W okresie ostatnich kilkudziesięciu lat najgorszą zimą była ta z przełomu 1978/79. Aura była niezwykle niesprzyjająca i cały kraj sparaliżowały potężne opady śniegu. Stanęła gospodarka i transport. Atak zimy nałożył się na niewidoczne problemy finansowe PRL, które w ciągu 2 lat spowodowały bankructwo PRL i upadek reżimu Gierka, Stan wojenny, hiperinflację i ponowną niewypłacalność PRL w okolicach oddania władzy Solidarności.
Tamtej zimy, w głowie genialnego Stanisława Barei, powstawał scenariusza filmu Miś, w którym jakże trafnie przewidział sytuację roku 2022. Babka na przypiecku stwierdza, że przed wojną był węgiel. Dziś jest wojna i węgla rzeczywiście nie ma…
W mediach mówi się, że Rosjanie poczują wprowadzenie sankcji kilka miesięcy po ich wprowadzeniu. Moim zdaniem prawie ich nie poczują. Natomiast sankcje poczują – i tu się zgodzę, że pół roku po ich wprowadzeniu.
Zima 2022/23 będzie katastrofalna. Nie wiadomo jaka będzie aura, ale sankcje i problemy gospodarcze spowodują, że zima będzie bardzo trudna. Efektem będą niepokoje społeczne i huczny upadek rządu PiS (o ile nie wprowadzą junty wojskowej).
Przede wszystkim już wiadomo, że zabraknie wspomnianego węgla. Prawo podaży i popytu zadziała, co oznacza, że cena paliwa będzie rosnąć. Dla gospodarstw domowych będzie to oznaczało drenowanie budżetu i palenie śmieciami, przez co więcej dzieci i dorosłych umrze na raka od smogu.
Część ludzi może dojść do wniosku, że skoro palenie węglem będzie kosztować np 20000 zł na sezon, to może taniej ogrzewać się elektrycznie, farelkami. System energetyczny Polski, pochodzący z czasów Gierka, tego nie wytrzyma. Nie ma w systemie takich rezerw mocy. I co gorsza, energetyka nie może podnosić cen energii, bo są one regulowane przez URE. Tak więc każdy zużyta kWh będzie oznaczała stratę iluś groszy. Logiczną i nieuniknioną konsekwencją będą okresowe wyłączenia prądu, tzw blackouty. Staną też nie tylko fabryki, ale również kotły gazowe i na eko-groszek, w których podajniki i elektronika wymagają prądu.
Drożejąca energia, szczególnie paliwa, spowodują gwałtownie rosnącą inflację. NBP musi reagować. Jestem przekonany, że przy poziomie 6% nie jesteśmy nawet w połowie podwyżek. Stopy procentowe w Polsce mogą przebić 20%. Oznacza to, że przeciętny Kowalski jest już zajechany podwyżkami paliw i żywności oraz podwyżkami rat kredytów, a będzie znacznie bardziej. Będzie musiał iść po podwyżkę, co nakręci spiralę inflacyjną. Bankowi centralnemu i rządowi będzie bardzo trudno to opanować.
Pewne rezerwy systemowe są w bankach i firmach paliwowych. Banki są ogromnymi beneficjentami wyższych stóp procentowych. Oprocentowanie kredytów już podnoszą, a finansują je bardzo tanio, w dużej mierze tzw. “osadem” z kont bieżących. Podobnie rafinerie, mające rekordowe marże na przerobie ropy. Te branże da się oskubać i zostawić nieco pieniędzy w kieszeni obywateli.
Jedynym ratunkiem byłoby natychmiastowe zaprzestanie absurdalnych sankcji gospodarczych, które są nieszkodliwe dla Rosji, ale zabójcze dla Polaków.