Ostatnio dużo się mówi o polskich przedsiębiorcach planujących przenoszenie firm za granicę z okazji wprowadzenia jednolitego podatku dochodowego. Z wielkiej chmury spadnie mały deszcz, mało kto gdziekolwiek się przeniesie. Wprowadzenie tego podatku nie będzie tak dotkliwe jak to się wydaje, chyba, że dla podatników korzystających z form zryczałtowanych podatku dochodowego. Co więcej, od poszukiwania w google wiedzy jak się przenieść do przeniesienia się droga jest bardzo długa. Ci, którzy mogli i chcieli wyjechać – już wyjechali. Zostali ci, którzy nie chcą lub nie mogą – wiąże ich rodzina w Polsce, świadczenie lokalnych usług, dzieci w szkołach itp. Natomiast fikcyjne przenoszenie firm, które mają tak zwany “zakład” na terenie Polski nie ma sensu – kontrola łatwo podważy takie rozwiązanie. Podobnie otwieranie działalności działalności, gdy ma się centrum interesów życiowych w Polsce, tu również nie ma się szans w starciu z Fiskusem.
Stawiam na to, że mądrze wprowadzony podatek jednolity raczej skłoni do przedsiębiorczości niż zniechęci. Obecnie przedsiębiorcy są przestraszeni koniecznością płacenia haraczu na ZUS niezależnie od osiągniętego zysku czy nawet przychodu. Teraz do biznesu wskoczy mnóstwo ludzi, którzy sporadycznie prowadzili biznesy, czasem komuś mieszkanie pomalowali lub handlowali czasem na jarmarku. W skali kraju jest to duży impuls rozwoju przedsiębiorczości, a także strumyk przychodu dla budżetu państwa.
Zasada swobodnego przepływu ludzi i kapitału, która jest fundamentalną zasadą Unii Europejskiej, doprowadziła do ciekawej sytuacji – poszczególne państwa konkurują ze sobą tak samo o obywateli (podatników) tak samo jak korporacje konkurują o klientów. W ten sposób zwykły zjadacz chleba znalazł się w sytuacji w której do tej pory były jedynie miedzynarodowe korporacje – mogą sobie wybierać taki kraj do życia (i płacenia podatków) jaki się im podoba. I co ciekawe, kraje przegrywające w tej konkurencji kończą podobnie jak przegrane korporacje, tracą przychody i bankrutują.
Wielkim wygranym są takie kraje jak Wielka Brytania, która dostała zastrzyk milionów niekłopotliwych Polaków, płatników netto do tamtejszego budżetu oraz systemu ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. My zostaliśmy z milionami emerytów, którzy swego czasu ich urodzili, wykarmili i wykształcili. Inne przykłady to Czechy, z nadwyżką budżetową, czy Estonia, ściągająca spółki prawa handlowego z całej Europy.
To, że przegrywamy jako kraj konkurencję z innymi krajami wynika z kiepskiej jakości polskich przywódców politycznych, którzy są wybierani przez ciemny polski lud. Każdy kolejny rząd musi spełniać trzy warunki, aby uzyskać akceptację suwerena: musi być usłużny wobec kleru, musi być ksenofobiczny oraz musi realizować postulaty socjalistyczne (wysokie podatki, wysoka redystrybucja). Lecz aby w Polsce było dobrze musi być dokładnie odwrotnie: musimy kształcić inżynierów i lekarzy a nie księży, musimy ściągać specjalistów (tak jak robi Ukraina ściągając różnych nowaków z Polski) i musimy kierować się liberalizmem gospodarczym (mała ilość regulacji, niskie podatki). W takich warunkach jesteśmy w stanie jakością życia przegonić Szwajcarię i Singapur.
