Categories
Ekonomia

Filmik na niedzielę

W sieci pojawił się kolejny wywiad:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Polityczne harakiri

Politycy Konfederacji właśnie popełnili spektakularne zbiorowe samobójstwo polityczne. Panowie idą pod prąd ze swoimi poglądami, podczas gdy cały kraj wspiera uchodźców z Ukrainy. Lewicowe media są zachwycone faktem, że Konfederacja podłożyła się w tak głupi sposób.

Politycy muszą mieć wyczucie nastrojów społecznych i umiejętnie na nich surfować. Na tym polega ta robota, że ma się umiejętność wyczucia ludu i obiecania im tego, czego oczekują. Oczywiście, można dokonywać rewolucyjnych zmian wbrew społeczeństwu. Muszą to być jednak wielkie idee: autostrady przecinające kraj, nowe domy, podboje. Hejt, uzasadniony czy nie, nie jest wielką ideą.

Bezsensowność tych ruchów Konfederacji można wytłumaczyć tylko dwoma rzeczami: głupotą lub zdradą. Dowolna z tych opcji wyklucza oddanie tym panom sterów państwa.

Największym przegranym tej sytuacji jest oczywiście Mentzen. W tej chwili już powinien sobie zdawać sprawę, że Konfederacja nie ma żadnych szans na wejście do Sejmu. Jego przekonanie sprzed paru miesięcy, że będzie na ‘wchodzącym’ miejscu listy wyborczej jest już nieaktualne. Nie ma już żadnych ‘biorących’ miejsc. W tej sytuacji warto szybko ewakuować się z tonącego statku, odciąć się od poglądów kolegów i poszukać sobie nowej partii. Może gdzieś w ramach Koalicji Obywatelskiej.

Polska scena polityczna ma pewną wadę w stosunku do państw Zachodu. Tam można działać na rzecz państwa poprzez pracę w think tankach, do których zwracają się politycy z prośbą o opinię. Dla Mentzena najlepszą robotą byłoby wspieranie kraju pracą koncepcyjną. Niestety, w Polsce każdy polityk uważa się za osobę najmądrzejszą na świecie i uważa, że nie potrzebuje nikogo słuchać. Co gorsza, think tanki z którego korzystał poprzedni rząd w oczach następnego są spalone, jako skalane współpracą z poprzednim, znienawidzonym reżimem.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Rodzaj tego kryzysu

Mijają dwa lata kryzysu. Marzec 2020 roku był ostatnim normalnym czasem dla świata i ekonomii. Zamiast oczekiwanego końca pandemii mamy początek wojny.

W początkowych miesiącach kryzysu 2008 roku zastanawiałem się na tym blogu jaki charakter będzie miał ówczesny kryzys. Trwały wówczas spory, czy będzie to kryzys inflacyjny czy deflacyjny. Okazało się, że wbrew moim obawom mieliśmy spadki cen na niektórych aktywach. Na przykład dało się kupić tanio nieruchomości czy kruszce.

Tym razem będzie inaczej. Programy pomocowe to dodruk pieniądza bez pokrycia. Popyt wzrasta, podaż jest ograniczona zerwanymi łańcuchami dostaw. Ceny rosną pojawia się inflacja.

Stopy procentowe są poniżej inflacji, to dalej nakręca inflację.

Rosja odpowiada za 10% globalnej produkcji ropy naftowej. Przy zbilansowanym rynku światowym jest to bardzo dużo. I nie da się w jeden dzień pogodzić z Iranem / Wenezuelą i od razu zastąpić Rosję. Natychmiastowe odcięcie Rosji od rynków powoduje szok naftowy, który widzimy na wyświetlaczach stacji benzynowych. Ponadto Rosja dostarcza mnóstwo różnych surowców. Ich brak podbija koszty produkcji, co znowu jest niezwykle inflacjogenne.

Mamy zatem warunki identyczne jak te, które doprowadziły do stagflacji lat 70tych. Wtedy to były wysokie wydatki USA na wojnę, niskie stopy procentowe i również szok naftowy.

Wtedy rozwiązaniem było gwałtowne podniesienie stóp procentowych. Tym razem nie da się tego zrobić, bo świat tego nie wytrzyma. Zadłużenie budżetowe wielu krajów jest tak wysokie, że wzrost kosztu pożyczania doprowadzi do tego, że odsetki będą wyższe od przychodów budżetowych, albo będą stanowić poważną jego część.

W tamtych czasach panował consensus, że stagflacja jest wyjątkowo niekorzystna dla ekonomii, ponieważ łączy dwa negatywne procesy, stagnację i inflację. Postanowiono najpierw zwalczyć inflację, a potem stagnację.

Wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie inaczej. Przekonanie mas jest takie, że w sumie inflacja to nic złego, zjawisko całkowicie normalne, a może nawet korzystne, bo przecież wynagrodzenia też rosną. Być może rządy po prostu nic nie zrobią ze stagflacją, po prostu wraz z obywateli zaakceptują, że inflacja 10 czy 30% rocznie jest OK. Przecież w Argentynie tak mają od dziesiątek lat i żyją. Byłoby to nawet wygodne dla sytuacji budżetowej. Okazało się przecież, że w środowisku realnie ujemnego oprocentowania obligacji wcale nie prowadzi to do braku chętnych do finansowania długu państwowego. Ktoś kupuje te obligacje gwarantujące straty.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Rekwirowanie złota na granicy, czyli Wnioski z wojny, cz. 2

Pamiętacie te pierdololo w komentarzach do moich wpisów, że złoto w razie wojny to żadne zabezpieczenie na wypadek wojny, bo na granicy będą rekwirować z użyciem wykrywaczy metali? Pod każdym wpisem to czytałem, zmieszane z tezami o niejadalności złota. I co, pacany? Kto miał rację? Półtora miliona Ukraińców przejechało przez polską granicę, nikomu nie zarekwirowano złota.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wnioski z wojny, cz. 1

Wojna rosyjsko-ukraińska prowadzi do szeregu interesujących czy zadziwiających wniosków. Co chwila pojawiają się nowe. Być może warto je spisać.

Wnioski te są cyniczne. Z wojny zasadniczo nie ma wniosków innych niż cyniczne. Prowadzenie realpolityk także jest cyniczne. Tylko cyniczna polityka jest realna, czyli skuteczna. Romantyzm w wojowaniu prowadzi do stosu trupów po złej stronie – nie chodzi o to, żeby zginąć za ojczyznę, tylko o to, żeby za ojczyznę zginęło możliwie dużo żołnierzy wroga.

Lecimy z wnioskami, do przemyślenia czy dyskusji:

  1. Przy odrobinie szczęścia, sprytu i sprzyjających warunków terenowych można wygrać wojnę z dowolnym przeciwnikiem.
  2. Armia rosyjska ma dziś takie same problemy jak w roku 1914 i 1941. Prawdopodobnie są one odzwierciedleniem mentalności narodu rosyjskiego, w szczególności pogardy nie tylko do życia ludzkiego, ale do życia własnych żołnierzy.
  3. Ta wojna niezwykle wyczerpuje znamiona wojny domowej. Obie strony mieszkały w tym samym kraju, obie strony posługują się tym samym językiem i należą do tej samej kultury. Obie strony mają mnóstwo członków rodziny i znajomych po drugiej stronie frontu. Podobno nawet słuchają tej samej muzyki.
  4. Wojna udowodniła jak potrzebna była Ukraina dla bezpieczeństwa Polski. Gdyby nie Ukraina to wojna byłaby dziś w Polsce. Trzeba być wdzięcznym Ukraińcom, że wzięli to na siebie. Każdy zabity rosyjski żołnierz to jeden rosyjski żołnierz mniej do zabicia przez nas.
  5. Ukraina ma szansę wygrać tą wojnę, o ile Putler nie wywoła wojny atomowej. Ba, właściwie to wygląda na to, że Rosjanie nie będą tej wojny w stanie wygrać. Ewentualna okupacja Ukrainy będzie dla Rosjan pasmem codziennych starć z partyzantką.
  6. Osoby wierzące powinny codziennie modlić się, aby nie doszło do dalszej eskalacji. Wojnę na naszym terenie może jakość wytrzymamy. Wojny atomowej raczej nie. A dziś jesteśmy tak blisko od atomowej zagłady jak w 1962 czy 1983.
  7. Wyobraźmy sobie, że z jakiegoś powodu nie doszło do wojny Rosji z Ukrainą i zamiast tego Rosja zaatakowała Polskę z Kaliningradu i Białorusi. Wynik starcia mógłby być znacząco odmienny od tego, co się dzieje w Ukrainie. Przede wszystkim Polska nie ma takiej głębi strategicznej. Ukraina jest ogromnym krajem, do którego wrogie wojsko musi nie tylko wkroczyć, ale również pokonać setki kilometrów. Najeźdźca musi ogromnie rozciągnąć swoje linie zaopatrzenia i staczać mnóstwo kolejnych bitw. Najazd na Ukrainę przypomina najazd na Rosję. W przypadku Polski jest zupełnie inaczej, Warszawa leży 200 km od granicy. Polska nie miałaby czasu na powstrzymanie wroga do momentu zyskania sympatii Zachodu i uzyskania wsparcia. Poza tym polska armia jest dużo słabsza niż ukraińska.
  8. Wypominanie Rzezi Wołyńskiej nie ma sensu. Naturalnym jest to, że zmienia się strony i sojusze. Każde współczesne państwo ma wśród swoich sojuszników dawnych śmiertelnych wrogów. Kto nie wierzy, niech zastanowi się jakie relacje miały miejsce między obecnymi członkami NATO, takimi jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Rezerwy złota Ukrainy

Chciałbym tylko nieśmiało przypomnieć, że Ukraina posiada bank centralny. Ten bank znajduje się w stolicy, czyli w Kijowie. W jego piwnicy znajduje się sejf, w którym powinno znajdować się 26 ton złota i 4 tony banknotów USD i EUR.

W tej chwili Kijów jest otoczony przez siepaczy Putina. Mam nadzieję, że ktoś pomyślał o ewakuacji tych środków z Ukrainy. Może do Polski, która tak chętnie prowadzi swap walutowy z Ukrainą, trzymając hrywnę nad powierzchnią wody? Bez swapu NBP (za nasze pieniądze) hrywna miałaby dziś wartość liści. Może zamiast używania naszej kasy można by użyć do stabilizacji waluty Ukrainy ich własnych rezerw?

Mam nadzieję, że ktoś pomyślał też nad wydatkowaniem rezerw Ukrainy. W czarnym scenariuszu wojny przegranej przez Ukrainę, Rosja będzie miała prawo do przejęcie całego majątku dawnej Ukrainy. Trzeba będzie zapakować złoto i odesłać Putinowi do Moskwy albo Janukowiczowi do Kijowa.

Sytuacje tego typu miały już miejsce w historii. Na przykład Sowieci przechwycili rezerwy złota Hiszpanii. Po zakończeniu wojny domowej rząd Hiszpanii zwrócił się do Rosji o zwrot złota, na co ta odpowiedziała, że przecież złoto było zapłatą za sprzęt wojskowy wysłany Republikanom.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Sankcje dla Rosji

Wbrew temu co się spodziewałem, zostały wdrożone stanowcze sankcje ekonomiczne wobec Rosji.

Sankcje te powinny całkowicie zniszczyć gospodarkę Rosji, w szczególności niezwykle utrudnić import żywności, towarów konsumpcyjnych, części zamiennych i komponentów do produkcji. Oszczędności w rublach zostaną mocno zdewaluowane, drożyzna i puste półki będą mocno odczuwalne dla Rosjan. Pojawi się wysoka inflacja.

Warto przypomnieć, że Rosja będąca kiedyś wraz z Ukrainą spichlerzem Europy, od czasów rewolucji bolszewickiej nie jest w stanie wykarmić swojej populacji. Minęło 30 lat od upadku systemu planowanej produkcji rolnej, a rolnictwo nadal nie jest w stanie się zregenerować. To dopiero pokazuje jakim destrukcyjnym systemem był komunizm.

Ubocznie i paradoksalnie na skutek sankcji może się poprawić sytuacja z łańcuchami dostaw do USA i UE. Towary niemożliwe do eksportu do Rosji zostaną pchnięte na rynki USA/UE. Być może spadną ceny transportu kontenerowego, skoro część kontenerów nie będzie używana do handlu z Rosją.

Jeszcze ciekawszą konsekwencją całej tej sytuacji jest kwestia rosyjskiego złota. Są to jedyne rezerwy walutowe Rosji, które nie zostały zablokowane. I teraz Rosja może je próbować sprzedać, na przykład Chinom za dolary, pewnie taniej niż na światowym rynku, i tymi dolarami ratować swój system bankowy skupując ruble. Nie ma obecnie możliwości, by Rosja rzuciła złoto na normalny rynek, na przykład w Londynie. Dla osób zastanawiających się nad konsekwencjami sprzedaży złota Chinom przez Rosję – nie będzie to wpływać na światowe ceny złota, bo Chiny złoto sobie zachowają, z radością pozbywając się dolara.

Sprzedaż Chinom złota będzie jednak błędną decyzją, choć najbardziej prawdopodobną. Dużo lepszą decyzją byłoby stabilizowanie rubla złotem, na rynku wewnętrznym. Na tą chwilę uncja złota jest warta 213 tysięcy rubli. Rosyjski bank centralny mógłby wybić uncjowe monety złote i ustalić parytet, na przykład 200 albo 250 tysięcy rubli za 1 oz au. Dodatkowo można by nakazać bankom prowadzenie kont nominowanych w uncjach. To by całkowicie zahamowało panikę, jaką widzimy teraz.

Dodatkowo taki ruch umożliwiłby utrzymanie niskich stóp procentowych, nawet niższych niż przed wojną. To miałoby niebagatelne znaczenie dla utrzymania wypłacalności zarówno biznesów jak i konsumentów.

Wygląda na to, że rosyjski bank nie rozumie, co się dzieje i nie widzi mojego rozwiązania. Takie rozwiązanie byłoby niezgodne z ideałami bolszewizmu, tkwiącymi głęboko w Rosjanach. To by oznaczało indywidualizm i prawo obywatela do posiadania majątku – bolszewizm to kolektywizm i upaństwowienie wszystkiego co cenne. Wprowadzono więc przeciwieństwo mojego pomysłu, Rosjanie zaczęli skupować złoto od ludzi za ruble, pewnie z myślą o sprzedaży tego złota Chińczykom. A to jeszcze pogorszy sprawę, każda dodatkowa gotówka na rynku powiększa skalę dewaluacji.

Problem z sankcjami polega na tym, że Rosjanie mogą nie rozumieć, co się dzieje. Oni nie mają powszechnego dostępu do informacji z Zachodu. Rosjanie mają media swoją odmianę TVP, która serwuje spójny przekaz: Rosja prowadziła pokojową akcję przeciwko faszystom z Zachodu, więc zły Zachód zaatakował dobrą Rosję militarnie i ekonomicznie.

Widzę jak skutecznie tego typu propaganda działa na umysły. Spotkałem całkiem sporą liczbę Amerykanów, którzy głęboko wierzą, że Kuba i Wenezuela mają całkiem sprawiedliwy system ekonomiczny, a cała bieda wynika z sankcji nałożonych przez USA. Zresztą nie trzeba szukać aż w Ameryce. Popularni youtuberzy prowadzący kanały ‘bez planu’ i ‘vlog casha’ również zaserwowali takie wytłumaczenie sytuacji w czasie swoich ostatnich wojaży po Kubie.

PRL upadł nie dlatego, że Polacy walczyli o wolność. Ludzie, również Polacy, w większości boją się i nienawidzą wolności. Rewolucje nie są organizowane dla uzyskania wolności, tylko z głodu. Dopiero po rewolucji dorabia się chwalebne hasła na sztandary, bo jakoś niezgrabnie przyznawać, że chodziło o pasztetową.

PRL padł dlatego, że radio Wolna Europa przekonało ludzi, że jak obalą komunizm, to uzyskają wolność tak jak na Zachodzie, a na Zachodzie jest dużo pasztetowej w sklepach i każdy może sobie kupić tego smakołyku ile chce.

Konieczne zatem jest przejęcie rosyjskiego Netflixa czy paru kanałów rosyjskiej TV, by puścić dokument przekonująco pokazujący co się tak naprawdę dzieje w Ukrainie.

Share This Post