Categories
Ekonomia

Ciekawostki

Chyba w końcu przyszedł czas na koniec utyskiwań o stanie polskich finansów publicznych. Min Rostowski zadeklarował, że deficyt budżetowy spadnie w najbliższych latach i będziemy mieli z nadwyżką budżetową. Co więcej, rzad chce również ‘stworzyć przestrzeń dla obniżki podatków’.

Oto udaje się w Polsce dokonać rzeczy uchodzącej dotąd za niemożliwą – zmniejszyć deficyt przy okazji zmniejszając podatki. Krok podobny, zastosowany przez administracje Busha młodszego, doprowadził do tego, że Ameryka jest dziś bankrutem.

Co więcej, w łże-demokracji ekipy zajmujące w danej chwili koryto zrobią wszystko, aby przerobić nadwyżkę budżetową na kiełbaski wyborcze. Po co spłacać jakiś tam nudny dług, skoro mamy tak wiele potrzeb. Zbyt wiele dzieci chodzi głodnych, by ich biedni rodzice musieli ze swoich podatków spłacać bogatych rodziców, nieprawdaż?

W międzyczasie przez media przewalił się temat rzekomego nieprzygotowania absolwentów studiów do wykonywania jakiejkolwiek pracy. Z moich obserwacji sytuacja wygląda diametralnie inaczej – to rynek pracy jest całkowicie nieprzygotowany na przyjęcie nowych magistrów i inżynierów. Widzę, jak przebiegają poszukiwania pracy osób które znam. Nie jest tak, że są zapraszani na rozmowę o pracę, gdzie pracodawca załamuje ręce nad ich poziomem wykształcenia – po prostu nikt im nawet nie proponuje możliwości zaprezentowania swoich umiejętności.

Niemniej jednak wierzę temu, co mówią prezesi wielkich spółek. Otóż prezes nie zajmuje się naborem pracowników do swojej firmy, robią to pracownicy odpowiednich działów. I tu jest sedno problemu ! Prezes styka się z ludźmi wybranymi totalnie nepotycznie, bo to jest norma w każdej polskiej dużej firmie ! Nowi pracownicy są pracownikami bo mamusia lub tatuś mają odpowiednie znajomości bądź kuzyna na odpowiednim stołku. Zatrudnia się debili, ale właściwych debili. A prezesowi załamującemu ręce mówi się potem ‘szefie, oni wszyscy teraz tacy są’.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Małpa z brzytwą

Bywa tak, że posiadana władza przewyższają możliwość posługiwania się nią przez danego osobnika. Tak na przykład było z Jaruzelskim, który mógł z Polski zrobić drugi Tajwan czy z Tuskiem, który podobnie zmarnotrawił posiadaną władzę. Ci panowie zapisali się w historii jak przysłowiowa małpa z brzytwą, czyli narzędziem którego potęga dalece przekracza ich małpie zdolności intelektualne.

W biznesie spotyka się takich osobników równie często jak w polityce. Politycy, by dostać się do koryta, muszą zamydlić oczy wyborcom. W biznesie wygląda to całkiem podobnie – pomniejsi menadżerowie mydlą oczy HRowcom, prezesi zostają prezesami przez mydlenie oczu posiadaczom pakietów kontrolnych. Czasem mydlenie nie jest konieczne, wystarczy gra w golfa w odpowiednim towarzystwie. Konsekwencje są podobne – po pewnym czasie ‘wychodzi szydło z worka’ i okazuje się, że prezio w garniturku za 10 patoli jest dobry jedynie w swoim własnym PR.

Na tym blogu od lat utyskuję nad debilizmem polityków. W polityce obowiązuje jednak kadencyjność więc i pewna kontrola społeczna. Na polityka skompromitowanego ludzie po prostu nie chcą głosować, nie ważne jak wiele kasy oligarchowie wydadzą na lansowanie go w mediach. Tymczasem prezesi są nierozliczalni i potrafią mieć za sobą długą ścieżkę zniszczonych firm.

Do tego wpisu skłonił mnie wywiad w reżimówce. Prezes Radziwiłł wpisuje się właśnie w schemat faceta bez pojęcia o biznesie, który objął swoją synekurę ze względu na właściwe nazwisko. Spójrzmy na ten wywiad:

Tomasz Prusek: Co takiego stało się w Poldimie, że firma upada?

Maciej Radziwiłł: Strata Poldimu na kontrakcie A1, na odcinku Sójki-Kotliska wartym 240 mln zł, wyniosłaby ok. 70 mln zł. Wynika to głównie ze wzrostu cen materiałów.

Przemysław Słomski: Spółka Poldim upada, ponieważ nieprawidłowo wyceniła koszty przedsięwzięcia, którego się podjęła. Odpowiedzialny jest zarząd, który dopuścił do złożenia oferty i podpisania niekorzystnej umowy.

Maciej Radziwiłł: Na przykład kluczowe złoże kruszywa mieliśmy kilka kilometrów od placu budowy. Właściciel tego złoża otrzymał koncesję na wydobycie w grudniu zamiast w marcu. W rezultacie musieliśmy przewieźć 2 mln ton żwiru z innego złoża aż przez 50 kilometrów.

Przemysław Słomski: W życiu nie ma przygód – jest tylko złe planowanie. Wiadomo, że w Polsce biurokracja działa jak za cara i każdy plan biznesowy musi to uwzględniać.

Tomasz Prusek: Skąd takie problemy budowniczych autostrad? Dopiero co z hukiem upadł DSS pracujący na A2.

Maciej Radziwiłł: Państwo stworzyło warunki do zabójczej wojny cenowej dla wykonawców.

Przemysław Słomski: Państwo stara się dbać o interes obywateli. W specyfikacji określony jest zakres prac i inne dane, jak na przykład jakość wykonania i na tej podstawie firma ma sobie wyliczyć ile całą fucha będzie kosztować. Czy dopuszczanie do przetargu tylko odpowiednio dużych firm ma sens? Niekoniecznie, zbankrutować może równie dobrze wielki koncern, za to drogi będą jeszcze droższe.

Tomasz Prusek: Rzeczywiście można zbankrutować tylko z powodu wzrostu cen materiałów?

Maciej Radziwiłł: Kruszywa, asfalt, paliwa, cement i stal stanowią 50-60 proc. wartości kontraktów drogowych. W 2010 i 2011 r. sam tylko asfalt podrożał w sumie o 45 proc. Można powiedzieć: jacy głupi ci wykonawcy, że tego nie przewidzieli. Tylko że gdyby ktoś przewidział taki scenariusz, to dałby takie ceny w kontraktach, że na pewno byłby ostatni w przetargach i nie miałby nic do roboty.

Przemysław Słomski: Lepiej nie brać roboty, niż zbankrutować, czy to tak trudno zrozumieć?

Maciej Radziwiłł: Jeśli ma się firmę, zatrudnionych ludzi i koszty stałe, to trzeba coś robić. Jak się stale składa oferty z bezpiecznymi cenami i przegrywa przetargi, to w końcu trzeba wejść w bardziej ryzykowne przedsięwzięcia, bo alternatywą jest zamknięcie firmy.

Przemysław Słomski: Jest mnóstwo innych opcji niż branie niekorzystnych zleceń. Można zmienić branżę, można zwolnić ludzi. W ostateczności, jeżeli się nie potrafi zdobywać intratnych zleceń, to należy sprzedać koparkę i oddać pieniądze udziałowcom, a nie brnąć w sytuację ‘a może się uda jakoś wyjść na zero’.

Charakterystyczne jest, że nie pada ani słowo o zarządzaniu firmą. Może to nie kwota kontraktu jest problemem, tylko złe zarządzanie? Za wysokie koszty zarządu? Brak umiejętności zarządzania, dzięki czemu firma zostaje bez kruszywa, bo jak sam prezes przyznaje nie potrafi zabezpieczyć na czas dostaw?

Sam prowadzę spore przedsiębiorstwo. Nie mogę kupować drogo i sprzedawać ze stratą tylko ponieważ chce zostać na rynku i mam pracowników. To co prezes próbuje nam wcisnąć to największa demagogia jaką można sobie wyobrazić.

Tomasz Prusek: Nie można się zabezpieczyć przed wzrostami cen materiałów np. kontraktami terminowymi?

Maciej Radziwiłł: Owszem, można np. kupić kontrakty na miedź. Ale zabezpieczenie cen innych materiałów jest trudniejsze. […] Poza tym pojawia się pytanie, czy firma budowlana ma zajmować się budowaniem, czy też zamienić się w firmę finansową, która zajmuje się spekulowaniem surowcami na rynkach?

Przemysław Słomski: Znowu głupota pomieszana z demagogią. Jeżeli moja firma dokona sprzedaży złota klientowi i natychmiast go nie odkupi u mojego dostawcy, to dokonuje spekulacji, że cena złota spadnie. Jeżeli Radziwiłł umawia się, że na budowie za rok zużyje tonę stali i nie zakontraktuje jej dziś, po dzisiejszych cenach, to dokładnie dokonuje spekulacji, że cena spadnie. Każda duża firma musi posiadać dział zajmujący się kontraktowaniem surowców. Niepojęte jest, że można o tym nie wiedzieć zajmując tak wysoki stołek.

Tomasz Prusek: Warto się było tak śpieszyć z budowami przed Euro 2012? Z perspektywy czasu widać, że cały plan był nierealny.

Maciej Radziwiłł: Euro 2012 potraktowaliśmy w kategoriach religii. Wierzyliśmy, że wszystko za wszelką cenę musi się skończyć na mistrzostwa, choć przecież buduje się na pokolenia. Narzuciło to krótkie terminy wykonania, byle przed Euro 2012, i drakońskie kary. Firmy pracujące pod taką presją nie wytrzymują.

Przemysław Słomski: Podstawowym powodem niepowodzeń w Polsce jest kadra o niskiej jakości. Radziwiłł jest równie beznadziejnym przedsiębiorcą jak Tusk premierem. Czy gdyby Jobs wziął się za polskie drogi też mielibyśmy kompromitację? A gdyby Radziwiłł miał zaprojektować Iphona? Ten projekt był o niebo trudniejszy niż wylanie kawałka asfaltu – Steve musiał zmusić Chińczyków do wyprodukowania produktu nieziemsko skomplikowanego, w ogromnej ilości w krótkim czasie, w oparciu na nierzetelnych podwykonawcach i ograniczonych zasobach surowcowych, po drugiej stronie świata, gdzie jest inna strefa czasowa, inny język i kultura, inne prawo, inna waluta … I im się udało dostarczyć SPRAWNY produkt NA CZAS do sklepów, a Radziwiłłowi wysypać trochę żwiru i polać to asfaltem już nie.

Żenada i podobnie żenujące tłumaczenia.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Z euro do zero

Kilka dni temu Wybiórcza opublikowała spory artykuł prezentujący wady euro i wręcz konieczność zakończenia tej unii walutowej (nie mogę znaleźć linku). Wypowiadali się czołowi polscy eksperci, którzy poczuli się obrażeni faktem, że świat słucha opinii jakiegoś 10latka, a nie ich, starych dziadów, z tyloma literkami przed nazwiskiem i znajomościami wśród redaktorów.

Zresztą gówniarz nie mówi całkiem bez sensu, postulat zebrania całej gotówki (euro) Grekom i wydania im bezwartościowej makulatury (drachma) było już wiele razy trenowane w historii tej planety. Na przykład w trakcie I Wojny Światowej wszystkim Europejczykom odebrano złote monety i wydano makulaturę. Amerykanom 20 lat później. Za nieoddanie pieniędzy wprowadzano kary, dokładnie tak jak postuluje młody geniusz, z tym że on jest naiwny w sposób właściwy dzieciom i kary ustanawia dziecinne, a Hitler i Stalin wiedzieli, że czasem muszą się toczyć przestrzelone głowy. Fajnie byłoby odebrać jego rodzicom wszelkie oszczędności (o ile jakieś mają) i wydać im równowartość w banknotach do gry Monopoly. A potem niech idą zapłacić za jedzonko czy czynsz mieszkania. W szczególności niech zapłacą tymi nowymi pieniędzmi za edukację syna.

Stawiane są postulaty odwrotne, że to najsolidniejsze państwa powinny opuścić euro. Gdyby tak się stało o 12.00, to o 12.05 euro miałoby wartość drachmy lub peso… Gdy wprowadzano euro, nikt w Gazecie nie miał wątpliwości co do sensu wprowadzenia tej unii, dziś nikt nie ma wątpliwości że euro musi upaść. Zaprawdę, powiadam, geniusz ‘ekspertów’ i pracowników Gazety nie zna granic. Ale czy to znaczy, że przyjdzie czas, w którym zacznie się podważać sens istnienia strefy Schengen, idei integracji europejskiej, koncepcji oddawania władzy w ręce komisarzy unijnych? Może zacznie się poddawać w wątpliwość tak niepodważalną dziś tezę, że kolorowi przybysze z Południa powinni korzystać z tych samych praw i przywilejów co biali mieszkańcy Europy?

Najbardziej martwi to, że nikt z twórców euro nie oparł systemu na takich zasadach, które dałyby nieco większe szansę powodzenia. Nie mówię tu o standardzie złota, ponieważ historia wskazuje, że to za mało – wcześniej czy później przychodzi bandyta, który dewaluuje taki standard lub całkiem od niego odchodzi. Można sobie stworzyć syntetyczną walutę, nawet całkowicie papierową, ale bez deficytów. Łamiesz tą zasadę – wylatujesz z klubu na zbitą opaloną włoską czy portugalską twarz. Nierealne założenie, bo przecież politycy po to dochodzą do władzy, by wydawać nie tylko te pieniądze, które zedrą z podatników, ale również te, które pożyczą na wieczne oddania. Skoro tak, to koncepcja euro była równie nierealna.

A na koniec parę słów, HT Kelvin:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Kalkulator poglądowy

Każdy student powinien dojść w swoim życiu do momentu zwrotnego, w którym rządowa propaganda zaczyna być odbierana jako śmieszniejsza niż komedie ściągane z torrentów. Z moich obserwacji średniego wieku inwestorów w metale wynika, że całkiem sporo młodych ludzi myśli nad wyraz rozsądnie. Dziś w ramach dostarczania rozrywek zachęcam do zapoznania się z ‘kalkulatorem poglądowym‘. Jak dla mnie jest to wykres interaktywny i z kalkulatorem ma wspólnego nic, albo jeszcze mniej. Zobaczymy co ‘w najbliższych dniach’ zaprezentują nam spindoktorzy, a na razie pobawmy się tym, co mamy.

Zacząć wypada od założeń. Przede wszystkim inflacja. Jest rzeczą absolutnie nierealną, by inflacja w kolejnych latach utrzymywała się na średnim pułapie 2,14%. W gospodarkach opartych na walutach papierowych takie poziomy nie są możliwe do utrzymania, szczególnie w gospodarkach mających rosnąć o zakładane 2,24% rocznie. Biorąc pod uwagę zbliżający się peak oil i zapaść demograficzną kraju nie ma szans na średnie roczne wzrosty na wymarzonym poziomie. Fikcja wyssana z brudnego kciuka. Wysoka inflacja i niski przyrost gospodarczy przenoszą również w krainę fikcji literackiej poziom realnego wzrostu wynagrodzeń na poziomie 2,78%.

Biorąc pod uwagę czyhające zagrożenia, również te niewymienione powyżej bądź jeszcze nieznane, poziom konsumpcji i jakość życia w roku 2060 może być nawet niższa niż jest dziś. Fajnie byłoby zobaczyć co pokazują symulacje, gdy założy się ujemny realny wzrost (czyli spadek) wynagrodzeń i realną inflację na poziomie 6-8% rocznie. Na szczęście dla władców do dyskusji publicznej nie zostanie dopuszczony nikt, kto nawet rozważałby tak absurdalny zestaw parametrów wyjściowych do symulacji.

Nie mając (chwilowo) możliwości korzystania z prawdziwych kalkulatorów, spójrzmy na to, co prezentowane jest na wykresie. Najfajniej będą mieć ludzie pracujący do 75 roku życia. Właściwie szkoda, że nie można ciągnąć tej symulacji dalej. W jakich luksusach pławiłby się pracownik pracujący do 100 roku życia! Byłby jak sam Hugh Hefner – tego nie przewidziano nawet w pierwszych oszukańczych reklamach OFE:

Pierwsze na wykresie, na co tak naprawdę patrzy zwykły zjadacz chleba to kwota nominalna emerytury. 4685 zł miesięcznie przy 67 roku zamiast 2725 zł dla leni obijających się w kwiecie wieku lat 60. Po co tracić nerwy przy wnukach, gdy można sobie niemalże podwoić emeryturę w kilka lat!

Niestety, te magiczne liczby wynikają z czarów założonymi liczbami oraz podanie emerytury w złotówkach przyszłości o niewiadomej sile nabywczej. Przekręt zdradza już procent podawany za kwotą. Mamy tu 38% pensji 67 latka i 26% dla 60 latka. Biorąc moje ultrapesymistyczne i przecież całkowicie nierealne założenie o braku wzrostu wynagrodzeń realnych i fakt, że dominanta wynagrodzeń w Polsce to jakieś 1400 zł netto, emerytura wyniosłaby odpowiednio 532 i 364 zł, oczywiście o ile emeryci mieliby odpowiedni staż pracy. Teoretycznie jest to sytuacja, w której do emerytury minimalnej dopłaca państwo lub opieka społeczna, ale biorąc pod uwagę ilość emerytów z pokolenia ‘dzieci Jaruzela’ do ilości ich dzieci (płatników składek) gospodarka może nie uciągnąć nawet minimalnych emerytur.

Istnieje ogromne ryzyko, że emeryci osiągną poziom zdychania z głodu i karmienia kur na działce suchym chlebem znalezionym w śmietniku. Można sobie wsadzić w kieszeń dyrdymały serwowane przez polityków, że oni ‘dają słowo’, że wcale tak nie będzie. Za 30 lat nikt nie będzie pamiętał i egzekwował ich słów, lecz będzie się skupiał na określeniu miejsc gdzie są najświeższe i jeszcze nieprzebrane śmieci.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Złote belgijki

Nie tak dawno pisałem o ‘belgijkach’, czyli podrabianych monetach $20. Jak wspomniałem, w obiegu jest ich ogromna ilość, i co gorsza wykonanie i próba złota są tak bliskie oryginałom, że trudno je rozróżnić. Dochodzi do skądinąd zabawnych sytuacji, w których ludzie ze sporym doświadczeniem wnikliwie oglądają dane egzemplarze i nie są w stanie powiedzieć, czy to fals czy nie. Na szczęście pomoc jest w zasięgu ręki. Monety warto wysłać do oceny niezależnym ekspertom, którzy mają największe doświadczenie w branży. W Polsce takim miejscem jest firma ECC Grading. Tak wyglądają monety po powrocie:

Stany zachowania można zrozumieć po zapoznaniu się z tabelą na stronie ECC. Walory są zaplombowane w taki sposób, że nie da się ich podmienić na false. Korzystając ze strony ECC można zweryfikować autentyczność opakowania używając kodów paskowych. Rewelacja całkowicie ucinająca rozterki inwestorów czy moneta aby na pewno jest prawdziwa.

Disklejmer -ECC nie zapłaciła za ten wpis. Przeciwnie, to ja płacę firmie ECC za ich usługi.

Share This Post
Categories
Do Przeczytania Ekonomia

Gra

Inwestowanie jest trudne, ale można się go nauczyć. Są różne drogi – można czytać książki, można grać w planszówki. Do niedawna moimi ulubionymi materiałami popularnoekonomicznymi były wszelakie pomoce opracowane przez Roberta Kiosaki, gdzie w prosty sposób opisane zostały pryncypia, którymi powinien kierować się inwestor. Pół żartem pół serio mówię, że lektura jednej jego książki jest lepsza niż rok wykładów akademickich z ekonomii.

Niedawno miałem możliwość zagrania w Mr. Investor, grę co najmniej porównywalną z Cashflow. Plansza wyraźnie nawiązuje do Monopoly, z tym, że pierwowzór dopuszczał tylko jedną racjonalną strategię – wykupować jak najwięcej ‘nieruchomości’. W Mr. Investor opcji jest więcej, można grać w różne wersje i stosować różne strategie. Oczywiście, ceną za to jest dużo większa komplikacja zasad gry i czas potrzebny na przyswojenie sobie obowiązujących zasad. Jeżeli symulacja ekonomii ma być przekonująca, musi tak dokładnie odwzorowywać rzeczywistość, jak tylko to możliwe.

Disklejmer o którym początkowo zapomniałem – grę do testów przesłał Dom Inwestycyjny BRE Banku.

Share This Post
Categories
Pozostałe

Dualizm bytu ludzkiego

Zabawne, że blog ten nie posiada kategorii ‘filozofia’. Posiada wszystkie inne, ale tej najbardziej istotnej i jakże często tu dotykanej – nie.

Filozofia jest często formą ucieczki. Od stuleci filozofię praktykują ludzie zmęczeni zmaganiem się z dochodzącym zewsząd szumem informacyjnym. Wydarzenia ostatnich dni są najlepszym przykładem jak propaganda próbuje sforsować firewalle naszych umysłów. Trwa dyskusja, choć wiadomo bardzo dokładnie, co nas wszystkich czeka. Pewne jest, że emerytur za 30 lat nie będzie. Będą co najwyżej zasiłki umożliwiające nabycie kilkunastu bochenków chleba miesięcznie, tak jak to widzieliśmy na obszarach poradzieckich w latach 90tych. Nie ma innej możliwości, nie pozwalają na to:

– demografia Polski i polityka antyrodzinna, konsekwentnie stosowana od 23 lat,

– stopień zużycia surowców energetycznych na naszej wypalonej planecie,

– przyjęty model ekonomiczny, zakładający nieskończony wzrost gospodarczy, nieskończone zasoby surowcowe i nieskończony kredyt.

Bezsilny filozof zdaje sobie sprawę, że nie wygra z maszyną propagandową, rozmiękczającą mózgi obywateli pozornymi debatami społecznymi, które trzeba by nazwać modelem Tuska-Putina, ponieważ cyrk odwalany przez obu panów w ich telewizjach jest prawie identyczny. W przypadku emerytur nie było nawet cyrku i gry pozorów, po prostu podjęto pewne z góry ustalone kroki. Całą dyskusję uciął Ryży stwierdzeniem, że nie można zadawać pytań czy lud chce więcej pieniędzy i krótszej ‘kariery’ zawodowej. Tymczasem jest dużo innych pytań, które można a nawet trzeba by zadać. Na przykład kto podejmował decyzje o przejadaniu skromnych przychodów z prywatyzacji. Albo ile kasy wyssały z narodu OFE i jakie były tego konsekwencje dla obywateli i tak zwanej ‘gospodarki narodowej’.

Zamiast tego mamy podaną miałką papką o skandalach towarzyskich czy nieznaczących i obojętnych nam tragediach z drugiego końca świata. Wobec tego można, a nawet trzeba, oddać się głębszym przemyśleniom filozoficznych o czym tylko chcemy, choćby o dwojakiej naturze bytu ludzkiego.

To zastanawiające, że z jednej strony człowiek jest ze swoim kruchym i krótkim życiem jak pył na wietrze, a z drugiej strony tenże pył, tak przecież ograniczony, był w stanie poznać i zrozumieć tak wiele mechanizmów świata. Udaje się dotknąć to, co Einstein nazwał myślą boga, gdy ten tworzył Wszechświat. Ten pył dotarł swoim skromnym aparatem poznawczym do kresu materii, do obszarów fizyki kwantowej, gdzie zawodzi logika fizyki euklidesowej.

Z pyłu powstają i w pył się walą najpotężniejsze ludzkie imperia. Kto dziś pamięta Austrowęgry i premiera austriackiej części tej federacji, Polaka z pochodzenia, Kazimierza Badeniego. Kto pamięta tamte spory tamtego czasu, ruch Młodoczechów i emancypację języka czeskiego, które to przyczyniły się do upadku gabinetu naszego wielkiego Polaka. Było to raptem 100 lat z okładem – nie dalej niż 4, może 5 pokoleń wstecz panował powszechny consensus, że osobnicy wierzący w niepodległość Polski są groźnymi ekstremistami, terrorystami naruszającymi boski i uznany przez Watykan naturalny porządek świata.

Z tej właśnie perspektywy historycznej należy patrzeć na ryżego premiera. Za 100 lat będzie wrzucony do jednego worka ze wszystkimi przeszłymi i przyszłymi premierami III RP. Historia opisze ich jako populistów, ślepych na mnóstwo sygnałów ostrzegawczych o zbliżającym się końcu świata jakiego znamy. Nazwisk tych premierów prawdopodobnie nikt nie będzie chciał nawet pamiętać.

Parafrazując blogującego Hansa Klosa można by powiedzieć, że jeżeli zaczynamy tworzyć zdania tak wielokrotnie złożone jak miał w zwyczaju robić to niedościgły mistrz tego gatunku Kant, to należy niezwłocznie kończyć flaszkę 😉 Podobno zbliżoną receptę na rozwlekłe dywagacje filozoficzne mają niektórzy polscy piloci wojskowi, którzy ujmują to w krótkim ‘dopijamy i lecimy’. 😉

Share This Post
Categories
Ekonomia

Platyna

Szmatławiec donosi, że po raz pierwszy w historii złoto jest droższe od platyny. To oczywiste kłamstwo, wystarczy kilkanaście sekund googlowania:

Fakty są takie, że platyna bywa tańsza od złota, ale taka sytuacja zwykle nie trwa długo i jest kapitalną okazją inwestycyjną. Dla czytelników bloga udało mi się załatwić niewielką ilość sztabek platynowych. Wysyłka jest za darmo, wystarczy podać kod zniżkowy ‘slomski’.

Share This Post