Categories
Ekonomia

Stary i głupi

Niemcy to nie jest kraj dla starych ludzi. Wyciekają kolejne szczegóły dotyczące przekrętów w branży banksterskiej. Okazuje się, że klienci byli oznaczani, że są starzy i głupi, więc można ich skubnąć wprost bezczelnie.

Informacja prasowa jest mniej więcej zgodna z tym, o czym piszę na blogu. Pisałem już dziesiątki razy, że tak zwani ‘doradcy inwestycyjni’ zatrudnieni przez banki są osobami, którzy w niczym nie doradzą, lecz mają za zadanie sprzedać produkty przynoszące jak najwięcej marży pracodawcy. Są z tego rozliczani – nieuczciwi wobec klientów dostają premie, kupują sobie mieszkania, wyjeżdżają na wakacje na drugą półkulę, a uczciwi są wywalani za zbitą mordę za ‘brak wyników sprzedażowych’ i zostają nędzarzami.

Całe to oszustwo jest zamaskowane przez zasłonę dymną licencji. Oszuści pracujący w bankach mogą w świetle prawa kierować klientami tak, by ci podejmowali niekorzystne decyzje finansowe, a ludzie jak ja, gdyby spróbowali doradzić cioci na imieninach, jak ustrzec się przed oszustami – popełniają przestępstwo. Lisy z mocy prawa postawione zostały na straży kurnika!

Cała ta afera odsłania jeszcze jeden aspekt erozji niemieckiego państwa prawa, co prawdopodobnie odnosi się do wszystkich ‘państw prawa’ w tak zwanym ‘wolnym świecie’. Otóż system sprawiedliwości już od dawna nie stoi na straży sprawiedliwości. Sprawa jest absolutnie jasna – zorganizowana grupa przestępcza występująca między innymi pod nazwą ‘Commerzbank’ ordynarnie przekręciła na kasę tysiące ofiar. Powinni natychmiast być skierowani do więzień lub do obozów, w konstrukcji których Niemcy są jakże doświadczeni. A tymczasem sprawa została skutecznie zakończona, ofiary zostały na lodzie. System chroni oprawców zamiast ofiary.

I tak dobrze, że tylko kończy się na zamykaniu spraw – w Związku Radzieckim za takie głupie próby walki z systemem szło się na Kołymę, wyjątkowi szczęściarze trafiali tylko do psychuszek. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby część z ofiar trafiła przymusowo do altersheim’ów, nie dość przecież że są bez grosza, to jeszcze wykazują starcze pieniactwo, objawiające się oskarżeniami wobec szanowanych instytucji finansowych.

Tymczasem trzeba sobie uświadomić sobie, że współczesny system prawny służy ochronie grupy bogaczy, których nazywam na tym blogu ‘oligarchami’. Ci ludzie będą chronieni nawet za cenę całkowitego zniszczenia finansowego i biologicznego reszty społeczeństwa. Im szybciej każdy z nas zda sobie z tego sprawę, tym bardziej pogodzony ze światem umrze i mniejsze ma szanse, że trafi do więzienia za terroryzm. A terroryzmem jest przecież każde wystąpienie wobec oligarchów – o to zadba już aparat sądowniczy.

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka

Program

Zbliżają się wybory. Gdybym był politykiem tak wyglądałby mój program wyborczy:

– Powrót do koncepcji republikańskich – obywatel jest tak długo wolny, jak długo nie narusza cudzych wolności. Wszelkie ustawy naruszające tą zasadę są z mocy prawa nieważne.

– Wdrożenie demokracji bezpośredniej poprzez głosowanie internetowe – obywatele muszą sami decydować zarówno w sprawach lokalnych jak i ogólnopolskich.

– Zbilansowanie budżetu państwa oraz opracowanie planu spłacenia całości długu.

– Wymiana całości rezerw walutowych na kruszce.

– Oparcie złotówki (peg) na srebrze z wykorzystaniem krajowego wydobycia.

– Promowanie drobnego biznesu, szczególnie tego nastawionego na eksport. Dochody z towarów sprzedanych na eksport byłyby zwolnione z podatku dochodowego.

– Likwidacja wszelkich biurokratycznych obowiązków przedsiębiorców. Uproszczenie przepisów podatkowych.

– Ograniczenie licencji zawodowych z 380 do tuzina (lekarz, pilot, kierowca itp). Każdy człowiek może wykonywać dowolny zawód, o ile pracodawca uzna, że się do tego nadaje.

– Wprowadzenie systemu ubezpieczeń społecznych PAYE dla przedsiębiorców – nie płacisz jak nie zarabiasz.

– Likwidacja KRUS i przejście rolników na ogólne ubezpieczenie PAYE.

– Podatek dochodowy od wcześniejszych emerytur w wysokości 99% dla osób poniżej 55 lat. Aktywizacja zawodowa osób między 55 a 65 rokiem życia. Wiek emerytalny równy dla kobiet i mężczyzn.

– Ograniczenie ilości urzędników do 1% populacji. Audyt istniejących miejsc pracy i likwidacja zbędnych. Przeniesienie wszelkich formalności do Internetu.

– Walka z wszelkim nepotyzmem i koteriami. Likwidacja przywilejów wszelkich grup zawodowych i społecznych.

– Likwidacja wszelkich przywilejów podatkowych kleru. Usunięcie kleru ze szkół i służb mundurowych.

– Ostateczne rozliczenie, choćby symboliczne, posiadaczy obligacji II RP.

– Wprowadzenie sensownej polityki energetycznej – prąd z atomu i wiatraków, a węgiel na potrzeby produkcji paliwa syntetycznego (zamiennika ropy).

– Dokończenie programu budowy dróg. Pokrycie Polski siecią szybkich kolei.

– Zrównanie praw związków partnerskich do praw małżeństw.

– Legalizacja narkotyków w scenariuszu holenderskim. Legalizacja destylacji alkoholu na własne potrzeby.

– Depenalizacja sutenerstwa i opodatkowanie prostytucji.

– Wsparcie socjalne dla rodziców, przynajmniej w aspekcie dostępu do żłobków, przedszkoli i szkół.

– Liberalizacja ustawy aborcyjnej, tak by przystawała do standardów europejskich. Wspieranie świadomego i skutecznego planowania rodziny, edukacja seksualna jako forma zwalczania aborcji.

– Wprowadzenie wiz dla obywateli USA. Deportacja tych, którzy są w Polsce nielegalnie lub pracują deklarując pobyt turystyczny. Powstanie z kolan w stosunkach dyplomatycznych z innymi krajami.

Nie jestem politykiem dlatego, że mając taki program otrzymałbym nie więcej niż tuzin głosów.

Co więcej, niektóre z moich propozycji nie tylko są nierealne politycznie, ale również niezgodne z Konstytucja (na przykład ingerowanie w NBP) czy porozumieniami międzynarodowymi.

A za próbę realizacji kilku z pomysłów można po prostu doznać wylewu, kalibru 9 mm. Za dużo się zarabia na odsetkach z polskich obligacji, aby po prostu to odpuścić, przy okazji tworząc groźny precedens.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Korekta

Trzy tygodnie temu zapowiadałem korektę na złocie. Znowu miałem rację – kropka oznacza datę wpisu:

Oczywiście będę miał też rację co do dalszej części mojego ‘proroctwa’ – cena złota wkrótce przebije $2000. Nie dojdzie niestety do sytuacji ze zdjęcia, które pstryknąłem pewnej witrynie jubilerskiej:

NBP wykonał dziś kawał dobrej roboty interweniując na rynku. Przy takim skoku, mam nadzieję, sparzyło się sporo forexowych cwaniaków.

Przypomnę, że spadki jakie widzimy, są próbą wyleszczenia frajerów z rynku. Kopia tego, co działo się niedawno na rynku srebra. Ma się utrzeć przeświadczenie, że złoto to przeżytek i spekuła, na której można się sparzyć. A dla mnie te wydarzenia to kapitalna okazja do doładowania kruszcu.

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia

Collapse

Wywiad z autorem książki Reinventing Collapse: The Soviet Example and American Prospects, którą każdy człowiek powinien przeczytać:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Łże-złotówka – update

Historia lubi się powtarzać. Wyprzedaż złotówki jaką obserwujemy przypomina wyprzedaż z roku 2008:

Można się trochę pobawić fotoszopem nakładając na obecną sytuację scenariusz roku 2008:

Euro po 5 zet w styczniu i 5,50 zet w szczycie paniki. Złoto po dyszce na Gwiazdkę. Ciekawe, na ile ten scenariusz się sprawdzi. Przy spektakularnym bankructwie jakiegoś kraju wygląda to realnie.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Łże-złotówka

Polska waluta zalicza kolejne poziomy zeszmacenia. Obserwowanie kursów walut przypomina oglądanie tego licznika :

Pełen Weimar – ceny oglądane rano różnią się od cen oglądanych wieczorem. Widać to też w codziennym życiu, choćby po cenach paliw, indeksowanych dolarem. Dzięki szmaceniu złotówki Polacy pozbawieni są możliwości korzystania z korekty na złocie – ci, którzy mnie posłuchali i zapakowali się dawno temu w kruszce są dziś zabezpieczeni przed odparowaniem siły nabywczej.

Takie szmacenie waluty to potężny impuls inflacyjny. Benzyna i złoto to nie wszystko. Żywność z eksportu drożeje, drożeją również surowce rolnicze wyprodukowane w PL – przy rynku otwartym na świat ceny w PL muszą wzrosnąć, inaczej rolnicy sprzedadzą swoje produkty za granicą. Drożeją też wszystkie dobra importowane z Azji – stamtąd jest ogromna część towarów w sklepach.

Pewną korzyścią ze szmacenia jest wzrost eksportu. Niestety, beneficjentami tego są wyłącznie właściciele fabryk, czyli głównie zachodni inwestorzy. Polacy mają albo małe geszefty, które nie mają szans na konkurowanie na rynkach światowych, albo pracują na etatach, na przykład w fabrykach. A tam wypłaty są w złotówkach, za które z miesiąca za miesiąc można kupić mniej paliw, żywności czy w końcu – kruszców.

Tymczasem wybory zbliżają się pełna parą. Konfederacja Aferałów PO już wita się z gąską, już chłodzi wyborczego szampana. Największą przeszkodą w cieszeniu się fruktami jest ten cholerny próg 55%. Gdyby go nie było, jakże słodkie byłoby życie ministrów. Kluczowe dla ustalenia poziomu zadłużenia są kursy walut na koniec roku. Rząd może sprzedawać swoje zaskórniaki, ale z drugiej strony spekulanci wiedzą o tym, przez co może wywiązać się interesujące starcie, w którym rząd będzie na pozycji z góry straconej.

Mam bardzo niemiłe przeczucie, że obrona progu 55% może się nie udać – oczywiście rzecznik rządu wyjaśni, że nie dzięki dwóm dekadom lekkomyślnego wydawania kasy, lecz przez obrzydliwych spekulantów. To, jak wygląda życie w kraju z przymusowo zbilansowanym budżetem jest dalekie od tego, co potrafią wyobrazić sobie wyborcy. VAT ‘tymczasowo’ na 25%, dochodowy ‘tymczasowo’ na 20/30/40%, ‘tymczasowo’ obcięte wydatki na inwestycje drogowe czy waloryzację emerytur. Lepiej się do tego psychicznie przygotować już dziś.

 

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wywiad

Udzieliłem wywiadu dla serwisu zajmującego się metalami szlachetnymi. Tu można go przeczytać.

Share This Post
Categories
Polityka

Elyta

Dostałem niedawno mejla od znajomego. Zajmuje się on ambitnym dziełem stworzenia kompletnej genealogii elity Rzeczpospolitej Obojga Narodów od XVIII wieku do dzisiaj.

Temat elit jest niezwykle kontrowersyjnym zagadnieniem z dziedziny nauk społecznych. Wielokrotnie na tym blogu poruszałem temat braku elit w Polsce, co miałoby przyczyniać się do zdziczenia całego narodu i co gorsza do złego zarządzania krajem. Gdy spojrzeć na to zagadnienie raz jeszcze, nasuwają się ciekawe wnioski.

Wydaje się, że dużo bardziej kluczowe jest istnienie obszernej klasy średniej, obejmującej jak najwięcej społeczeństwa. Gdy potykamy się o przysłowiową psią kupę to istnienie elity nic nam nie pomoże – to efekt braku klasy średniej. Podobnie dotkliwe w Polsce zjawisko złodziejstwa nie wynika z braku elit, tylko ze zbydlęcenia obywateli, a takie zbydlęcenie z definicji definiuje postawienie poza klasę średnią.

Silna klasa średnia jest też rezerwuarem dla elity. Gdyby aktualną elitę usunąć, członkowie klasy średniej są najlepszym źródłem, z którego można wyłonić nową elitę. Ba, taki proces zastępowania starej elity nową jest jak najbardziej koniecznym procesem dla utrzymania świeżości całej struktury społecznej. ‘Społeczeństwo otwarte’ to takie, w którym można zmienić swój status społeczny swoimi zdolnościami i pracą. Tymczasem społeczeństwo zamknięte (w którym de facto żyjemy) to takie, w którym elity zajęły już swoje miejsca i nowe pokolenie, o ile nie urodziło się we właściwej rodzinie, może do czegoś dojść wyłącznie emigracją.

Podniecanie się ‘elitą’ bez zwracania uwagi na klasę średnią jest pozbawione sensu jak szukanie boga w kościele katolickim. Weźmy takiego prezydenta Wałęsę –  czy należy od do elity? A prezydent Jaruzelski? Może premier Lepper? To może premier Marcinkiewicz?

Panowie wymieniani w pracy dra Minakowskiego byli najpewniej taką samą ‘elitą’ jak wyżej wymienieni mężowie stanu. Jakimiś tam sposobami (choćby słynne nabywanie lewych papierów potwierdzających szlachectwo) wkręcili się na swoje stołki i zaczęli zadzierać nosy. Czy różnili się jakościowo od powyższych polityków współczesnych? Można wątpić.

I to moje zwątpienie potwierdza obrót historii – to właśnie ‘elita’ opisywana przez dra Minakowskiego dopuściła do upadku kraju oraz szeregu późniejszych nieudanych zrywów niepodległościowych. Nie wiem czy warto w ogóle opisywać i czytać o nędznych żywotach.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Zmiany, zmiany, zmiany

Pora na wpis gościnny:

Bez większego echa w mediach przeszły dość istotne zmiany w prawie bankowym, ogłoszone po koniec czerwca a obowiązujące od 12 lipca 2011. Zmiany wydają się dość istotne i wskazują na to że rządzący próbują przygotować nasz sektor bankowy na ciekawe wydarzenia, które najprawdopodobniej już niedługo nas czekają .

Art.10.

Uchwalono zwolnienie pracowników KNF z obowiązku utrzymania tajemnicy bankowej gdy następuje:

“3) udzielenie informacji bankowi centralnemu, będącemu w Europejskim Systemie Banków Centralnych, niezbędnych do realizacji przez niego zadań ustawowych, w tym zadań dotyczących polityki monetarnej i zapewnienia związanej z tym płynności, zadań związanych z nadzorem nad systemami płatności, rozliczeń i rozrachunku oraz zadań realizowanych w przypadku zagrożenia dla stabilności systemu finansowego;

4) udzielenie informacji właściwym władzom nadzorczym zainteresowanych państw członkowskich w przypadku zagrożenia dla stabilności krajowego systemu finansowego oraz w wykonaniu zobowiązań międzynarodowych Rzeczypospolitej Polskiej.”;

I najistotniejsze chyba zmiany dotyczące limitu koncentracji zaangażowań banku.

Art. 71:

a) ust. 1 otrzymuje brzmienie:

“1. Suma wierzytelności banku, udzielonych przez bank zobowiązań pozabilansowych oraz posiadanych przez bank bezpośrednio lub pośrednio akcji lub udziałów w innym podmiocie, wniesionych dopłat w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością lub też wkładów albo sum komandytowych – w zależności od tego, która z tych kwot jest większa – w spółce komandytowej lub komandytowo-akcyjnej (zaangażowanie), obciążonych ryzykiem jednego podmiotu lub podmiotów powiązanych kapitałowo lub organizacyjnie nie może przekroczyć limitu koncentracji zaangażowań, który wynosi 25% funduszy własnych banku.”,

b) po ust. 1 dodaje się ust. 1a-1c w brzmieniu:

“1a. Zaangażowanie banku wobec innego banku krajowego, instytucji kredytowej, banku zagranicznego lub grupy podmiotów powiązanych kapitałowo lub organizacyjnie, składających się co najmniej z jednego banku krajowego, instytucji kredytowej lub banku zagranicznego, nie może przekroczyć 25% funduszy własnych banku albo równowartości 150 mln euro, obliczonej w złotych według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski, obowiązującego w ostatnim dniu sprawozdawczym, w zależności od tego, która z tych wartości jest wyższa, a suma zaangażowań wobec wszystkich powiązanych podmiotów należących do tej grupy, niebędących bankiem krajowym, instytucją kredytową lub bankiem zagranicznym, nie może przekroczyć 25% funduszy własnych banku.

1b. Jeżeli kwota 150 mln euro, o której mowa w ust. 1a, przewyższa 25% funduszy własnych banku, wartość zaangażowania nie może przekroczyć limitu określonego przez bank w odniesieniu do funduszy własnych banku.

1c. Zarząd banku, co najmniej raz w roku, określa wysokość limitu, o którym mowa w ust. 1b, i informuje Komisję Nadzoru Finansowego o jego wysokości. Limit ten nie może przekroczyć 100% funduszy własnych banku.”,

Do momentu wprowadzenia zmian w prawie bankowym B limit zaangażowania w jeden podmiot do 20% bądź 25% nie dotyczył lokat na rynku międzybankowym dla banków z obszaru UE. Dawniej zagraniczny bank mający problemy z płynnością a jednocześnie kontrolujący swą spółkę zależną w Polsce za pomocą jednej transkacji mógł w kryzysowej sytuacji wspomóc się płynnościowo u siebie poprzez przyjęcie lokaty z polskiego kontrolowanego przez siebie banku.

Wprowadzając tak ostre ograniczenia i limity, ustawodawca pragnął ograniczyć możliwość wyprowadzania środków z polskiego systemu bankowego za granicę przez banki kontrolujące swe spółki zależne w Polsce. Na pewno wprowadzone zmiany znacznie utrudniły możliwość łatwego wyprowadzenia środków polskiego systemu bankowego.

Jednak dla chcącego nic trudnego. Zagraniczne banki nie mogą co prawda już pożyczyć „na gębę” , gdy zajdzie taka potrzeba pieniędzy od swoich spółek zależnych

w Polsce ale mogą otrzymać lokatę dając cos w zastaw lub wiarygodne poręczenie.

Uchwała 208/2011 KNF z 22 sierpnia 2011 szczegółowo opisuje listę wyłączeń z limitów koncentracji zaangażowań.

Zgodnie z §.6 pkt. 4) limitów koncentracji z art. 71 prawa bankowego nie stosuje się do należności zabezpieczonych gwarancją lubo poręczeniem rządów lub banków centralnych państw członkowskich.

Logiczne, bo skoro obligacje rządów UE i są super bezpieczne i nie generują ryzyka to gwarancje i poręczenia tychże rządów są doskonałym zabezpieczeniem dla banku.

Uważam, że zagraniczny bank mający problemy z płynnością u siebie nie będzie miał problemu z uzyskaniem szybkiej gwarancji lub poręczenia swojego rządu we własnym kraju tak móc szybko i tanio pożyczyć środki z polskiej spółki zależnej i przetransferować środki w celu zachowania płynności u siebie.

Piotr Draus

Share This Post
Categories
Do Przeczytania Ekonomia

Linki

Do przeczytania:

Jeden

Dwa

Trzy

Polacy chcą być mistrzami świata w piłce nożnej. Niesłusznie – naród nie ma do tego talentu jak na przykład niepokonani Niemcy. Polacy powinni szukać innych nisz do zagospodarowania – może w ilości wypitego bimbru … choć tu Rosjanie są trudnym przeciwnikiem. Nierozpoznana jest na przykład nisza walutowa. Przy okazji ostatnich wydarzeń złotówka tradycyjnie pobija mistrzostwo świata w tempie szmacenia. Wartość i siła nabywcza paruje z banknotów szybciej niż śnieg wrzucony w piec hutniczy. Bądźmy dumni z tego osiągnięcia!

Proszę przypomnieć sobie niedawny wpis porównujący Polskę z Białorusią. Widać ogromne podobieństwa. W obu krajach doskwiera brak przemysłu – fundamentu zdrowej gospodarki. Brak też innowacyjnej, nowej technologii. Oba kraje funkcjonują dzięki kasie z zewnątrz i oba w chwili kryzysu doświadczają gwałtownego szmacenia waluty, będącej tylko i wyłącznie kolorowym papierkiem.

W tragicznym położeniu jest polski rząd, któremu pali się pod tyłkiem – wysoki kurs walut oznacza przekroczenie progu ostrożnościowego zadłużenia kraju. A to oznaczać będzie konieczność zbilansowania budżetu państwa, co zresztą powinno być głównym założeniem każdego ministra finansów przez ostatnie 20 lat. Niestety, głównymi założeniami było jak napchać swoją kieszeń, ustawić rodzinę (Maya R.) oraz uprawiać populizm mając gdzieś przyszłość kraju. Otóż ta przyszłość, o której myślano, że jest odległa, to jest już teraźniejszość.

Grecja dogorywa. W najbliższych dniach albo przestanie obsługiwać dług, albo dokona powrotu do drachmy. Kto wie, może banknoty są już wydrukowane i rozwiezione do banków. Moje niedawne wpisy wykazujące, że ‘pomoc’ dla Grecji przypomina zasypywanie czarnej dziury albo gaszenie pożaru benzyną dotarły chyba do łbów podejmujących decyzje i Grecja zostanie właśnie odsunięta od cycka.

Trudno zastanawiać się ile może kosztować za pół roku dolar czy euro. To też są łże-waluty. Trzeba odnieść się do złota. Jest całkiem możliwy scenariusz, że złoto pójdzie na 2500 USD/oz a dolar na 4 złote – możemy w takim wypadku mieć złoto po 10 000 zł/uncję. Scenariusz parę lat temu nie do wyobrażenia jest dziś bliższy, niż by się wydawało.

Share This Post