Bayaye to afrykanskie okreslenie czlowieka, ktory zostal wyrwany ze swojego srodowiska, nie ma okreslonego zajecia i blaka sie w oczekiwaniu przygod. Osoba taka mieszka w duzym miescie i podejmuje sie dorywczych prac, z placa umozliwiajaca jako takie przezycie.
Zastanowiwszy sie nad fenomenem bayaye trzeba dojsc do wniosku, ze jest to globalne zjawisko, wynikajace z przeludnienia, akumulacji kapitalu i redukcji atrakcyjnych miejsc pracy w gospodarce. Oczywiscie w Afryce zjawisko bayaye jest latwe do zaobserwowania, ulice sa pelne ludzi bez wyksztalcenia, przybylych do miasta w ucieczce przed glodem.
W Katolandzie mechanizm jest podobny. Dzieki intensywnemu tworzeniu blokowisk, po wojnie nastapil gwaltowny rozrost populacji miejskich. Dzis miliony ludzi mieszkaja w blokowiskach, zwykle pamietaja jeszcze dziecinstwo na roli, badz tez mieszkaja tam ich dzieci. Sa to ludzie wykorzenieni ze wsi, bez zadnych wartosci europejskich (humanizm, liberalizm) i idealow do przekazania. Ludzi z takiego typu awansu spolecznego spelniaja warunek wykorzenienia.
Zapasc przemyslu, ktory w Polsce dokonal sie wraz ze zliberalizowaniem wymiany handlowej w 1989, a w krajach zachodnich wraz z przeniesieniem produkcji do Azji, jest powodem gwaltownego zmniejszenia ilosci atrakcyjnych miejsc pracy. Jedyna praca jaka jest, to w wiekszosci nieskoplatne posady z placa na poziomie minimum koniecznego do przezycia, lub niewielka ilosc posad dyrektorskich i waskich specjalistow z wieloletnim kierunkowym doswiadczeniem. Pojawia sie wiec spelnianie drugiego warunku, nawet mimo posiadania wyksztalcenia i posiadania checi znalezienia swojego miejsca na Ziemii, ludzie lapia sie dorywczych prac i cala ich kariera zawodowa to praca na stanowiskach nie dajacych utrzymania rodzinie.
Mozna patrzec na Czarnych z wyzszoscia, ale sytuacja Bialych wcale nie jest wiele lepsza. Kapitalizm w wydaniu 21wiecznym wcale nie jest taki dobry dla spoleczenstwa, jak staraja sie twierdzic ci, ktorzy z niego najbardziej korzystaja.