W codziennym życiu nie operuje się statystykami. Dla większości ludzi ekonomia jest prosta – jeżeli nie ma bezrobocia i zarabia się lepiej niż w przeszłości, to jest OK. Ale staty są niestety nieubłagane. Na przykład taki wykres:
Disklejmer: jasne, znam wszystkie wady i zafałszowania tego wskaźnika, oraz fakt, że PKB nie przekłada się wprost na jakość i zadowolenie z życia. Ten wykres jest jak czytanie historii Ziemi z osadów i skamieniałości.
Starzy ludzie być może pamiętają świat z lat 80tych. Japończycy wygrali wówczas gospodarczą rywalizację z USA, zalewając świat wszystkim, szczególnie zegarkami, samochodami, statkami, RTV, komputerami, etc. Stąd wziął się taki PR, że Polska ma się stać drugą Japonią. Stąd wiele odniesień w popkulturze z tamtych lat, jak choćby scenariusz filmu “Szklana pułapka”, którego akcja dzieje się w wieżowcu wykupionym przez Japończyków. Trudno tłumaczyć kiepskie wyniki Japonii ostatnimi laty w inny sposób niż starzenie społeczeństwa.
Jak wytłumaczyć przewagę Szwecji nad Niemcami? Może do dziś Niemcy płacą rachunek za głupotę rozpętania obu wojen światowych, koszt odbudowy kraju po wojnie, koszt reparacji, koszt zjednoczenia?
A gdyby się ktoś zastanawiał nad tym, czy Chiny przeskoczą gospodarczo w najbliższym czasie USA, to odpowiedź jest na wykresie. Są szanse, tylko USA muszą dopuścić komuchów w rodzaju Sanders i Ortez do władzy, wywołać II Wojnę Secesyjną albo odpalić kilka bomb atomowych w głównych miastach. Wtedy tak.
Kto potrafi wyjaśnić różnicę między Czechami a Polską? Takie podobne dwa kraje, tak niewiele różnic w światopoglądzie, a jaka różnica w efektach. Jak to się dzieje?
A Polska? Od upadku komuny do wejścia do UE powolny rozwój. Potem gigantyczny kop w górę: otwarcie rynku UE, wyjazd milionów bezrobotnych, których nieudacznicy politycy nie potrafili zorganizować do pracy, transfery walutowe od nich, ogromne projekty infrastrukturalne i ogromne dotacje z UE. Pamiętam, jak prawacy byli sceptyczni przy wstępowaniu do UE, jaki to był skowyt i płacz, coś jak dzisiaj robią brexitowcy. Oba te stronnictwa powinny się rozpędzić i z całej siły walnąć łbem o ścianę. Choć sam nie wiem, czy mózgom wielkości orzeszka laskowego coś się stanie.
I na koniec jeszcze jedna obserwacja. Od końca ostatniego kryzysu Polska, Czechy czy Niemcy są w stagnacji. Na tle Chin czy zwłaszcza USA wygląda to bardzo kiepsko. Gospodarki są cykliczne, wobec tego wcześniej czy później przyjdzie jakiś kryzys, a wraz z nim pogorszenie wskaźników. Brak odpowiedniego wzrostu powoduje, że nie ma z czego spadać. To także przełoży się na ceny aktywów w Polsce, również na jakość życia.