Jerome Kerviel spowodowal strate 5 900 000 000 Euro. 250 TON zlota wyparowalo. Koles zapisal sie w historii bankowosci.
Pamietacie Nicka Leesona ? W 1995 roku oprowadzil do upadku najstarszy brytyjski bank, Barings Bank. Bank z 200 letnia tradycja, bank ktory finansowal wojne ze zrewoltowananymi Koloniami Amerykanskimi i wojne z Napoleonem. Dokladnie taki sam scenariusz, nieautoryzowane interesiki maklera, ktory po paru kreskach kokainy wydumal ze jest zlotym bogiem. Nick spowodowal straty tylko 1 400 000 000 dolarow. Wtedy bylo to dokladnie 115 ton zlota, Jarome przebil go dwa razy.
Co ciekawe Nick zyje sobie calkiem dobrze. Mozna o nim poczytac na http://www.nickleeson.com/. Odpekal swoje pod cela, wyleczyl sie z raka, znalazl nowa zone … Nawet ktos go zatrudnil i to na kierownicze stanowisko. Tam chyba nie wiedza ze google mozna uzywac zeby znalesc czyjes nazwisko …
System rezerw czesciowych daje bankom mozliwosc obracania duzo wieksza kasa niz maja kapitalu zakladowego. Daje to mozliwosci osiagania poteznych zyskow w stosunku do kapitalu banku. Ale z drugiej strony to takze pulapka, procentowo niewielka strata na kredytach po prostu wymiata kapital banku.
Wlasnie takie zjawisko aktualnie obserwujemy. Takie potegi jak Citibank czy JPMorgan Chase chwieja sie na nogach. Bedzie bardzo ciekawie ogladac jak beda bankrutowac. Ciekawe do jakich krokow (na moj koszt i innych podatnikow) posunie sie FED by chronic swoich kolegow i ich akcje w tych bankach.
A wszystko przez przekleta glupote i zachlannosc. Mysleli sobie, ze jak beda udzielac pozyczek pod zastaw domow, to nic im nie grozi, zawsze mozna odebrac frajerom dom. Mysleli ze opieranie sie na punktacji kredytowej (odpowiednik polskiego BIKu) uchroni przed niewyplacalnymi klientami. A tymczasem z odebranymi domami nie ma juz co robic. Mozna jest zlicytowac, ale odzyska sie tylko czesc udzielonej pozyczki. Ale w sumie strata nawet 10 % calosci udzielonych pozyczek hipotecznych doslownie zmiata kapitaly bankow ktore w to umoczyly.
Szczerze powiedziawszy, nie zdawalem sobie sprawy z wszelkich konsekwencji tego kryzysu. Gdy w 2003 roku zdalem sobie sprawe, ze wzrost nieruchomosci ma charakter spekulacyjny, myslalem ze pekniecie banki wywola recesje i bezrobocie. Nie zdawalem sobie sprawy, ze banki sa tak bardzo czule na niewyplacalnosc wlascicieli domow i ze tak bardzo kryzys ich dotknie.
Zabawne jest obserwowac wykresy. Inwestorzy i maklerzy doslownie sie miotaja. Kurs dolara jest oszalaly. Jednego dnia ktos chce sciagnac dolary do USA z rynkow wschodzacych, w domysle ryzykownych (jak Polska czy Bangladesz) i ulokowac kase w obligacjach rzadu USA, wiec kupuje dolary. Nastepnego dnia dolary sa wymieniane na inne waluty, bo dociera do nich ze nawet Polska i Bangladesz maja stabilniejsze fundamenty gospodarek niz USA, przynajmniej cos produkuja. Podobnie gwaltowne zmiany kursow na gieldzie.
Kolejna ciekawa rzecz to kursy obligacji. Oprocentowanie obligacji firm wystrzelilo w gore, w ogole ciezko zdobyc firmom fonansowanie bo inwestorzy nie wierza w wyplacalnosci amerykanskich biznesow. Za to oprocentowanie obligacji rzadowych spadlo, inwestorzy mylnie wierza ze one sa cos warte i w ogole beda kiedykolwiek wyplacone.