Święta, święta i po świętach. Ludzie siedzą po domach, jedzą, nudzi im się, więc piszą. Wpis gościnny Sebastania:
Tak. Tekst będzie o kredytach hipotecznych. W dzisiejszym wpisie pogadamy o osobach znajdujących się „pod wodą” czyli takich, które mają więcej długu niż jest warta „ich” (na pewno ich?) nieruchomość.
Zanim jednak przejdziemy do głównej treści, uskutecznimy solidną rozgrzewkę. Poznajmy „głos ulicy”, czyli reprezentatywne komentarze zebrane (większość) w grudniu 2012.
~Lucjan Dylemat z mieszkaniami i kredytami przypomina mi moja chorobę: wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Mieć sraczkę i brać prochy uszkadzające nerki, wątrobę i układ odpornościowy, czy zamontować sobie stomię czyli zaszyć odbyt, wyciąć 1,05 metra kich i zamontować worek na kupska. Jak by nie patrzał przesrane.
~abc Byłem kiedyś pracownikiem jednego z największych banków w polsce i udzielałem kredyty hipoteczne , to ludzie sami decydowali sie na kredyt we frankach.Zrobiło sie symulacje we wszystkich walutach, a ten jak zobaczył ile wynosi rata we franku to nie docierało do niego że istnieje coś takiego jak ryzyko. Ma być we franku i koniecA teraz ponoszą tego konsekwencje
~matka Mnie w banku nikt nie tłumaczył ,a nawet śmiali sie ,że chce w złotym ,a nie we franku . W końcu przekonali i wziąłem we franku
~pepe Większość piszących tu opluwaczy nie ma pojęcia co to stopa procentowa i wali frazesy o nabitych frankowcach. Wy wasze złote macie wyjściowo oprocentowane na dziś po ok 4,6 % w skali roku plus marża banku a frankowcy 0,1 % stopa procentowa (w moim przypadku 1,5%) marża banku. Teraz kalkulatory i policzyć sobie tumany
~siux mam kredyt we franku w Nordei wziety w kwietniu 2012roku […] Spie spokojnie bo zmienilem kredyt z Geinn Banku i ucieklem do Nordei na franka kiedy byl po 3,40.
~MAMA MAM KREDYTI I -JESTEM SZCZĘSLIWA […] KAŻDĄ RATĘ SPŁACAM ŚWIADOMIE I ROBIĘ TO DLA MOICH DZIECI […] ZAWSZE COŚ KIEDYŚ BĘDĄ MIAŁY PO MNIE W PRZYSZŁOŚCI.
~Jasio Gdzie ten dziad (jakiś analityk) co kilka dni temu nawijał, że frank poszybuje w kosmos w przeciągu kilku lat i zaleca szybkie przewalutowanie by nie stracić… Konkluzja nie chcesz stracić, olewaj analityków.Bbowiem przy stosowaniu się do ich rad to strata pewna i zaczną wymyślać jakieś śmieszne przyczyny…
~MMM Przynajmniej nie mieszkam baranie pokątnie u mamusi jak w twojej sytuacji.
~Pawcio U mamusi ??? Mieszka BARAN pod mostem albo co jakis czas w noclegowni… jak wytrzeźwieje oczywiście BARAN
~michał asman Frank szwajcarski skazany jest, ale na osłabienie!!!! […] Jak Szwajcarzy osłabiają kurs franka do Euro do swojego stałego poziomu 1, 5 CHF za Euro, tak Polska na odwrót musi umocnić Kurs złotego do Euro poniżej 4 zł, gdyż przy obecnym kursie nie spełniamy wymogów do przyjęcia euro […]
~eerbank wartość franka bedzie spadac,jego nominalna wartość to 2 zł,reszta to spekulacje
~ekonom vip Przez tak wysoki kurs franka godpdarka szwajcari nie przetrzyma […]
~połódnie Prawda jest taka, że szwajcaria powoli sie sypie a nie rośnie. […]franek niedługo zacznie opadać więc trzeba drzeć co sie da bo na spredzie już nie da się zarobić tyle co kiedyś. Zobaczcie jaki jest zysk banku kiedy spałacacie kredyt we franku 0,8-1,5% bo nie moga sterować liborem […]
~Franek nieprawda – jesli Europa zacznie sie wygrzebywać z kryzysu to i franek będzie spadał. Najgorsze za nami.
~dziki_kraj …jasne, wynajmuj , rób opłaty od wynajętego mieszkania, jeszcze odkładaj tyle żeby za kilka lat zebrać ponad 50% ceny mieszkania (ty jesteś lepsza pisząc o budowie domu) i nie zapomnij przeżyć za to co zostanie. Kobieto, gdzie ty się chowałaś ?!
~sly Płacisz za wynajem 600-800 zł,czyli uśrednijmy to na 700 zł.Rocznie wychodzi 8400zł,wynajmujesz przez np.5 lat czyli zapłacisz 42 tys zł,i nadal nie masz mieszkania.Brawo za rozumowanie!.
~DobraRada Ja spłaciłam około różnych 30 kredytów i uważam, że to jest doskonała droga do urządzenia się […]jeśli mamy już jedno mieszkanie czyli gdy mamy gdzie mieszkać i mamy zdolność kredytową możemy kupować następne mieszkania bo spłacą się same z najmu […]kredyt RnS był doskonały,nie wiem czemu tak mało młodych ludzi z niego skorzystało, to najlepszy produkt od 30 lat[…]RnS jest do końca roku co oznacza,że wystarczy podpisać umowę kredytową w tym czasie.
~lola jaki sposób na własny M jak nie kredyt?
~kryst czuje się dyskryminowany mam partnerkię mamy dziecko płacimy podatki a tylko dlatego że nie rejestrujemy się w urzędzie nie możemy dostać dopłaty […]sprawa dopłat tylko dla zarejestrowanych narusza konstytucyjną zasadę równości obywateli.
~Mieszkanie kupiłem mieszkanie, wziełem kredyt […]Zate 28 lat moje dzieci będą miały gdzie mieszkać. Pozdrawiam
~emeryt Kredyt kiedyś spłacę i dom będzie mój a w przyszłości moich dzieci. Wy blokersi pomimo że żyjecie jak świnie w klatkach i tak musicie płacić pasibrzuchom w spółdzielniach do końca świata i jeden dzień. Jak braknie kasy na czynsz to wylecicie z hukiem na bruk pomimo rzekomego prawa własności. I kto tu jest debeściakiem?????????????????????.
~yuuppi Dom jest TWOJ, mozesz zrobic z nim co ci sie podoba – pomalowac, zburzyc, wysadzic w powietrze, podpalic, co tylko chcesz. Jedyne co do banku nalezy to kasa ktora ci pozyczyl, nic wiecej, a to w jakiej postaci zwrocisz mu kase to go nie obchodzi moze byc w sztabkach zota […]
~hehehe mój dom, mogę w nim nasr..ć zrobić imprezę i biegać bez gaci, a raty jak raty, każdy dług trzeba spłacać, tak postępują ludzie honorowi
~MMM Miałem do wyboru: płacić wynajem 1200 i do tego wszystkie media, a do tego nie znałem dnia ani godziny albo wziąć kredyt we franku na 30 lat i płacić 1600 i oczywiście media, a do tego spać spokojnie wiedząc, że nikt mi jutro nie powie szukaj nowego lokum! Wybrałem to drugie! A mój syn już nie będzie się musiał sam martwić!
~MMM Należę do tych co mierzą siły na zamiary i specjalnie nie rozbuchałem się w myśl zasady “zastaw się a postaw się”! Liczy się to, że nie miałem uskładane 200 tys. na mieszkanie, a ban mi pożyczył! Ważne dla mnie jest to, że mam dach nad głową i będzie go miał mój syn i mam nadzieję też wnuk! I tak naprawdę tylko to się liczy!
~Normalny Oboje z żoną pochodzimy z rodzin w których się nie przelewało jak braliśmy pierwscy kredy na mieszkanie ( stare ) całe rodziny pokazywały sobie nas jako dziwolongi. Potem kupilismy działkęm, wybudowaliśmy dom teraz wynajołem mieszkanie aby nie stało puste. Po tym wszystkim kupiłem sobie samochód. Wszystko przy pomocy baku i tego nieszczęsnego franka. Kryzys finasowy dał nam w kość szczególnie rok 2008 kiedy waluty rosły a stopy nie spadały, ale jakoś przeżyłem.Jakoś to jest tak, że pensje rosną czynsze także a rata stoi w miejscu. Oczywiście nie polecam mojej drogi bo pełna wyżeczeń ale jak jesteś biedny nie wygrzebiesz się z biedy bez tego kredytu. Mam nadzieję, że za jakieś dwa trzy lata waluty znów zaczną spadać mieszania trochę podrożeją i jakoś dokończę plany które przerwał kryzys. Ale jednego jestem pewien moje dzieci będą miały kożde swój pokój moje mażenie z dzieciństwa. A ja jakoś wyjdę na prostą. Jedno mnie dziwi tabuny ludzi chodzących na spacer po mojej dzielnicy i pokazujących swoim dziecią jak mieszkaja bogaci ludzie.
~MMM I to właśnie tacy jak my stanowimy od wieków siłę tego kraju! Cieszę się, że nie jestem sam!
~MMM za 22 lat przestanę [spłacać kredyt] i będę miał wszystko gdzieś! A gdzie Ty będziesz w tym czasie?
~Liliii Kredyt cały czas maleje!! i za 30(już za 25) lat będzie spłacony!! Kredyt się nie zwiększył tylko przeliczając [z franka] na złotówkę wygląda nieciekawie. Tylko po co przeliczać skoro spłacam i nie zamierzam sprzedawać? Nie wiem komu i po co służy to ciągle przeliczanie?? Dla mnie najistotniejsza jest niska rata!!!
~Punisher No cóż Każdy kto brał kredyt na pewno dobrze to rozważał Dostali ci co mieli zdolności kredytowe przez pana rafafała zapewne przemawia zazdrość bo sam by chciałm dostać kredyt i pewno mu nie dali Dają kredyty ludziom wiarygodnym
~:) Mam mieszkanie i spłacam. W 2008 nikt nie przewidział krachu. Konia z rzędem temu kto przewidzi kurs franka za np. 7 lat.( jak odpowiednio spadnie spłacę sobie cały kredycik) Na 100% i tak bardziej się opłaca niż w PLN.
~JJ tym co mieszkają u mamusi i złotówkowcom nie przetłumaczysz – po co przeliczać? brałem w frankach i we frankach spłacę […]czekam, aż Polska zacznie poważne starania o wejście do strefy euro i na podwyżki stóp procentowych NBP – wtedy sobie poprzeliczamy 😉
~po a co ty wróżka jesteś? skąd wiesz czy za 5 lat frank nie spadnie poniżej 2 ? […]ryzyko jest zawsze i wszedzie, ci odwazniejsi ponosza je, czasem na tym zyskuja czasem tracą, I tak się to wszystko kręci.
~Punisher Kredyt dostają ludzie którzy mają dobrą pracę. To z reguły są osoby mające dobry zawód i woedzę a więc zaradność życiową Miernotom nic nie umiejącym a więc nie mającym stałej pracy nikt ne daje kredytu Tak więc co kredyt dostają na pewno sbie potadzą
~kredyciarz A co będzie jak frank spadnie przecierz wszyscy wiemy że umocnił się że względu na kryzys finansowy pomyśl za nim napiszesz
~kredyciarz Głąbie frank kosztuje 3,40 bo jest kryzys i jest przewartościowany a jak wrzystko wróci do sytuacji sprzed kryzysu to będzie kosztował 2,3 zł pozdrawiam
~wf Trzeba być skończonym deklem, żeby nie skorzystać z kredytu, a tylko biadolić […]
~asdasdasd Szkoda czytać tych głupot … I co z tego że frank jest po 3 zł skora oprocentowanie kredytu jest bardzo niskie. […]
~Franek Ch. Młodych i niemłodych. Ale przede wszystkim samodzielnych i odpowiedzialnych za siebie. To są ludzie, którzy chcieli żyć godnie i zapewnić swoim dzieciom normalne warunki za własne pieniądze. Mądrzą się i wyśmiewają kredytobiorców pasożyty […]zdecydowana większość tych, którzy zaciągnęli kredyt we frankach, to żadni naiwniacy, tylko ludzie, którzy na tamten czas podjęli przemyślane i uzasadnione decyzje. Mało kto potrafi przewidzieć kryzys ekonomiczny w takiej skali, tak jak i nie można przewidzieć klęski żywiołowej, kataklizmu czy wybuchu wojny. Nie ma prognoz na kilka lat na przód.[…]
~kredyciarz w CHF Ta sytuacja będzie trwała tylko do przyjęcia przez Polskę EURO. W/g najnowszych zapowiedzi Min.Fin i Prezydenta RP Polska będzie gotowa do przyjęcia EURO od 2015 roku, tzn przyjęcie EURO nastąpi w latach 2015-2020. Niedługo.[…] za nasze w przyszłości zarabiane 1 EURO będziemy mogli kupić więcej CHF i szybciej spłacić nasze kredyty w CHF. Tak więc kredyciarze walutowi w CHF , głowa do góry !!!! Z biegiem lat dobre czasy nadejdą !!! A kredyciarzom złotowym radzę czym prędzej się przewalutować na CHF, póki złotówa jest do franka osłabiona, bo pózniej będzie już za późno.
~MMM Nie chciałbym usłyszeć od mojego dziecka, że jestem głupi, bo harowałem na mieszkanie dla niego przez 30 lat! A po to między innymi brałem kredyt hipoteczny! Dla niego, dla mojego dziecka, żeby on nie musiał brać!
~mks trzeba mu było odkładać w złocie, a tak odziedziczy stare mieszkanie, niewiadomo czy w miejscu gdzie warto będzie mieszkać za 30 lat, i być może ciągle obciążone kredytem.. a ludzi będzie w kraju znacznie mniej, więc wartość mieszkania też pewnie nie wzrośnie. I czy to jest warte 30 lat sznurka na karku?
~MMM Ale w razie czego sprzeda i będzie miał gotówkę na coś innego, a ja zejdę z tego łez padołu wiedząc, że zrobiłem to co trzeba! Takie jest życie!
~MMM I cały czas te bzdury! Pismaki i pseudoekonomiści od dawna nie mają już nic sensownego do powiedzenie! Ogromna większość “więźniów hipoteki” wzięła kredyt, żeby mieć SWOJE mieszkanie dla SWOICH dzieci! I nie ma znaczenia jaka waluta, bo najważniejsze jest, że mają wreszcie COŚ WŁASNEGO!!!
~frankowa brałam kredyt w 2006r., od 2007r mieszkam na moich własnych 56 m2. Mam CHF- zarówno w 2006r. jak i teraz moja rata w PLN byłaby dramatycznie wysoka, ani mnie nie byłoby na to stać […]Jeśli ktoś chce- pewnie, niech się gnieździ w 50 metrach […]tylko gratulować- BO DARMOZJADOM BANKOM ZAROBIĆ NIE DAM :0 to nie dawaj i słodkiego życia 🙂
~leon za wynajem to bym przepłacał, a tak co miesiąc jestem blizej, jeszcze 25 lat i mieszkanie będzie moje, zawsze moge je wynająć i będę miał na rate kredytu opłaty w tym wypadku też będzie moje za 25 lat.
~mm mam kredyt we frankach i w porównaniu z tym co bym płacił w zł. jestem do przodu.
~normalny Mam kredyt w frankach i nadal rata jest niższa niż gdybym wziął tę samą kwotę kredytu w złotówkach :D:D:D Dopiero jak frank przeskoczy 4 zł to ew rata się wyrówna :D:D Więc kogo oni tak straszą ?????
~kredyciarz Hej myślący inaczej zobaczcie ile czasu już minęło od momentu kiedy frank posxedł do góry co wy myślicie że ta sytuacja będzie trwała w nieskończoność powiem jedno ci co mają choćby krztę wiedzy ekonomicznej to wiedzą że teraz jest początek mozolny powracania kursu franka do realnej wartości za półtorej roku sami zobaczycie pozdrawiam
~nina moja rata jest na dobrym poziomie, bo kredyt pomagal mi zalatwic doradca i rate mam dopasowana do zarobkow
~franek Mam w CHF i nie zamieniłbym na PLN nigdy w życiu. CHF jest pewny i przewidywalny, poza tym kredyty w CHF są tak nisko oprocentowane, że te w PLN nigdy nie będą aż tak atrakcyjne […]
~xxx […]obecnie jest super czas na zaciąganie w kredytach w CHF (kurs strzeżony przez Bank Szwajcarii z obawy przed deflacją i oprocentowanie na poziomie 0% marża), ale Banki nie dają kredytów nie z powodu martwienia się o szczęście klientów, tylko dlatego, że prawdopodobnie za 3-5 lat kurs znów spadnie […]Zatem jak ktoś mi da ofertę na kredyt w CHF – to BIORĘ!
~bebebr Mam frankowy kredyt, place ok 1800 PLN/mc ok 150 PLN roznych ubezpieczen do niego. Wartosc mieszkania jest nizsza niz kredyt wiec do tego jeszcze co 3 lata place kolejne ubezpieczenie od niskiego wkladu. Wiem, ze przeplacam, ale mnie na to stac. I bedzie mnie stac jesli bank nie wymysli czegos idiotycznego. Wiec proponuje redaktorom i bankowcom zajac sie prawdziwymi problemami, bo ja zadnego z moim kredytem nie mam.
~paw śmieszy mnie stwierdzenie;”bierz kredyt w walucie w której zarabiasz”. Kto jest w stanie przewidzieć na przestrzeni np 30 lat przewidzieć w jakiej walucie będzie zarabiał. Wyjezdzając z Polski nawet kredyt złotowy staje się automatycznie kredytem walutowym
~BOSS gospodarka zawsze idzie jak wykres sinusoidy- góra, dół, góra,dół…. teraz jest góra dla PLN a dół dla CHF (jeśli chodzi o walutę kredytu). Kwestia czasu kiedy tendencja się obróci. I niech nikt nie mówi:”nie możliwe!” […]
~Kajka Bez kredytu w tym kraju nie ma szans na godne warunki mieszkaniowe. […]
~Oloo Jestem właścicielem kredytu we Frankach […]Jeżeli podsumujemy kredyt w zł wraz z odsetkami, jakie należy spłacić i “duży” kapitał w CHF wraz z małymi odsetkami to wynik zaskoczyłby wielu. Jedno jest jasne – nie opłaca się sprzedawać takiej nieruchomości, opłaca się spłacać raty.
~Kumaty;) Jak tak czytam, co po niektóre wypowiedzi to się normalnie płakać chce […]ja mam kredyt w frankach i na dzień dzisiejszy place o 400 zł mniej jak bym miał w złotówkach, a przede wszystkim mogę go w każdej chwili przewalutować i nie widzę tu żeby mnie bank czy kto kolie nabił w franka […]Ja z franka jestem zadowolony;)
~A_C odnoszę wrażenie, że Szanowny Autor artykułu ma jakieś kompleksy. Chyba ma kredyt w złotówkach i próbuje zaklinać rzeczywistość, żeby samego siebie przekonać, że kredyt w złotówkach lepszy niż we frankach.[…] Nie jest też prawdą, że jestem “więźniem” hipoteki. Mam doświadczenie w sprzedawaniu nieruchomości “ohiptekowanej” – nabywca po prostu wpłaca część należności na konto banku a pozostałe – na moje konto. Nie jest też prawdą, że wzrost franka obniżył wartość nieruchomości.[…]
~blabla Synku…ktoś kto ma stracić na mieszkaniu prędzej je wynajmie, aniżeli pozwoli ustrzelić okazję jakiemuś Apaczowi […]Spadki cen dotyczą GŁÓWNIE kiepskich lokalizacji w blokach sprzed kilku dekad
~blabla […]mieszkajcie sobie nadal z rodzicami i czekajcie na cud, wynajmujcie mieszkania albo klitki i dzielcie z 15 osobami, taki nowoczesny sposób na życie…póki nie ma rodziny. Jednak najbardziej bawią mnie Ci, którzy za wszelką cenę chcą się pozbyć kredytu spłacając go wcześniej, […]Pewnego dnia, kupicie sobie wymarzone mieszkanie w wielkiej płycie, jak będą kosztować te wymarzone 10% obecnej wartości… Pozdr dla maminsynków :)))
~Tom Dzieci drogie czekające na obniżki…czekajcie, pocieszajcie się, wszak może za 2, a może za 5, a może za 10 lat, mieszkania będą tańsze o te Wasze “poparte analizami” 50%, a może będą droższe? Wówczas może kupicie sobie te tanie mieszkania gdzieś na peryferiach, totalnych izolatkach, z wielkiej płyty (wszak głównie starych mieszkań dotyczy spadek- mieszkanie z alkoholikami czy starcami- full comfort) o ile dostaniecie kredyt, wszak coraz ciężej o niego […]W życiu nie ma czasu na czekanie, jak się chce założyć rodzinę, to należy zacisnąć zęby i znaleźć sposób na godziwe życie.
~półTUSK dla niektórych to za trudne:) wiesz krwiożerczy deweloperzy, wygórowane ceny mieszkań, niskie zarobki… tylko płakać:)
~znajomy Ceny mieszkań za pół roku odbiją i powoli ale systematycznie będą rosły jesteśmy krajem w środkowej europie i co wrzystko stanie produkcja usługi hande niezdecydowanym na zakup mieszkania radzę kupować bo to naprawdę ostatni dzwonek żeby kupić mieszkanie dom jednorodzinny za tak niskie psie pieniądze.Za pół roku wspomnicie moje słowa
~f od 4 lat tylko zamierzasz kupić, więc gdzie mieszkasz, nadal u mamusi………. z kotem?
~8000 zl tO NIE MIESZKANIA SA ZA DROGIE TYLKO LUDZIE ZA MALO ZARABIAJA!
~Prof. dr hab. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, dyrektor Instytutu Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego [komentując decyzje młodych ludzi o przyspieszaniu ślubów ze względu na ich nieodpartą chęć wzięcia kredytu oraz zmiany w programie „Rodzina na Swoim”]
Jeśli rzeczywiście planowane zmiany mogą ograniczyć możliwość posiadania swojego mieszkania, to z punktu widzenia psychologiczno-społecznego ci młodzi ludzie mają u mnie piątkę. Podziwiam ich bystrość umysłu i przedsiębiorczość.
dr Paweł Grząbka, 15 stycznia 2008 (patrz także: nagroda Grząbki)
Ceny nieruchomości będą iść w górę nawet o 10-15 proc. rocznie. Oznacza to, że za 5 lat średnie ceny metra kwadratowego będą na poziomie 14-15 tys. zł, czyli takie jak np. w Madrycie.
Cóż… Na AWF uczą, że zbyt długie przebywanie „pod wodą” (np. u poławiaczy pereł) nie pozostaje bez wpływu na sprawność umysłu. Chyba do spraw ekonomiczno-społecznych też to się przekłada… Zauważy każdy, kto przestudiował zebrane powyżej komentarze (jeśli nie teraz – to za kilka lat). Ale pisząc bardziej serio, mamy tu raczej do czynienia z mechanizmami obronnymi osobowości, szczególnie racjonalizacją i wyparciem.
Przechodzimy do spraw bieżących. Popracujemy dziś na poniższych źródłach
- Raport o stabilności systemu finansowego. Grudzień 2012 r. (PDF), (XLS)
- Raport AMRON-SARFiN 3/2012 (PDF)
- Informacja o cenach mieszkań i sytuacji na rynku nieruchomości mieszkaniowych w Polsce – III kwartał 2012 (PDF)
Generalnie sytuacja na polu walki wygląda tak:
Źródło: Amron SARFiN [za NBP], 3/2012, s. 7
Jak widać ludzie nadal dzielnie walczą ze spadkiem cen nieruchomości, oczywiście za pomocą kredytu. Na rok 2012 szacowana liczba nowych umów to ok. 200 tys. Chcą przepłacać – ich sprawa. Okazuje się jednak, że niektórzy z tych, którzy „walczyli” wcześniej (do 2008: o wzrost cen, od 2008: jak wyżej) mają spory problem:
Źródło: Raport o stabilności systemu finansowego. Grudzień 2012, NBP, s. 53
Pula osób zahipotekowanych rośnie. Wskaźnik kredytów zagrożonych (z półrocza na półrocze) także. W arkuszu kalkulacyjnym podano, iż jest to 2,7%. Z raportu AMRON-SARFiN 3/2012 wiemy, że liczba „aktualnie czynnych umów kredytowych” [2, s. 3] wynosi 1,704 mln. Zatem 2,7% z tego daje 46008. Możemy zatem napisać, iż wg oficjalnych danych, ze stanu na wrzesień 2012, liczba hipotek subprime w PL wynosi 46 tysięcy. I niektórzy dodadzą, że to nie jest jeszcze ostatnie słowo.
Struktura zagrożonych kredytów pod względem przedziałów opóźnienia w spłacie przedstawia się następująco:
Źródło: Opracowanie własne na podstawie rsf122012.xlsx, zakładka 3.28
Nie odnalazłem nigdzie danych liczbowych o tym ile kredytów udzielono singlom, a ile małżeństwom. Zaryzykuję jednak, iż owe 46 tysięcy przekłada się na 70 – 80 tysięcy indywidualnych, ludzkich zgryzot lub nieszczęść.
Przypomnijmy, że w przypadku Amber Gold liczbę osób pozbawionych oszczędności szacowano na ok. 10 tysięcy. Na hipotekach mamy już czterokrotnie większą grupę ludzi, którzy zgodnie z aktualnym stanem prawnym (trwają prace nad nowelizacją) mogą być wydrenowani z całego dorobku życia, a jeśli i to nie wystarczy – pozostawieni z długami na kolejne lata. Jeżeli dodatkowo uwzględnimy też tych „opóźnionych w spłacie do 30 dni” – to jest ich nawet 8-krotnie więcej.
Popatrzmy na kilka cytatów z raportu:
Najszybciej pogarsza się jakość portfela z 2008 r.(zob. wykres 3.29). Większość tego portfela stanowią kredyty nominowane we franku szwajcarskim (82% udział w portfelu rocznika 2008 r. według stanu na koniec czerwca 2012 r.), udzielone w warunkach łagodnej polityki kredytowej, mocnego złotego i wysokich cen nieruchomości. Jakość kredytów zaciągniętych w latach 2009–2011 pogarsza się szybciej niż jakość roczników 2005–2007, mimo silnego zaostrzenia przez banki polityki kredytowej po rozpoczęciu globalnego kryzysu finansowego. [s. 52]
Przyrost kredytów z utratą wartości, odpisy netto z tytułu utraty wartości oraz ich relacja do wartości kredytów były jednak niższe niż w okresie objętym poprzednią edycją Raportu (zob. wykres 3.24, 3.25 i 3.27). Wpłynęły na to czynniki niezwiązane z poprawą zdolności gospodarstw domowych do obsługi kredytów, tj. zmiany w metodzie szacowania utraty wartości kredytów wprowadzone przez dwa banki. [s. 51-52]
Obserwowany obecnie wzrost opóźnień w spłacie w przedziale 31-90 dni może przyczyniać się do zwiększenia przyrostów kredytów z utratą wartości i wzrostu strat kredytowych w nadchodzących kwartałach. Dla kredytów o tym przedziale opóźnień w spłacie banki nie rozpoznają bowiem w większości przypadków utraty wartości kredytów i nie tworzą na nie odpisów. [s. 52]
Sielanka po prostu. Ale dla kontrastu nieco pozytywnych wiadomości dostarczono w drugim raporcie NBP:
Obserwujemy także coraz większe kwartalne spadki stanu należności od gospodarstw domowych z tytułu kredytu mieszkaniowego w walutach obcych (po korekcie kursowej), co świadczyć może o spłatach bądź przewalutowaniu kredytów walutowych. [3, s. 1]
Co w tłumaczeniu z bankierskiego na nasze może oznaczać: „ok., popełniłem błąd, przegrałem sporo forsy, godzę się ze stratą i wychodzę z tego kasyna”. Męska decyzja.
Przejdźmy jednak do spraw „podwodnych”. W Polsce udzielono bodaj ok. 700 tysięcy kredytów hipotecznych w CHF i ponad milion „złotówkowych”. W dostępie publicznym nie ma „twardych” danych liczbowych o tym ile przekracza swą wysokością wartość zabezpieczającego je mieszkania. W mediach (odnosząc się tylko do „ofrankowanych”) pojawiały się liczby z przedziału od 150 do 250 tysięcy. Oczywiście nie jest to specjalnie wiarygodne, szczególnie, że w miarę spadku cen nieruchomości (o ryzyku osłabienia złotówki nie wspominając) ilość osób znajdujących się „pod wodą” rośnie. Ale biorąc owe 250 tys. na dzisiejsze rozważania i zakładając, iż 75% z tego dotyczy małżeństw to… Spokojnie można napisać, że nasze rodzime „Underwater Demolition Team we franciszku” stanowi gdzieś ze 30 dywizji 😉 I to o całkiem niezłym potencjale rażenia zdolnym wysadzić w powietrze „to i owo”.
W związku z obecnym stanem prawnym wytworzyła się bardzo niezdrowa sytuacja, w której kredytobiorcy muszą obsługiwać dług za wszelką cenę. Rodzice, którzy dorzucają się do „miniratki” (bo spóźnienie to utrata RnS) także są kuriozum w skali światowej. W cywilizowanych standardach, gdzie człowiek nie jest przyspawany do bankiera, może zrobić prostą kalkulację i powiedzieć sobie w pewnym momencie: „Po co mam spłacać pół bańki (lub więcej) długu w czasie gdy frank jest ryzykowny, a mieszkania tanieją?”. Rozpoczęcie wszystkiego od nowa wychodzi znacznie taniej.
W obliczu powyższych faktów interesująco przedstawia się omówiona już przez Przemysława próba nowelizacji prawa upadłościowego. Przykre, że to co na zachodzie jest standardem (możliwość bezwarunkowego defaultu) w Polsce stanowi dopiero „przedmiot dyskusji”. I przykre, że w projekcie zmian można od razu wyczuć pokrętną logikę (o żenadzie ze spłatą jeszcze przez 3 lata nie wspominając). Jeden cytat:
[…]nie ma mowy o automatyzmie. Decyzję o tego typu oddłużeniu miałby podjąć sąd, który sprawdziłby m.in. rzetelność kredytobiorcy (np. czy nie zaciągnął on kredytu, zakładając, że go nie spłaci). Ponadto warunkiem oddłużenia byłoby spłacanie kredytu jeszcze przez trzy lata. Sąd określiłby, na jaką spłatę stać jest danego kredytobiorcę, jego wydatki zaś byłyby pod kontrolą syndyka.
Od razu nasuwa się pytanie czy po takich „zmianach” sędzia będzie mógł wydać wyrok w stylu: „niech płaci – bo zarabia i go stać”, a oddłużenie ogłosić tylko w przypadku ludzi bez środków do życia ?
Spróbujmy jednak pogadać o tym „co by było gdyby”, zakładając przy tym dwa warunki:
a) nowelizacja (w jakiejś sensownej formie) dochodzi do skutku,
b) ludzie zaczynają chłodno kalkulować (bo w końcu jak Dziunia zbyt mocno przywiąże się do „gniazdka” to i matematyka nie pomoże – płać i płacz…)
Po dopuszczeniu możliwości „odzyskania wolności w zamian za mieszkanie” – banki będą hipotetycznie (powtarzam: hipotetycznie, przecież niektórzy z będących „pod wodą” dobrze zarabiają i lubią przepłacać) wystawione na ryzyko nawet 250 tysięcy „wypowiedzeń” (w miarę spadku cen nieruchomości liczba ta rośnie). To przekłada się na 14,7% ich portfela hipotek (oficjalne dane na grudzień 2012).
Trudno więc oczekiwać, że bez słowa sprzeciwu wystawią się na takie ryzyko. Szczególnie, że źródłem dodatkowych strat mogą być kredyty dla sektora firm budowlanych (wskaźnik kredytów zagrożonych w budownictwie wyniósł 15,5% we wrześniu 2012 [1, s.47]).
Radosna polityka kredytowania „na rympał” ma zatem nieco konsekwencji – jak na razie u kilkudziesięciu tysięcy osób (z tendencją wzrostową).
Te najbardziej przykre (i trudne do naprawy) nie są oczywiście związane z marnowaniem góry szmalu na bezproduktywnych pasożytów. Dotyczą raczej takich zjawisk jak rozpad związków czy pogorszenie stanu zdrowia (fizycznego i psychicznego). Oczywiście są jeszcze rzeczy, których „nie widać”. Człowiek z długiem na barkach rzadko wpada na pomysł podjęcia ryzyka i zostania przedsiębiorcą. Wprost masakrycznie brzmi w odniesieniu do tego artykuł: „Z kredytem łatwiej o pracę”.
Rozmawiając z różnymi ludźmi zasłyszałem opinie, że w firmach i instytucjach redukujących zatrudnienie, pracownicy którzy „muszą bo rata ciśnie” łatwiej wpadają w pracoholizm, ponadto częściej przejawiają cechy jak lizusostwo i donosicielstwo. W budżetówce uwidacznia się hurtowe produkowanie pisemek do komisji socjalnych z szantażem emocjonalnym w załączeniu. W firmach prywatnych okredytowana kadra kierownicza uwala (pod byle pretekstem) premie pracownikom niższego szczebla w taki sposób, aby dla „góry” więcej zostało do podziału.
Obraz zjawiska w mediach także stopniowo ewoluuje. Dość szybko przeszliśmy od „modelowego” (w okresie optymizmu) artykułu „Spłacam kredyt, straciłam pracę”, do reportażu „Odsetki od marzeń”. Ten drugi wygląda wprawdzie na „picowany”, ale nie o rzetelność nam chodzi, ale raczej sposób przedstawiania sprawy. Ponadto w GW można już się spotkać z takimi oto ciekawostkami:
Przez niektórych znienawidzone bloki z tzw. wielkiej płyty przetrwały 30-50 lat często w dobrym stanie. Są przedmiotem obrotu, znajdują nabywców, uzyskują niezłe ceny. Według mnie taka przyszłość niestety nie czeka obecnych projektów deweloperskich – komentuje doradca rynku nieruchomości Tomasz Błeszyński. – Już na niektórych rocznych apartamentowcach widać spływającą farbę z elewacji, odpryski, pęknięcia czy wilgoć atakującą ściany. Współczesne apartamentowce z biegiem lat będą wyglądały gorzej niż obecnie płyta – dodaje ten ekspert.
Ba – nawet sam, słynny dr Grząbka (od 15 tysi za metr w styczniu 2013) rzekł oto (20.08.12): „Prawdziwe spadki w budownictwie są dopiero przed nami […]”. A skoro on zmienił zdanie…
Wracając do spraw komentarzy – trudno jest patrzeć na poziom dyskusji z for i portali internetowych. Z reguły sprowadza się ona do wzajemnego ujadania na siebie zwolenników jednej bądź drugiej partii. Pod względem poziomu argumentacji i stosowanej socjotechniki jest to z jednej strony powielanie artykułu „Alfabet Leminga” (Uważam, Rze), a z drugiej „Alfabet prawicowego dziobaka” (Newsweek). Szkoda – bo tamci się gryzą, a tymczasem grupom odpowiedzialnym za całą sytuację (politycy, bańkierzy, deweloperzy) prawie nikt złego słowa nie powie. Zgodni to oni są co najwyżej w jechaniu po emigrantach, którym to wytykają „tchórzostwo”, albo „bycie zbyt cienkim i za mało inteligentnym na to aby się w kraju ustawić”…
W blogosferze jest znacznie spokojniej, choć wobec sprawy wytworzyły się dwa odmienne podejścia. Po jednej stronie są blogerzy podnoszący (słusznie) argument o tym, iż w wielu przypadkach kredyty hipoteczne spłacają (bez najmniejszych problemów) osoby znakomicie wykształcone i dobrze zarabiające. Z drugiej strony są i tacy (m.in. ja), bardziej „uszczypliwi”, ale to tylko z powodu dostrzegania w wielu zahipotekowanych potencjału na stanie się gospodarczą elitą. Więc zamiast ich klepać po plecach i głaskać po główce – wolimy pojechać im po ambicji. Bo przedwojenny pradziadek to by im dupsko sprał za robienie takich interesów jak owe zakupy nieruchomości w bańce i na tak „korzystnych” zasadach umowy kredytowej… Jak oni się będą kiedyś brać za biznes tak jak do tych kredytów – ja już się boje.
Trochę szkoda, bo wielu z tzw „lemingów” ma potencjał by w przyszłości własną pracą podciągnąć kraj gospodarczo. Jednak póki co – dają się doić aż świszcze. Nie wiem – może lubią…