Categories
Ekonomia

Październik miesiącem krachów

Jak powszechnie wiadomo, październik lubi być miesiącem w którym dochodzi do krachów. W krachu 2008 roku akcje taniały przy jednoczesnym pędzie do bezpiecznej dolarowej przystani. Spora część wydarzeń działa się właśnie w październiku –  DOW 19.09.2008 wyniósł 11388 a 10.10.2008 już tylko 8451, dno znalazł 9.03.2009 z odczytem 6547. Na ten krach stado zbaraniałych inwestorów zareagowało tak jak ich uczono w szkołach – założono a priori, że w momencie krachu najbezpieczniejszym miejscem ulokowania kapitału są obligacje USA.

Konsekwencją były wydarzenia w Polsce. Krach października 2008 spowodował spadek wartości złotówki z 2,421 (30.09.2008) do 3,900 (16.02.2009). Po prostu znowu zbaraniałe stado założyło, że rynki wschodzące są bardziej ryzykowne niż obligacje USA. To był spektakularny kryzys walutowy, bo jak inaczej nazwać spadek wartości waluty krajowej o 60%? Na pocieszenie można powiedzieć, że sporo głupków popłynęło tęgo, sprzedając polskie akcje w dołku, kupując dolary po prawie 4 złote i kupując obligacje USA, płacące nawet i 0% odsetek. Interes życia, nie ma co.

Spodziewałem się, że tej jesieni będziemy mieli do czynienia z kolejną odsłoną kryzysu. Jak wiele razy pisałem, ożywienie to ściema, a zielone pędy są tak naprawdę zżółkłymi chwastami. Październik wydawał się dobrym momentem na przełożenie prawdy o stanie gospodarki USA na wykresy i ceny aktywów.

Tymczasem okazuje się, że inwestorzy odrobili lekcje i wyciągnęli wnioski z wydarzeń sprzed dwóch lat. Tym razem wydarzenia nie są dokładną kopią krachu z początku kryzysu. To zupełnie nowe zjawisko – ucieczka od dolara. Pisałem o tym od początku bloga (2005) i spodziewałem się tego ostatnim razem (2008), wtedy jednak przeceniłem inteligencje krawaciarzy, którzy zrobili dokładnie na odwrót – zamiast porzucić dolara zaczęli go kupować.

Dziś dotarło do inwestorów, że jeżeli powiększymy dwukrotnie ilość waluty w obiegu, to jej wartość spadnie o połowę, a ceny wzrosną dwukrotnie. Inflacja to nie wzrost cen, jak się wydaje ludziom na ulicach, inflacja jest wzrostem ilości rządowego pieniądza w obiegu. Na szczęście dla rządzących Stanami generowanie nowych pieniędzy (QE) było kompensowane destrukcją kredytu (obcinanie limitów na kartach, spłaty kredytów), a jak wiadomo pieniądzem możliwym do wydania jest również kredyt bankowy. Teraz to zastępowanie kredytu gotówką się kończy i ilość nowego pieniądza zaczyna rosnąć rozwadniając jego wartość.

Ponieważ kol. Trystero lubi moje odniesienia do życia seksualnego, specjalnie dla niego opiszę sytuację dolara w tych kategoriach. Szmacenie waluty jest jak łóżkowa zdrada – nie ma od niej powrotu. Chodzi o to, że zarówno w związkach ludzi jak i w przypadku waluty papierowej kluczowe znaczenie ma wiara. Raz zdradzony partner traci zaufanie i związek zaczyna się rozpadać, tak jak raz zeszmacona waluta rozpoczyna nieodwracalną drogę ku zerowej wartości. Właśnie dlatego w wielu krajach stosuje się najróżniejsze pegi i parytety – przywiązując lokalną walutę do poważniejszej waluty obcej zyskuje się kredyt zaufania, bez której lokalna waluta nie może istnieć. Kręcący pierdolnikiem w Waszyngtonie nie zdają sobie z tego sprawy, myślą że taki skok w bok dolara może się udać. Niestety, eksperyment ze stymulowaniem gospodarki drukiem dolara, bez jej uzdrowienia (powrót produkcji do USA, koniec zadłużania się), skończy się destrukcją dolara.

To co widzimy to spodziewany przez mnie od dawna początek końca łże-dolara. Należy jednak zdać sobie sprawę, że będzie to proces znacznie bardziej bolesny od spadku wartości walorów giełdowych. Dolar jest światową walutą rezerwową, w której prowadzone są transakcje międzynarodowe, to odpowiednik krwi dla każdego organizmu. Krach dolara odpowiada sytuacji, gdy z krwi znika hemoglobina – nie jest to zbyt zdrowe dla funkcjonowania organizmu.

Dotkliwe będą przede wszystkim wahania cen surowców – widzimy co się dzieje z cenami srebra, złota, zbóż i ropy, a to dopiero początek. Mogą być trudności z zakupem niektórych z nich, kto będzie chciał oddawać coś za papier, który jutro może nie być przyjęty jako płatność – przypomina to oddanie wymiernego dobra za pocięte kawałki makulatury. Trochę to jednak potrwa, zanim kurz opadnie i świat przejdzie na inny system walutowy. Chciałbym, żeby to było złoto, lecz niestety prawdopodobnie będzie to renminbi.

Konsekwencjami będzie też wysoka inflacja w USA, która zabije tamtejsze życie na kredyt. Kredyt będzie niedostępny, chyba że wyrażony w złocie. Najpierw do historii przejdą kredyty hipoteczne a zaraz potem karty kredytowe. Jedynym kredytobiorcą którego stać będzie na zapłacenie każdych odsetek będzie rząd federalny – nawet gdy będzie to 100% rocznie pieniądze się wydrukuje i odda kredytodawcy. Zgadzam się, że rząd amerykański jest najpewniejszym pożyczkodawcą, który nigdy nie ogłosi niewypłacalności – nawet gdy nie ma pieniędzy na zwrot długu to je wydrukuje i zwróci.

Przyszło nam żyć niezwykle ciekawych czasach. Po upadku systemu centralnie sterowanego doświadczamy obecnie zapaść systemu kapitalistycznego. Nie jest to spowodowane wewnętrzną wadą kapitalizmu, lecz głupotą i nieodpowiedzialnością ludzi mających w rękach ster, zwyczajnie wierzących w cuda – że można żyć nie produkując, że można drukować walutę i będzie ona miała jakąś wartość, że można się zadłużać w nieskończoność. Doświadczanie najbliższych lat będzie stanowić niezłą nauczkę dla keynesistów.

Share This Post

14 replies on “Październik miesiącem krachów”

Ciekawa sytuacja to będzie dopiero na złotym. 1/3 kredytów w walutach obcych, zdegradowany przemysł. Całe szczęście, że żarcia i bimbru raczej nam nie zabraknie;-)

Wpis ok, zgadzam się prawie w całości. Nie zgodzę się jedynie z ostatnią konkluzją, że kryzys jest spowodowany wyłącznie czyjąś nieodpowiedzialnością, a system sam w sobie jest bez wad. Otóż kryzys jest spowodowany gigantycznym błędem systemu samego w sobie – są nim odsetki od kredytów. Jeśli każdy pieniądz w obiegu ma doliczone odsetki to ilość pieniędzy jest mniejsza niż długu. Powoduje to niemożność spłacenia długu, bo zwyczajnie nie ma wystarczającej ilości pieniędzy. Przed takim właśnie problemem stoi rząd, który próbując spłacić poprzednie długi pożyczając od banku centralnego kolejne, ale również na procent, co tylko powiększa dług odsuwając jego spłatę w czasie.

@davidoski
Kryzys jest spowodowany nieodpowiedzialnością/niewiedzą/ignorancją/…/(jak wolisz) twórców bądź “użytkowników” systemu. “Błąd systemu” ?? – to nie Windows :P. To ludzie popełnili tu błędy. A jeśli chcesz “błąd systemu” to niech to raczej będzie błąd twórców systemu, jak w Windows 😛 ^ 2

Powtórzę to, co już napisałem jakieś dwa lata temu – produkcja wróci do USA jak koszty produkcji w USA będą podobne jak w Kitaju (czytaj: Amerykanie będą się zadowalać zarobkiem takim jak Chińczycy). To moża się stać na drodze wzbogacenia się Chińczyków, ale raczej Amerykanie zbiednieją. Ten proces na pewno potrwa, może być przerywany jakimiś formami protekcjonizmu, ale tak musi się stac.

Jasne, jeno czy odpowiedzialni już do prawdy nie maja pomysłu jak wyjść z tego impasu? Były lata na opamiętanie się. Od Bretton Woods a nastepnie przez rok 1971 gdy już nie starczało złota na pokrycie wydrukowanych papierów był czas na zmianę. Tzw paradoks Tryffina został zdefiniowany wystarczająco wcześnie by posłużyc jako narzedzie do rozruszania mózgownic. Odnoszę wrażenie że ruchy wykonywane przez FED to pozory, łapanie czasu a nóż się to samo jakość rozwiąże. Ludzie uwierzą i pokręci się jeszcze do następnego przesilenia. Ale tym razem wygląda to na ostatni raz.

Nie wydaje się to dośc dziwne, że ludzie mający wielki wpływ na taki przebieg wydarzeń nie zdają sobie z tego sprawy? Cała ta sytuacja z drukiem wydaje się celowa. Tak samo jak fala ożywienia po pierwszej fazie Wielkiej Depresji nie była przypadkowa, tak i teraz przypadku nie ma. Taki wniosek przychodzi na myśl zwłaszcza w obliczu znaczenia prywatnych banków z bujną i bardzo długą (i czarną) historią.

A mnie nadal dziwi, że u liberałów takie dobre notowania ma chińska gospodarka centralnie planowana. Na świecie, owszem, szykują się zmiany, ale to nie Chiny będą ich głównymi beneficjentami.

Mam pytanie odnosnie posiadania metali szlachetnych. O ich wartosci napisano juz wiele, ale jest jeszcze druga strona medalu. w 1933 roku prezydent USA F.D. Roosevelt uznal posiadanie zlota przez obywateli za nielegalne. Ten zakaz zostal zniesiony 31 grudnia 1974. Czy podobna historia moze sie powtorzyc?
Dalej przytocze z pewnego zrodla: “…gold bullion coins, American Gold Eagles and Krugerrands (…)are “confiscatable.” In essence, they say gold will protect, but what good does it do to buy gold that the government can confiscate?”

@K.J. – Tony atramentu wylano na ten temat. Oczywiscie, bywaly czasy gdy zloto bylo nielegalne w roznych miejscach. Np. w czasie calego PRLu bylo nielegalne i za Stalina calkiem ostre sankcje byly. Podejrzewam, ze rozne rzady moga delegalizowac zloto gdy system papierowy bedzie sie sypac – oczywiscie ‘tymczasowo’ ‘celem zwalczania spekulacji’ ‘stabilizacji systemu’ itp. Zasadnicza roznica jest taka, ze w 1933 roku zloto byly ogromne ilosci w systemie, byly przeciez zlote obiegowe monety. Dzis 0,2% oszczednosci przechowywanych jest w zlocie. Nie oplaca sie uruchamiac calego systemu, zeby wylapac jednego na stu, ktory ma zloto. Inna sprawa z ETFami, ktore z racji ilosci przechowywanego metalu sa lakomym kaskiem. Podejrzewam jednak, ze bylaby to konfiskata trzymajaca pozory legalnosci. Np. stanie sie przy cenie $100 000/oz, tyle wyplaca posiadaczom, a ze nastepnego dnia cena rynkowa bedzie wynosic juz $150 000 to zupelnie inna historia.

@davidoski
To nie jest prawda. Kredyty można spłacić mimo tego, że jest ich więcej niż pieniądza. Po prostu spłacając kredyt pieniądze z odsetek trafiają do banku, który puszcza je znowu w obieg i mogą być użyte do spłaty kolejnych rat. ZNika tylko kredyt.

MT zamieścił link. Zagłebiłem się w temat wędrując za linkami. I.. wydaje mi się, że to na co liczy BB to zapaść w Chinach. Nie zasiedlone miasta i osiedla rozmiarów milionowych populacji. Ogromne pieniądze, pewnie nie zwrócą się za życia tych którzy je zainwestowali. Włos się jeży, ciarki chodzą po plecach. Tamten świat stanąl na głowie. Najpierw zbudujmy miasta a potem może, ktoś zbuduje fabryki. To jakas paranoja o ile nie coś co nie mieści się w mojej wyobraźni.

@ikti,

to się właśnie nazywa Schemat Ponziego lub po polsku piramida finansowa. Cały system jest właśnie takim schematem Ponziego i trwa dopóty udziela się (drukuje elektronicznie) coraz więcej nowych kredytów pozwalających spłacić stare. Jest tylko pewien problem z taką piramidą. Nie da się udzielać coraz większej ilości kredytów w nieskończoność. Dlatego każda piramida finansowa ostatecznie upada. To co obecnie obserwujemy to upadek całego systemu finansowego zbudowanego na zasadzie piramidy finansowej.

@davidoski
Nie. Można spłacić kredyty nie udzielając żadnych nowych kredytów. Po prostu to co wraca do banku bank wydaje i z tego co wyda dostaje nowe raty.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *