Dziś, mimo przypadania tak ważnego święta jakim jest “Trzech Króli” giełda w Nowym Jorku pracuje normalnie. Jest kolejna kiepska sesja. Bardzo długi wykres wygląda tak:
Jak dla mnie wygląda na to, że powoli flaczeje kolejna bańka na NYSE. Tak jak pisałem w wcześniejszym wpisie, tym razem nie Ameryka zaraziła kryzysem resztę świata, lecz Chiny z ich implodującą giełdą i flaczejącą gospodarką. Wykres chiński indeksu giełdowego wygląda tak:
Nie pomaga pomoc chińskiego rządu:
- zakaz sprzedaży akcji przez dużych akcjonariuszy,
- stworzenie specjalnego programu wykupywania akcji przez rząd oraz
- zawieszania notowań w sytuacji spadków ponad 7% w danym dniu.
Jakoś tak się składa, że gdy bańka puchła, to rząd chiński nie wprowadzał zawieszania notowań, gdy w danym dniu indeks rósł o ponad 7%. Być może zapobiegłoby to dramatowi setek milionów spekulantów, który właśnie się tam rozgrywa.
Warto zauważyć, że doszło do pewnej ciekawe zmiany w komunikatach płynących z mediów głównego nurtu. Do tej pory w takich sytuacjach pisano o kapitale płynącym do dolara i obligacji USA, jako ‘bezpiecznej przystani’. Teraz słyszę o skokowym wzroście ceny złota spowodowanej traktowaniem kruszcu jako ‘bezpiecznej przystani’. Już naprawdę nie wiem co mam o tym sądzić – czyżby jednak tryliony dolarów obligacji USA nie były tak bezpieczne jak się powszechnie wierzy? Czy złoto jest w końcu barbarzyńskim reliktem czy od tysięcy lat niezawodną metodą zachowania siły nabywczej? Nie wiadomo, co przeciętny czytelnik onetu zjadacz chleba ma o tym myśleć.
Dla polskiej gospodarki mogą zbliżać się kiepskie dni. Jest to rynek wschodzący i już od dawna widać spekulantów tłoczących się przy drzwiach, aby sprzedać polskie papiery (akcje i obligacje), kupić dolary lub euro i prysnąć z kapitałem na spokojniejsze wody. Ale ta moneta ma swoją drugą stronę – dla firm świadczących usługi za granicę (np. księgowe) lub będące montowniami wysyłającymi towar w świat oraz dla eksportujących rolników, takie szmacenie złotówki to manna z nieba, darmowe pieniądze. Od lat powtarzam, że jedynym sensowym kierunkiem strategicznym dla polskich firm powinno być opieranie się na eksporcie.
W nadchodzących dniach i miesiącach przydatne będą duże zapasy popcornu, ze względu na:
- podłą aurę za oknem,
- wydarzenia giełdowe,
- bezpardonowe przejmowanie władzy przez pisiorków, oraz
- budzenie się Niemców z ręką w nocniku.
Fakt, że w Nowy Rok kolorowi spalili pond 800 samochodów we Francji przeszedł bez większego echa w polskich mediach – dużo głośniej jest o gwałtach i rozbojach dokonanych przez tak zwanych “uchodźców” w Niemczech. Jak może pamiętają uważni czytelnicy ostrzegałem, że tak będzie. Niemcy, idąc wzorem Francuzów, ściągnęli sobie na głowę potężne kłopoty wpuszczając sobie nierobusiów, mentalnie ze średniowiecza. Interesuje mnie gdzie teraz są te pożyteczne idiotki:
Zdaje się, że niektórzy Niemiaszki powolutku się budzą:
I co teraz będzie z zachodnią Europą? To zależy od tego, czy i kiedy do władzy dostaną się politycy potrafiący myśleć w kategoriach realpolitik, którzy nie będą pleść farmazonów, że wszyscy jesteśmy równi i nie ma różnic rasowych czy kulturowych. Niemcom potrzebny jest nowy von Bismarck, a nie takie dno intelektualne jak Merkel.
Technicznie rzecz jest prosta do przeprowadzenia, w naszym wspólnym europejskim interesie mogę być doradcą sztabu niemieckiego:
Krok 1. Czekamy na pretekst. Jakieś masowe protesty uchodźców albo spektakularne, brutalne przestępstwo. Równocześnie planujemy, jak będą zatrzymywani uchodźcy, gdzie przetrzymywani, jak i gdzie odsyłani. Jako, że większość krajów afrykańskich odmawia przyjęcia własnych obywateli nie ma sensu się prosić – trzeba będzie zaplanować przejęcie kontroli nad niewielkim obszarem upadłego państwa.
Krok 2. Po zaistnieniu pretekstu przymykamy granice Niemiec, ograniczamy ruch osobowy. Być może przydatne byłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego, czy co tam jest w Niemieckiej konstytucji.
Krok 3. Zajmujemy upatrzony obszar w Afryce. Może to być na przykład Latakia w Syrii, która jest niewielka, ale ma fajny port i lotnisko. Przygotowujemy obozowisko na przyjęcie uchodźców. Te działania zbrojne są komunikowane PRowo jako działania humanitarne (znane w przeszłości jako pokojowe bombardowania). Planowana ilość rezydentów to 500 000 osób, czyli tyle ile mieści dziś obóz dla uchodźców w Dadaab.
Krok 4. Równolegle w tym czasie zaczyna się wyłapywanie uchodźców i osób spoza UE, bez aktualnej wizy. Po przewiezieniu do miejsc koncentracji są oni stopniowo pakowani do czarterów i wojskowych C160, których Niemcy mają kilkadziesiąt. Szacuję, że trzeba będzie przewieść co najmniej 500 000 ludzi. Wydaje się to olbrzymia liczba osób, ale biorąc pod uwagę zaangażowanie kilkudziesięciu samolotów non stop da się uwinąć w kilka tygodni. Nie z takimi projektami Niemcy sobie już radzili. Przypomnę, że sam port lotniczy Monachium potrafi obsłużyć 30-35 milionów pasażerów rocznie.
Krok 5. Na koniec marynarka wojenna Niemiec kontroluje ruch na Morzu Śródziemnym, blokując ruch uchodźców w stronę UE. Niezbędne będzie też zaopatrywanie w żywność i wodę obozu w Latakii.
Oczywiście Niemcy mogą nie wyłonić silnego przywódcy, który rozwiąże ten problem. Alternatywą będzie taki scenariusz:
W 2011 roku skandal na cały świat rozpoczął się od wypowiedzi Constabla Michaela Sanguinettiego, który sugerował, że aby unikać gwałtów kobiety nie powinny ubierać się jak rozpustnice. Kariera Sanguinettiego została złamana i od tego czasu wielu miastach świata odbywają się marsze Slut Walk. Ciekawe jak potoczy się kariera pani burmistrz Kolonii Henriette Reker, która kobietom napastowanym przez kolorowych radzi, aby trzymały się od nich na długość ramienia i chodziły w grupach.