Categories
Polityka

Deputaty

Gdyby ktoś narzekał na politykę w polskim wykonaniu zawsze może się odstresować polityką ukraińską. Właśnie po raz pierwszy po wyborach zebrał się parlament Ukrainy:

Oglądam tą dzicz z pewną dozą przyjemności. Widać jaka przepaść dzieli ich do świata cywilizowanego i jak blisko im do Afryki…

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka

Cytat dnia

Oto ostateczne rozwiązanie problemów fluktuacji wartości złotówki:

Trwają prace nad zmianą sposobu liczenia długu publicznego na koniec roku, dzięki czemu uodpornimy się na ataki spekulantów.

I już, koniec. Źli i brzydcy spekulanci przeczytają nowe, podpicowane kwity i po prostu sobie grzecznie pójdą. Rząd RP kiwa paluszkiem spekulantom jak ci panowie w reklamie:

Z tego wynika, że najlepiej byłoby przygotować taką ustawę budżetową, w której całość zadłużenia RP kupowałby nowo powołany bank – nazwijmy go roboczo Czarny Bank BP SA. Wtedy zadłużenie budżetu państwa wyniosłoby wielkie wypasione 0%. Albo w ogóle należałoby ustawowo zlikwidować zadłużenie państwa, tak po prostu. Jako uzasadnienie można przywołać wypowiedz prezesa Kaczyńskiego ‘nie może być tak, żeby potomkowie biednych Polaków płacili potomkom bogatych Polaków’.

Na poszczekiwania psów z pańskiego dworu poseł Rosati odpowiada ‘ta ustawa nie zamiata niczego pod dywan’ oraz ‘zmniejsza zasadniczo ryzyko tego, że w wyniku działań niezależnych zupełnie od nas trzeba będzie na oślep ciąć wydatki i podnosić podatki’.

Polska konstytucja to jedna wielka fikcja literacka (o czym wkrótce napiszę szerzej). Po to została napisana, aby w pewnym momencie okiełznać szaleństwo gnojów zajmujących w danej chwili miejsce przy korycie. Właśnie tak została skonstruowana, aby te mechanizmy działały niezależnie od owych gnojów. I to właśnie boli tych gnojów.

Trudno wyrazić słowa oburzenia, gdy politycy, rzekomo reprezentujący swoich wyborców, wiodą ich na skraj przepaści. Podobieństwo wyborców do lemingów rzucających się w otchłań jest całkowicie nieprzypadkowe.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Upadek IV władzy

Z pewną przykrością obserwuję upadek tradycyjnych mediów. Mam sentyment do prasy papierowej, ale kto dziś chce zapłacić, by móc sobie ubrudzić ręce farbą drukarską i przeczytać wczorajsze wiadomości. Z drugiej strony sprawia mi to satysfakcję, bo dziennikarze uchodzą za ludzi głupich i zdemoralizowanych posiadanymi wpływami.

Widać wyraźnie, jak Internet zaczyna sprawować funkcje IV władzy. Dawniej doniesienia prasowe o ludziach oszukanych przez urzędy lub instytucje były nagłaśniane w mediach i zwykle dla poszkodowanych był to jedyny ratunek. Dziś taką funkcję przejmują fora i blogi. Przykładem niech będzie serwis Samcika, na którym można zapoznać się z długą listą jego interwencji. Prócz napisania do Samcika ofiary banksterów nie miały abslutnie żadnego innego ratunku. Sądy powszechne w Polsce nie bronią obywateli, prokuratorzy z zasady nie oskarżają bansterów, a rzecznicy konsumentów czy bankowy arbitraż konsumencki to kpina – bank mówi, że taka jest opłata, więc taka jest opłata.

Wydaje się, że przeniesienie do Internetu funkcji IV władzy jednocześnie nie pociągnęło za sobą patologii z nią związanych. Z historii wiadomo, że rewolucji w mediach dokonał JP Morgan, który wykupił wszystkie znaczące dzienniki w Ameryce. W ten sposób przejął władzę – przez swoich politruków umieszczonych w każdej redakcji mówił ludziom co mają myśleć. Przez sto lat ten zwyczaj był kontynuowany. Media klasyczne posiadane przez oligarchów mówią ludziom na kogo mają głosować w bardzo przewrotny sposób – poprzez pokazywanie wyłącznie wybranych ludzi. Pozostali, skazani na niebyt w mediach, nie mają żadnych szans na zdobycie poparcia społecznego i sukces w wyborach. Na tym polega tak zwana ‘demokracja fasadowa’ – są ‘wolne’ wybory, ale tylko spośród zaufanego grona polityków.

IV władza deprawowała, jak zresztą każda władza. Murdoch i jego ludzie z News of the World łamali prawo na tyle różnych sposobów, że trudno się w tym połapać. Można się tylko domyślać, jakiego gatunku człowiekiem jest Murdoch i podejrzewać, że aktywność przestępcza była akceptowana w innych jego przedsięwzięciach medialnych.

Przykładem z ostatnich dni jest afera z samobójstwem pielęgniarki opiekującej się księżną Kate. Jeżeli sprzedawca oszuka klienta na Allegro i wyśle mu cegłę zamiast telefonu, to kwalifikacja prawna tego czynu i osąd moralny jest jednoznaczny. Jeżeli dwóch dziennikarzy-oszustów wprowadza w błąd ofiarę i wyłudza od niej informację, w efekcie czego ofiara ta popełnia samobójstwo, to jak najbardziej powinni zostać za to osądzeni i ukarani. Takie zachowanie, nie dość że kosztowało czyjeś życie, to jeszcze pogarsza jakość życia całej reszcie społeczeństwa. Podważa to wzajemne zaufanie obywateli – personel szpitalny nie wie, czy po drugiej stronie słuchawki mamy do z rodziną chorego, czy z oszustem. To właśnie przyczynia się do tego, że nic nie można załatwić telefonicznie, panuje powszechna nieufność i to nie tylko w szpitalach.

Upadek tradycyjnych mediów, oprócz walorów tragicznych czy kryminalnych, ma również walor rozrywkowy. To zabawne, jak nisko upadło dziennikarstwo i dziennikarze. Oto w Wyborczej czytamy wywiad w którym dziennikarz Wojciech Staszewski wypowiada takie zdanie: ‘Przyznam się, że boję się podawać numeru karty w internecie. Musiałem to zrobić raz, jak rezerwowałem nocleg w hostelu w Berlinie’.

W pierwszej chwili myślałem, że p. Staszewski jest jakimś 25 letnim stażystą. Szybki googiel pozwolił stwierdzić, że tak nie jest. Powyższe zdanie, choć krótkie, jest bardzo znaczące i można sporo z tego wywnioskować. Wynika z niego, że redaktor nigdy nie dokonał żadnego zakupu w zagranicznym sklepie internetowym, czyli nie ma żadnych potrzeb na towary lub usługi spoza granic Polski. Oznacza to, że nigdy nie kupił żadnej książki na Amazonie, nie mówiąc już o innych formach korzystania z kultury. Nie wykracza również poza granice Polski fizycznie – można odnieść wrażenie, że najdalszy wojaż zakończył się w Berlinie, a skromne uposażenie wystarczyło jedynie na hostel. Istne szaleństwo, ponieważ hotele w Berlinie są śmiesznie tanie, tańsze niż w Warszawie. Osoba oszczędzająca na hotelu w stolicy Niemiec kojarzy mi się z rodakiem w skarpetkach i sandałach, na wyjeździe konsumującym jajka na twardo i chleb ze słoniną, bo za granicą boją się cokolwiek kupić, nie znają języka no i przelicznik niekorzystny. I taki człowiek, który nie kwalifikuje się nawet do klasy średniej, pracuje jako redaktor w rzekomo opiniotwórczej gazecie dla wykształciuchów. To właśnie jest śmieszne.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wkładka

W interesie firm sprzedających urządzenia do testowania jest to, by wykazać, że wszystko wymaga testowania. Nie inaczej jest z firmą Gold AnalytiX. Nie tak dawno opisywałem urządzenie do ultradźwiękowego badania sztabek. Kupiłem je u producenta w ilości hurtowej po 100 USD za sztukę + wysyłka itp. Gold AnalytiX dorzuca do niego parę tanich gadgetów, pakuje w poręczną teczkę i wycenia na 799 EUR. Z taką marżą ma się powody i środki do naganiania na kupowanie testerów.

W necie ukazał się właśnie wpis o wizycie zespołu tej firmy w komórce Bundesbanku zajmującej się fałszywym bulionem. Początkowo myślałem, że panowie będą badać zasoby banku centralnego, ale niestety pokazano im jedynie false które zostały przechwycone przez służby mundurowe. Ilość przechwytywanych przedmiotów nie jest imponująca, przeciętnie po kilka rocznie. Bundesbank nie prowadzi obrotu złotem, przedmioty do niego trafiają gdy są zarekwirowane przez celników lub policję. Można założyć, że większość oszustw kończy się zgłoszeniem sprawy na policję, więc statystyki te oddają niewielką skalę problemu. Patrząc jednak na fotki stołu zawalonego falsami ma się wrażenie zgoła przeciwne.

Zdecydowanie nie można zgodzić się z postawioną tezą, że dilerzy bagatelizują sobie bezpieczeństwo. Jest to chwyt marketingowy ‘oni nie dbają o twoje bezpieczeństwo, może kupiłeś falsa, kup u nas tester i przekonaj się’. Moja znajomość realiów rynkowych pokazuje dokładnie coś odwrotnego – dilerzy bardzo dbają o autentyczność kupowanych i sprzedawanych przedmiotów. Nikt nie chce psuć sobie renomy lub zmarnować kapitał na nabycie falsa, tym bardziej, że testowanie jest dziecinne proste a urządzenia śmiesznie tanie. Głupotą byłoby się nie zabezpieczać, a dilerzy kruszców raczej głupi nie są.

Właściciele powyższej firmy, oprócz sensowych zaleceń typu ‘unikaj produktów cięższych niż 1 oz’ powinni inaczej sformułować ostrzeżenie. Przede wszystkim należy unikać przygodnych zakupów i wszelkich ‘okazji’. Co prawda gdy moneta przejdzie przez ręce dilera jej cena rośnie, ale z drugiej strony uniknięcie ryzyka nabycia falsa jest tego warte. Tego niestety nie powiedzą, to by im podkopało biznes sprzedawania ludziom spokojnego snu.

Na pocieszenie wklejam obrazek przedstawiający fałszywe banknoty. Przestępcy fałszują nie tylko złoto, ale też i papier, i mamy większe szanse na trafienie fałszywej stówy niż fałszywego kruga.

HT sewk

Share This Post
Categories
Pozostałe

Oprawcy w kitlach

Podstawowym celem istnienia każdego państwa jest troska o bezpieczeństwo obywateli. Państwo, które nie wywiązuje się z tego obowiązku staje się czymś w rodzaju ‘Dzikiego Zachodu’. Żadna to przyjemność mieszkać w takim kraju, skoro każdego dnia ktoś może zabić nas lub członka naszej rodziny i nie poniesie z tego tytułu żadnej odpowiedzialności.

Mieszkanie w Polsce ociera się trochę o wspomniany ‘Dziki Zachód’ czy może raczej ‘Dziki Wschód’. Postaram się dziś pominąć tradycyjne polskie święte krowy, jakimi są księża, ponieważ zbyt wiele już o tym pisałem. Każdy już wie, że przypadki zamiatania pod dywan molestowanie seksualne nieletnich czy umarzania postępowań w sprawach wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym nie były rzadkie.

Grupą objętą specjalną opieką państwa są lekarze – ich przywilejem jest możliwość bezkarnego zabijania obywateli. W ciągu ostatnich dni mamy dwie głośne sprawy – położnicy robią olimpijczykowi z córki ‘roślinę’ a drugiemu człowiekowi leczą dziecko z białaczki gipsowaniem rączki ! To ewidentne sprawy, w których rażąco naruszone zostały procedury medyczne i nie trzeba być profesorem medycyny, aby rozstrzygnąć tą kwestie.  W Polsce w ostatnim czasie brakowało chyba tylko leczenia przez włożenie dziecka do rozpalonego pieca chlebowego !

Zachowania obu tych grup łączą te same cechy – bezczelne wypieranie się winy i wzajemne krycie (w przypadku księży nie tylko w przenośni, ale i dosłownie 😉 ). Tą pozornie szlachetną ‘solidarność zawodową’ widać szczególnie w przypadku lekarzy. To się ociera o tworzenie związku przestępczego – jeden facet zabija ofiarę, czasami ją jeszcze okradając (pobieranie opłat za ‘leczenie’) a drugi daje mu przykrywkę, że zrobił co mógł, ale niestety pacjent zbuntował się i zmarł.

Mogę zrozumieć frustrację lekarzy. Wśród lekarzy panuje ogromna przepaść w zarobkach. Znam ginekologa, który ma 10 pacjentek dziennie, po 150 zł każda – prosta kalkulacja wskazuje, że zarabia około 40 000 zł miesięcznie. Jak to się mówi ‘takiemu Ameryki nie potrzeba’, choć to i tak nic w porównaniu z dochodami ordynatorów. Po drugiej stronie mamy anestezjologa, który nie bierze żadnej wziątki, bo pacjent przyjeżdża mu na stół już oskubany przez kolegów, ziewający i chcący spać. Nic dziwnego, że nie ma chętnych na taką specjalizacje, a ci co są rzucają to w diabły lub emigrują. Mogę sobie wyobrazić co czuje taki anestezjolog, gdy ciężko tyrając w systemie zmianowym żyje ze świadomością, że kolega z prywatną praktyką zarabia 10 x więcej, a cwaniak ordynator 100 x więcej. Mimo wszystko ta sytuacja nie usprawiedliwia zabijania ludzi.

Konsekwencją takiej patologii jest klapa programu ‘rodzić po ludzku’. Znieczulenie zewnątrzoponowe, standardowa procedura w krajach cywilizowanych, w Polsce jest luksusem i rzadkością. Polskie prawo, dające kobiecie ochronę przed bólem w trakcie porodu jest takim samym bezwartościowym świstkiem papieru jak obligacja II RP. Czy ktoś się jeszcze dziwi, że Polki unikają za wszelką cenę rodzenia dzieci i posiadania potomstwa? Głęboko gardzę takimi ludźmi jak ten ordynator, który kierując oddziałem położnym nie zapewnia ochrony pacjentek przed bólem i nie różni się w moich oczach zbyt wiele od doktora Mengele; chętnie stanę za moje słowa przed sądem.

Zupełną katastrofą dla Państwa Polskiego jest bezkarność lekarzy. W efekcie tej patologii cała reszta społeczeństwa traci zaufanie zarówno do lekarzy jak i do swojego własnego państwa. Trzeba tu jeszcze raz mocno zaakcentować – Państwo Polskie to nie Tusk, prokuratorzy, sądy czy lekarze. Państwo Polskie to MY, jego obywatele, i to do nas należy ten kraj. Gdy tracimy zaufanie do Polski, tracimy zaufanie do nas samych, przestajemy posiadać własny kraj, czyli to, za co umierali nasi rodacy w niezliczonych wojnach i powstaniach. Bezprawie i bezkarność są największą porażką towarzyszącą odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 roku.

Urzędnicy państwowi powinni szybko i bezwzględnie reagować na opisane powyżej przypadki. Bezwzględny areszt i surowe wyroki więzienia, zarówno dla samych sprawców, jak i dla kryjących ich przełożonych. Są na to paragrafy w kodeksie karnym, wystarczy tylko chcieć. Kiedyś mówiło się, że gdyby tak w Polsce było jak w Ameryce. Dziś wolałbym, żeby w Polsce było jak w Chinach, abym mógł iść na stadion zobaczyć powieszenie bandyty-lekarza.

Tymczasem sprawa będzie miała zupełnie inny bieg. Śledztwo będzie toczyć się latami, oskarżeni i ich kumple będą mataczyć, w końcu sąd wyda wyrok grzywny lub zawieszenia, o ile w ogóle będzie jakiekolwiek skazanie. Wina zostanie rozmyta a sprawa ‘rozejdzie się po kościach’.

Jestem w stanie zrozumieć ból osób poszkodowanych przez tych bandytów. Można sobie wyobrazić co czuje ojciec bezskutecznie próbując szukać w szpitalu ratunku dla synka, gdzie bandzior cynicznie wzywa na niego policje. Wcale nie dziwi mnie ekstremizm w stylu Brunona Kwietnia, gdy się widzi, że nie zabójca dziecka nie poniesie żadnej kary. Podziwiam poszkodowanych ojców, że wyrzekają się przemocy i nie próbują szukać sprawiedliwości na własną rękę.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Skala bezrobocia w Polsce

Do tematu bezrobocia lubię często powracać na łamach mojego bloga. Nawet małe dzieci rozumieją, że statystyki bezrobocia są niedoszacowane. Zwykle są one tworzone przez urzędy statystyczne będące agendą rządu danego kraju, a każdemu rządowi na niczym tak nie zależy jak na niskich wskaźnikach inflacji i bezrobocia. Dużo ciekawszym wskaźnikiem jest współczynnik aktywności zawodowej, czyli stosunek ilości osób pracujących do ogółu ludności w wieku produkcyjnym.

Wyprowadziłem wskaźnik nieaktywności zawodowej, który pokazuje jak wiele osób w wieku produkcyjnym nie pracuje, na 100 osób w tym wieku. Innymi słowy jest to stopa bezrobocia ujęta najszerzej, czyli powiększona o ludzi ukrywających się przed bezrobociem na studiach czy rentach. Zrobiłem sobie taki mały wykresik na którym wyraźnie widać delikatny trend – coraz mniej osób w Polsce pracuje:

źródło danych

A tak wygląda Polska na tle UE – tu porównujemy wskaźnik aktywności zawodowej, a nie wyżej pokazany wskaźnik nieaktywności zawodowej. Oznacza to, że w Holandii ‘realne bezrobocie’, czyli mój wskaźnik nieaktywności wynosi 33,7%. (uwaga – poniższe dane są z 2008, ale nadal mają walor aktualności)

Mając takie dane możemy już sobie policzyć jaka jest różnica miedzy Holandią i Polską jeżeli chodzi o aktywność zawodową / realne bezrobocie. W Polsce jest około 27 000 000 ludzi w wieku produkcyjnym (źródło). Gdyby chcieć zejść z bezrobociem do poziomu holenderskiego trzeba by znaleźć pracę dla 10 punktów procentowych, czyli 2 700 000 Polaków.

Mimo, że zalecam każdemu Polakowi emigrację, to należy zdawać sobie sprawę, że emigracja nie rozwiązuje problemu wysokiego bezrobocia w Polsce. Widać to na pierwszym wykresie – lata wielkiej emigracji po wejściu do UE nie zmniejszyły wskaźnika nieaktywności zawodowej. Emigracja to racjonalna i słuszna decyzja dla prawie każdego Polaka, ale katastrofa dla Polski. Wyjazd danego człowieka oznacza, że przestaje on wydawać pieniądze w Polsce, przestaje mu być potrzebne zarówno mieszkanie, jak i chipsy czy piwo. Gospodarka przestaje się kręcić – każdy emigrant swoim wyjazdem po trochu bankrutuje ZUS, budżet państwa i jednocześnie generuje bezrobocie. Owszem, emigranci przysyłają do Polski spore sumy pieniędzy, ale to i tak drobny ułamek ich dochodów, które w ogromnej większości rozkręcają gospodarkę ich ‘nowej ojczyzny’. Transfery do Polski to zapomogi dla rodziny, prezenty dla kochanek albo inwestycje dla tych, którzy jeszcze nie wyleczyli się z robienia biznesu w Polsce.

Na zakończenie można przejść od zabawy danymi do rozważań filozoficznych. Z jednej strony technicznie możliwe jest stworzenie z Polski gospodarczego tygrysa Europy. Koreańczycy czy Chińczycy to dzicz pierwszej wody, a jednak udało się im się w kilkanaście lat nadgonić i przegonić Zachód. Niemcy przegrali dwie wojny, za pierwszym razem reparacje wojenne ich zbankrutowały, za drugim razem ten sam efekt odniosły alianckie naloty, a mimo to znowu są jedną z najpotężniejszych gospodarek świata. Jeżeli bardzo się chce to można.

W Polsce też by się dało osiągnąć spektakularny sukces i tu nawet nie chodzi o odkrycie czy wymyślenie magicznego sposobu na sukces. Wystarczy zastanowić się co pomogło wspomnianym narodom i zastosowanie tego samego. Zdradzę wielki sekret stworzenia tygrysa gospodarczego – chodzi o stworzenie warunków do rozwoju bazy produkcyjnej przez skuteczny system prawny, liberalizm podatkowy, wolność gospodarczą, brak garbu przywilejów, brak konieczności utrzymywania setek tysięcy biurokratów i tym podobne. Powtórzę to raz jeszcze – kraj musi głównie produkować a nie skupiać się na usługiwaniu, informowaniu oraz urzędowaniu.

Niestety, degrengolada polityków i intelektualny horyzont sięgający najwyżej najbliższych wyborów uniemożliwiają zmiany. Trzeba by ucinać przywileje, odejść od nepotyzmu i stać się kontrowersyjnym, a na to żaden z nich się nie zdecyduje. Od losów Polski za lata ważniejsze są słupki poparcia dziś.

Gdyby Polska była spółkę notowaną publicznie, z zarządem składającym się z obecnej klasy politycznej, to rekomendowałbym jej krótką sprzedaż.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Demografia

Od lat słyszy się od malkontentów narzekania na przyrost naturalny w Polsce. Z drugiej strony przez większość społeczeństwa, a w szczególności przez polityków, zjawisko to jest powszechnie lekceważone w ramach typowego ‘jakoś to będzie’ oraz ‘a co mnie to obchodzi’. W sumie co to ma za znaczenie, czy będzie nas 30 czy 40 milionów…

Tymczasem zapaść demograficzna ma ogromne znaczenie nie tylko dla finansów ZUS, ale również dla rynku nieruchomości. Weźmy takie Opole, które jest swego rodzaju laboratorium, przedsmakiem tego, co będzie się działo w Polsce za jakiś czas. Zacznijmy od oglądania fotek z tego miasta – sporo fajnych lokalizacji ale chętnych brak. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół – brak przechodniów na ulicy. I najważniejsze – mówimy tu o zapaści na rynku nieruchomości ‘komercyjnych’, który uchodzą w branży za lepsze i bardziej dochodowe od nieruchomości ‘mieszkalnych’.

A teraz drugi artykuł opisujący sytuacje w Opolu. Może te słowa tłumaczą fenomen opisywany we wspomnianym wcześniej fotoreportażu: Woj. opolskie to najszybciej wyludniający się region w kraju. Statystyczne sto opolanek rodzi najmniej dzieci w kraju – zaledwie 108; średnio w Polsce to 138 dzieci. W stosunku do liczby ludności najwięcej osób w kraju wyjeżdża też z Opolszczyzny za granicę.

Demografia ma kapitalne znaczenie dla osób inwestujących w nieruchomości. Może się okazać, że w przyszłości nie będzie chętnych do odkupienia domu czy mieszkania, równie krucho może być z wynajmem.

Wyobraźmy sobie, że pary rodziców mają tylko jedno dziecko, tak jak opisano powyżej dzietność 108 oznacza 1,08 dziecka na przeciętną parę. W takim uproszczonym scenariuszu w 2 drugim pokoleniu ‘wnuk’ bierze za żonę czyjąś ‘wnuczkę’. W efekcie gdy 4 pary ‘dziadków’ odchodzi z tego padołu zostawia 4 mieszkania – stanowczo za dużo w stosunku do potrzeb jednej pary. To jest realny proces, który już trwa. Łatwo możemy sobie wyobrazić krajobraz na rynku nieruchomości za kilkanaście lat.

Na koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element układanki – socjał. Biurokraci nie wychodzą z inicjatywą ułatwienia i potanienia prowadzenia biznesu, co mogłoby prowadzić do wzrostu ilości miejsc pracy. O nie, to nie w ich stylu, choć takie rozwiązanie nie wymagałoby ponoszenia nakładów a wręcz przeciwnie – wyrzuceni urzędnicy odciążyliby budżet. Klasa rządząca ma zamiast tego lepszy pomysł – te biznesy które jeszcze zipią należy opodatkować, gdy nie starczy kasy to się zadłużyć i wydać to na projekty ‘wpierające’ biznes. To aspekt humorystyczny całego tego pomysłu – o tym co będzie wspierane decydują biurokraci, którzy nie mają bladego pojęcia o tym co może być potrzebne do prowadzenia biznesu, ani jakie wsparcie tak naprawdę jest potrzebne. Urzędowe pomysły na ‘zażegnywanie kryzysu’ zawsze kończą się spektakularną i kosztowną klapą.

Share This Post
Categories
Ekonomia Policja Survival

Operation Rize

Każdy kto widział skrytki sejfowe w podziemiach banku – osobiście bądź na filmie – zastanawiał się pewnie, co też może się w nich znajdować. Takie same pytanie zadaje sobie każdy reżim. Posiadając władzę można znaleźć odpowiedź na to pytanie całkiem legalnie – decyzje i kroki podjęte przez władzę są przecież legalne z definicji.

Oto kilka linków, które zestawione razem dają obraz sytuacji (jeden, dwa, trzy, cztery). Oczywiście Guardian pisze ciekawiej, a Daily Mail pokazuje ciekawsze fotki i zagrywa populistycznie.

Otóż w 2006 roku policja dowiedziała się, że jest w Londynie firma, która umożliwia anonimowe korzystanie ze skrytek sejfowych. Po 18 miesiącach śledztwa, w czerwcu 2008 roku 500 policjantów najechało trzy lokalizacje firmy oraz pięć mieszkań i otworzyło 6 717 skrytek. W skrytkach znaleziono następujące przedmioty: guns, cocaine, cannabis, forged passports, all denominations of cash, gold, gold dust, jewellery, Dutch paintings, forged banking material and counterfeit bonds.

Najwyraźniej holenderskie obrazy są dużo bardziej nielegalne niż na przykład niemieckie. Może niemieckie dzieła sztuki w londyńskich skrytkach nie występują, wyłącznie holenderskie? Z kolei złoto i jego pył oraz biżuteria okazuje się równie nielegalna jak broń i kokaina, są przecież wymieniona łącznie, w jednym zdaniu.

Rajdu dokonany na podstawie nowego prawa, które nie narzuca na policję obowiązku posiadania nakazu rewizji na poszczególne skrytki. Od roku 2002 można przeszukać całość obiektu, jeżeli policja ma podstawy podejrzewać, że tylko w jego części odbywa się coś nielegalnego. Następnym krokiem będzie zapewne możliwość przeszukania całego miasta gdy pojawią się przesłanki, że w którejś dzielnicy coś się dzieje.

Naliczono 35 000 000 funtów w gotówce, czyli 5 200 funtów na skrytkę, nie licząc skonfiskowanych holenderskich obrazów i złota. Łączna skrytki zawierały mienie o wartości 500 000 000 funtów (74 400 funtów na skrytkę!). Nieźle, jak na zainwestowane w operacje 1 000 000 funtów.  Policja dokonała 146 aresztowań, a 849 skrytek jest przedmiotem dochodzenia. Zawartość 3 549 skrytek została zatrzymana. Właściciel interesu po 3 miesiącach aresztu i 2,5 latach trwania sprawy został uznany winnym 14 zarzutów i skazany na rok więzienia. Fantastyczna jest kreatywność anglosaskiego systemu prawnego w ilości formułowanych zarzutów, aż dziwne, że zarzutów nie postawiono tyle co skrytek. Sam biznes nadal działa i jest reklamowany jako przybytek bezpieczny i dyskretny…

Najciekawsze jest to, jakie zarzuty stawia policja użytkownikom skrytek. Oprócz wszelkiego rodzaju przestępstw kryminalnych ogromnie dużo mówi się o unikaniu opodatkowania. Adwokaci użytkowników podnoszą argumenty o trudnościach w udowodnieniu legalności posiadanej gotówki, sztabek czy biżuterii. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, część pieniędzy mogło należeć do przestępców, a część do zwykłych ciułaczy nie chcących trzymać dorobku życia pod materacem. Ci legalni stali się po raz kolejny w swoim życiu ofiarą systemu – policja nie chroni ich majątku, gdy trzymają go w mieszkaniu, natomiast chętnie konfiskuje, gdy trzymają go w skrytce depozytowej.

Można się domyślać, że niemiłe było też przyjęcie do wiadomości, że skrytka jest zajęta przez policję i należy stawić się w urzędzie skarbowym. Tam zatrzymane przedmioty będą wyceniane i porównywane z zeznaniami podatkowymi za ubiegłe lata, przy czym okaże się, że jak dobrze pójdzie to depozyt będzie oddany w ciągu najbliższego roku. Na pewno wiele razy zostanie podkreślone, że nie należy się denerwować, bo przecież każdy z oficerów wykonuje tylko swoją pracę, której celem jest utrzymanie porządku w kraju. W takich sytuacjach nie należy się obawiać ujawnić całej prawdy, ponieważ szczerość na pewno zostanie przyjęta jako przejaw dobrej woli i pozwoli szybciej wyjaśnić sprawę. Nerwy są też niepotrzebne, depozyt jest przecież bezpieczny w rękach profesjonalnych urzędników państwowych. Jest nawet bezpieczniejszy niż tam, gdzie poprzednio był, co głupi obywatele nie potrafią właściwie docenić.

Guardian zadaje pytanie o zakres wolności obywatelskich. Skoro tak dużo było lewego towaru w skrytkach, to może skrytki w ogóle powinny być nielegalne lub powinny być regularnie przeszukiwane przez właściwe organa? Można warto by powołać taką specjalną, niewielką agencję rządową, powiedzmy do 5 000 oficerów z budżetem do miliarda funtów rocznie? Jeżeli przechwycono tak dużo nielegalnych przedmiotów, to ile towaru możne znajdować się w mieszkaniach prywatnych, które też warto raz na jakiś czas przeszukać?

I co najciekawsze, posiadanie skrytki skończyło się przeszukaniem mieszkania dla wielu użytkowników – skoro miał w skrytce proszek złota lub proszek kokainy prawdopodobne było, że w mieszkaniu ma tego nawet więcej. Prasa nie podaje, czy przeszukano tylko mieszkania danego użytkownika, czy skorzystano z nowego prawa i przeszukano wszystkie mieszkania w danym budynku.

Dziś oczywiste jest, że każdy samochód ma tablice rejestracyjną. To byłoby straszne, gdyby można było sobie jeździć po ulicach legalnie bez tablic, wtedy poziom przestępstw drogowych sięgnąłby szczytów. Tym bardziej staje się niezrozumiałe dlaczego ludzie nie są oznaczeni podobnie jak samochody. Dresów przed bramami można by łatwo zidentyfikować, wystarczyłoby spisać numery. Obywatele z innego województwa różnili by się literą przed numerem. Transseksualiści po zabiegu zmiany płci dokonywaliby uroczystego zamienienia literki F na M na końcu numeru (lub M na F). A policja mogła by dokonywać regularnych ‘kontroli uszu’ przy okazji cotygodniowych kontroli mieszkań. Na pewno w przyszłości będzie podejmowanych jeszcze wiele wysiłków w celu poprawienia bezpieczeństwa obywateli, tak więc wszystko to jeszcze przed nami…

To, że złoto bywało nielegalne wiadomo z podręczników historii. Posiadanie złota jest z natury antypaństwowe, ponieważ stanowi to wyraz braku zaufania do naczelnych organów państwa, bojkotuje finansowanie deficytu budżetowego oraz dowodzi ukrywania dochodów i majątku. Każdy zakup złota to splunięcie w twarz premierowi oraz ministrowi finansów. To co byłoby kiedyś zwykłym splunięciem dziś staje się ordynarnym charknięciem z powodu obecnej, tymczasowo trudnej sytuacji budżetów państw UE. 

Teraz jednak, wzorem porewolucyjnej Rosji idzie się jeszcze o krok dalej i delegalizuje się posiadanie waluty papierowej. Każdy stosik banknotów jest dowodem w sprawie o pranie brudnych pieniędzy, ponieważ utrzymywanie gotówki poza systemem bankowym świadczy jednoznacznie, że zostały one uzyskane w przestępczy sposób. Wynika to z prostego faktu, że uczciwy obywatel wpłaciłby banknoty do banku, więc ten kto nie wpłaca jest przestępcą. Proste.

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia

Filmik na niedzielę

Polecam obejrzenie wykładu Ann Barnhardt. Ciekawa osoba, co prawda egzaltowana i wyglądająca jak działaczka ZSMP, ale z własnymi poglądami i na tyle dużą odwagą cywilną, by publicznie krytykować islamistów i reżim Obamy.

Kilka uwag.

Na samym początku postawione zostaje pytanie jakie powinien sobie postawić każdy rozsądny obywatel – jaki procent majątku jest czymś innym niż zera / jedynki i jaki procent majątku jest możliwy do obrony. W przypadku większości ludzi na planecie pytanie jest czysto retoryczne, ponieważ nie mają oni nic. Warto rozejrzeć się po znajomych czy rodzinie i dokonać prostego obliczenia według wzoru majątek = wartość posiadanych przedmiotów, lokat, walut, kruszców itp – suma długów. Okazuje się, że w społeczeństwie przeważają ludzie, których majątek jest mniejszy od zera. A ci nieliczni, którzy coś mają, mogą zostać tego błyskawicznie pozbawieni. Blokada kont bankowych, pojazdów i nieruchomości to kwestia kilku minut. Przed tym każdy człowiek powinien móc się obronić, nawet jeżeli nic nielegalnego nie robi, choćby dlatego, że czasem zdarzają się pomyłki. Posiadanie 10% majątku w kruszcach jest najlepszą receptą jaką można dać.

Ciekawym i powszechnym nieporozumieniem dotyczącym złota dotyczy ‘ryzyka kontrahenta’. Lokując gotówkę w banku czy w ogóle posiadając papierową walutę ryzykujemy tym, że bank czy całe państwo może pewnego dnia zbankrutować. Jest to poważne ryzyko które trzeba brać pod uwagę, przecież banknoty są tylko czekami bez pokrycia, będącymi akceptowanymi wyłącznie dlatego, że narzuca to system prawny.

Powszechnie uważa się, że posiadając złoto nie ponosi się takiego ryzyka, co jest absolutną nieprawdą. Otóż krytycy złota mają trochę racji stawiając tezę, że złota się nie zje. Złota nie tylko się nie zje, posiadając złoto ponosi się ryzyko tego, że nie będziemy go w stanie wymienić na walutę obowiązującą w przyszłości lub na potrzebne nam produkty. To ryzyko istnieje, sedno w tym, że w historii naszej cywilizacji scenariusz bezwartościowego złota jeszcze nigdy się nie zdarzył, nawet w stalinowskich łagrach czy w japońskich lub niemieckich obozach śmierci. Ryzyko utraty wartości nabywczej złota, choć istnieje, jest setki czy tysiące razy mniejsze niż ryzyko utraty siły nabywczej klasycznych walut wrzuconych w system bankowy.

Prelegentka nie rozumie też, że złoto nie jest fiat money. Termin ten oznacza, że ktoś ten system narzucił obywatelom. Otóż złota nikt nikomu nie narzuca, to ludzie wybrali ten pierwiastek by był on pieniądzem.

Świat wyraźnie zmierza w kierunku radykalizacji. Jeżeli ktoś mówi, że oligarchów należy stawiać pod ścianą i rozstrzeliwać, oznacza to, że jest naprawdę zdesperowany. Można to jednak zrozumieć – szkody wyrządzane przez prawdziwych, zakulisowych władców Ameryki reszcie społeczeństwa są ogromne. Nie chodzi tylko o straty finansowe, ale przede wszystkim o niszczenie systemu polityczno-prawnego, takie jego erodowanie, że system dyskryminuje prawa większości członków społeczeństwa i chroni przywilejów bogaczy.

Przyszłość ma to do siebie, że pisze zupełnie nieprzewidywalne scenariusze. Mało kto w PRL wierzył w upadek reżimu, nie mówiąc już o upadku największego imperium świata jakim był wtedy Związek Radziecki. Podzielam zdanie Ann, że rozpad USA jest jak najbardziej możliwy, ba, całkiem prawdopodobny. Podstawowym powodem jest to, że gdy kryzys będzie się zaostrzał, stany radzące sobie lepiej nie będą chciały dzielić się ze stanami radzącymi sobie gorzej, oraz to, że mało jest chętnych do spłacania długu federalnego nagromadzonego przez ostatnie kilkadziesiąt lat.

Są tylko dwie rzeczy, które mogą uratować ten kraj – szybkie odkrycie źródła taniej energii (np. ropa łupkowa), ponieważ tania energia jest podstawowym czynnikiem napędzającym gospodarkę co napełnia budżet, lub dojście do władzy nieskorumpowanego polityka, który wzorem rosyjskim przytrze nosa oligarchom i zbilansuje budżet. Obie te rzeczy oceniam jako mało prawdopodobne.

Share This Post
Categories
Do Przeczytania Ekonomia

Słowo na niedzielę

Zbyt dużo dziś nie napiszę, proponuję samodzielnie przyswoić sobie nieco wiedzy. Raport NBP o cenach mieszkań jest dość ciekawy (fantastyczne wykresy), można też posłuchać sobie kolejnego wywiadu Chrisa:

Share This Post