Zdarza się, że nadmierna potęga danego podmiotu potrafi powalić go na kolana. Przykładem niech będzie Tepsa, w sposób przestępczy zagrabiona przez kolegów Kulczyka. Firma miała tak silny monopol na usługi telekomunikacyjne, że podle traktowała klientów, którzy prysnęli do operatorów GSM gdy tylko zdarzyła się taka możliwość.
Banki są tego dobrym przykładem. Jak wiadomo banksterzy pisali ustawy typu prawo bankowe, ustawę upadłościową czy ustawę o VAT. W efekcie mają tak wielkie przywileje, że sami stają się ich ofiarami. Nie płacą podatków – ani VAT, bo są z tego ustawowo zwolnieni, ani dochodowego, bo płacą za korzystanie z logo banku-matki. Przywileje widać też w dysproporcjach między przywilejami banków i ich klientów – w Polsce nie sposób ogłosić bankructwa konsumenckiego, a długi ma się do końca życia lub nawet przechodzą one na dzieci. W efekcie, jak można się dowiedzieć z prasy, jest kilka milionów osób wykluczonych z rynku finansowego.
Na ‘wykluczonych’ nie zarabiają banki, lecz tak zwani lichwiarze, co szkodzi interesom banków i samym klientom. Oczywiście pal licho klientów, mogą oni nawet zdechnąć z głodu na schodach przed bankiem i nikt płakać nad nimi nie będzie. Ale utracone zyski banków! Jak to strasznie boli! Stąd właśnie wynika akcja ‘Zanim podpiszesz’, która ma odstraszyć od korzystania z usług lichwiarzy.
Trwają prace nad nowelizacją prawa upadłościowego, które pozwoliłoby na recykling zbankrutowanych klientów, tak jak się to robi na Zachodzie. Oczywiście, tak jak w każdej grupie trzymającej władzę, nawet wśród banksterów widać tarcia. Pamiętamy to z okoliczności dogadywania obniżek opłat za obsługę kart – MC stanął okoniem i uniemożliwił ciche i polubowne rozwiązanie problemu. W przypadku bankructw będzie pewnie podobnie, część banksterów uzna, że recykling jest korzystny, a część będzie bała powiedzieć właścicielom banków, że w Polsce klienci zyskują jakieś przywileje.
Ciekawostką w nowej ustawie może być możliwość pozbycia się długu wraz z oddaniem zabezpieczenia kredytu hipotecznego. Tu walka o wyważenie otwartych drzwi będzie zażarta – w krajach cywilizowanych jest to standardowy zapis umowy kredytowej. Biorąc pod uwagę możliwe spadki wartości mieszkań kolejne dziesiątki tysięcy ludzi może znaleźć się ‘pod wodą’. Możliwość odesłania kluczy byłaby dla nich bardzo kusząca.
Warto zwrócić uwagę, że wspomniany zapis byłby bardziej korzystny dla banków. Dziś ktoś po prostu robi default, wypada z systemu i dołącza do wspomnianych kilku milionów osób wykluczonych. Bank licytuje mieszkanie i dostaje mniej, niż pożyczył. Ale jest i haczyk. Według założeń nowej ustawy klient byłby w kieracie, płacąc raty jeszcze 3 lata po odesłaniu kluczy. Tak więc na nowym przepisie zyskiwałby bank – miałby mieszkanie, tak jak dawniej, i do tego jeszcze 36 rat, które zostałyby w kieszeni wykluczonego.
Warto zwrócić uwagę na analfabetyzm ekonomiczny Polaków, opisany w linkowanym już artykule. Jak wiadomo, Polacy nie są zbyt lotnym narodem, dlatego nie podróżują zbyt często w kosmos i nie posiadają fabryk procesorów, raczej operują miotłą i młotkiem na saksach. Z głupoty można pośmiać się nie tylko czytając książki o historii Europy, ale również to co wygadują w ankietach. Pytają Polaka, ile chciałby oddać pożyczając 200 zł a on szczerze odpowiada, że ‘200 zł albo mniej’. Oczywiście, najchętniej nic nie oddałby 😉 Po drugiej skali znajdują się jednostki, które odpowiadają ‘kasa mi potrzebna, więc oddam tyle, ile będą chcieli’.
Interesujące są badania, jak obywatele postrzegają banki, czyli instytucje zaufania społecznego. Oczy ma otwarte już 18,6 % dorosłej populacji. Jeden na sześciu klientów został oszukany lub zdaje sobie sprawę z tego, że może zostać! Bankom idzie lepiej nawet niż ubezpieczycielom, którzy walą po rogach klientów aż dzwoni (choćby PZU i słynny załamek Q – kto myślący ubezpieczyłby się w tej firmie). Nie wyobrażam sobie jak można operować przy takich statystykach – chyba nawet Hyath ma więcej zadowolonych klientów niż sektor bankowy.
13 replies on “Lichwa”
Zabawne jest mylenie (celowe?) lichwy z przekroczeniem odsetek maksymalnych.
Jest sobie w kc. zapis, że odsetki od czynności prawnej nie mogę przekraczać czterokrotności stopy lombardowej, czyli obecnie 23%. Błędnie uważa się, że odsetki wyższe, to “lichwa”, tymczasem do lichwy to jeszcze daleko.
Po drugie – banki własnie bardzo ładnie obchodzą przepis o odsetkach maksymalnych, stosując dodatkowe, oprócz odsetek, opłaty, przez co RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentownia) przekracza odsetki maksymalne, ale wówczas to nie jest lichwa, o nie 🙂
Po trzecie – blogerzy pokroju Macieja Samcika w dziwny sposób biadolą nad firmamy “pożyczającymi na 100%, czy 1000%”, podczas gdy nie sposób wpadać w pętle dużych odsetek przy małych kwotach pożyczek.
Na przykład – pożyczam 100zł, po miesiący oddaję 108zł, mam 100% odsetek *w skali roku*, jak to groźnie brzmi.
Jak pożyczę 50zł i za tydzień oddam 75zł. to – ho ho – grybe tysiące procent.
Lichwa jak nic.
Panu Samcikowi pewnie się wydaje, że jak pożycza się 100zł na tydzień, to uczciwie będzie dopiero wówczas, jak trzeba będzie oddać 100,44zł, a 101zł to już lichwa.
Ale jak trzeba się rozprawić z konkurencją banków, to i logika musi zejść na boczny tor.
“Według założeń nowej ustawy klient byłby w kieracie, płacąc raty jeszcze 3 lata po odesłaniu kluczy. Tak więc na nowym przepisie zyskiwałby bank – miałby mieszkanie, tak jak dawniej, i do tego jeszcze 36 rat, które zostałyby w kieszeni wykluczonego.”
A cóż to za zysk dla banku, który dostaje mieszkanie mniej warte niż kiedyś i w dodatku ciężko zbywalne. Bank na tym traci, nawet po doliczeniu tych drobniaków z 3 lat.
doxa, nie to żebym się nie zgadzał z tezą że dużo rzeczy jest w PL zrobione pod banki, ale czasami trochę przesadzasz. Zobacz sobie np. raport pekao za 2011 (strona 74) – przy wyniku finansowym brutto ok. 3,6mld PLN zapłacili 680 mln PITu (tylko 23 mln dochodów nie podl. opod. – nie wnikałem, w wymiarze całości działalności to tyle co nic).
Choc moje komentarze czesto sa polemizujace, to uwielbiam Twoj blog. Oddycha sie na nim wolnoscia. Takze wolnoscia od klamstwa, ktore wpychane jest niemal na kazdy temat w mass mediach. Dzieki, ze piszesz tak czesto.
Polecaj blog znajomym, wrzucaj posty na fejsa.
@panika – PIT to od dochodu pracownikow banku, powiedz lepiej ile zaplacili CITu
“A cóż to za zysk dla banku, który dostaje mieszkanie mniej warte niż kiedyś i w dodatku ciężko zbywalne. Bank na tym traci, nawet po doliczeniu tych drobniaków z 3 lat.”
Bank jest strona umowy. Udzielajac kredytu ponosi ryzyko – czasami mniejsze a czasami wieksze niz pozyczajacy pod hipoteke. Jak banku nie stac na kredyt badz mu sie nie kalkuluje – to kredytu NIE UDZIELA. proste?
Odnosnie “drobniakow”. Podam na przykladzie amerykanskim bo stawki sa mi blizsze z racji mieszkania tam.
dom kupiony za 340 tys. dolarow. Spadek ceny o mniej-wiecej jedna trzecia do 240 tys. dolarow. Bank niby traci sto tysiecy dolarow.
Rata miesieczna: 2300 USD (mniej-wiecej przy oprocentowaniu 6,5% fixed rozlozonym tak, ze najwieksza czesc odsetek splaca sie przez pierwsze 3 lata). Pomnozone przez 36 daje 82 000.
Zajebisty interes. Dla banku.
@bartprokop
Od kiedy to bank w swoim raporcie finansowym wykazuje podatki dochodowe zapłacone przez swoich pracowników? Jeśli wykazali 3.6 mld zysku to zapłacili od tego podatek dochodowy, prawda? (właśnie CIT to się nazywa…)
podatek dochodowy jak sama nazwa wskazuje placi sie od dochodu nie od zysku.
@Seba – ale jesteś pewny czy Ci sie zdaje? Sprawdź czym się różni dochód od przychodu… Ja wiem że państwo polskie bardzo by chciało żeby firmy nie mogły niczego wrzucać w koszty uzyskania przychodu, ale póki co mogą.
ale o czym mu tu rozmawiamy?
Przychód – koszty= dochód-podatek= zysk. Tak jestem pewny. a o czym Ty mówisz?
No dobra, chyba sie zaczaiłem o co Ci chodzi – po wyjaśnieniach już lepiej… Masz rację. Zysk to nie dochód.
Haha, dla urzednikow obie rzeczy sa tym samym. Zawsze pytaja – ‘jakie ma pan/i dochody’. Zwykly czlowiek chyba nie ma zadnych kosztow – zyje miloscia a nie konsupcja chleba i do pracy dolatuje latajacym dywanem, ktory przywiozl z wakacji w Hurgadzie.