Chyba w końcu przyszedł czas na koniec utyskiwań o stanie polskich finansów publicznych. Min Rostowski zadeklarował, że deficyt budżetowy spadnie w najbliższych latach i będziemy mieli z nadwyżką budżetową. Co więcej, rzad chce również ‘stworzyć przestrzeń dla obniżki podatków’.
Oto udaje się w Polsce dokonać rzeczy uchodzącej dotąd za niemożliwą – zmniejszyć deficyt przy okazji zmniejszając podatki. Krok podobny, zastosowany przez administracje Busha młodszego, doprowadził do tego, że Ameryka jest dziś bankrutem.
Co więcej, w łże-demokracji ekipy zajmujące w danej chwili koryto zrobią wszystko, aby przerobić nadwyżkę budżetową na kiełbaski wyborcze. Po co spłacać jakiś tam nudny dług, skoro mamy tak wiele potrzeb. Zbyt wiele dzieci chodzi głodnych, by ich biedni rodzice musieli ze swoich podatków spłacać bogatych rodziców, nieprawdaż?
W międzyczasie przez media przewalił się temat rzekomego nieprzygotowania absolwentów studiów do wykonywania jakiejkolwiek pracy. Z moich obserwacji sytuacja wygląda diametralnie inaczej – to rynek pracy jest całkowicie nieprzygotowany na przyjęcie nowych magistrów i inżynierów. Widzę, jak przebiegają poszukiwania pracy osób które znam. Nie jest tak, że są zapraszani na rozmowę o pracę, gdzie pracodawca załamuje ręce nad ich poziomem wykształcenia – po prostu nikt im nawet nie proponuje możliwości zaprezentowania swoich umiejętności.
Niemniej jednak wierzę temu, co mówią prezesi wielkich spółek. Otóż prezes nie zajmuje się naborem pracowników do swojej firmy, robią to pracownicy odpowiednich działów. I tu jest sedno problemu ! Prezes styka się z ludźmi wybranymi totalnie nepotycznie, bo to jest norma w każdej polskiej dużej firmie ! Nowi pracownicy są pracownikami bo mamusia lub tatuś mają odpowiednie znajomości bądź kuzyna na odpowiednim stołku. Zatrudnia się debili, ale właściwych debili. A prezesowi załamującemu ręce mówi się potem ‘szefie, oni wszyscy teraz tacy są’.
18 replies on “Ciekawostki”
“Nie jest tak, że są zapraszani na rozmowę o pracę, gdzie pracodawca załamuje ręce nad ich poziomem wykształcenia – po prostu nikt im nawet nie proponuje możliwości zaprezentowania swoich umiejętności.”
Nie trzeba jeść muchomora, żeby wiedzieć, że jest trujący. Jak się ma 10 CV, i w każdym jest magister socjologii, zero doświadczenia i masa pretensji to się zatrudnia tego swojego głąba, a nie cudzego. Wartościowi pracownicy są albo za granicą, albo kończą szkołę średnią, robią kilka kursów i jak maja nieco oleju we łbie to w wieku 24 lat koszą szmal, jakiego absolwenci dziennych studiów uniwersyteckich na kierunku chlanie i ruchanie w życiu nie zobaczą. Dziennych studentów jest o kilkadziesiąt procent za dużo.
Ten kto oczekuje że 100% zatrudnionych będzie ponad-przeciętnych to chyba sam jest poniżej przeciętnej, przynajmniej jeśli chodzi o umiejętność myślenia. No ale dla niego rzeczywiście wszyscy zatrudnieni będą ponadprzeciętni więc może i ma rację w swoich oczekiwaniach.
@xsior
zgadzam sie z ta teza. Uczelnie z pierwszej 10tki w Polsce powinny ograniczyc liczbe studentow przechodzacych z 1 na 2gi rok do 50% tego co teraz maja. Nawet kosztem likwidacji grup dziekanskich. Ale ci co przejda powinni miec poziom wiedzy o niebo lepszy niz maja teraz.
reszta towarzystwa niech idzie na prywatne uczelnie. A co
Gratuluję bardzo dobrego wpisu. Poza znajomościami problemem jest też ilość miejsc pracy. Można marudzić, że ludzie idą na durne kierunki studiów i uczelnie gier i zabaw. Ja np skończyłem kilka lat temu politechnikę (inżynieria środowiska) i mam pracę. Niby nie jest najgorzej. Teraz nasze genialne państwo stwierdziło, że będzie to kierunek “zamawiany”, czyli dodatkowo dotowany, bo niby brakuje takich dzielnych żuczków. Wszystko bankrutuje, upada i podwykonawcy nie dostają pieniędzy miesiącami… więc muszą zwalniać.
Oczywiście oficjalnie cały czas brakuje nam inżynierów, a najlepiej kobiet inżynierów (akcja “Dziewczyny na politechniki”).
Pozdrawiam
@xsior
A jakie to ma znaczenie czy ktoś jest magistrem sociologii czy inżynierem od dupy Maryny jeśli po 2 minutach rozmowy widac że swój głąb i tak mu nigdy do pięt nie dorośnie chociaż by mu wyrosły jeszcze 4 głowy? Po firmach przyjmuje się często znajomych IQ 50 z którymi współpraca niejednokrotnie przypomina film “Glupi i głupszy” i za holerę kogoś takiego nie nauczysz myślenia w pracy tak jak z rdzewiejącego poloneza nie zrobisz porsche. Jeśli znajomek ma głowę na karku to jestem jak najbardziej za tym żeby go przyjąc bez rekrutacji ale jeśli cała firma ma się męczyc tylko z takim jak to jest bardzo często to takie postępowanie jest działaniem na szkodę firmy. Zresztą, my tutaj piszemy o zatrudnianiu znajomych i rodziny a w firmach państwowych bywa, że jednego dnia zwalniasz sekretarkę, a drugiego dnia przyjmujesz ją z przeprosinami na stanowisko szefa 😀 I tutaj są jaja
nosz kur**, panowie i panie, a o co Wam chodzi to aby na pewno wiecie? O to żeby bezrobocie malało czy o to żeby tylko mądrzy piękni i inteligentni byli do pracy przyjmowani? Wolicie żeby głąby i debile siedzieli na bezrobociu i rozmyślali o tym jak wam okraść chałupę albo auto? Nie pojmuję, jak niby te uczelnie mają kształcić żeby było dobrze no i co zrobić z tymi co nie są wśród tej bardziej zdolnej połowy społeczeństwa. Czy od lepszego kształcenia etatów przybywa czy jak?
To mi troche przypomina pewna dyskusje, ktora rozpetaly media w US. Dziennikarze odkryli, ze przestepcy zwolnieni z wiezien pracuja w takich przybytkach jak stacje benzynowe i fest fudy. Zgroza, przeciez tam rowniez dzieci przychodza!
Ten komentarz jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym, co napisalem. Gospodarka jest do bani i nie jest w stanie wchlonac zadnych ludzi – mlodych, starych, grubych, chudych, z dyplomami i bez.
Mozna sobie wyobrazic, ze wszyscy w spoleczenstwie mieliby co najmniej doktorat. Czy od tego przybyloby miejsc pracy? Niekoniecznie, tak samo jak wydrukowanie kazdemu obywatelowi po miliardzie zlotych nie spowodowaloby, ze Polska stalaby sie krajem bogatym, predzej mielibysmy hiperinflacje.
Dobry wojak Szwejk mawiał, że gdyby wszyscy ludzie na świecie byli mądrzy to co drugi by zgłupiał od tego. Do większości prac fizycznych nie trzeba dyplomu ino silnych rąk i wiedzy z której strony chwycić za łopatę. Rząd PO w ramach walki z bezrobociem zatrudnił za swej kadencji dodatkowe 100 tys głąbów w administracji. No to zatrudnijmy tak wszystkich. Niech w autobusie wzorem Grecji będzie kierowca, sprzedawca biletów, kasowacz biletów i czytacz przystanków. Hulaj dusza.
“A jakie to ma znaczenie czy ktoś jest magistrem sociologii czy inżynierem od dupy Maryny jeśli po 2 minutach rozmowy widac że swój głąb i tak mu nigdy do pięt nie dorośnie chociaż by mu wyrosły jeszcze 4 głowy?”
Sęk w tym, że NIE widać. Jak ktoś siedzi w kadrach i przez 15 rozmów kwalifikacyjnych widzi tylko zdziwione oczy, bo jaśnie pan magister nie rozumie, jak można jemu – jaśnie panu magistrowi – proponować na start 1800 złotych. To jak to, to nie będzie fury, skóry i komóry? Nie będzie sekretarek, bankietów i pensji wysokich może nie jak Mount Everest (Wszak trzeba mieć zapas na rychłą podwyżkę), ale jak Giewont to na pewno? Taki kadrowiec po 15 takich rozmowach nie zdecyduje się na 16, chociaż może akurat ten 16 petent by się i do czegoś nadał.
W USA kajtki lat 12 roznoszą gazety, sprzedają lemoniadę. Przedsiębiorca, mający lat 19 to nie jest wcale ewenement. A w Polsce? Połowa zapierdala z łopatą w tym wieku – nie dlatego, żeby wzorem amerykańskim uczyć się pracować i gospodarować SWOIMI pieniędzmi, a po to, żeby uczyć się zawodu który ich w nieszczęsnym życiu czeka. Druga zaś połowa mając lat 24 nie splamiła się jednym przepracowanym dniem, i na koszt mamusi baluje w akademiku. Jak takich ludzi zatrudnić na jakimkolwiek odpowiedzialnym stanowisku, skoro to takie same dzieci, jak były w gimnazjum, tyle, że z pretensjami jak stąd do Glasgow?
Jestem właścicielem małej firmy, zatrudniam 10 osób. Wcześniej pracowałem (w zarządzie) nieco większej firmy, gdzie zajmowałem się m.in. zatrudnianiem ludzi. Od dawna na rubrykę wykształcenie nie patrzę – bo to parametr, który nie informuje o niczym.
Niemal wszyscy moi obecni pracownicy zatrudnieni są “z polecenia”. Jedyna osoba nie z polecenia to były stażysta z urzędu pracy. Nepotyzm nie ma z tym nic wspólnego, bo 2 najlepszych pracowników musiałem podkupić z innych firm. Czemu zatrudniłem znajomych własnych, lub znajomych znajomych? Bo znajomy polecanego zna, i nie poleci kogoś, za któego musiał by się potem wstydzić. Z polecenia nie dostaję więc ludzi, którzy brzydzą się pracą a poziom intelektualny uniemożliwia im wykonywanie pracy trudniejszej niż konserwator powierzchni płaskich.
Oczywiście nie każda osoba z polecenia dostaje w mojej firme pracę – nie każdy się nadaje. I każdy jest zatrudniany na 3 miesięczny okres próbny. Rzecz w tym, że wśród pracowników z polecenia nadaje się do pracy dwu na trzech, to z ludzi którzy zgłaszają sie z ogłoszenia kwalifikuje sę do pracy jedna na dwadzieścia.
Doxa – trafiłeś w sedno. Lament, że mamy za dużo wykształconych jest sztuczny i nie odzwierciedla istoty sprawy. “Siedzę w dentystyce” i przykładowo dentystka nie jest w stanie zatrudnić pomocy stomatologicznej – bo koszty dodatkowe i opodatkowanie są takie, że ją po prostu na to nie stać. Czy mamy mało dziur w zębach? Czy mamy mało dziur w drogach po których jeździmy? Ile pięknych i wspaniałych rzeczy mogłoby w Polsce powstać! Prowadzę małą firmę – zamiast udogodnień powstają nowe utrudnienia. Zamiast myśleć jak stworzyć nowe miejsca pracy muszę myśleć, aby smutni panowie z jakiegoś urzędu nie wpakowali mnie do więzienia.
“nikt im nawet nie proponuje możliwości zaprezentowania swoich umiejętności”.
A ja przez ostatnie 2 lata w korporacji IT współuczestniczyłem w kilkunastu rozmowach kwalifikacyjnych. Najczęściej kandydatami byli synkowie po studiach IT, czasem tacy z 1-2 letnim doświadczeniem. Wiedzą błysnął 1 a reszta to dramat. Po prostu. Uczelnie wypuszczają ludzi słabo nauczonych i sprawdzonych. Nie douczają się też sami. Nie potrafią estetycznie i czytelnie napisać CV nawet. A radzenie sobie ze stresem zastępują arogancją. Możliwości do zaprezentowania umiejętności dostali. Tylko nie mieli czego pokazać.
Wśród jednoosobowych przedsiębiorców krąży pół-serio pół-żartem powiedzenie, że pierwszym zatrudnionym pracownikiem powinien być prawnik, bo zatrudnienie pracownika = sprawa sądowa najpóźniej w przeciągu 2 lat (albo wytoczy ją przedsiębiorcy któryś z urzędów strzegących praw pracowniczych albo sam pracownik).
@Johno
Co to znaczy dramat? Nie umieli tego, z czego ich egzaminowano na studiach, czy tego, co w owej korporacji się robi? Jeśli to pierwsze, to najwidoczniej lepsi z nich są w innym mieście lub kraju, gdzie więcej zarobią, jeśli to drugie, to firma może podjąć współpracę z uczelnią i próbować dostosować profil absolwenta do swoich wymagań w zamian za prowadzenie zajęć.
Jakimś cudem Comarch żywi się studentami i nie zabkrutował. Jakoś nasi programiści parę konkursów międzynarodowych wygrali. I zdają się nie mieć złej opinii.
Z tego co widzę pracodawcy IT narzekają czasami, że nie trafiają im się ludzie bez życia poza pracą, entuzjastyczni za 4500 PLN brutto podstawy, ale jakoś mi się to nie wydaje być poważne i całkiem serio, by za takie stawki z radością po pracy douczać się nowych technologii co nieustannie powstają, a w godzinach czytac dokumentację techniczną pisać i np. sterowniki do transformatorów ;-). Niby pensja w miarę, ale skoro i tak się używa angielskiego, to można to robić w Anglii, nie?
I tak absolwenci IT potrafią coś sensownego, w przeciwieństwie do większości innych magistrów…
> Nie umieli tego, z czego ich egzaminowano na studiach, czy tego,
> co w owej korporacji się robi?
Nie umieli tego, co wymagane jest na stanowisku, o które się ubiegali. Deklarowali się w CV jako mniej lub bardziej doświadczeni admini Linux. Oferta pracy informowała, że stanowisko wymaga tego typu umiejętności. Podczas rozmowy teoretycznej część z nich sobie radziła, ale już w praktyce wychodził brak znajomości podstawowych narzędzi konsolowych, umiejętności pisania prostych skryptów w Shellu, znajomości wyrażeń regularnych itd. Dlatego napisałem “dramat” :).
> najwidoczniej lepsi z nich są w innym mieście lub kraju
Niewykluczone. Firma ma zresztą mało aktywną politykę poszukiwania pracowników. Ale ciężko mi uwierzyć że potrafi przez lata wyłuskiwać głównie takich co padają na podstawach. Nie opieram moich spostrzeżeń tylko na własnym doświadczeniu. Z tego co dowiaduję się od kolegów z innych firm u nich też poziom prezentowany przez nowo przyjmowanych spadł przez ostatnie lata.
> Z tego co widzę…
Z mojego doświadczenia to są mity propagowane przez ludzi mało umiejących lub nie potrafiących pracować albo jedno i drugie, oparte na pojedynczych rzeczywistych przypadkach. Mnie tam nikt nie wyzyskiwał, a jak już miałem w plecy to najczęściej z mojej winy. Jestem na rynku od jakichś 8 lat, robiłem to i owo. Współpracownicy, którzy w ten sposób marudzili najczęściej okazywali się niekompetentni albo przesadnie roszczeniowi i leniwi, a swoim mniemaniu pokrzywdzeni. To samo powiem o znajomych podczas studiów. Generalnie ludzie podejmują się zobowiązań (np. w ramach studiów, rozmowy kwalifikacyjnej, pracy) a potem mają zdziwko że się od nich wymaga i są oceniani.
> w przeciwieństwie do większości innych magistrów…
Fakt. Abosolwenci kierunków nietechnicznych to jeszcze gorsza zaraza ;).
@Johno
Jeśli idzie o adminów, to się zgadzam. Tutaj studia niemal niczego nie uczą (aczkolwiek akurat skrypty w shellu i regexy są w programie studiów, zatem byli niedouczeni). Sądziłem, że chodzi o programistów.
“Generalnie ludzie podejmują się zobowiązań (np. w ramach studiów, rozmowy kwalifikacyjnej, pracy) a potem mają zdziwko że się od nich wymaga i są oceniani.”
Mnie raczej szło o to, że IT wydaje się być coraz bardziej wymagające przy coraz mniejszych zarobkach (relatywnie, w stosunku do nakładu wysiłku). Ale nie będę się upierał – tak mi się tylko zdaje, brak mi jeszcze szerszej perspektywy.
Dzień dobry!
Nazywam się Angelika Zabiegała. Pochodzę i mieszkam w Polsce. Jestem studentką II roku studiów magisterskich na kierunku Politologia o specjalności Media i Komunikacja Społeczna. W bieżącym roku akademickim będę miała obronę dyplomową (czerwiec 2012). Piszę pracę na temat społecznego odbioru telewizji w USA i potrzebuję pzeprowadzić ankietę, aby móc dokończyć pracę. Bardzo proszę o pomoc z tej kwestii poprzez wypełnienie jej i rozpowszechnienie wśród znanych Państwu osób (znajomi, rodzina, przyjaciele). Ankieta jest całkowicie anonimowa. To link do niej:
http://www.ankietka.pl/ankieta/71602/television-in-the-usa.html.
Jej wyniki nie będą rozpowszechniane a wykorzystane tylko do analizy na rzecz pracy. Im więcej zbiorę wyników, tym lepiej dla końcowej analizy (potrzebuję zebrać około 50-100 ankiet). Raz jeszcze proszę o pomoc, bardzo mi zależy. Jeśli będą jakieś pytania, można pisać (angelika-zabiegala@wp.pl). Wyjaśnię wszystkie wątpliwości.
Pozdrawiam,
Angelika Zabiegała.
Witaj Angeliko.Na tym forum jak widzisz jestesmy zbieranina z calego swiata-mysle ze zle trafilas.Czy Twoja praca magisterska ma w tytule:…. społecznego odbioru telewizji w USA przez polskich emigrantow?Niestety nie mieszkam w USA tylko w UK.Nie posiadam nawet telewizora,tj nie place za TV license .Z prostego powodu;telewizja oglupia.Niestety emigranci w USA jak to ludzie na dorobku musza zap… i maja malo czasu na ogladanie TV. Twoje badania nie bylyby miarodajne.Zapewne znalazlabys wielu chetnych do dyskusji na temat oglupienia spoleczenstw we wspolczesnym swiecie poprzez telewizje.Doxa ,moze jest to kolejny temat?
Wracajac do tematu,marazmu w polskiej ekonomii.Czytalem ostatnio ze jedynie 12%PKB wytwarzaja polskie przedsiebiorstwa.Reszta to firmy zarejestrowane gdzies w Luksemburgu czy Cyprze i gdziekolwiek jeszcze.Na konta tamtejszych bankow transferowane sa zyski .Polacy sa jedynie tania sila robocza Europy.Zastanawialem sie pewnego razu,w jaki sposob Korea Poludniowa osiagnela sukces gospodarczy.Szkoda ze Polska nie miala kogos takiego jak Park Chung-hee.http://en.wikipedia.org/wiki/Park_Chung-hee
To za jego kadencji powstaly najwieksze firmy koreanskie jak Samsung ,LG,Daewo,Kia, Hyundai.
Moze Jaruzelski,(gdyby Polska byla polwyspem lub wyspa),wyslal zolnierzy do Afganistanu tamtych czasach,embargo zostaloby zniesione,polscy inzynierowie mogliby zastosowac swoje wynalazki w praktyce.Uczelnie ksztalcilyby studentow nie tylko teoretycznie,bylyby poskie fabryki gdzie studenci mogliby praktykowac.Fundusze emerytalne inwestowalyby w autostrady,koleje i krajowe firmy.To byly jedynie marzenia.A dlug Polski wciaz wzrasta. It’s all Greek for me.