Adam Duda napisał ciekawy wpis. Równie ciekawie ustosunkował się do tego jeden z komentatorów, występujący pod nickiem Gideon Gono:
Szacunki lawinowo rosnącego długu zakładają, że przyszli emeryci cokolwiek dostaną. Ale 95% z nich nie dostanie absolutnie nic. Będą pracować do 65 roku, a później oddadzą mieszkania w odwrotną hipotekę. Jeśli to nie starczy, wyprzedadzą posiadane dobra zakumulowane za życia i zamieszkają po 6 w jednym mieszkaniu (jak dziś studenci), będą grali w warcaby i jedli najtańsze możliwe żarcie. Nie będą w ogóle leczeni, więc ilość zejść śmiertelnych na banalne choroby rozwiąże sporo problemów.
Przywykliśmy do tego, że w obecnych czasach, człowiek, umierając, zostawia po sobie jakiś spadek i często mieszkanie. W przyszłości nie takiego nie będzie mieć miejsca. Już sama ta zmiana sfinansuje bardzo wiele potrzeb, jakich nie będą w stanie zasponsorować pracujący.
Na zdjęciu poniżej 100 letnia pracownica Walmartu. Pracuje jako greeter, stoi przy wejściu do sklepu i wita wchodzących ludzi. Czy tak będzie wyglądać przyszłość obecnych 20-30 latków?
Każdy człowiek dysponujący instynktem samozachowawczym musi rozumieć, że jedyny ratunek przed taką starością to wypisanie się z obecnego systemu zwanego Zakładem Utylizacji Staruszków i zabezpieczanie się we własnym zakresie.
Gdy już nabierzemy odwagi i zerwiemy łańcuch pojawia się problem znany każdemu inwestorowi – w jaki sposób zapewnić sobie pasywny dochód w odpowiedniej wysokości. Podstawowym problemem wynikającym z posiadania złota jest to, że nie przynosi ono dochodu w formie odsetek. Złoto jest co prawda najbezpieczniejszą formą przechowania czy ‘zakonserwowania’ kapitału, umożliwia utrzymanie posiadanej siły nabywczej i uchronienie się przed podatkiem inflacyjnym ale nie daje dochodu. Można wyprzedawać po trochu posiadane zasoby, ale nie można oczekiwać, że złoto będzie przynosiło nam comiesięczny zysk.
Wszelkie znane metody uzyskiwania pasywnego dochodu, rzeczy niezbędnej na starość, stoją dziś pod znakiem zapytania. Po pierwsze należy pamiętać, że wszystkie rządy stoją pod ścianą. Nie cofną się przed żadną formą rabunku by zdobyć pieniądze na wypłaty urzędniczych wynagrodzeń oraz emerytur dla ludzi, których składki zostały przeputane przez poprzedników.
Po drugie bliższe spojrzenie na znane formy uzyskiwania dochodu pasywnego pokazują poważny problem z uzyskaniem niezbędnego poziomu zwrotów z inwestycji przy akceptowalnym poziomie ryzyka. Weźmy obligacje RP – w najbliższej przyszłości inwestorzy będą się martwić o zwrot kapitału a nie zwrot Z kapitału. Jak bowiem powiedział wielki Polak Kaczyński, nie może być tak, żeby potomkowie biednych Polaków płacili potomkom bogatych Polaków. Ba, nie może być tak, żeby potomkowie niezaradnych Polaków płacili potomkom zaradnych Polaków. Zatem oszczędzanie w obligacjach na emeryturę przez jednych nie może być i nie będzie potem finansowane przez drugich – wcześniej czy później któryś kolejny rząd wywróci puste kieszenie. To będzie Prawe i Sprawiedliwe, to będzie wykonanie politycznego testamentu braci Kaczyńskich.
Lokaty bankowe dają odsetki, które pomniejszone o podatek, nie pokrywają nawet wzrostu cen żywności i energii, a więc tego, co najbardziej obciąża budżet przeciętnego człowieka. Oszczędzanie w banku daje nam każdego dnia stratę, nasz kapitał zwyczajnie wyparowuje w ramach podatku inflacyjnego. Istnieją w sieci blogi specjalizujące się w wyciskaniu paru dziesiątych punktu procentowego przerzucając kapitał z banku do banku, ale to nadal nie rozwiązuje problemu.
Zakup mieszkanie pod wynajem też wydaje się ryzykownym pomysłem, szczególnie biorąc pod uwagę wyspekulowane ceny i wymierające społeczeństwo. Któryś z kolei rząd będzie chciał położyć na tym łapę w imię walki ze złymi kamienicznikami, wyrzucającymi na ulicę matkę z dzieckiem, której jedyna wina polega na tym, że nie ma na czynsz. A co będzie jadło dziecko tego kamienicznika czy sam kamienicznik, to już nikogo nie interesuje. Posiadanie czegokolwiek w bandyckim kraju jakim jest Polska to jest wystawianie się na strzał i ryzykowanie dorobkiem życia.
A giełda to oficjalnie uznana forma hazardu, gdzie cwaniacy łoją chciwych frajerów na kasę. Oczywiście, jak w kasynie, można wygrać, ale statystycznie zawsze wygrywa kasyno insajderzy i ci, którzy są najbliżej do informacji. Nie do wiary, że są nadal ludzie, którzy wierzą, że na giełdzie, zgodnie z założeniami, wszyscy gracze mają symetryczny (jednakowy) dostęp do informacji. Co gorsza, minęły już czasy, gdy spółki płaciły dywidendy. Dziś spółki kupuje się wyłącznie w celach spekulacyjnych, licząc na wzrost cen. Inwestowanie, czyli liczenie na zysk przyniesiony przez inwestycje, przeszło do lamusa. Największe zyski osiąga się, gdy czas posiadania akcji wynosi sekundy. To jest szczyt inżynierii finansowej! I co gorsza, niektórzy ludzie wierzą w propagandę głoszącą, że HFT, czyli łojenie frajerów, jest korzystny i dla rynku i dla inwestorów poprzez ‘dostarczenie płynności’.
Na koniec można sobie wykupić rentę w jednej z instytucji, które są na rynku. Za określoną sumę będzie się otrzymywać do końca życia rentę. Kruczek polega na tym, że instytucja może zbankrutować a renta może być niewaloryzowana i pod koniec życia wystarczać na zakup 1 opakowania zapałek miesięcznie. Nawet jeżeli jest waloryzowana, to w oparciu o fałszywe rządowe propagandę dane, które co prawda przyznają, że chleb zdrożał, ale szyny staniały, więc inflacja nie wzrosła.
Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś pomysły na uniknięcie dorabiania sobie żebractwem po ukończeniu 65 roku życia, proszę wpisywać się w komentarzach.