Statystyki wskazują, że nikt tego bloga nie czyta, oprócz paru ruskich troli, wobec tego nie będę przebierał w słowach.
Tak jak się spodziewałem, wybory wygrał Trump. Część mediów pisze o bezprecedensowej wygranej, polegającej na wyborze na prezydenta USA po przerwie. Nieucy, precedens popełnił Grover Cleveland, rządzący w latach 1885–1889 i 1893–1897. Pomiędzy rządził Benjamin Harrison, który zarżnął gospodarkę i zadłużył kraj. Bardzo podobna historia do Bidena.
Z popcornem i szerokim uśmiechem obserowałem obawy polskiej “elity” dotyczące wyniku wyborów. Idealnym przykładem takiej polskiej “elity” jest Tomasz Lis, który pruł się pod adresem Trumpa na Twitterze. Miałem tam niezły ubaw z docinania pod jego adresem, ktoś dociekliwy może sobie poczytać jak nisko z komentarzami upadł ten pajac.
Polskie “elity” mają złudną nadzieję, że rządy Demokratów gwarantowały im status quo, odstraszanie Rosji i utrzymanie się przy korycie. Ale o tym szerzej za chwilę.
Jeżeli chodzi o szczegóły, to Demokraci prowadzili kampanię pod hasłami aborcji, a Republikanie ochrony kraju przed hordami migrantów oraz walki z pauperyzacją społeczeństwa.
Znaczenie miały także drobiazgi, jak oburzenie wobec zabicia wiewiórki, jaką jacyś ludzie nielegalnie trzymali w domu, oraz najazd na Amisza, który nielegalnie sprzedawał niepasteryzowane mleko. Amisze zwykle nie głosują, ale tym razem 200 000 zapisało się do wyborów, co zmiotło Demokratów z wyborczej szachownicy w Pensylwanii.
Za Demokratami natomiast głosowali 1. Czarni, bo chcą mieć w Ameryce tak samo rajsko jak w RPA, gdzie rządzą komuniści z Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Do tego 2. biedota z wielkich miast, licząca na socjał i życie na koszt innych obywateli. Było też trochę 3. naiwniaków z miasteczek studenckich, ale zadziwiająco mało biorąc pod uwagę na skalę lewackiej indoktrynacji. Przypomnę, że prawie wszyscy wykładowcy są “liberalni”, strach tam puścić dziecko. Do tego sporo 4. użytecznych idiotów, czyli wykształciuchów, którzy o życiu w socjalistycznym raju tylko słyszeli od politruków.
Za Demokratami mieli głosować emigranci, ale tak się nie stało. Przciwko Demokratom zagłosowało 95% Kubańczyków w Miami, ponieważ znają smak komuny, już raz pływali na dętkach i nie chcą tego powtarzać.
Oprócz wzięcia stołka prezydenta, Republikanie zyskali Senat i utrzymali Kongres. Mają także Sąd Najwyższy. Senat ma kluczowe znaczenie, choćby dla obsadzania posad szefów Departamentów, a to właśnie tak siedzą debile od wpuszczania migrantów, zabijania wiewiórek i homogenizacji mleka. Republikanie mają pełnie władzy. Mokry sen Kaczyńskiego, gdyby mu się to udało, to mielibyśmy Kaczystan. Ciekawe jak skutecznie Republikanie będą opierać się pokusom.
Z ciekawostek, do Senatu dostał się Sanders, zdrajca zwerbowany wiele dekad temu przez Moskwę. To jest idol wszystkich tych od “mieszkanie prawem nie towarem” oraz “darmowa opieka medyczna prawem człowieka”. Jedyna jego robota to podjudzać i nakręcać lewaków. Patrzcie co ten chuj opowiadał o Związku Radzieckim ad 1988:
Media po raz kolejny się skompromitowały. Naiwni ludzie uważają, że media mają przekazywać prawdę. Otóż w rzeczywistości media głównego nurtu służom miliarderom do przekazywania swoich myśli plebsowi, czyli wskazywania, jak należy myśleć. I to w sumie całkiem tanio ich wychodzi, bo wydają na ten cel parę procent swojego majątku. Też bym sobie kupił jakąś telewizję jak bym był miliarderem. Drugi cel mediów jest taki, że może da się coś przy tym zarobić, więc puszcza się reklamy rzeczy drogich, niezdrowych lub niepotrzebych.
Amerykańscy oligarchowie uważają z jakiś powodów, że lepszy dla nich będzie reżim Demokratów. Nie szukam tu głębszego dna, że więdzą coś lepiej niż ja. Najpewnie są w kategorii 4: pożyteczni idioci, którzy mają nadzieję zbawić świat, po raz setny implementując marksizm, może tym razem się uda.
Wyborcy mają inne zdanie i wszystko wskazuje, że się totalnie wypieli na media. Nikt nie traktuje tego co mówią w telewizji poważnie, co przypomina mi sytuację jaką pamiętam z PRL lat 80. Najskrajniej skompromitowane jest koncern medialny Disney, tak ludzie sobie z niego kpią:
Warto pamiętać, że prezydent ma możliwość ułaskawień. Biden skorzystał z tego przywileju w przypadku 6 584 osób, głównie zamieszanych w przestępstwa z marihuaną. Robi się także ułaskawienia wyprzedzające, na wszelki wypadek. Uważam, że Biden ułaskawi się i parę innych osób “za wszelkie potencjalne naruszenia prawa do jakich mogło dojść w latach 2020-2024”. Trump z całą pewnością ułaskawi ludzi siedzących w związku z zamieszkami po przegranych przez niego wyborach. I prawdopodobnie ułaskawi również siebie. W mediach widać wsciekłe mordy indywiduuów takich jak rasistka Letitia James, prokuratorka ścigająca Trumpa.
Przejdzmy do geopolityki. Układ, który od dekad funkcjonował na świecie wyglądał następująco: 1. Ameryka wydaje ogromne środki na zbrojenia i pełni rolę gwaranta bezpieczeństwa, między innymi w Europie. 2. Dzięki temu kraje NATO nie muszą wydawać dużych środków na zbrojenia, mogą wobec tego fundować obywatelom edukacje czy ochronę zdrowia. 3. Amerykanie coraz częściej publicznie zastanawiają się, dlaczego zadłużają swój budżet i nie mają świadczeń jak w Europie. 4. Trump ostrzegał podczas poprzedniej kadencji, że to się skończy, każdy będzie płacić za siebie i wszystko wskazuje, że właśnie się zbliżamy do tego momentu.
Ameryka, gdyby nawet chciała, nie jest w stanie znacząco pomóc militarnie Polsce, a tym bardziej jakiejś tam Litwie. Przypomnę, wojna w Zatoce, co do natury asymetryczna, nazywana była przez niektórych komentatorów “safari”. Przeciwko nowoczesnej armii, z logistyką, lotnictwem, atrylerią, rozpoznaniem, ewakuacją medyczną stali goście w klapkach i z kałaszami. Natomiast w Europie przeciwnikiem jest Rosja, z potężnymi zasobami, rozwiniętą produkcją wojenną i atomówkami. Rozwinięcie wszystkich aspektów prowadzenia wojny symetrycznej przez Amerykę zabierze lata, zakładając optymistycznie, że nie trzeba będzie walczyć również z Imperium Chińskim. W razie ataku Rosji na Pribałtykę czy nawet Polskę i my i Ameryka jesteśmy bezsilni.
Jak wspomniałem, przez ostatnie lata polskie “elity” czuły się bardzo pewnie mając złudzenie, że w razie potrzeby w Hamburgu będą się desantować pancerne pułki z Ameryki. Wiadomo było, że nie będą, bo po prostu Amerykanie nie mają wystarczających zasobów. Teraz mamy do czynienia z reality check, czyli zderzeniem z rzeczywistością. Trump po prostu zażąda płatności, a Europa nie ma na to pieniędzy. NATO przechodzi do historii.
Paradoksalnie, mimo tego sympatycznego wpisu, życzę Trumpowi jak najgorzej. Spodziewam się, że lepszym prezydentem będzie Vance, jego wice, który w razie czego wskakuje na miejsce prezydenta i dokańcza kadencję. W Ameryce jest dużo do zrobienia, do czego Trump jest za stary i zbyt stuknięty. Trzeba zniszczyć hydrę biurokracji i nadregulacji, usunąć hordy migrantów i poradzić sobie z deficytem federalnym.
Paradoskalnie, Ameryka powinna iść drogą Chiń, czyli liberalizować gospodarkę i pobudzać aktywność gospodarczą, ale surowo zwalczać infiltrację wrogimi agentami takimi jak Sanders. W Chinach nie ma mowy o wprowadzaniu systemu demokratycznego, wrogiego w ich przypadku. Trzeba też pozbyć się migrantów, bardzo niebezpiecznych dla porządku społecznego. W takich Chinach nie tylko nie można pracować, a nawet nie można zanocować w hotelu będąc nielegalnym emigrantem, nie mając wizy. To można bardzo prosto załatwić, 3 lata paki dla zatrudniającego migranta, $100 000 za każdy nocleg. System do weryfikacji statusu już jest: www.e-verify.gov
Historia wcale się nie skończyła, jak chciałby ten kretyn Fukuyama. Warto zaopatrzyć się w zapas popcornu, bo po zaprzysiężeniu Trumpa 20 stycznia zacznie robić się ciekawie.