Oto porównanie zwrotów z inwestycji w złoto w porównianiu z polską giełdą:
W ciągu 20 lat złoto wzrosło +666%, WIG +224%.
Kto kupował u mnie złoto przez ostatnie 15 lat jest do przodu, kto kupował akcje, ten jest stratny – oczywiście oprócz tych, którzy mieli szczęście, insajderską wiedzę lub spędzali > 1 godzinę dziennie analizując dane.
Oto przyczyny tej sytuacji, o której media wam nie powiedzą:
Polska jest przeregulowana i nadmiernie opodatkowana, przez co nie mogą powstawać nowe firmy a istniejące rozwijać się
W Polsce brak jest szerokiego grona osób wybitnych uzdolnionych technicznie, przez co nie powstają nowe wynalazki, co potwierdza śmieszna ilość patentów
Wejście na giełdę jest zbyt skomplikowane i zbyt drogie, powinny być akcje OTC / pink sheets, gdzie powinna móc wejść praktycznie każda spółka
Polska ma prawdopodobnie najdroższy prąd na planecie, pomijając kraje wyspiarskie jadące na generatorach diesla, co skutkuje nieopłacalnością każdego rodzaju produkcji – i przez najbliższe 15 lat nie będzie takiej energii z atomu
Polskie przepisy podatkowe i prawne są szalenie niestabilne, najeżone pułapkami, które urząd skarbowy bez jakiejkolwiek przyzwoitości wykorzystuje przeciwko inwestorom / podatnikom
Polska ma fatalną demografię, a jak wiadomo rynek dyskontuje przyszłe wydarzenia, w tym przypadku załamanie demograficzne i towarzyszące mu załamanie gospodarcze
Każdy kolejny rząd będzie musiał przykręcać śruby podatnikom aby móc sfinansować emerytury dla milionów nowych emerytur i odsetki od miliardów złotych nowego długu
Polska jest prawdopodobnie w najgorszym geopolitycznie miejscu na świecie, pomiędzy dwoma najbardziej agresywnymi narodami na świecie, co skutkuje ryzykiem dyskonowanym w cenach
Giełda jest zorganizowana w ten sposób, że spółki publiczne są drenowane z wypracowanego zysku przez zarząd, co skutkuje niewielkimi dywidendami, a więc brakiem sensu w inwestowaniu w akcje
Inwestowanie w akcje jest niemodne, dla osób młodych dużo modniejsze są kryptowaluty, a dla osób chcących stały zysk obligacje lub nieruchomości, dla konserwatystów złoto
Bolszewickie metody gospodarowania polegały na kradzieży ziarna zasiewowego, przez co w następnym roku nie było co kraść.
Identyczne bolszewickie metody stosuje państwo polskie. Gospodarka wymaga warunków cieplarnianych: stabilnej sytuacji prawnej, zbudowania zaufania na linii przedsięborca/inwestor – państwo, umiaru w rabowaniu, pozwoleniu na bogacenie się pracowitych obywateli, aby mogli budować kolejne przedsięwzięcia. Dopóki tego nie będzie – a nic tego nie zapowiada – jedynym sensownym ulokowanie pieniędzy będzie takie, które znajdzie się poza lepkimi łapami siepaczy: złoto i inwestycje za granicą.
Centra miast Zachodu dotyka kryzys, znika handel i usługi, przestają się pojawiać ludzie. Proces ten jest nasilony szczególnie mocno w USA i UK, ale pojawia się w miastach w Polsce. Powodów jest kilka: przeniesienie handlu do Internetu, drakońskie podatki, utrudnienia w ruchu kołowym.
Z dużą przyjemnością dowiedziałem się o zatrzymaniu prezydenta Wrocławia, Sutryka. To jest wyjątkowy szkodnik, który zapisał się gównianymi zgłoskami w historii miasta poprzez utrudnianie życia kierowcom, likwidację setek miejsc parkingowych i wprowadzeniem drakońskich stawek na pozostałe.
Tak jak mówiłem przed wyborami: jeżeli ktoś jest kierowcą i zagłosował na Sutryka, Trzaskowskiego czy innego tego typu lewaka, ten może sobie śmiało napluć w twarz.
Wybór Sutryka na prezydenta miasta pokazuje, jak podatny na socjalistów jest miejski proletariat. Dokładnie to samo zjawisko widać w USA, gdzie na lewaczkę Harris czy lewaka Johnsona głosował ten sam element, co w Polsce na Sutryka: bezdzietne głupki, lajkujące kotki w Internecie i wierząca w bajki o zabraniu bogatemu żydowi i rozdaniu biednemu ludowi.
Tu jest murzyńska wersja Sutryka z Chicago:
W przypadku Sutryka wiele jeszcze wymaga wyjaśnienia, w szczególności w zakresie dilów, jakie miał z innymi skorumpowanymi samorządowcami. Mówi się o fikcyjnym zatrudnianiu kolegów w swoich spółkach miejskich w zamian na byciu fikcyjnie zatrudnianym w ich spółkach miejskich.
Statystyki wskazują, że nikt tego bloga nie czyta, oprócz paru ruskich troli, wobec tego nie będę przebierał w słowach.
Tak jak się spodziewałem, wybory wygrał Trump. Część mediów pisze o bezprecedensowej wygranej, polegającej na wyborze na prezydenta USA po przerwie. Nieucy, precedens popełnił Grover Cleveland, rządzący w latach 1885–1889 i 1893–1897. Pomiędzy rządził Benjamin Harrison, który zarżnął gospodarkę i zadłużył kraj. Bardzo podobna historia do Bidena.
Z popcornem i szerokim uśmiechem obserowałem obawy polskiej “elity” dotyczące wyniku wyborów. Idealnym przykładem takiej polskiej “elity” jest Tomasz Lis, który pruł się pod adresem Trumpa na Twitterze. Miałem tam niezły ubaw z docinania pod jego adresem, ktoś dociekliwy może sobie poczytać jak nisko z komentarzami upadł ten pajac.
Polskie “elity” mają złudną nadzieję, że rządy Demokratów gwarantowały im status quo, odstraszanie Rosji i utrzymanie się przy korycie. Ale o tym szerzej za chwilę.
Jeżeli chodzi o szczegóły, to Demokraci prowadzili kampanię pod hasłami aborcji, a Republikanie ochrony kraju przed hordami migrantów oraz walki z pauperyzacją społeczeństwa.
Znaczenie miały także drobiazgi, jak oburzenie wobec zabicia wiewiórki, jaką jacyś ludzie nielegalnie trzymali w domu, oraz najazd na Amisza, który nielegalnie sprzedawał niepasteryzowane mleko. Amisze zwykle nie głosują, ale tym razem 200 000 zapisało się do wyborów, co zmiotło Demokratów z wyborczej szachownicy w Pensylwanii.
Za Demokratami natomiast głosowali 1. Czarni, bo chcą mieć w Ameryce tak samo rajsko jak w RPA, gdzie rządzą komuniści z Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Do tego 2. biedota z wielkich miast, licząca na socjał i życie na koszt innych obywateli. Było też trochę 3. naiwniaków z miasteczek studenckich, ale zadziwiająco mało biorąc pod uwagę na skalę lewackiej indoktrynacji. Przypomnę, że prawie wszyscy wykładowcy są “liberalni”, strach tam puścić dziecko. Do tego sporo 4. użytecznych idiotów, czyli wykształciuchów, którzy o życiu w socjalistycznym raju tylko słyszeli od politruków.
Za Demokratami mieli głosować emigranci, ale tak się nie stało. Przciwko Demokratom zagłosowało 95% Kubańczyków w Miami, ponieważ znają smak komuny, już raz pływali na dętkach i nie chcą tego powtarzać.
Oprócz wzięcia stołka prezydenta, Republikanie zyskali Senat i utrzymali Kongres. Mają także Sąd Najwyższy. Senat ma kluczowe znaczenie, choćby dla obsadzania posad szefów Departamentów, a to właśnie tak siedzą debile od wpuszczania migrantów, zabijania wiewiórek i homogenizacji mleka. Republikanie mają pełnie władzy. Mokry sen Kaczyńskiego, gdyby mu się to udało, to mielibyśmy Kaczystan. Ciekawe jak skutecznie Republikanie będą opierać się pokusom.
Z ciekawostek, do Senatu dostał się Sanders, zdrajca zwerbowany wiele dekad temu przez Moskwę. To jest idol wszystkich tych od “mieszkanie prawem nie towarem” oraz “darmowa opieka medyczna prawem człowieka”. Jedyna jego robota to podjudzać i nakręcać lewaków. Patrzcie co ten chuj opowiadał o Związku Radzieckim ad 1988:
Media po raz kolejny się skompromitowały. Naiwni ludzie uważają, że media mają przekazywać prawdę. Otóż w rzeczywistości media głównego nurtu służom miliarderom do przekazywania swoich myśli plebsowi, czyli wskazywania, jak należy myśleć. I to w sumie całkiem tanio ich wychodzi, bo wydają na ten cel parę procent swojego majątku. Też bym sobie kupił jakąś telewizję jak bym był miliarderem. Drugi cel mediów jest taki, że może da się coś przy tym zarobić, więc puszcza się reklamy rzeczy drogich, niezdrowych lub niepotrzebych.
Amerykańscy oligarchowie uważają z jakiś powodów, że lepszy dla nich będzie reżim Demokratów. Nie szukam tu głębszego dna, że więdzą coś lepiej niż ja. Najpewnie są w kategorii 4: pożyteczni idioci, którzy mają nadzieję zbawić świat, po raz setny implementując marksizm, może tym razem się uda.
Wyborcy mają inne zdanie i wszystko wskazuje, że się totalnie wypieli na media. Nikt nie traktuje tego co mówią w telewizji poważnie, co przypomina mi sytuację jaką pamiętam z PRL lat 80. Najskrajniej skompromitowane jest koncern medialny Disney, tak ludzie sobie z niego kpią:
Warto pamiętać, że prezydent ma możliwość ułaskawień. Biden skorzystał z tego przywileju w przypadku 6 584 osób, głównie zamieszanych w przestępstwa z marihuaną. Robi się także ułaskawienia wyprzedzające, na wszelki wypadek. Uważam, że Biden ułaskawi się i parę innych osób “za wszelkie potencjalne naruszenia prawa do jakich mogło dojść w latach 2020-2024”. Trump z całą pewnością ułaskawi ludzi siedzących w związku z zamieszkami po przegranych przez niego wyborach. I prawdopodobnie ułaskawi również siebie. W mediach widać wsciekłe mordy indywiduuów takich jak rasistka Letitia James, prokuratorka ścigająca Trumpa.
Przejdzmy do geopolityki. Układ, który od dekad funkcjonował na świecie wyglądał następująco: 1. Ameryka wydaje ogromne środki na zbrojenia i pełni rolę gwaranta bezpieczeństwa, między innymi w Europie. 2. Dzięki temu kraje NATO nie muszą wydawać dużych środków na zbrojenia, mogą wobec tego fundować obywatelom edukacje czy ochronę zdrowia. 3. Amerykanie coraz częściej publicznie zastanawiają się, dlaczego zadłużają swój budżet i nie mają świadczeń jak w Europie. 4. Trump ostrzegał podczas poprzedniej kadencji, że to się skończy, każdy będzie płacić za siebie i wszystko wskazuje, że właśnie się zbliżamy do tego momentu.
Ameryka, gdyby nawet chciała, nie jest w stanie znacząco pomóc militarnie Polsce, a tym bardziej jakiejś tam Litwie. Przypomnę, wojna w Zatoce, co do natury asymetryczna, nazywana była przez niektórych komentatorów “safari”. Przeciwko nowoczesnej armii, z logistyką, lotnictwem, atrylerią, rozpoznaniem, ewakuacją medyczną stali goście w klapkach i z kałaszami. Natomiast w Europie przeciwnikiem jest Rosja, z potężnymi zasobami, rozwiniętą produkcją wojenną i atomówkami. Rozwinięcie wszystkich aspektów prowadzenia wojny symetrycznej przez Amerykę zabierze lata, zakładając optymistycznie, że nie trzeba będzie walczyć również z Imperium Chińskim. W razie ataku Rosji na Pribałtykę czy nawet Polskę i my i Ameryka jesteśmy bezsilni.
Jak wspomniałem, przez ostatnie lata polskie “elity” czuły się bardzo pewnie mając złudzenie, że w razie potrzeby w Hamburgu będą się desantować pancerne pułki z Ameryki. Wiadomo było, że nie będą, bo po prostu Amerykanie nie mają wystarczających zasobów. Teraz mamy do czynienia z reality check, czyli zderzeniem z rzeczywistością. Trump po prostu zażąda płatności, a Europa nie ma na to pieniędzy. NATO przechodzi do historii.
Paradoksalnie, mimo tego sympatycznego wpisu, życzę Trumpowi jak najgorzej. Spodziewam się, że lepszym prezydentem będzie Vance, jego wice, który w razie czego wskakuje na miejsce prezydenta i dokańcza kadencję. W Ameryce jest dużo do zrobienia, do czego Trump jest za stary i zbyt stuknięty. Trzeba zniszczyć hydrę biurokracji i nadregulacji, usunąć hordy migrantów i poradzić sobie z deficytem federalnym.
Paradoskalnie, Ameryka powinna iść drogą Chiń, czyli liberalizować gospodarkę i pobudzać aktywność gospodarczą, ale surowo zwalczać infiltrację wrogimi agentami takimi jak Sanders. W Chinach nie ma mowy o wprowadzaniu systemu demokratycznego, wrogiego w ich przypadku. Trzeba też pozbyć się migrantów, bardzo niebezpiecznych dla porządku społecznego. W takich Chinach nie tylko nie można pracować, a nawet nie można zanocować w hotelu będąc nielegalnym emigrantem, nie mając wizy. To można bardzo prosto załatwić, 3 lata paki dla zatrudniającego migranta, $100 000 za każdy nocleg. System do weryfikacji statusu już jest: www.e-verify.gov
Historia wcale się nie skończyła, jak chciałby ten kretyn Fukuyama. Warto zaopatrzyć się w zapas popcornu, bo po zaprzysiężeniu Trumpa 20 stycznia zacznie robić się ciekawie.
W Money ukazał się obszerny materiał na temat Cinkciarza. Jak wiadomo, Cinkciarz ma problemy z płynnością i może znajdować się blisko całkowitej niewypłacalności.
Zachowania właściciela Marcina Pióro są tak nonsensownie śmieszne, że wymagają komentarza. Otóż Pióro pobiegł do NBP z prośbą o pożyczkę i udzielenie licencji bankowej. Tymczasem z ustawy wynika, że NBP nie udziela pożyczek podmiotom nie będącym bankami. NBP nie udziela też licencji bankowej, od tego jest KNF.
Licencji bankowej nie znajduje się w paczce czipsów. W każdym kraju jest to licencja najtrudniejsza do zdobycia. Łatwiej jest zdobyć licencję do produkcji trotylu i do handlu heroiną. Licencja bankowa daje de facto prawo do drukowania pieniędzy, czyli do udzielania pożyczek z powietrza. Takiej licencji nie dostają firmy, które już na wstępie mają problemy z płynnością.
Trzeba być debilem, żeby będąc niepłynnym Cinkciarzem mieć nadzieję na licencję bankową. Zapewne na ten fakt prawnicy zwrócili Piórze uwagę. Skoro mimo to Pióro poszedł do NBP oznacza to, że jest takim typowym stereotypowym rodzajem polskiego janusza biznesu: ignorantem, ale do tego upierającym się przy swoim stanowisku. Najgorszy szef pod Słońcem.
Nie jest prawdą, że nie można osiągnąć sukcesu w biznesie będąc aroganckim idiotą. Z upływem lat dochodzę do wniosku, że wręcz przeciwnie, sukces osiągają ludzie uparci, którzy nie przyjmują ‘nie da się’ jako odpowiedź. Nie przyjmują też analiz prawnych ‘nie możemy tego prawnie przeprowadzić’.
Natomiast zupełnie inaczej jest w sytuacji, gdy firma jest już dojrzała. Nie przez przypadek w takim momencie sporo założycieli wycofuje się na rzecz zawodowych prezesów, którzy nigdy by nie stworzyli żadnej firmy, ale potrafią zarządzać organizacją lepiej niż sam założyciel.
Reasumując, współczuję pracownikom Cinkciarza i wyrażam obawę o dalsze istnienie firmy.
Szczyt świetności Palikota miał miejsce w 2005 roku, gdy jego majątek liczył 150 mln zł.
I tu popełnił błąd, który popełnia większość przedsiębiorców. Należało kupić złoto za 10% posiadanego majątku i traktować to jako nienaruszalną rezerwę.
Złoto w roku 2005 kosztowało 1700 zł. Dziś kosztuje 10700 zł. Palikot miałby dziś 94 miliony zł w złocie, a najprawdopodobniej nie ma nic.
Nie popełniajcie tego błędu, róbcie zakupy w 79element.pl
Rosyjski wywiad zatrudnia 90 000 ludzi. Większość z nich pracuje przeciwko poważnym partnerom: US, UK, Chiny, Japonia, Niemcy, Francja. Ale są pewne zasoby skierowane przeciwko Polsce, państwu totalnie nieliczącemu się naukowo czy gosporadczo na świecie, ale o znaczeniu geopolitycznym. Polska znajdujące się na ‘trasie czołgowej’ pomiędzy Rosją i Europą Zachodnią. Polska jest w NATO, choć teoretycznie, bo te kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy i tak nie stanowi żadnej poważnej siły.
Niemniej w interesie Rosji jest sabotowanie Polski. Do tego celu oddelegowane jest 2000 etatowych funkcjonariuszy plus dziesiątki tysięcy polskich wolontariuszy, w większości sierot po PRL. Celem Rosji jest utrzymywanie Polski w stanie strukturalnej słabości, aby w razie marszu w kierunku Berlina Polska nie mogła stawiać oporu dłużej niż przez 10 dni.
Cały polski wywiad to jakieś 2500 mundurowych. Kręgosłup tej służby jest przetrącony przez wyborowego agenta Moskwy, Mać***cza. Oprócz infiltracji przez Rosję mamy do czynienia z rozpracowywaniem islamistów, a także pracą Niemców czy nawet Chińczyków. Nie wiadomo w co włożyć ręce.
Na szczęście dla nas agentów Moskwy łatwo wyłapać, jeżeli się chce. Weźmy przykładowe przedsięwzięcie, na przykład Ost***e Pok***e. Jest tam jeden lub dwóch rosyjskich agentów, którzy pomagają w organizacji i finansowaniu. Nie mają rosyjskiego akcentu ani paszportu. Są to mili Polacy, chcący “pomóc w zbożnym celu”. Wokół tego rośnie struktura uformowana przez nich z użytecznych idiotów. Wtedy agent usuwa się na bok, pozwala awansować komuś z nich, zajmuje się tylko kontrolowaniem rozwoju sytuacji. No i trzecia sfera, mnóstwo naiwnej młodzieży, która będzie zajmować się przyklejaniem czy oblewaniem. Z czasem z tej grupy wyłonić się mogą prawdziwi terroryści w ramach procesu znanego jako radykalizacja.
Konieczne jest wpuszczanie naszych oficerów kontrwywiadu do takich organizacji, inwigilacja zarządu, badanie ich korespondencji, kontaktów i źródeł dochodu, a także przepływów finansowych organizacji. Jeżeli mamy ancymonka, który nie pracuje zawodowo, ale jakimś sposobem utrzymuje się przy życiu, wyjeżdza do Warszawy bez telefonu, ma VPN na swojej neostradzie, to wtedy już musi być pod szczegółową opieką 24/7 w celu zawinięcia całej siatki i zgromadzenia dowodów dla sądu.
Trwa szacowanie strat po powodzi. I od razu pojawiają się głosy powodzian ‘Tusku, dej dej dej’.
Mamy do czyniania z tak zwanym hazardem moralnym, czyli nagradzaniem za dokonanie złego wyboru. Dobrą decyzją jest to, by ubezpieczać dom. Kto podjął złą decyzję, aby się nie ubezpieczyć, powinien ponieść konsekwencje swojego wyboru. Nie powinien być nagradzany za lekkomyślność z podatków całej reszty.
Populista Tusk jest w swoim żywiole, może rozdawać nieswoje pieniądze.
Plany Tuska idealnie trafiają w gusta gawiedzi:
Ruch Tuska powoduje, że jeszcze mniej ludzi wykupi ubezpieczenia. Po co płacić, skoro wystarczy popłakać trochę w mediach i dobry pan rzuci groszem.
Zdaje się, że mentalnie Polacy nadal są w czasach przedrozbiorowych, gdy świat nie znał ubezpieczeń. Zamiast wypłaty odszkodowania za spalony dom: zrzutka w Internecie. Zamiast wojska: pospolite ruszenie, a potem powstanie narodowe. Zamiast normalnych ubezpieczeń na zdrowie: wrzucanie monet do puszek Owsiaka.
Jako naród nie mamy szczęścia do dyplomatów i urzędników od spraw zagranicznych. Moim ulubionym przykładem jest ten zbrodniczy kretyn Józef Beck, który jest odpowiedzialny za wywołanie wojny jednocześnie z dwoma lokalnymi mocarstwami, co skutkowało utratą niepodległości, zniszczeniem kraju, okrojeniem terytorium i co najgorsze śmiercią kilkunastu milionów Polaków.
PiS w aspekcie polityki zagranicznej kojarzy się z aferą wizową, wpuszczeniem nieznanej ilości barbarzyńców do Europy.
Teraz mamy Radka Sikorskiego, który jest kretynem klasy Becka. Miałem co do tego wątpliwości, ale mam całkowitą pewność po przeczytaniu tweeta “Thank you USA”. Czegoś takiego nie napisałby profesjonalny dyplomata, ponieważ taka wypowiedz jest po prostu nieprofesjonalna. Nie oskarża się sojusznika o dokonanie sabotażu, bez znaczenia czy dokonał tego, czy nie.
Wcale nie zaskoczył mnie przypadek nabrania Sikorskiego przez rosyjskich prowokatorów podszywających się pod Poroszenkę. Wcale nie zaskoczył mnie fakt, że Sikorski mielił jęzorem dostaraczając żeru Kacapom. Głupek mówi co wie, mądry wie co mówi.
W tym wszystkim zabawna jest hipokryzja Sikorskiego. Dudzie wkręconemu przez tych samych ludzi Sikorski proponuje dymisję. Sobie jakoś tego kroku nie zaproponuje.
Szacunek dla pracy operacyjnej chłopaków z Łubianki. Dotarcie do ofiary i wkręcenie jej jest majstersztykiem. Trzeba do tego pracy dziesiątków ludzi, od wywiadu potrafiącego poznać numer ofiary, poprzez socjotechników potrafiących przekonać ofiarę do tego, że rozmawia z kimś innym, do informatyków potrafiących robić deepfake w czasie rzeczywistym.