Konflikty zbrojne dzielą się na takie, w których możemy trzymać którąś stronę, oraz takie, w których jest to trudne lub nieuzasadnione.
Wojna secesyjna jest przykładem z pierwszej kategorii. W potocznym rozumieniu są to biedni murzyni i biali umierający za ich wyzwolenie. Bieżącym przykładem jest wojna Rosji z Ukrainą. Każdy rozsądny człowiek wie, że Ukraina robi dobrą robotę wykrwawiając Kacapów i tym razem wojna w Europie wyjątkowo nie jest na naszym terenie. Oczywiście są też osoby o przeciwnym zdaniu, na przykład idioci albo dzieci aktywistów z PZPR, srogo uwłaszczeni w 1989.
Wojna hitlerowsko-stalinowska jest przykładem z drugiej kategorii. Trudno trzymać czyjąś stronę, chyba że jak wyżej, ma się geny SB. Drugim przykładem jest wojna domowa w Hiszpanii, gdzie obie strony były bandyckie. Trzecim przykładem jest obecna wojna Palestyny z Izraelem.
W przypadku tej ostatniej wojny obie strony nienawidzą Polaków. Palestyńczycy nienawidzą nas “ogólnie”, bez zróżnicowania na narodowość. Po prostu jesteśmy dla nich białymi kolonizatorami. Podobnie nienawidzą nas wszyscy kolorowi z Południa, od Bliskiego Wschodu, przez Indie, po Amerykę Południową. Możemy podziękować ludziom o podobnym do nas kolorze skóry i zbliżonym wyznaniu: Brytyjczykom, Francuzom i Hiszpanom.
Natomiast Żydzi nienawidzą Polaków “szczególnie”. Jesteśmy dla nich elementem mitu założycielskiego ich państwa. Według tego mitu Polska była miejscem Zagłady i jakkolwiek jest to dla nas absurdalne, według nich Polacy się do tego przyczynili.
Nasz problem polega na tym, że nie lubimy tylko Żydów i nie rozumiemy zagrożenia, jakim są Palestyńczycy. Muzułmanie to nie są mili ludzie. Proponuję pojechać na wycieczkę do Szwecji, Niemiec czy Francji. Śmiało, idźcie wieczorem na spacer, jak we Wrocławiu. Nasza pozycja wobec tej wojny powinna być całkowicie neutralna. Skoro nas nienawidzą, niech się tam kotłują.
Wczoraj cała Polska mogła się przekonać, jak bardzo postać izraelskiego ambasadora jest żenująca. Jest to Rosjanin wyznania mojżeszowego. Jego rodzice zorientowali się w połowie lat 70, że emigracja do Izraela jest dużo lepszą opcją niż wegetacja w ZSRR. Typowy człowiek sowiecki, arogancki i butny, jako argument przyjmujący tylko bicie pięścią po mordzie. Nie tylko w wyglądzie ale i w zachowaniu podobny do S. Ławrowa. ten człowiek powinien zostać wydalony z Polski, która zresztą nie utrzymuje ambasadora w Izraelu.
Ubolewam, że Polacy przeceniają znaczenie Izraela na mapie świata. Izrael pod żadnym względem nie jest istotny. Ani nie demograficznie, ani militarnie, ani finansowo. Amerykanie utrzymują to państwo kroplówką finansową. Pierwszym powodem jest silne upolitycznienie Żydów w USA, przez co mają silną reprezentację w Kongresie. A Polacy w USA są głupi i choć liczniejsi, nie mają żadnej siły politycznej. Drugi powód jest taki, że Amerykanie balansują Izraelem sytuację na Bliskim Wschodzie. To jest stary brytyjski pomysł na robienie geopolityki – tak jak USA utrzymuje Izrael, tak Wielka Brytania stworzyła i utrzymywała Belgię w celu balansowania Francji i Niemiec.
Obecnie są dwa kluczowe miejsca o znaczeniu geopolitycznym na planecie: Tajwan i Polska. Tajwan jest jak niezatapialny lotniskowiec, jest jak baza lotnicza Thule na Grenlandii w czasie Zimnej Wojny. Idealne miejsce do szachowania Chin. Idealne miejsce do przyjęcia bitwy na swoich warunkach. Niezwykle trudne miejsce do dokonania desantu i miejsce, w którym są przygotowane kadry do przejęcia władzy, gdyby kiedyś padł reżim w Pekinie.
Odwiecznym kluczowym miejsce na mapie świata jest Polska. To się nie zmienia od wieków, niezależnie czy Polska jest niepodległa czy pod rozbiorami. To jest jedyne sensowne miejsce do przejścia wojskiem z Rosji lub do Rosję. Każda europejska wojna zawiera w sobie Rosję, a każda wojna z Rosją musi przechodzić przez Polskę. Kto ma Polskę pod kontrolą, ten trzyma w szachu czy to Rosję, czy też Niemcy. Gdyby Sowieci w 1920 zdobyli Polskę, to ZSRR byłoby dziś od Pacyfiku do Atlantyku. Gdyby Niemcy zdobyli całą Polskę w 1939, bez dzielenia się z Sowietami, to Niemcy byliby dziś od Atlantyku do Pacyfiku.
Anglosascy geopolitycy zdawali sobie z tego sprawę od bardzo dawna. Stąd właśnie 14 punktów Wilsona z 1918, zakładający powstanie niepodległej Polski i stąd pomysły brytyjskie na “gwarancje bezpieczeństwa” dla Polski, a także rozszerzenie NATO na wschód. Pamiętać należy, że anglosasi myślą bardziej chłodno niż my – wiedzą, że mamy kluczowe znaczenie, ale nie znaczy to, że będą za nas oddawać krew i nie będą do tego się przyznawać, aby nie dawać nam argumentów w negocjacjach.
Polacy powinni przewrócić ten stolik, na którym są kartą w grze i sama rozdawać karty. Wystarczy wyjaśnić obu graczom, że nasza strategiczna pozycja geograficzna jest nam znana, rozumiana i na sprzedaż. Należy otworzyć negocjacje, kto nam szybciej wybuduje elektrownie, kto nam taniej wypożyczy czołgi, kto nam taniej sprzeda surowce i chętniej kupi nasze produkty.