Categories
Ekonomia

Old Economy Steve

Ciekawa sytuacja na DOW, który testuje poziom wsparcia. Jeżeli zostanie on przełamany będzie to rokować mocnym spadkom.

20160113A tymczasem w Ameryce pokolenie wchodzące w dorosłość kontestuje zastaną rzeczywistość, wysokie koszty edukacji, wysokie realne bezrobocie i niskie płace. Dla młodzieży oczywistym jest, że jakość życia starszego pokolenia była znacznie wyższa i obecnie jest nie do osiągnięcia przez przeciętnego obywatela wkraczającego na rynek pracy, nie będącego informatykiem ani lekarzem. Stąd wysyp memów z cyklu o ‘Steve z dawnego układu’.

72e66738082e8819f7ca

Więcej memów tutaj.

Konflikt międzypokoleniowy był podłożem na którym wyrósł ruch hippisowski. Pokolenie baby boomers, urodzone gdy żołnierze wrócili z frontu, miało zupełnie inny pomysł na świat niż rodzice przyzwyczajeni do realiów wojny i odbudowy. Dziś okazuje się, że jakość życia boomersów jest nie do osiągnięcie przez ich dzieci i wnuki. Lud się tym frustruje, ponieważ nie rozumie prawdziwych powodów tego stanu rzeczy – wyczerpywania się zasobów energetycznych, wzrost populacji chcącej z tych zasobów korzystać oraz zaniku bazy przemysłowej w USA.

Share This Post

23 replies on “Old Economy Steve”

Wzrost populacji i wyczerpywanie zasobów to nie jest problem USA ( przynajmniej nie w tym stuleciu) Ich problemy leżą raczej w wyczerpaniu modelu wzrostu ( dobrze pokazanego w memach – to co działało 40 lat temu już nie działa ) i rosnącej konkurencji.
Do tego zdaje się w zasadzie pewnej utracie dominacji nad światem w perspektywie pokoolenia …

Zanik przemysłu w USA, to mit link – taki sam jak jego zanik w Polsce link.
Po prostu ze względu na procesy automatyzacji, robotyzacji, komputeryzacji i informatyzacji do wytworzenia tego samego potrzeba coraz mniej pracowników.
Mamy zatem wzrost produkcji przemysłowej, któremu towarzyszy spadek ilości miejsc pracy w przemyśle:
link

… i skutek Bastiat-owskiego co widać a czego nie widać w postaci zbiorowego urojenia deindustrializacji: zwalnianych z fabryk pracowników bowiem widać, a tego, że po ich zwolnieniu fabryki produkują więcej niż przed zwolnieniem – nie widać.
Produkcja przemysłowa w Polsce prawie się potroiła od roku 1989, a większość Polaków jest przekonana, że w Polsce nic się już nie produkuje

Może i mit, ale fakty są takie, że byłem ‘parę razy’ w sklepie w USA. Wśród produktów innych niż spożywcze nie znalazłem prawie niczego, co byłoby wyprodukowane w USA. Oceniam, że 90% to Chiny. Proszę wytłumacz mi ten fenomen z użyciem tych statystyk. Chciałbym również, żebyś mi wytłumaczył deficyt w handlu z Chinami.

Problem w tym, że nieliczni mają tę wiedzę po dziadkach, pradziadkach, jak ludzie musieli przed wojną organizować finansowo sobie życie żeby przetrwać. Młodzi widzą, że starsi płacili składki i dostają emeryturki. Jednak taki układ jest na skraju wyczerpania, bo coraz więcej ludzi wypłaca niż wpłaca do tej piramidy finansowej. A łże media i politycy dolewają “oliwy do przyszłego ognia” udając, że wszystko jest w porządku i każdy dostanie tak jak jego dziadkowie. Jak już dojdzie do wywrotki tego układu “emerytalnego”, większość będzie w szoku. Przygotowani będą jedynie ci co cały czas liczyli na siebie i własne zabezpieczenie a nie emeryturę od państwa. Dla reszty zostanie szczaw i mirebaelki 🙂

Ciekawie tez sie zacznie robic, jak boomersi przestana oszczedzac i pojda na emeryture, i przestanie naplywac kasy na inwestycje. Stany na szczescie maja jeszcze dobra demografie, chyba najlepsza z OECD

@karroryfer

Moze i model sie konczy ale w takim UK zeby nie naplyw kilkuset tysiecy imigrantow co roku ktorzy zalewaja rynek pracy to roboty byloby w brod dla kazdego kto ma dwie rece a i sporo dla tych z reka jedna.Ale tak,co roku brytyjska gospodarka generuje kilkaset tysiecy nowych miejsc pracy z ktorych dwie trzecie zajmuja imigranci(oficjalne dane rzadu UK)-co oczywiscie zaniza place itp(wbrew roznym propagandowym gadkom ekonomistow widzi to kazdy kto tu troche popracuje).Sadze zreszta ze to celowa polityka(wielkie sieci handlowe daja tak kiepskie warunki pracy ze bez naplywu nowych i chciwych na funta imigrantow nie sa w stanie funkcjonowac taka maja rotacje personelu ze wzgledu na kiepskie warunki ktore oferuja).Ciekawy jestem czy w zwiazku z tym gadaniana Camerona o ograniczeniu imigracji nie jest tylko gra pod publike(bo i tak je z reki corpo).

@xxx
Po czesci prawda ale produkcja wlasnego smaochodu od etapu projektu az po etap sprzedazy to jednak co innego niz skrecanie foteli lub wycieraczek dla VW.Niegdys caly proces odbywal sie u nas lacznie z centrami B&R,obecnie tlyko montujemy podzespoly za grosze a wartosc dodana i tak kosza NIemcy.NIe zeby nasz przemysl za komuny byl w porzadku bo byl zacofany ale mielismy cale lancuchy technologiczne i trzeba bylo to unowoczesniac a nie rozwalac i zastepowac montowniami bez zaplecza badawczego i marketingowego(tak zreszta robia Chinczycy a przed nimi chocby Koreanczycy i lepiej na tym wyszli niz my choc neoliberalowie nigdy tego nie przyznaja).

P.S.Wiem ze sporo ekonomistow twierdzi ze imigranci nie zabieraja miejsc pracy nie wplywaja na oferowane waruni ale uwazam ze to neoliberlana propaganda.Zreszta sa takze ekonomisci co twierdza inaczej i tym wierze bo jakos “dziwnie” pasuje to do tego widze na co dzien w UK.
P.S.S.Wiec model nie tylko NATURALNIE sie konczy(postep technologiczny itp)ale takze ktos go CELOWO dobija-prawdopodobnie w celach politycznych(wieksza rozpietosc dochodow to wieksza wladza dla elit itp).

Piotr34

@Doxa
Może i mit, ale fakty są takie, że byłem ‘parę razy’ w sklepie w USA. Wśród produktów innych niż spożywcze nie znalazłem prawie niczego, co byłoby wyprodukowane w USA.
A w jakim kraju został wyprodukowany samolot, którym do USA przyleciałeś?
Musiałeś ulec złudzeniu analogicznemu do złudzenia “współczesnej zdemoralizowanej Europy”. USA to jedna z najbardziej autarkicznych gospodarek świata – w USA import to tylko 16.5% sprzedaży (dla porównania: w Chinach import to 21% sprzedaży, w Rosji 23%, w Niemczech 39%, w Polsce 45.5% ). Zapewne powodem tego złudzenia jest to, że widać obroty B2C a nie widać obrotów B2B.
Nieminiej jednak…
USA absolutnie nie mają problemu nadmiernego importu – procentowo importują mniej niż Chiny, a nawet licząc w dolarach importują niewiele mniej niż one.
Poniżej zrobiłem wykresy z komponentami PKB tych dwóch największych gospodarek świata:
link
Jeśli zestawić to z analogicznymi wykresami innych państw z mojego gościnnego artykułu
link
To widać gdzie leży problem amerykańskiej gospodarki: nie jest ona (już?) w stanie wyprodukować dóbr nadających się na eksport w takiej ilości co “normalniejsze” państwa – takich dóbr, które mogłyby konkurować na rynku międzynarodowym.

A w jakim kraju został wyprodukowany samolot, którym do USA przyleciałeś?

Chcesz mi powiedzieć, że Boeing, Facebook i Google równoważą całą chińszczyznę i ropę wlewającą się przez port Los Angeles? Zachęcam do zapoznania się z tymi danymi: http://www.tradingeconomics.com/united-states/balance-of-trade Wynika z nich, że USA w listopadzie 2015 roku importowało więcej niż eksportowało o jakieś $42 miliardy dolarów, a cały rok zamknął się deficytem $505 miliardów. Ilość wlewającej się chińszczyzny (oraz paliw i innych rzeczy) nie da się zrównoważyć samolotami, czołgami i reklamą Adwords.

USA absolutnie nie mają problemu nadmiernego importu.

Oczywiście, że mają. Dowód podałem powyżej. Dodatkowo świadczyć o tym może to, że 66% długu narodowego jest w rekach obcych podmiotów. http://www.forbes.com/sites/mikepatton/2014/10/28/who-owns-the-most-u-s-debt Naprawdę nie trzeba mieć Nobla z ekonomii, żeby zauważyć, że Ameryka była kredytodawcą całego świata gdy produkowała karabiny i czołgi, a potem samochody i lodówki na cały świat. Ameryka stała się bankrutem, gdy zaczęła likwidować fabryki na swoim terenie i przenosić je do Meksyku i Azji. Zgodzę się, że to jest proces dynamiczny – gdy znika fabryka ceramiki sanitarnej powstaje fabryka procesorów. Problem polega na tym, że dużo jest w tym zjawisk pozornych. Na przykład ludzie zwolnieni z produkcji ceramiki, opłacani po $20, nie mogą znaleźć pracy, albo znajdują w usługach za $10. Szlag trafia nie tylko bilans handlowy (dowód powyżej) ale również całą klasę średnią, której przedstawicielem jest Old Economy Steve.

@Doxa
Przeczytaj jeszcze raz mój poprzedni post, a zwłaszcza obejrzyj mój diagram z komponentami PKB ( http://slomski.us/wp-content/uploads/2015/11/USAChinyKompPKB.png ), bo wszystkie informacje, które przytaczasz ja pokazałem na tym diagramie w poprzednim komentarzu.
Chcesz mi powiedzieć, że Boeing, Facebook i Google równoważą całą chińszczyznę i ropę wlewającą się przez port Los Angeles (…) Oczywiście, że mają [problem nadmiernego importu]. Dowód podałem powyżej.
Dowiodłeś, że mają import znacznie większy od eksportu. To absolutnie nie dowodzi nadmiernego importu. To tak jakby ktoś dowiódł, że Nowak wydaje znacznie więcej niż zarabia i twierdził, że dowiódł w ten sposób, że Nowak zarabia mało.
USA importują bardzo mało. Importują tyle co Chiny (vide: diagram z mojego poprzedniego komentarza). Nie tu leży problem. Problem leży po dokładnie drugiej stronie, tu:
gdy produkowała karabiny i czołgi, a potem samochody i lodówki na cały świat.
amerykańskie produkty przestały być konkurencyjne za granicą. Amerykańska gospodarka za mało eksportuje, po prostu na rynku międzynarodowym pojawiła się konkurencja z produktami atrakcyjniejszymi od tych wytwarzanych w USA.

Ja zaprezentowałem dane, z których wynika, że mają deficyt handlowy. Nie dowodzę, że za mało eksportują lub za dużo importują, tylko, że mają deficyt handlowy. To jest obiektywny fakt.

Natomiast moją subiektywną opinią jest to, że jest to szkodliwe zjawisko.

@Doxa
O tym 0.5-bilionowym amerykańskim deficycie mówiłem już przecież w moim komentarzu od którego zaczęliśmy dyskusję (ta liczba jest zalinkownym tam diagramie).
I że ten 0.5-bilionowy deficyt USA mają mimo że importują niemal najmniej na świecie w relacji do wielkości gospodarki – nawet Chiny importują więcej (a zapewne kwestią kilku lat jest moment, w którym Chiny będą importować więcej nie talko w relacji do PKB, ale również licząc w USD).
Jeśli zdać sobie sprawę z tego niskiego amerykańskiego importu, to “powszechne znana” diagnoza odnośnie tego jakie są źródła amerykańskich problemów okazuje się absurdem. Jak wszystko co powszechnie wiadomo to również okazuje się nieprawdą.

@xxx

Do “Produkcja PKB” obecnie wlicza się różne g… które nie ma nic z produkcją przemysłową wspólnego:
-wydatki na badania i rozwój
– wydatki na zbrojenia
– prostytucję, handel narkotykami
– szara strefa
itp. itd.
W rzeczywistości jest stagnacja a być może nawet spadek produkcji przemysłowej w USA i Europie 🙁

@abc
Przeczytaj nagłówek wykresu – wykres zawiera wyłącznie PKB wytworzone przez przemysł. Amerykański przemysł nadal wytwarza więcej od przemysłu chińskiego:
link
Amerykański problem polega na tym, że produkty amerykańskiego przemysłu słabo się sprzedają poza USA (gdy produkty przemysłu chińskiego sprzedają się poza Chinami doskonale).

Nie, problem polega na tym, ze Amerykanie importuja wiecej niz eksportuja, a nie jak sie sprzedaja amerykanskie tokarki. Kwestia sprzedawalnosci jest zupelnie bez znaczenia. Zebys to zrozumial podam przyklad:

Kowalski wydaje o 1000 zlotych miesiecznie wiecej niz zarabia. To jest problem, ktory doprowadzi go do ruiny finansowej. I bez znaczenia jest to, czy powodem takiego stanu rzeczy jest to, ze zarabia 10 000 zl a wydaje 11 000 zl, bo jest rozrzutny, czy to, ze ‘jego uslugi sa niechciane na rynku pracy’ i zarabia 1000 zl a wydaje 2000 zl.

@Doxa
W przypadku Kowalskiego ma znaczenie, która z tych dwóch sytuacji zachodzi, a zwłaszcza ma znaczenie jeśli zachodzi jedna, a wszyscy wokoło z samym Kowalskim włącznie żyją w przekonaniu, że zachodzi ta druga. Jeśli Kowalski zarabia 10000 zł netto i jest przekonany, że powodem jego problemów jest to, że za swoją pracę dostaje “głodową stawkę” to marne są szanse na to by swoje problemy udało um się rozwiązać.

A coś takiego widzę w problemach USA: W relacji do rozmiarów gospodarki USA importują bardzo mało – prawie każda gospodarka na świecie (od chińskiej, przez rosyjską do niemieckiej i polskiej) importuje więcej niż amerykańska. A wszyscy żyją w przekonaniu, że problemem USA jest zalew produktów z importu.
A przecież w Chinach (czy Niemczech) ma miejsce “zelew produktów z importu” większy niż w USA, a chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie twierdził, że taki sam problem mają Chiny.

Problem wyglada na ciekawy.

Pierwsza kwestia jest taka, ze importu nosnikow energii oraz surowcow sie nie zauwaza. Na stacji paliw nie ma przeciez etykietki Made in Iraq. Chiny importuja duzo energii, surowcow przemyslowych, metali, rud i zywnosci. Stad pewnie te staty. Natomiast USA importuje duzo wyrobow dla konsumenta, ktory wbija do Walmartu i widzi ‘zalew towarow z Chin’.

Druga rzecz jest taka, ze mam wrazenie, ze zgadzamy sie co do kwestii zasadniczych. Czyli tego, ze dlugotrwaly ujemny bilans handlowy zle sie skonczy, mowiac dokladniej bankructwem zadluzajacego sie kraju.

@Doxa
Zacznę od końca:
Czyli tego, ze dlugotrwaly ujemny bilans handlowy zle sie skonczy, mowiac dokladniej bankructwem zadluzajacego sie kraju
Nie do końca tu się zgodzę – przy odpowiednio dużym wzroście gospodarczym nic takiego nie nastąpi – bo będzie to sytuacja, w której co prawda długi rosną, ale majątek podmiotu rośnie szybciej niż one.
Z tego z resztą powodu przepowiednie, że ujemny bilans handlowy Polski doprowadzi ją do ruiny (jakie snuł między innym mój ulubiony oszust A. Szczęśniak i pozostała internetowa gimbusiarnia) zawsze mnie tylko śmieszyły: Polska (kiedy jeszcze miała ten deficyt) miała ok. 2-prcentowy deficyt handlowy przy średnio 4-procentowym wzroście gospodarczym.
Ale oczywiście na długotrwałe 3% deficytu Stany sobie pozwolić nie mogą, chyba że zaczęłyby rosnąć gospodarczo w tempie chińskim.

Co do przemysłu chińskiego i amerykańskiego, to sytuacja jest też odwrotna niż się na pozór wydaje: i chiński i amerykański przemysł wytwarzają przecież prawie tyle samo
link
…ale przemysł amerykański mało z tego sprzedaje za granicą – w przeciwieństwie do przemysłu chińskiego. W teorii wystarczyłoby, aby Amerykanie sprzedawali za granicą procentowo tyle samo produktów swojego przemysłu co Chińczycy, aby mieli tak samo dodatni bilans handlowy jak ci drudzy.

To, że można się zadłużać w nieskończoność, o ile wzrost gospodarczy jest szybszy od przyrostu zadłużenia, to propaganda przedstawiana przez szajkę neoliberałów, banksterów i polityków. Prawie każde zadłużanie kraju kończy się bankructwem, sprowadza nędzę na obywateli, prowadzi do przestępczości i dojścia do władzy szumowiny. Oto powody, dlaczego takie myślenie jest błędne.

Pierwszy powód jest taki, że długu może rosnąć w nieskończoność, natomiast wzrost gospodarczy ma poważne ograniczenia, na przykład surowcowo-energetyczne, i w pewnym momencie się kończy.

Drugi powód jest taki, że przy dużym długu pojawia się pokusa wyinflacjowania się z niego lub/i ogłoszenia niewypłacalności.

Trzeci powód jest taki, że zadłużanie kraju, gdy liczy się na niekończący się wzrost gospodarczy jest takie, że w pewnym momencie zaczyna się recesja i kurczy się baza podatkowa. W takich momentach koszt kredytu lubi rosnąć, więc obsługa długu rośnie. No i rosną wydatki na stymulowanie gospodarki i na wydatki społeczne. I nagle mamy rozjeżdżające się nożyce, przepis na błyskawiczne zbankrutowanie kraju.

@Doxa
Można się zadłużać póki nie rośnie proporcja długu do majątku (wzrost gospodarczy przekłada się na wzrost majątku dopiero pośrednio).
Jeśli kilkadziesiąt lat temu Microsoft miał $10 000 zaciągniętych kredytów i $50 000 majątku, a dziś ma $10 mld zaciągniętych kredytów i $100 mld majątku – to znaczy że Microsoft się systematycznie zadłużał i jego długi wzrosły milion razy – tylko co z tego? To samo dotyczy państw.
Dlatego z resztą moim zdaniem nie dochodzi do różnych “ruin” w różnych państwach, które to przepowiadają różni blogerzy.

Oczywiście USA zadłużają się za szybko w stosunku do swojego wzrostu, więc nie jest to ta sytuacja Microsoftu.

W historii ludzkosci masz iles tam tysiecy bankructw krajow. Kasa jest pozyczana i wydawana na rozne rzeczy, od wojen do emerytur. I jakos tak sie dzieje, ze czasem wzrost gospodarczy jest wolniejszy niz zadluzanie. Pisalem Ci to w poprzednim komentarzu- chyba nie rozumiesz, wiec nie ma sensu tego kontynuowac, bo i tak nie zrozumiesz.

A teraz anegdotka. Slyszalem, ze Niemcy wprowadzili wymog, ze zadluzac mozna sie tylko na takie projekty, ktory maja prowadzic do rozwoju. I od razu zaczeli sie zadluzac aby podniesc wynagrodzenia nauczycielom. Dlaczego? Bo lepiej oplacani nauczyciele to oczywiscie lepiej wyksztalcona mlodziez, czyli innowacyjnosc i wiekszy wzrost gospodarczy 🙂

W hitorii ludzkości były różne sytuacje – takie w których państwa co prawda się zadłużały, ale na tyle wolno że ten wzrost długów został “zjedzony” przez wzrost gospodarczy też (przypadek Australii: w roku 2007 po 100 latach systematycznie rosnącego zadłużenia była zadłużona na niecałe 10% PKB ). Że najczęściej rządy nie potrafią ograniczyć wzrostu zadłużenia do rozsądnego tempa to już zupełnie inna para kaloszy.
A propos to zadłużenie Chin też systematycznie rośnie – zarówno zewnętrzne:
http://www.tradingeconomics.com/china/external-debt
jaki i rządowe:
http://www.tradingeconomics.com/china/government-debt-to-gdp
… tylko, że przy dotychczasowym wzroście gospodarczym nie był to żaden problem.
Teraz mamy spowolnienie i faktycznie może się porobić trochę syfu w związku z tym. Ale to znów temat na inną dyskusję.

Sprawa jest po prostu bardziej skomplikowana, niż to postrzega blogosfera i “statystyczny” obywatel.

@xxx
“Można się zadłużać póki nie rośnie proporcja długu do majątku ”

Czy nie stawiasz wozu przed koniem? Np. dziedziczę dom, którego wartość to 300 000 zł, ale wciąż zarabiam 3000 zł / m-c. Co z tego, że mam duży majątek, skoro dochody nie pozwalają na pozbawione ryzyka zadłużanie (np. na remont domu)?

Natomiast zgodzę się, że bank stosuje nieco zmodyfikowaną wersję przedstawionej przez Ciebie zasady: “można komuś POŻYCZAĆ póki nie rośnie proporcja długu do majątku” – najwyżej dziedzica zlicytują.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *