldem Tuskiem, prezydentem Europy, Lechem Kaczyńskim, najwybitniejszym prezydentem RP, albo z Jezusem Chrystusem, królem Polski? Starałem się znaleźć czy był kiedykolwiek wyemitowany banknot z którąś z tych osób, ale niestety nic nie znalazłem. Tak więc jest szansa, żeby się udało Poland first, America second!

Keynes powiedział kiedyś, że “na dłuższą metę wszyscy będziemy martwi”. To prawda, ale prawdą jest też, że z pomocą kolejnych rządów i ich drukarek wszyscy będziemy milionerami.

Share This Post
Categories
Ekonomia Policja

PMI SA w TVP 2

Pamiętacie przekręt z PMI, o którym tyle pisałem? TVP podchwyciło temat. Polecam.

Share This Post