Z pewną przykrością obserwuję upadek tradycyjnych mediów. Mam sentyment do prasy papierowej, ale kto dziś chce zapłacić, by móc sobie ubrudzić ręce farbą drukarską i przeczytać wczorajsze wiadomości. Z drugiej strony sprawia mi to satysfakcję, bo dziennikarze uchodzą za ludzi głupich i zdemoralizowanych posiadanymi wpływami.
Widać wyraźnie, jak Internet zaczyna sprawować funkcje IV władzy. Dawniej doniesienia prasowe o ludziach oszukanych przez urzędy lub instytucje były nagłaśniane w mediach i zwykle dla poszkodowanych był to jedyny ratunek. Dziś taką funkcję przejmują fora i blogi. Przykładem niech będzie serwis Samcika, na którym można zapoznać się z długą listą jego interwencji. Prócz napisania do Samcika ofiary banksterów nie miały abslutnie żadnego innego ratunku. Sądy powszechne w Polsce nie bronią obywateli, prokuratorzy z zasady nie oskarżają bansterów, a rzecznicy konsumentów czy bankowy arbitraż konsumencki to kpina – bank mówi, że taka jest opłata, więc taka jest opłata.
Wydaje się, że przeniesienie do Internetu funkcji IV władzy jednocześnie nie pociągnęło za sobą patologii z nią związanych. Z historii wiadomo, że rewolucji w mediach dokonał JP Morgan, który wykupił wszystkie znaczące dzienniki w Ameryce. W ten sposób przejął władzę – przez swoich politruków umieszczonych w każdej redakcji mówił ludziom co mają myśleć. Przez sto lat ten zwyczaj był kontynuowany. Media klasyczne posiadane przez oligarchów mówią ludziom na kogo mają głosować w bardzo przewrotny sposób – poprzez pokazywanie wyłącznie wybranych ludzi. Pozostali, skazani na niebyt w mediach, nie mają żadnych szans na zdobycie poparcia społecznego i sukces w wyborach. Na tym polega tak zwana ‘demokracja fasadowa’ – są ‘wolne’ wybory, ale tylko spośród zaufanego grona polityków.
IV władza deprawowała, jak zresztą każda władza. Murdoch i jego ludzie z News of the World łamali prawo na tyle różnych sposobów, że trudno się w tym połapać. Można się tylko domyślać, jakiego gatunku człowiekiem jest Murdoch i podejrzewać, że aktywność przestępcza była akceptowana w innych jego przedsięwzięciach medialnych.
Przykładem z ostatnich dni jest afera z samobójstwem pielęgniarki opiekującej się księżną Kate. Jeżeli sprzedawca oszuka klienta na Allegro i wyśle mu cegłę zamiast telefonu, to kwalifikacja prawna tego czynu i osąd moralny jest jednoznaczny. Jeżeli dwóch dziennikarzy-oszustów wprowadza w błąd ofiarę i wyłudza od niej informację, w efekcie czego ofiara ta popełnia samobójstwo, to jak najbardziej powinni zostać za to osądzeni i ukarani. Takie zachowanie, nie dość że kosztowało czyjeś życie, to jeszcze pogarsza jakość życia całej reszcie społeczeństwa. Podważa to wzajemne zaufanie obywateli – personel szpitalny nie wie, czy po drugiej stronie słuchawki mamy do z rodziną chorego, czy z oszustem. To właśnie przyczynia się do tego, że nic nie można załatwić telefonicznie, panuje powszechna nieufność i to nie tylko w szpitalach.
Upadek tradycyjnych mediów, oprócz walorów tragicznych czy kryminalnych, ma również walor rozrywkowy. To zabawne, jak nisko upadło dziennikarstwo i dziennikarze. Oto w Wyborczej czytamy wywiad w którym dziennikarz Wojciech Staszewski wypowiada takie zdanie: ‘Przyznam się, że boję się podawać numeru karty w internecie. Musiałem to zrobić raz, jak rezerwowałem nocleg w hostelu w Berlinie’.
W pierwszej chwili myślałem, że p. Staszewski jest jakimś 25 letnim stażystą. Szybki googiel pozwolił stwierdzić, że tak nie jest. Powyższe zdanie, choć krótkie, jest bardzo znaczące i można sporo z tego wywnioskować. Wynika z niego, że redaktor nigdy nie dokonał żadnego zakupu w zagranicznym sklepie internetowym, czyli nie ma żadnych potrzeb na towary lub usługi spoza granic Polski. Oznacza to, że nigdy nie kupił żadnej książki na Amazonie, nie mówiąc już o innych formach korzystania z kultury. Nie wykracza również poza granice Polski fizycznie – można odnieść wrażenie, że najdalszy wojaż zakończył się w Berlinie, a skromne uposażenie wystarczyło jedynie na hostel. Istne szaleństwo, ponieważ hotele w Berlinie są śmiesznie tanie, tańsze niż w Warszawie. Osoba oszczędzająca na hotelu w stolicy Niemiec kojarzy mi się z rodakiem w skarpetkach i sandałach, na wyjeździe konsumującym jajka na twardo i chleb ze słoniną, bo za granicą boją się cokolwiek kupić, nie znają języka no i przelicznik niekorzystny. I taki człowiek, który nie kwalifikuje się nawet do klasy średniej, pracuje jako redaktor w rzekomo opiniotwórczej gazecie dla wykształciuchów. To właśnie jest śmieszne.
12 replies on “Upadek IV władzy”
Już o tym pisałem u Trystero. Polska to chyba jedyny kraj “Zachodni” gdzie w mediach jako eksperci danej dziedziny pokazywani są wyznawcy spiskowej wersji tej dziedziny: np. Jaworowski – wyznawca ogólnoświatowego spisku klimatologów czy Szczęśniak – wyznawca ogólnoświatowego spisku spekulantów na rynku paliw.
Ten fakt gorzej świadczy o poziomie mediów niż o poziomie w/w panów. W końcu to nic dziwnego, że w naszym kraju jest masa “spiskoświrów” (w każym kraju jest ich “od groma”) – tylko dlaczego w Polsce media potrafią takiego spiskoświra wybrać sobie na głównego eksperta w dziedzinie w której wyznaje on spiskową teorię?
Proponuję wytłuścić boldem także to zdanie:
“Prócz napisania do Samcika ofiary banksterów nie miały abslutnie żadnego innego ratunku. ”
Uważam że to ważne zdanie tego artykułu. Banki już dawno przestały być w Polsce “instytucją zaufania publicznego” i trzeba naprawdę się pilnować, żeby nie podpisać czegoś, co skończy się kłopotami. Potem żadna policja, sąd czy instytucja konsumencka nie pomoże nieszczęśnikowi. Pozostaje tylko nagłośnić sprawę w Internecie, żeby inni się pilnowali.
Cóż, jakoś nie mam interesów dalej niż raz na kilka lat jakies targi w Berlinie. Mimo iz regularnie kupuję w 409shop.com, karty kredytowej w życiu nie miałem, Amazona nie znam, eBay’a unikam. Samolotem tez nigdy nie leciałem. “BBS-owałem” w dwa lata po Tymińskim, 0202122 testowałem w 1996, 100% przelewów na nieruchomości uskuteczniałem via mBank w 2001, a na rachunku w okienku nie płaciłem też z 11 lat. W życiu nie miałem smartfona, czy LCD TV – nie uważam że to źle czy też dobrze. Amen.
Każdy sądzi własną miarą – Doxa nie jest tu wyjątkiem. Co do meritum sprawy – zgadzam się z autorem jak najbardziej, co do końcowych passusów – mam co najmniej mieszane uczucia. Ja również choć dość często to robię, czuję pewien strach płacąc kartą w internecie. I bynajmniej nie jestem ignorantem w tym temacie. A co do wyznaczników klasy średniej wg Doxy – zupełnie się nie zgadzam.
Genialny tekst. Problem z dziennikarzami w Polsce jest wlasnie wiekszy niz na Zachodzie. Jestem entuzjasta samochodow. I znam cala prase polskojezyczna w tym temacie, a raczej znalem. To jedno wielkie g… A w GB sa dwie gazety CAR & EVO. I prosze mi wierzyc, tam kazde zdanie ma sens i niesie wiedze, a dziennikarz popisuje sie wieloletnim wyczuciem, wiedza, umiejetnosciami prowadzenia i stylem. Nie ma w Polsce 1 takiego dziennikarza. Wszyscy za to podrabiaja idote dla ludu – Jeremiego C, ktory byl dobry 20 lat temu, moze nawet 10. Dzis jest zwyklym debilem.
Jeszcze gorzej jest z tematyka lotnicza, z ktorej zyje. Gdy jakakolwiek gazeta napisze cokolwiek o jakimkolwiek samolocie, to jest bardziej zabawne niz gdy 10 lat temu dziennikarze w jednym zdaniu mieszali IE, wp.pl Altaviste i Lynxa.
Jest wyjatek, ostoja ruskiego wywiadu – agencja Altair. Ale obiektywnego polskiego zrodla nie ma.
Celowo nie ruszam polityki. Bo o samolotach i samochodach pisza dziennikarze, ktorzy przynajmniej tych rzeczy dotkneli, a o polityce juz zwykle k… bez rozumu i honoru. I pisze o obu stronach, bo nie rozni sie dla mnie Olejnik od Gmyza, czy Ziemkiewicz o Wielowieyskiej.
Wnioski płynące z ostatniego akapitu o p. Staszewskim są zatrważające. Jestem raczej jeszcze młody i o dziwo “zachód” nie wywiera na mnie takiego wrażenia jak na niektórych.
Obcenie mit zachodu przechodzi weryfikację. Bylem nawet w USA (co prawda tylko 3 miesiące w NY) i nie padłem na kolana.
Ich świat nie ma już nic do zaoferowania poza pogonią za materią. Są rzeczy których nie kupi się nawet za “sztabkę złota”.
Zdecydowanie wolę jeść moje jajka i słoninę w niemieckim hotelu, nie dlatego że jestem “biedny Polak” ale dlatego że bardziej świadomy.
Jem po to aby żyć, nie żyję po to aby jeść. Jem mądrze i efektywnie – np dieta optymalna. Nie kupuję “zachodu” bo w Polsce mam już wszystko czego mi potrzeba.
Jeśli chodzi o zagrożenia walut elektronicznych to mam tutaj spore doświadczenie, chociażby z systemem PayPal- Ebay.
Łatwość i skala defraudacji w tym systemie jest ogromna. Oczywiście przeciętny zjadacz chleba może tylko raz życiu zetknie sie z jakimś oszustwem i szybko o nim zapomni. Nie mniej jednak problem jest coraz większy.
Kolejny temat – bankowość elektroniczna. Wykształcenie mam zbliżone do informatycznego, mimo tego padłem ofiarą wirusa który wykradał hasla bankowe (posiadam aktualizowany firewall i antywirus).
Jedynie dzięki temu, że wiedziałem co robić nie straciłem ani grosza. Jestem niemal pewien, że pokolenie 50-60 latków będzie dość często “tracić” środki z kont,
jeśli tylko zaczną zakładać konta internetowe. Wirusa można przynieść zupełnie nieświadomie np. z zakładu fotograficznego na pendrivie.
Emeryt sobie nie poradzi.. 40-latek również na ogół nie będzie świadomy zagrożenia.
Paradoksalnie moim zródłem dochodu jest tylko i wyłącznie internet (głownie usd i euro), jednak nie wydaję pieniędzy za granicą – bo po co? Pomijam wczasy :).
Czy człowiek aż tak dużo w życiu potrzebuje jak mu się wmawia? Amazon? Jeśli już to wolę księgarnie w Polsce. Drożej? Pieniądz ma dla mnie wartość umowną.
I na koniec UWAGA, również nie podam numeru karty kredytowej online. Jeśli już muszę coś kupic to użyję specjalnej do tego celu karty prepaidowej lub wirtualnej (dostępnej w wielu bankach).
Przelewam na nią tyle środków ile aktualnie potrzebuję na zakup, a karty kredytowej nie posiadam – po co kusić los? Stać mnie – kupuję. Nie stać – siedzę na dupie.
Oszczędzanie obecnie to nie efekt biedy ale rozsądku i wyższości intelektualnej.
Doxa, trafiłeś w sedno. To powoli schyłek mediów jakie znamy, ponieważ same zaczynają uginać się pod siłą swoich manipulacji.
Być może właśnie internet stanie się pośrednio drogą do prawdziwego wyzwolenia wolnej myśli i podkopania porządku, jaki elity usilnie próbują budować. Jeśli to tego dojdzie, nie obejdzie się bez wielu litrów przelanej krwi.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bHknL5z8f6k
Jezeli wierzyc linkowanej przezemnie witrynie to polski rzad rowniez doszedl do podbnych wnioskow. W przeciwienstwie do spraw zwiazanych z gospodarka wzial sie nawet do pisania ustaw?
http://polandleaks.org/index.php/9-news/65-boni-szykuje-wielka-inwigilacje ;]
Stara wladza upada, trzena jak najszybciej dobrac sie do dupy alternatywie. Jezeli to prawda nie bedzie to pierwsza proba tego ‘rzadu’.
Czy ktos zwrocil uwage na info o aferze w de La Salle w Gdansku, i na to jak szybko temat sie skonczyl?
Taa, a w Internecie to najpierw trzeba przerzucić dwie tony gnoju żeby znaleźć jeden artykuł wart przeczytania. Każdy może pisać co mu się tam uroi i efekty widać – więcej mamy piszących niż czytających.
@GR @nightwatch
W Internecie najszybciej i najskuteczniej rozprzestrzeniają się memy, fałszywki, absurdalne teorie spiskowe i pseudonauka. Powiedzenie “póki nie skorzystałem z Internetu nie zdawałem sobie sprawy, że na świecie jest tylu idiotów”*) nie wzięło się z nikąd.
Niech każdy sobie odpowie na pytanie: kiedy ostatni raz znalazł w internecie artykuł, który przeszedł peer review (a tak naprawdę tylko taki artykuł można nazwać “naukowym”)
_____
*) A w mojej prywatnej wersji “póki nie zajrzałem na strony internetowe osób pokazywanych w mediach jako eksperci nie zdawałem sobie sprawy, że jest wśród nich tylu idiotów”. A. Szczęśniak to mój pokazowy przykład: co jakiś czas pisze, że PKB to odpowiedniek obrotów/wysokości sprzedaży, pojawiające się po takich tekstach pytania komentujących o to jakim w takim razie cudem Hong-Kong, Singapur czy Lichtenstein mają roczny eksport znacznie wyższy niż roczny PKB zaś kasuje.
No chyba mniej-wiecej o to samo nam chodzi. Kupujac gazete dostajesz artykuly ktore przeszly jakiś tam proces kontroli jakości i elementarnej zgodności z faktami, poza tym jest to pewien komplet, niezależnie od tego ze czytelnikowi jedne artykuły się podobają a inne nie. Czytelnik ‘z internetu’ ma pełną swobodę wybierania informacji i większość naszych blogowych guru z tego korzysta – biorą tylko to co pasuje do ich przekonań, zupełnie ignorując to co nie pasuje. Najlepszy przykład to wszelkiej maści tropiciele spisku którzy nawet nie muszą wychodzić z domu żeby (we własnym mniemaniu) być cały czas w centrum wielkich wydarzeń, o dwa kroki przed organami śledczymi i dziennikarzami całego świata. A już najbardziej mnie cieszy gdy ktoś deklaruje że nie czyta niczego poza gościem niedzielnym bo inne media są ‘wybiórcze’. Namnożyło się oszołomów zwłaszcza po Wielkim Pierducie Smoleńskim, no nie dziwota bo to maszynka co się karmi własnymi odchodami czy uprawia jakieś tam inne informacyjne kazirodztwo.