Categories
Ekonomia

Podatki i cła od zakupu kruszców w UK

W związku z faktem, że uruchomiłem sklep ze złotem i srebrem w UK pojawiają się pytania dotyczące kwestii związanych z VAT, PIT, PCC a także cłem od złota i srebra przewożonego pomiędzy UK i Polską. Porównajmy sobie wobec tego sytuację w obu krajach.

Na złoto inwestycyjne w UK, tak jak w Polsce nie ma VAT. Na srebro i platynę w UK obowiązuje pełna stawka 20% VAT. Procedura VAT-marża, powszechna w Polsce, nie ma miejsca w UK. Dlaczego na złoto nie ma VAT a na srebro jest tego nie wiem. Może dlatego, że złoto kupują raczej bogaci ludzie, a prawo piszą ich koledzy? Albo dlatego, aby politycy pieniądze z łapówek mogli wymienić na złoto bez płacenia VAT?

W przypadku odsprzedaży srebra i platyny dilerowi w UK traci się zapłacony VAT. Diler dolicza ten podatek raz jeszcze sprzedając używane monety ze skupu. Dlatego odsprzedawanie srebra dilerowi w UK jest bardzo niekorzystne, spread jest bardzo duży. W Polsce skupione monety wprowadzane są do obroty w procedurze VAT-marża, przez co spread jest dużo niższy.

Kwestia podatku dochodowego w UK jest rozwiązana w specyficzny sposób. Otóż zwolnione z PIT są wszystkie transakcje dotyczące monet wyprodukowanych przez mennicę brytyjską. Zatem najprostszą formą uniknięcia podatku jest kupowanie produktów brytyjskich, takich jak złota britannia, srebrna britannia czy suweren. W przypadku zysku ze sprzedaży innych monet czy sztabek występuje konieczność zapłacenia Capital Gains Tax (CGT). Na szczęście do kwoty 6000 funtów podatku się nie płaci, jest to kwota zwolniona od CGT.

W Polsce fiskus ewidentnie ma lukę w przepisach i sytuacja podatnika jest wyjątkowo korzystna: nie płaci się PIT od sprzedaży monet jeżeli ma się je w fizycznym posiadaniu przez ponad 6 miesięcy. Podatek jest należny, jeżeli ma się metal w postaci ETF, kontraktów czy depozytu u dilera lub w magazynie bezcłowym.

W Polsce sprzedaż kruszców pomiędzy osobami fizycznymi za kwotę powyżej 1000 zł jest obciążona 2% PCC. Teoretycznie, ponieważ mało kto zgłasza takie transakcje fiskusowi. Furtką jest również zawarcie umowy za granicą. Można sobie pojechać do Niemiec albo Czech z kontrahentem, tam spisać umowę, i transakcja nie podlega PCC w Polsce. Przy transakcji pomiędzy osobami w UK również nie ma PCC. Nie ma też VAT, natomiast PIT jest rozliczany na zasadach ogólnych. Podejrzewam, że przy transakcji gotówkowej mało kto chciałby składać deklarację, stąd brytyjski fiskus nienawidzi gotówki tak samo jak ich odpowiedniki w innych krajach.

Przywóz i wywóz złota inwestycyjnego do/z Polski podlega zadeklarowaniu na granicy poprzez wypełnienie odpowiedniego druku i okazaniu go w wersji papierowej celnikowi na lotnisku. Nie płaci się podatku, chodzi tylko o to, by władza mogła sobie sprawdzić, czy podróżny ma dochody umożliwiające posiadanie przewożonej ilości złota. Podobnie sytuacja jest rozwiązana w UK, z tym, że tam już odkryto internet i deklarację składa się online. Nie trzeba niczego deklarować osobiście. W razie rewizji bagażu przez celnika potwierdzenie jest na mejlu/komórce.

Dużo bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce w przypadku przewozu srebra. W obu krajach zwolnione od cła są produkty do użytku osobistego, w ograniczonej ilości. Srebro nie jest produktem konsumpcyjnym takim jak żywność czy ubranie i podlega oVATowaniu na granicy. Celnik brytyjski będzie chciał nałożyć 20% VAT, a polski 23% VAT. Nie ma dla nich znaczenia, że ten produkt już kiedyś był oVATowany. Z racji niskiej gęstości kapitału w przypadku srebra jego transport rzuca się w oczy celnikom. Jedną czy dwie monety złote mogą być zapomniane w portfelu i nikt tego nie zauważy. Trudno zmieścić tubę srebra czy kilową sztabkę do portfela i o tym zapomnieć.

Warto pamiętać, że przewożenie jakiejkolwiek monet na dowolnym dystansie powoduje u mundurowych szybsze bicie serca i pocenie się dłoni. Jeżeli przy dowolnej okazji takie walory zostaną odkryte będzie to doskonała okazja do przeprowadzenia ‘dochodzenia’. Pamiętajcie, mundurowi są specjalnie wybierani i szkoleni do bycia paranoikami. Warto zawsze mieć ze sobą dokument na zakup przewożonych kruszców, choćby po to, aby nie odpowiadać na mnóstwo kretyńskich pytań.

Proszę pamiętać, że niniejszy artykuł nie jest poradą podatkową, prawną czy inwestycyjną. Po takie porady należy zwracać się do licencjonowanych profesjonalistów. Roszczenia wobec mnie jako autora są ograniczone do kwoty, jaką zapłaciłeś mi za zapoznanie się z niniejszym materiałem. Nie daję gwarancji poprawności i braku błędów. Informacje tu zawarte mogą się szybko zdezaktualizować.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Sygnały załamania rynku nieruchomości

W dyskusjach ścierają się dwa poglądy: nieruchomości w Polsce będą tanieć lub drożeć. Domyślnie mowa jest o cenach nominalnych. Pamiętać należy, że przy realnej inflacji na poziomie 20% nominalnie niezmienna cena oznacza przecenę o 20%.

Od pewnego czasu zauważyłem oferty, których nie było nigdy – mieszkania do remontu. Takie mieszkania zwykle były wykupowane na pniu przez fliperów. Pojawienie się tych ofert oznacza, że fliperzy wstrzymują się z zakupami, licząc na spadki cen. Może dojść do samospełniającej się przepowiedni. Albo sprzedający obniżą ceny mieszkań, albo będą musieli płacić za odnowienie ogłoszeń na otodom.

Bardzo jestem ciekawy, jak to się rozwinie.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Gliwice, przedsmak zapaści Polski

Tak się złożyło, że potrzebowałem kupić dwupokojowe mieszkanie w Gliwicach. Z przeznaczeniem na wiele lat użytkowania, zatem chodziło o mieszkanie nie za stare, wybudowane w ciągu ostatnich 20-30 lat.

Wykres liczby ludności Gliwic na przestrzeni ostatnich 150 lat wygląda tak:

W roku 1988 miał miejsce szczyt zaludnienia i od tego momentu następuje stopniowe wyludnianie miasta.

Ostatecznie mieszkania nie kupiłem. W ofercie na otodom jest kilkanaście lokali, nie miałem czego kupować. Okazało się, że przez ostatnie 30 lat mieszkania w Gliwicach były budowane w śladowych ilościach. Nie było takiej potrzeby, w wyludniającym się mieście były tanie zasoby mieszkaniowe, które można było remontować. Inwestycje budowlane nie miały sensu.

W efekcie tego dziś na rynku są prawie wyłącznie mieszkania wybudowane w latach boomu lat 30tych, związanych z rozwojem przemysłu i powstaniem potężnego garnizonu na granicy z Polską, oraz mieszkania wybudowane w czasie dekady Gierka. Mieszkania mają od 50 do 100 lat i powoli zbliżają się do końca ich przydatności do użycia.

Gliwice już teraz wyglądają jak skansen. W samym centrum znajduje się starówka, w sumie całkiem niezła, gdyby ktoś zmył graffiti. Dalej robi się gorzej, zaczyna się zabudowa poniemiecka: czarne, okopcone stuletnim smogiem kamienice. Potem jest gierkowska wielka płyta. I przedmieścia, gdzie domki wybudowała wyższa klasa średnia.

Piszę o tym dlatego, że Gliwice dają pewien przedsmak tego, co będzie czekało inne miasta Polski. Na tą chwilę aglomeracje odczuwają rozwój, ponieważ wysysają ludność z wsi i takich miast jak Gliwice. Z czasem jednak wszędzie ilość mieszkańców zacznie spadać. To będzie koniec branży deweloperskiej w Polsce. Zadziałają te same mechanizmy – taniej będzie remontować to co jest, budować będzie się niewiele. Polska będzie się stawać skansenem.

Share This Post