Można się trochę pośmiać – bank został przewalony na kilka złotych. Ale tragifarsą jak zwykle są wypowiedzi ludzików:
Matka Marii M. tłumaczy: – Córka z rana do sadu zrywać jabłka pojechała. Przysięgała mi na najświętszą panienkę, że niczego nie ukradła. Ja jej wierzę, bo tego dnia, co się wszystko wydało, ona w szoku była, wsiadła w busa i pojechała modlić się na Jasną Górę do Częstochowy.
No to się sprawa szczęśliwie wyjaśniła i mamy pełną jasność. Jak dla mnie bezmiar religijności wskazuje na nieposzlakowany charakter. Nie powinna być dłużej szykanowana przez prokuraturę.
Można by połączyć prokuraturę z lokalnym urzędem biskupim, aby w końcu wdrożyć w życie ideę sądu 24 godzinnego. Wskazany przez biskupa kleryk, w obecności prokuratora, odbierałby przysięgę na najświętszą panienkę oraz przyjmowałby skasowany i poświęcony bilet autobusowy na Jasną Górę. Po takiej formalności i wniesieniu drobnej opłaty na konto Kościoła sprawa byłaby umarzana. Ponieważ prawnicy uwielbiają łacinę mam nawet pomysł na nazwę takiego urzędu – Sanctum officium.
Siedzimy w dusznej kuchni. Na gazie dochodzi kapuśniak i ziemniaki. Obiad, jak zwykle, będzie bez mięsa, bo żadnej specjalnej okazji nie ma. A głównym sponsorem domowego budżetu jest matka Marii M. i jej 1 292 zł emerytury. Po opłaceniu rachunków zostaje niecałe dwieście. Dochodzą jeszcze raty kredytów, bo rodzina M. pozadłużała się gdzie mogła: w bankach SKOK-u, u krewnych, sąsiadów.
Ot i polskie realia. Kapuśniak i kredyty detaliczne na jedyne 30% rocznie. Ciekawe jak to będzie za 30 lat, gdy na emeryturę przechodzić będą ofiary ZUSu i zamiast 1292 zł emerytury wnosić będą do domowego budżetu równowartość dzisiejszych 600 zł. Wtedy kapuśniak może stać się rarytasem, potrawą świąteczną.
{zwolniony dyrektor} Adam B. broni się: […] Po 41 latach w bankowości zostałem bez środków do życia. W sądzie pracy domagam się przywrócenia na stanowisko, a o tych paniach mogę powiedzieć tyle, że z banku zrobiły sobie kasę zapomogowo-pożyczkową.
Jakoś strasznie słabo płacą w tych górskich bankach, albo życie jest tam drogie, że po 41 latach pracy jest się bez środków do życia. Zdumiewające, że dyrektor banku nie ma inwestycji, które dałyby środki do życia. Jakieś nieruchomości, akcje, obligacje albo chociaż garść złota na czarną godzinę.
Zresztą 41 lat pracy to spory staż, chyba już czas na emeryturę. Przeciętny pracowity polski policjant w takim czasie byłby już na emeryturce przez połowę tego czasu.
Mam nadzieję, że w większych polskich bankach mają jakieś programy oszczędnościowe dla swoich pracowników. Byłoby przykro patrzeć na innych bankierów, którzy po tylu latach ciężkiej służby mieliby przymierać głodem.
6 replies on “Wałek”
To jest właśnie Polska, jak się szybko nie znajdę pracy to zostaje lekarstwo za 2,5 albo skok z mostu.
A mnie to rozweseliło z artykułu:
” Zapisywałyśmy to na karteczkach, żeby to trochę kontrolować. Potem to wszystko trochę się nam rozjechało.”
A co do tego: “Ciekawe jak to będzie za 30 lat, gdy na emeryturę przechodzić będą ofiary ZUSu i zamiast 1292 zł emerytury wnosić będą do domowego budżetu równowartość dzisiejszych 600 zł.”
Święte słowa. Dobrze będzie jak im te 600 zł chociaż wypłacą i ile będzie warte.
Ja czegoś Doxa nie kumam,
Od roku, może dwóch regularnie czytam Twój blog i skoro tu wracam, znaczy to tyle, że sobie go bardzo cenię.
W nagłówku widzę słowo “antyklerykalny” i tego nie rozumiem, gdzie ten Twój antyklerykalizm, bo w ten rok rzeczy antyklerykalnych spotkałem tu może dwie, może trzy (1. bezrefleksyjne potępienie księdza całowanego w kolano na otrzęsinach, 2. jakieś drobne naigrywania i podśmiewania sie z religijności Polaków – tak jak w tym wpisie).
Nie ukrywam, że gdy pierwszy raz tu trafiłem i przeczytałem “antyklerykalny”, to się trochę skrzywiłem i pomyslałem, “co to za oszołom od faktówi i mitów, czy palikota?” ale treść Twoich wpisów broniła się sama i tak zostałem stałym czytelnikiem bloga.
Rzecz w tym, że po osobie tak rezolutnej, gdy nazwya sie “antyklerykałem” oczekiwałbym jakiegoś systemowego antyklerykalizmu, wyłożonego od A do Z a nie antyklerykalizmu rodem z kwejk.pl
Może kiedyś popełnisz, jakiś grubszy wpis na temat podstaw i założeń Twojego “antyklerykalizmu”. Chyba, że już kiedyś takowy powstał?
Pozdrawiam!
…
PS
Ciekawi mnie Twój pogląd, z tego względu, że czytając Twoje wpisy mam raczej wrażenie, że prezentujesz konserwatywne myślenie, w tej cześci, gdzie bezpieczeństwo życia stawiasz na pierwszym miejscu (zabezpieczenie się złotem, surwiwal.
Ja wychodząc z podobnych założeń, określić się mogę mianem “pro-chrześcijańskiego ateisty”, wolę bowiem Polskę i Europę chrześcijańską (o wartościach chrześcijańskich, w tym katolickich), ze wszystkimi przywarami i wadami tej religii, z wieloma przywarami kościoła (oczywiście nieakceptowalne są te przypadki, w których dochodzi do złamania prawa), od kalifatu w Europie, czy jakiś lewackich-nihilistycznych utopii, które równają wszystko z ziemią i tworzą grunt pod różne niebezpieczne ideologie (sądzę, że za takimi choćby neo-marksitami też nieprzepadasz)
Doxa, pozostaje jeszcze instytucja Sądu Bożego, znana ze średniowiecza, a która przetrwała tu i ówdzie na polskiej wsi. Można wrócić do tradycji… 😉
Cześć Doxa! Pisałeś o ludziach desperatach w sytuacjach jakie nas czekają. “Proroctwa” się spełniają – jakiś pracownik naukowy z Krakowa chciał wysadzić … Sejm. Czy to “psudo-sukces” śłużb nie wiadomo? Elektryk ze Śląska chciał wysadzić Chruszczowa razem z Gomułką http://blogbiszopa.pl/2011/12/zamachowiec-z-zagorza/. Bracia Kowalczykowie też mieli swój udział “poparcia” socjalizmu. To historia, ale to co się dzieje na naszych oczach to już rzeczywistość.
@dgf
A ja tam bym wolał Polskę i świat wogóle bez religii, bez oszołomów o wypranych przez własnych rodziców mózgach od wczesnego wieku dojrzewania – że inni są gorsi, że zabić takiego to chwała i więcej dziwic w niebie etc. Syf tego świata to właśnie religia – ona namieszała ludzim we łbach.
Co do wyboru Polski katolickiej czy ciapatej czy jeszzce innej to tak jakbys wybierał co lepiej złapać – syfilisa czy trypera.
Doxa jest jak ja umiarkowanym antyklerykalem tzn. nie zamierza z żadnymi nawiedzonymi walczyć ani ich wieszać. My ich ignorujemy (poprawna definicja tolerancji), ale jak przeginają bagietę – jest okazja się z nich ponaigrywać – nie z tego w co uważają, że wierzą – tylko z ich głupoty, prostactwa i próżności. Amen.