Zaletą posługiwania się językami innymi niż ojczysty jest to, że wraz z postępem nauki otwiera się przed nami istny kosmos nowych wrażeń. Każdy język wiąże się z nowymi idiomami i całą masą memów krążących w obrębie danej kultury.
W przypadku angielskiego jest o tyle śmieszniej, że wraz z postępami zaczyna się rozumieć treść piosenek. Głupoty jakie autorzy tam zamieszczają naprawdę warte są czasu poświęconego na naukę.
Ma się również dostęp do nieprzebranych zasobów netu oraz ma się o jakiś miliard potencjalnych rozmówców więcej. Plus na Amazonie książki są tańsze i w większym wyborze niż we wszystkich polskich źródłach razem wziętych.
Najfajniejsze jest jednak wyłapywanie lokalnych akcentów i manieryzmów. Tak jak Białystok ma pewną specyfikę (‘powiedział dla mnie’ zamiast ‘powiedział mi’) czy Kraków (‘chodzże’), tak angielski występuje w setkach smaków. Oto Amy Walker mówi w 21 różnych akcentach – niestety polskiego brak:
Dr House zgaduje slangowe słówka:
Akcent z południa Irlandii jest rzeczywiście na tyle zabawny, że warto o nim robić skecze:
W Zachodniej Wirginii jest obszar w którym mieszkańcy posługują się najbardziej archaicznym dialektem:
Ulubioną rozrywką mieszczuchów jest nabijanie się z wieśniaków:
Jeszcze lepsza próbka: