Ważą się losy nowego podatku obrotowego. Powstała koncepcja, by opodatkować również podmioty działające w Internecie. Jako, że obrót złotem jest całkowitą niszą, nikt nie zastanawia się nad konsekwencjami wprowadzenia takiego podatku dla firm z tego segmentu. Ani w ogóle nad konsekwencjami.
Przypomnijmy, że ceny monet złotych rozpoczynają się od 3% ponad “giełdę” (czyli na przykład przy cenie złota 4300 zł/oz, tak zwane “premium” wynosi 130 zł i moneta uncjowa kosztuje 4430 zł). Większość dilerów operuje na marży w wysokości 1-2%. Czyli marża brutto na monecie (ich udział w “premium”) wynosi 40-80 zł. Od tego trzeba odjąć wszystkie koszty prowadzenia firmy. Realnie zysk na uncji złota to jakieś kilkanaście złotych.
Pomysł pierwszy nowego reżimu polegał na zastąpieniu podatku CIT podatkiem obrotowym w wysokości 1%. Nie ma szans, żeby dilerzy byli w stanie pokryć taką daninę bez podnoszenia cen, skoro taki podatek jest większy od ich marży netto. Na szczęście wygląda na to, że ten pomysł nie przejdzie.
Zwracam uwagę, że większość firm hurtowych i dużych sklepów w Internecie ma podobne lub niewiele większe marże. Załóżmy optymistycznie, że ogólnie w handlu hurtowym osiąga się marże netto w wysokości 2%. Podatek od tego na dotychczasowych zasadach to 0,38%. Wprowadzenie 1% podatku obrotowego to byłaby 3krotna podwyżka podatku.
Pomysł drugi to wprowadzenie podatku obrotowego w wysokości 0,1% przy sprzedaży do miliona złotych miesięcznie i 0,5% od nadwyżki po przekroczeniu tej kwoty. I w tym przypadku należy spodziewać się podwyżek. A ponieważ branża jest niezwykle konkurencyjna i podmioty biją się o każde kilka złotych różnicy, można się spodziewać ucieczki podmiotów za granicę. W zależności od reakcji konkurencji może być uzasadnienie dla którego warto będzie używać mojego biura w Goerlitz do zaopatrywania klientów w Polsce.
Trzeba pamiętać, że handel hurtowy jest niezwykle łatwo wytransferować poza granice Polski. Dla celów fiskalnych istotne jest posiadanie “zakładu” – i takim “zakładem” jest sklep. Hurtownik może zadeklarować istnienie “zakładu” w dowolnym miejscu na planecie – nie bez przyczyny sporo ropy do polskich rafinerii sprzedają firmy z Cypru. Tak więc w przypadku importu w Polski np. bananów łańcuszek: producent – hurtowania w Polsce – sklep w Polsce bardzo łatwo da się zastąpić takim łańcuszkiem obiegu dokumentów: producent – hurtownik na wyspie Man – sklep w Polsce.
Naprawdę żal mi tych kmiotów z PIS, a także ich kolegów z PO, PSL i innych partii. Oni nie rozumieją, że gospodarka w tej chwili ma pewną ograniczoną zdolność generowania przychodów podatkowych, tak samo jak kura w danej chwili ma pewną ograniczoną zdolność generowania jaj. Przyciskanie butem nie zwiększy przychodu, niezależnie czy jest to cała gospodarka czy pojedyncza kura. Jedynym rozwiązaniem jest zwiększenie bazy, czyli zwiększenie gospodarki co przyniesie zwiększenie przychodów podatkowych lub zwiększenie ilości kur, co da nam więcej jajek.