Od wielu lat bezskutecznie ostrzegam przed zagrożeniami w sferze życia związanej z finansami. Mam z tego tyle, że wciąż w komentarzach czytam, że ‘nieruchomości nigdy nie stanieją’ i że ‘naganiam na złoto, którego się nie zje’. I tak mamy dziesiątki tysięcy ludzi (nielegalnie) wyzerowanych przez Amberka i kolejne setki tysięcy, które mogą być (legalnie) wyzerowane przez bansterów. A wystarczyło posłuchać Słomskiego.
Na tym blogu nie znajdzie się wynurzeń lemingów, jak to zostali odcedzeni od kapitału, ponieważ nie przychodzą tu marnować czasu, tylko idą zaspokoić żądze wiedzy na Pudelka. Na szczęście poskarżyli się Wybiórczej:
Pracownik PKO BP oświadczył, że bank skorygował wartość rynkową jej domu i jest ona zbyt niska w stosunku do pozostałej do spłaty części długu. Zaproponował trzy rozwiązania: dodatkowe zabezpieczenie kredytu, spłatę jego części natychmiast lub ponowną weryfikację zdolności kredytowej pani Małgorzaty.
No i żadna opcja nie jest za wesoła. Przez dodatkowe zabezpieczenie można rozumieć dodatkowy zastaw na innej nieruchomości, której zwykle kredytobiorca nie ma, lub ubezpieczenie, które obciąża domowy budżet i tak mocno dojony przez banksterów. O spłacie części kredytu można zapomnieć, ponieważ mało kto ma oszczędności w sytuacji spłaty kredytu hipotecznego i jeszcze mniej osób chce się z tymi oszczędnościami dzielić z bankiem. A ponowna weryfikacja kredytowa może być różna, wie o tym każdy kto starał się o kredyt większy niż zakup golarki lub depilatora. Zwykle dochody zawyża się na potrzeby banku i taka weryfikacja z zaskoczenia miałaby opłakane skutki w postaci wypowiedzenia umowy kredytowej.
Bank takim postępowaniem intensywnie podcina gałąź na której siedzi. Każdy kto przejawia instynkt samozachowawczy w takiej sytuacji siedziałby cicho i liczyłby, że kredytobiorca będzie grzecznie spłacać swój spuchnięty kredyt. Ale nie polscy banksterzy, mający świadomość, że klient odpowiada całym majątkiem obecnym i przyszłym. Nawet jeżeli dojdzie do masowych niewypłacalności kredytobiorców, to plan B banksterów sprowadza się wyssania kapitału z podatnika poprzez zmuszenie polityków do przeprowadzenia ‘planu ratunkowego’. To się dzieje w US i UE, więc czemu miałoby nie przejść w Polsce.
Charakterystyczne jest to, że bankster i klient nie są w równorzędnym położeniu. Zwykle to kredytobiorcy zależy bardziej, co wykorzystuje bankster podsuwając do podpisu umowę napisaną przez stado szczwanych prawników. Nie ma pola do negocjacji treści – podpisujesz albo won z banku. W umowie było jasno napisane, że bank może w każdej chwili zerwać umowę lub zastosować którąś z powyższych opcji. I teraz stosuje. Proszę sobie dobrze to zapamiętać, że umowach i w polskim prawie bankowym, napisanym przez banksterów dla banksterów napisano, że banki będą ściągać pieniądze wszelkimi metodami – i wkrótce będą to robić w sposób całkowicie bezwzględny.
Tupet banksterów jest ogromny. Widać to po kontrolowanym dostępie kredytobiorców do informacji – kredytobiorców traktuje się przedmiotowo. Kto będzie miał weryfikowany kredyt? Nie wiadomo. Kiedy? Nie wiadomo. Na ile będzie wyceniona nieruchomość? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że zadzwoni bansterka i trzeba posłusznie wykonywać jej polecenia.
Jednak takie dylematy jak pani Małgorzata mają walutowi kredytobiorcy nie tylko z PKO BP. Do swoich klientów dzwoni też Polbank. – Pracownik zapytał mnie, czy się zgadzam, by rzeczoznawca umówił się na wizytę w moim mieszkaniu – opowiada pan Kazimierz. Także i jemu powiedziano, że nie będzie miał dostępu do wyceny mieszkania.
Lemingi w większości nie wiedzą o trzech ważnych faktach, o których można dowiedzieć się z gazety:
– Jeśli ktoś w 2008 r. wziął 600 tys. zł kredytu we frankach – tyle kosztowało wtedy 70-metrowe mieszkanie w Warszawie – dziś ma do spłaty 900 tys. zł. A jego mieszkanie jest warte już tylko 500-550 tys. zł.
– Z niedawnego raportu nadzoru o sytuacji banków wynika, że aż 253 tys. kredytów ma dziś wartość większą niż wartość mieszkań będących ich zabezpieczeniem.
– W przypadku aż 140 tys. kredytów, wartych w sumie 70 mld zł, różnica w długu klienta i wartości mieszkania przekracza 20 proc.
Szkoda, że media nie alarmowały o bańce w 2008. Szkoda, że media znowu informują o zaistniałych wydarzeniach, a nie ostrzegają przed zagrożeniami.
Finansowy armagedon zbliża się coraz szybciej do Polski i radzę trzymać się mocno krzeseł oraz przygotować sobie dużo popkornu.