System zaliczył kolejny pad. Mam nadzieje, że już ostatni. Poniżej wpis odtworzony z backupu. Komenty niestetety wcięło.
Pojęcie moralności jest bardzo względne. Dla jednego człowieka moralność zupełnie nie istnieje, może on mordować ludzi dla prowizji wypłacanej z zakładu pogrzebowego. Dla innego człowieka moralność jest tak ważna, że płaci więcej kupuje produkty Fair Trade czy płaci godnie swoim pracownikom, zdając sobie sprawę, że wypłacanie płacy minimalnej jest wpychaniem ludzi w głód i nędzę. Mimo ogromnej niejasności tego pojęcia trzeba zgodzić się z koncepcją etyki autorstwa I. Kanta – postępujmy tak, jak chcielibyśmy by wobec nas postępowano. W zamyśle Kanta było: nie krzywdźmy ludzi, ponieważ sami nie chcemy być skrzywdzeni. Za tym idzie cała etyka libertariańska mówiąca, że jesteśmy tak wolni, jak nie naruszamy wolności innych ludzi i nie krzywdzimy ich.
Jest zbytnim uproszczeniem utożsamianie moralności z systemami prawnymi czy religijnymi. Religia/prawo/moralność nie są ze sobą tożsame. Według chrześcijanizmu ‘cudzołożenie’ czyli seks pozamałżeński jest grzechem, ale we współczesnym społeczeństwie życie w niesformalizowanym związku jest powszechnie akceptowane, nie jest również przestępstwem, gdy partnerzy są dorośli. Wykonywanie zawodu regulowanego bez licencji jest przestępstwem, choć nie jest ani niemoralne ani grzeszne – to naruszenie szkodliwych dla społeczeństwa regulacji narzuconych przez grupę wykonującą dany zawód. Nie można powiedzieć, że coś jest moralne tylko dlatego, że jest zgodne z prawem! W USA legalne i zgodne z prawem jest zabijanie nieletnich i chorych psychicznie skazańców – ale czy jest to etyczne? Przykładów lżejszej wagi z Polski można wymienić całkiem sporo – np. dzielenie zwolnień grupowych na mniejsze partie by uniknąć wypłat odpraw, przyznanie tepsie faktycznego monopolu Polsce, skutkujące najwyższymi cenami usług w Europie, wieloletnie zamknięcie przestrzeni powietrznej dla konkurencji LOTu, co skutkowało absurdalnymi cenami, unikanie uregulowanie kwestii obligacji II RP pod pozorem przedawnienia roszczeń – to wszystko było i jest legalne i nie narusza żadnego przykazania lecz jest nieetyczne, ponieważ krzywdzi/ło społeczeństwo.
Gdy nasze poczucie dobra i zła zawodzi (na przykład na styku z ekonomią), najprościej kierować się bilansem dobra i zła. Bierzemy daną decyzję czy postawę i analizujemy – na przykład weźmy wzrost zadłużenia Polski. Po stronie zysków mamy niewiele – może spokój społeczny, możliwość dokonywania pewnych inwestycji. Po stronie minusów mamy narastanie poważnego problemu – kiedyś ten dług trzeba będzie w końcu oddać, co obniży poziom życia Polaków, lub zbankrutować, co obniży go jeszcze bardziej. Dla doraźnego celu politycznego przyszłość kraju jest szalenie zagrożona. Mamy odpowiedź – zadłużanie może i jest legalne lecz jest wysoce niemoralne.
Mój wpis i całe te wywody sprowokował kol. Trystero w swoich komentarzach. Twierdzi on, że spekulując nie robi również nic niemoralnego, ponieważ nie robi nic nielegalnego. Tą tezę udało się nam nieco podważyć, wykazując że niekoniecznie wszystko co legalne jest też moralne. Otóż kol. Trystero nic nie wytwarza – zarabia tyle pieniędzy, ile ktoś inny traci na giełdzie. Nie chciałbym zabrzmieć jak komunista podważający sens całego systemu kapitalistycznego, ale potrafię spojrzeć na system z góry. Na giełdę przychodzą i duzi gracze instytucjonalni, ale i mali gracze żyjący marzeniami bądź chcący zyskać więcej niż śmieszne parę procent oferowane przez banki. To już jest kwestia sumienia każdego człowieka, by ocenić to na ile moralne jest ich ogrywanie.
Z całą pewnością nie można zgodzić się z kolejną też kol. Trystero o pożyteczności spekulantów. Z zasady żadna spekulacja nie jest korzystna dla społeczeństwa, ponieważ prowadzi do pęcznienia baniek spekulacyjnych, które z kolei przyciągają spekulantów-amatorów. Po pewnym czasie każda bańka pęka, powodując ubożenie całości społeczeństwa, a w szczególności zaangażowanych w nią drobnych graczy. Spekulacja może i jest korzystna, ale dla małego grona osobników czerpiących z niej korzyści, potrafiących wejść i wyjść w odpowiednim momencie.
Co gorsza, wbrew tezom kol. Trystero, spekulacja nie jest korzystna dla całej gospodarki, pełniąc rzekomo rolę arbitrażową, pomagając lepiej wyceniać aktywa. Przeciwnie! Spekulacje charakteryzują się gwałtownymi zmianami cen danego waloru/aktywa w oderwaniu od rzeczywistości. Dzięki spekulantom nie mamy lepszej wyceny, mamy gorszą ponieważ efekt stada baranów albo zbija wartość danego aktywa albo winduje.
Spekulacje to również zła alokacja, to środki nieprzeznaczone na inne, sensowniejsze projekty. Ogromny zakres bogactwa został zmarnotrawiony na przykład przy okazji Dot Com Bubble. Napływ spekulantów wcale nie doprowadził do lepszego wycenienia akcji spółek IT, przeciwnie, wywindował je do statosfery i spowodował powstanie wielu absurdalnych projektów typu pets.com. Po paru latach kolejna sytuacja – spekulanci dzięki taniemu kapitałowi wlewają się na rynek nieruchomości, powodują pęcznienie cen i potem załamanie się całego schematu. Nie mamy żadnej ‘lepszej wyceny’ dzięki spekulantom (uważającym się za inwestorów) – mamy trzeci rok światowego kryzysu.
Weźmy spekulacje na rynku Forex. Większość graczy traci w tej zabawie, średni czas niezbędny do wyzerowania konta to 62 dni, jak zdradził mi znajomy dyrektor z firmy Zecco. To właśnie dlatego organizuje się konkursy z luksusowymi samochodami by pokazać, jakie to wielkie zyski potencjalnie można osiągnąć. Większość jednak przegrywa – na rzecz operatora (prowizje) oraz kilku najlepszych graczy. Temu można zapobiegać, od dawna postulowany jest Podatek Tobina. Podobnym ciosem dla spekulantów giełdowych byłaby konieczność trzymania zakupionych walorów przez pewien czas.
Można usprawiedliwiać się na tysiące sposobów, ale faktów to nie zmieni. W historii ludzkości każda bańka spekulacyjna rozpoczynała się od małej spekulacyjki i każda kończyła się ludzką tragedią. Jestem pierwszym człowiekiem opowiadającym się za wolnością i swobodą gospodarcza, lecz moje standardy moralne nie pozwalają by zgodzić się na pasożytnictwo. Wiem, że komuniści po zrujnowaniu gospodarki próbowali zrzucić winę na ‘spekulantów’, ‘bumelantów’, czy ‘pasożytów społecznych’. Nie oznacza to jednak, że ‘pasożyt społeczny’ jest wymysłem Stalina i nie istnieje. Ze spekulacjami oraz cwaniakami żyjącymi na cudzy koszt trzeba walczyć.