Categories
Ekonomia

Walutomat

Koncepcja rynku walutowego jest dokładnie taka sama, jak giełdy towarowej lub akcyjnej. Oto pojawia się wielu graczy, którzy handlują ze sobą, a cena danego towaru ustalana jest na podstawie podaży i popytu.

Widzę kolejną przesłankę, że Polska to dla oligarchów pierdolnik do kręcenia lodów na gigantyczną skalę. Mając do dyspozycji duży kapitał robią z każdym rynkiem to co chcą, a mając szefów nadzoru finansowego w kieszeni nie obawiają się konsekwencji prawnych.

Od kilku dni złotówka tonie. Powinno oznaczać to, że Polacy tłoczą się przed kantorami i bankami, starając się wymienić naszą walutę na cokolwiek innego. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, co widać kapitalnie na walutomacie. Jest tam rejestr ile to walut chcą wymienić internauci – im niżej spada złotówka, tym więcej walut chcą sprzedać użytkownicy. Na chwilę obecną do sprzedania jest 120 000 funtów, 170 000 lollarów i 355 000 ojro. Nikt nie chce sprzedawać złotówek, co uzasadniałoby jej spadek!

Mamy z sytuacja, w której ludzie chcą sprzedawać obce waluty, korzystając z wysokiego kursu. Tymczasem nikt nie chce jej kupować po tym kursie. Sam potrzebuję kupić trochę lollarów, ale wolałbym po niższej cenie. Obniżenie kursu o parę groszy spowodowałoby powstanie popytu i domknięcie oczekujących ofert. Niestety, tłuste koty z JPMCh i GS znowu próbują uskuteczniać jakąś brudną grę i spekulują na spadek złotówki.

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia

Nudy

Wpisów nie ma, ponieważ nic ciekawego się nie dzieje. Doniesień o kolejnych plajtach banków w USA nawet nie chce mi się czytać. Wiadomo, był piątek – były plajty banków. Trzeba się do tego przyzwyczaić, dzisiejsze dane o bankructwach konsumentów wskazują, że jeszcze wiele banków padnie w związku z niespłacaniem kredytów.

Grecję prościej uratować od utonięcia niż platformę wydobywczą, wystarczy zrobić zrzutkę i można już udawać, że cały ten cyrk nadal się kręci.

I rzeczywiście, kręci się jakby nigdy nic. Ot sytuacja sprzed chwili – złotówka w dół – tak jakby Polska była bardziej ryzykowna niż Grecja. Dolar trzyma się mocno – inwestorzy lecą do ‘bezpieczeństwa’ jak ćmy do świecy. Wraz z wyprzedażą na NYSE złoto w dół – jasne, po co komu złoto, przecież metalu nie da się zjeść a i zysków nie przynosi jak wspaniałe i najbezpieczniejsze obligacje USA.

Zastanawia mnie co kieruje decydentami, którzy zdecydowali o zarzuceniu greckiego bagna ojro z bejlałtu. Przecież wiadomo, że to nic nie pomoże, problem wkrótce powróci. Grecy prze***olą wszystko co dostaną i poproszą o więcej. Najbardziej prawdopodobne jest to, że władze próbują za wszelką cenę kupić czas i po wyborach przekażą problem w ręce następującej ekipy, niczym odbezpieczony granat. Inna opcja jest taka, że są debilami i zachowują się jak obecny premier UK wyprzedający złoto za ułamek wartości. Możliwe też jest połączenie obu tych opcji – że są zbrodniczymi, egoistycznymi debilami.

Wracając do platformy – każdy kto wątpi w Peak Oil powinien zastanowić się, dlaczego u licha próbuje się ciągnąć ropę tam gdzie ocen ma 1500 m głębokości. Skoro ropa to nie problem i mamy jej tak dużo na tej planecie, to czemu jej nie ciągnąć z obszarów łatwiej dostępnych? A tak, zapomniałbym – spisek żydowski, koncernów energetycznych (niepotrzebne skreślić).

Share This Post
Categories
Ekonomia

Najem czy dzierżawa

Bliższa analiza polskiego rynku nieruchomości dostarcza wielu ciekawych refleksji. Naturalnie moje analizy są bardzo pobieżne, wykonane na odwrocie koperty i nie mają żadnej większej wartości. Należy je traktować z dużym przymrużeniem oka. Być może dyskusja w komentarzach przyniesie więcej ciekawych informacji i przemyśleń.

Wynajęcie 50 metrowego mieszkania w przykładowym mieście Z. to koszt 1000 zł miesięcznie. Z tego 800 zł do kieszeni wynajmującego i 200 zł na wspólnotę mieszkańców.

Zakup  takiego mieszkania to wydatek 200 000 zł.

Już w tym miejscu widzimy, że mamy do czynienia z banią. Mieszkanie powinno kosztować 100 czynszów czyli albo czynsz jest o połowę za mały, albo cena mieszkania dwukrotnie za wysoka.

Weźmy pod lupę spłatę kredytu. Za w/w mieszkanie zapłacimy 1200 spłaty kredytu + 200 zł na wspólnotę mieszkańców = 1400 zł. Drogo.

Wynajmując takie mieszkanie kupione na kredyt mamy ujemny cash flow na poziomie 400 zł miesięcznie, zakładając optymistycznie, że znajdziemy lokatorów i będą oni płacić na czas. Biorąc pod uwagę naprawy i niesolidnych lokatorów mamy może 600 zł z kwoty 1200 zł potrzebnej na spłaty. Bieda.

To może warto kupić mieszkanie jako inwestycję? Popatrzmy na zwrot z inwestycji przy powyższych parametrach – przy grzecznych lokatorach otrzymujemy 4,8 % i 3,6 % przy bardziej kłopotliwych. Bieda, więcej można wydusić z lokat, no chyba że liczymy na wzrost cen mieszkań w przyszłości. Biorąc jednak pod uwagę to co się dzieje na świecie, należy liczyć się z trudniejszym dostępem do kredytów, spadek popytu i spadek cen mieszkań. Można się mocno przejechać na takiej spekulacji.

Wytłumaczenie całego fenomenu jest chyba dość proste. Mały rynek nieruchomości został zalany falą łatwego kredytu. Popyt gwałtownie wzrósł, podaż ograniczana była ilością gruntów w miastach i prędkością budowania. Gdy rośnie popyt a spada podaż ceny rosną (przekonamy się o tym wkrótce na rynku złota).

Ludzie nie pytają o cenę nieruchomości lecz o miesięczną spłatę. Wolą płacić 1400 zł zamiast 1000 zł i mieć poczucie że spłacają swoje mieszkanie. To, że są winni kilkaset tysięcy jest mniej istotne, to że mieszkanie może być dużo mniej warte przy tych samych miesięcznych spłatach – również.

Tymczasem rynek mieszkań na wynajem jest specyficzny. Mocnym ograniczeniem jest siła nabywcza przeciętnego nabywcy. Przy milionach rodaków zarabiających miskę ryżu dziennie wynajęcie mieszkania za 1000 zł i opłacenie mediów pochłania całą jedną wypłatę. Samodzielnie nie sposób przeżyć, w dwójkę żyje się do momentu utracenia pracy przez  jednego z partnerów. Potem pod most.

Obawiam się, że rynek nieruchomości będzie musiał stawić czoła sytuacji dobrze znanej z USA, której w Polsce nikt się nie spodziewa. Jest wielce prawdopodobne, że ceny mocno spadną. Każdy inwestor chce być z daleka od takiej ryzykownej inwestycji. Lepiej sobie zaparkować w złocie i zagryzając popkornem obserwować krach obligacji w krajach PIIGS i Stanach.

Share This Post
Categories
Ekonomia Klerykalizm

Wolność w koncepcji chrześcijańskiej

Profesor Bobola był uprzejmy popełnić kolejny wpis. Temat jest tak ciekawy, że zasługuje na polemikę, wykraczający poza objętość zwykłego komentarza.

Wspomniany wyżej autor jest rzadkim przykładem szerokiego umysłu, potrafiącego poruszać się zarówno w sferze nauk ścisłych jak i w ekonomii, nauce społecznej. To duża rzadkość. Zauważyłem, że autorzy blogów piszący o ekonomii nie mają bladego pojęcia o filozofii czy etyce. I odwrotnie, współcześni filozofowie nie mają pojęcia o ekonomii. Tymczasem te dwa światy mają ze sobą wiele wspólnego i żeby dobrze zrozumieć koncepcję liberalnej ekonomii trzeba sięgnąć do korzeni chrześcijaństwa. Żeby być dobrym ekonomistą trzeba być również filozofem.

Niech przykładem będzie genialny ekonomista Adam Smith, który przez 13 lat wykładał filozofię moralną! Który ze współczesnych ekonomistów (oprócz mnie) może wylegitymować się dyplomem z filozofii i z ekonomii? A co dopiero można myśleć o przeciętnym zjadaczu chleba, który całkowicie nie ma pojęcia o niczym we wszechświecie, oprócz tego co ma w danym momencie ma na talerzu? Aparat poznawczy większości wyborców nie pozwala jakąkolwiek pracę intelektualną.

Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli do filozofii stojącej za każdym systemem politycznym czy ekonomicznym. Koncepcja prawdziwej partii prawicowej opiera się na chrześcijańskiej koncepcji dobra i zła, według której człowiek jest wolny i może samodzielnie podejmować decyzje co jest dobre a co złe. To szalenie ważne ! Koncepcja ta zakłada, że każdy z nas odpowie za swój wybór osobiście przed bogiem i człowiek jest bytem zbyt małym, by narzucać komuś własne normy. Stąd właśnie słynne “kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem”. Dlatego właśnie prawdziwe partie prawicowe są liberalne ekonomicznie, ponieważ pozwalają każdemu na dokonanie wyboru również w kategoriach ekonomicznych.

Prawdziwy chrześcijanizm umożliwił zatem powstanie liberalizmu, co z kolei umożliwiło postanie prawdziwego kapitalizmu, gdzie każda jednostka będąc wolna podejmuje własne decyzje oparte na maksymalizacji zysku. Taki system umożliwił rewolucję przemysłową i później powstanie Imperium Amerykańskiego.

Z kolei keynesizm stanowi zaprzeczenie dla liberalnych podwalin Ameryki. Nie ma już w nim miejsca dla wolności – jednostki mają robić to, co władza uzna za stosowne. Dlatego najlepiej nie robić nic i skupić się na zdobyciu i utrzymaniu synekury w strukturze aparatu państwowego. Do tego aparat ustawodawczy przeżarty jest korupcją – to oligarchia narzuca taki stan prawny, który chroni jej interesy ponad interesami obywateli lub co gorsza drobnych przedsiębiorców, planktonu gospodarki. Cała ekonomia jest jak ocean – to właśnie zanik tego planktonu powoduje zapaść całego systemu – nawet wieloryby (oligarchia) wcześniej czy później zdechnie bez planktonu.

Tak więc ja ze swoimi poglądami jestem skazany na wspieranie chadeków. Niestety, w Polsce wszystko stoi na głowie. Etyka wyznawana przez ‘partie prawicowe’ już dawno odeszła od nauki kościoła, podejrzewam że Chrystus byłby przerażony tym co wyczyniają te partie, tak samo jak amerykańscy Ojcowie Założyciele byliby przerażeni obecnym porządkiem prawnym i konstytucyjnym USA.

Dlatego właśnie tak stanowczo przeciwny klerykalizmowi, gdzie nie ma żadnej wolności, wszyscy płacą za pałace biskupów i wszyscy obywatele muszą odbyć kilkunastoletni trening myślenia dogmatycznego w ramach lekcji religii (parafrazując Bareję – i nie mów mi że religia nie jest obowiązkowa – sprawdzić czy nie ksiądz). Księża wiedzą najlepiej co jest dobre a co złe, więc po co się męczyć myśląc? Jeszcze można zbłądzić albo się zmęczyć. Lepiej spytaj księdza, on jest twoim pasterzem, on ci powie.

Paradoksalnie jedyna nadzieją mogą być partie socjalistyczne. Prawdziwy socjalizm polegał na rabunku (opodatkowaniu) a następnie zmarnotrawieniu tych pieniędzy. Dziś partie socjalistyczne są bardziej liberalne od prawicowych – zarówno ekonomicznie jak i religijnie. Rabunek stał się domeną partii prawicowych, jako że ideały republikańskie zostały całkowicie zapomniane. Partie określające się socjalistycznymi zdają się być jedyną obroną obywateli przed wszechobecną oligarchią, robiącą ze społeczeństwem i prawem co chcą.

Dlatego właśnie tezy postawione przez autora wspomnianego wpisu nie odpowiadają prawdzie. Analizowanie składu Sejmu i porównywanie go z sytuacja sprzed 70 lat nie ma sensu – dziś prawica i lewica zamieniają się miejscami. PiS to bowiem socjaliści popadający momentami w komunizm, że zacytuje Jarosława ‘Zapasowego’ Kaczyńskiego “nie może być tak, że potomkowie biednych Polaków płacili potomkom bogatych Polaków”. W PiS nie ma wolności, jest klerykalizm i wodzostwo. Dlatego nigdy nie zagłosuję na tą partię.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Permanentyzm

Rzuca się w oczy, że część obserwatorów rynku czy analityków należy do grona permanentnych byków, część do grona permanentnych niedźwiedzi. Trafnie zaobserwował to w swoim wpisie kol. Trystero. Brak jednak jest jednak wniosków – dlaczego tak jest.

Permanentnymi optymistami są jednostki czerpiące korzyść z systemu. Obligacje oparte na ruinach w murzyńskim gettcie będą dla tych panów kapitalnymi produktami o klasie AAA. Czy dany papier zrujnuje jego nabywcę nie ma żadnego znaczenia – ważne jest żeby skasować swoją prowizję. Podobnie zachowują się mrówki hodujące mszyce. Dla mrówek ważny jest spadź produkowany przez podopiecznych. A że roślina oblepiona mszycami zginie – nie ma znaczenia. Najwyżej przeniesie się biznes gdzie indziej.

Permanentnymi pesymistami są ludzie posiadający szerszą perspektywę, potrafiący zrozumieć jak działa system finansowy, w którym żyjemy. Reżim waluty papierowej, system rezerw cząstkowych i zadłużenie wszystkich – od bezrobotnego na dominikanie do obligacji USA – to wielka piramida finansowa, schemat Ponziego. Nie jest możliwa spłata długu, nie jest możliwa również jego zwiększanie w nieskończoność, tym bardziej że fenomen procentu składanego powoduje wykładnicze zwiększanie zadłużenia. Musi dojść do krachu i ta perspektywa może przerażać, skłaniać do daleko posuniętego pesymizmu.

Osobiście dużo bardziej cenię sobie niedźwiedzie nastawienie, nie tylko dlatego, że sam takowe posiadam. Jest to po prostu znacznie bardziej uczciwe . Mówił o tym wielokrotnie Peter Schiff, który sam posiada licencje brokera i mógłby wciskać klientom toksyczne produkty jak wielu jego kolegów po fachu. Mam takie same nastawienie – za żadne pieniądze nie pracowałbym jako łże-doradca, wciskając klientom produkty inwestycyjne co do których sam mam wątpliwości, byle tylko wyrobić w danym miesiącu target.

Co w takiej sytuacji należy robić? Nie słuchać ludzi powtarzających się jak zdarta płyta. Rynek ciągle oscyluje, nawet w czasie Wielkiej Depresji w jakiej jesteśmy. Mamy gwałtowne spadki, gdy dochodzi do spektakularnych bankructw i gwałtowne wzrosty, gdy ludzie zaczynają wierzyć w ‘zielone pędy’. Ponadto zbliżający się Peak Oil i towarzysząca kryzysowi energetycznemu stagflacja daje okazję zarobienia na surowcach, metalach szlachetnych i firmach obracających tymi dobrami. Sedno sukcesu tkwi w zrozumieniu perspektywy najbliższej przyszłości i uchwyceniu momentu kiedy wejść / wyjść z danego rynku.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Się dzieje

Grecja jest w agonii, tak jak pisałem całkiem niedawno. Żadne akcje pomocowe nie pomogą, mogą tylko przedłużyć agonię i zwiększyć straty. Tak zdychanie wygląda na wykresie:

Pytanie, które powstaje brzmi – co dalej ze strefą euro? Opcji jest kilka, zobaczymy co pokaże głosowanie:

Co stanie się ze strefą euro po bankructwie Grecji?

View Results

Loading ... Loading ...

Przypominam jednak, że złoto nie przestawało być pieniądzem nawet gdy dochodziło do bankructwa państwa używającego złotych monet. Tak samo może być z euro – Grecja zawiesza spłaty ale nadal woli trzymać się euro niż wprowadzić drachmę i wpaść w spiralę inflacji.

Share This Post
Categories
Ekonomia

SEC

Pamiętacie SEC? Nadzór, który ignorował doniesienia o przekrętach Madoffa i ostatnio próbuje rehabilitować się dobieraniem do skóry Goldmanowi?

Dlaczego SEC ma słabe wyniki? Z tego samego powodu, dla którego słabe wyniki mają polskie urzędy – nepotyzm, zatrudnianie debili, oglądanie porno, skupienie się na podrywaniu koleżanek, załatwianie własnych spraw w czasie pracy itp. Nie trzeba z tym pytaniem iść do wróżki, żeby otrzymać odpowiedź.

Warto zwrócić uwagę, że wkrótce po założeniu sprawy przeciw GS ukazuje się materiał demaskujący to co się dzieje w SEC.

DLACZEGO AKURAT TERAZ? Dlaczego nie dwa tygodnie temu ani za miesiąc?

Nic nie dzieje się w przyrodzie bez przyczyny. Wyciek ten nastąpił w ramach obrony GS, jest typowym przykładem kampanii czarnego PR i ma za zadanie:

– Przedstawienie SEC jako ludzi niekompetentnych, którzy pod wpływem porno konstruują bzdurne oskarżenia wobec porządnej, moralnej korporacji, dającej pracę tysiącom moralnych pracowników

– Ujawnienie marnowania pieniędzy podatników

– Obudzenie w obywatelach uczucia nienawiści do ludzi zarabiających krocie na synekurach

To również lekcja dla Obamy. Kolega będzie fikał, różne scenariusze są możliwe. A to wycieknie akt urodzenia z Kenii, a to kopie wpłat od skorumpowanych lobbistów, w ostateczności w powietrzu może zacząć latać ołów. Gdy w grę wchodzą interesy na setki miliardów dolarów kończy się miękka gra.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Riots

Kolega Trystero był uprzejmy popełnić wpis, który gotuje w żyłach krew i zasługuje na polemikę. Główna teza jest taka, że jakiś łże-naukowiec stwierdził, że młode pokolenie będzie beneficjentem budżetu federalnego i otrzyma od rządu więcej kasy na edukacje, niż wpłaci w podatkach.

To niestety nieprawda. Nie ma darmowej edukacji w USA, poza elementary school i high school. Juz collage jest płatny, nawet ‘community collage’ należący do powiatu/miasta. Studia to już jest wydatek $50000+.

Problemem w USA jest rosnący od lat koszt edukacji. Ceny rosną w oszałamiającym tempie, znacznie przewyższającym inflacje. Problem szeroko analizuje Schiff, wskazując jako powód kredyty studenckie.

Protesty studentów staja się coraz bardziej gwałtowne. Amerykańska edukacja to tworzenie generacji niewolników kredytów studenckich. Oto fotka z Kalafiornii – nie wyglądają na szczęśliwych beneficjentów, raczej na ludzi na maxa wkurzonych:

Gdyby ktoś chciał się zapoznać we własnym zakresie w tym co się w tym zakresie dzieje – tu jest link.

W ogóle to oprócz gugla polecam wszystkim wyjazd na jakieś stypendium/studia w USA, jak tow. Balcerowicz lub sp. Skrzypek. To da pewien obraz tamtejszej rzeczywistości, dużo lepszy niż czytanie najnowszych badan amerykańskich uczonych.

Zabawne, że temat wypływa na kilka dni przez ogromnymi zamieszkami w LA sprzed 18 lat. Nie tak dawno temu, będąc w LA, rozmawiałem ze świadkami tamtych wydarzeń. To było jak wojna.

Share This Post
Categories
Ekonomia

Nowe lollary

Jeszcze dwa zdjęcia. 100 lollarów w pełniej krasie:

Dziś kręcący pierdolnikiem, wkrótce surowo osądzeni przez historię:

Share This Post
Categories
Ekonomia

Wyścig zbrojeń drukarni

Ameryka po raz kolejny wymienia banknoty. Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, taki jest nowy wzór:

Sens kolejnej wymiany jest oczywisty – coraz więcej fałszywek w obiegu zmusza rząd do wprowadzania nowych zabezpieczeń. Postęp idzie szybko, nielegalni drukarze na całym świecie mają coraz lepszy sprzęt i coraz lepiej mogą konkurować z legalnymi fałszerzami. Tak, drukarni rządowych nie sposób nazwać inaczej niż legalnymi fałszerzami, skoro Konstytucja USA mówi wyraźnie, że tylko złoto i srebro są legalnym pieniądzem w Stanach.

Właśnie, dlaczego tego wyścigu zbrojeń po prostu nie przerwać, wprowadzając z powrotem złoto do obiegu? Przecież złoto bardzo prosto odróżnić od innych metali, choćby grawitacyjnie (linijka Fischa) czy przepuszczając prąd przez monetę i badając opór elektryczny. Przywrócenie złota rozwiązałoby problem po wsze czasy.  A przy okazji trudnego do sfałszowania pieniądza mielibyśmy z głowy problem inflacji.

Jest tylko jedno ale – to byłaby katastrofa dla rządu. Okazałoby się, że trzeba wydać ze skarbca do obiegu złoto, którego być może już dawno nie ma. Wiadomo również, że każdy rząd ma lepkie ręce drobnego złodziejaszka – rzecz raz zrabowana bardzo niechętnie jest oddawana – kto nie wierzy nich przypomni sobie polska reprywatyzację i zwrot zrabowanych budynków/firm w rzekomo PRAWORZĄDNEJ i WOLNEJ Polsce. Złoto raz zrabowane przykleiło się do łap i nie chce się odkleić.

Nawet gdyby złoto było w Forcie Knox, jest go za mało do pokrycia całej tej wygenerowanej kupy kasy, z czego 97% jest elektroniczna. Nawet gdyby robić studolarówki z blaszek 2-3 gramowych istnieje duża szansa, że nastąpiłby run na banki. Posiadacze bitów i bajtów zażądaliby złota, którego po prostu nie ma w takiej ilości na naszej malutkiej planetce. Banknoty da się wydrukować całymi wagonami, run na bank nie jest możliwy i nie ma sensu.

Najgorszą cechą dla rządu jest dyscyplina budżetowa. Myśl, że trzeba by zebrać w podatkach taka samą ilość złotych blaszek jaką się wydaje może zakłócić spokojny sen każdego polityka. Jaki ten świat byłby okrutny, gdyby powrócił parytet złota! Nie, trzeba uczynić wszystko, by ten czarny sen się nie ziścił!

Share This Post