Od jakiegoś czasu regularnie kontaktowała się ze mną Katarzyna Cichy, Senior Account Executive z Ringier Axel Springer Polska. Dostawałem sporo różnych ofert na reklamowanie się w ich mediach.
Nigdy z tych ofert nie skorzystałem, ponieważ wydawały mi się zwyczajnie nieopłacalne. Na przykład rozmowa, która została opublikowana na niszowej stronie Business Insider i na YT została wyceniona dla mnie na 20 000 zł netto, z gwarancją 200k wyświetleń. Nie wiem jakim cudem ma to osiągnąć 200k, skoro na YT jest tylko 1,3k. Może jest to załatwiane kliknięciami z Indii, nie wiem.
Interesującym tytułem wydawał się Forbes. Niestety, jest to medium zdychające, tak samo jak mój blog. Jeszcze w 2007 roku nakład wynosił 70 000, a dziś w/g tego co napisała mi Katarzyna Cichy wynosi 20 000. Lada chwila pójdzie do piachu.
Zagadnąłem ostatnio moją rozmówczynie, na ile wycenia publikację wywiadu podobnego do tego, co Forbes opublikował ostatnio. Oto nasza korespondencja:
– Chcialbym zapytac na jaka kwote wycenia Pani taki artykul [link]
– To artykuł redakcyjny. Treści komercyjne, które możemy zaproponować to: artykuł natywny 12000 zł net, artykuł natywny w formie wywiadu 20000 zł, artykuł sponsorowany 2000 zł+ 0,90 kliki w zajawki w ramach promocji treści
– Przepraszam, nie za bardzo rozumiem, jestem prostym cinkciarzem 😉 Chce mi Pani powiedziec, ze ten artykul jest niekomercyjny?
– Tak
– To ja też chciałbym mieć szansę wypowiedzenia się w takim niekomercyjnym artykule. W czym jestem gorszy od tamtej osoby?
[milczenie]
– Oj, chyba nie będzie już odpowiedzi na mojego mejla, prawda?
Szczerze mówiąc, czuje się oszukiwany, czyli ‘namawiany do niekorzystnego rozporządzenia moim mieniem’. Podsyłasz mi oferty na kwoty opiewające na dziesiątki tysięcy złotych. Są to średnio opłacalne oferty. Przyznasz sama, że 20000 zł za artykuł, który ukaże się w 20000 sprzedanych kopiach to bardzo wysoka cena. Tymczasem osoba z konkurencyjnej firmy przechodzi przypadkowo (z tragarzami) pod oknami redakcji, a tam Ela Glapiak krzyczy z okna “Olu, wpadniesz na kawę? Tragarze niech poczekają na dole, a ty się wypowiesz na temat rynku złota? Nie, za darmo!”
Czy to jest w porządku?[milczenie]
I tak się skończyła moja przyjaźń z Katarzyna Cichy…
A mi po prostu nasunęło się pytanie, w jaki to sposób wybierani są ci, którzy mają dostać za darmo to, za co ktoś inny ma zapłacić 20 000 zł. Może się lubią, może to jest część jakiegoś większego pakietu reklamowego, a może autorka, Ela Glapiak, dostała po prostu łapówkę. A może osoba z konkurencji naprawdę przechodziła z tragarzami. Nie wiem. Ale na pewno jest to nieuczciwe.
Na tzw. rynkach rozwiniętych taka rozmowa skończyła by się pewnie czymś w stylu “Ej, masz rację, dobra, to też coś napiszemy, może potem kupisz u nas jakąś reklamę”. I pewnie bym kupił. A w Polsce: obrażenie się i ignorowanie, potem zastraszanie z działu prawnego.
Na marginesie, Elżbieta Glapiak nie jest już w redakcji Forbes. Z końcem roku ewakuowała się z tonącego pokładu Forbes na pokład Business Center Club, gdzie będzie szefować w Instytucie Interwencji Gospodarczych. Może będzie pisać interwencje związane z etyką w biznesie, kto wie.
Tak wyglądają niestety media głównego ścieku. Wszystko co tam widzisz, jest przez kogoś opłacone. Forbes jest jak gazetka Biedronki, różnią się tylko grubością papieru, ilością stron no i oczywiście, reklamują rzeczy inne niż kaszanka.
To zepsucie dociera także do YouTube. Większość kanałów biznesowych, tych merytorycznych źródeł informacji, to naganiacze na oszustów. Ikonicznym wprost farmazoniarzem jest Kamil Gancarz, który wydał grube setki tysięcy złotych na autopromocję. Został elegancko podsumowany w tym materiale:
Kamil Gancarz, jako typowy farmazoniarz, ma coś do powiedzenia na każdy temat. Ostatnio na temat wychowywania dzieci:
Parafrazując znanego eksperta z Youtuba, myślcie mądrze o tym, jakie treści czytacie i oglądacie. Nic co oglądacie i czytacie nie jest opublikowane za darmo.
9 replies on “Forbes, merytoryczne źródło informacji”
2. i 3. link są takie same.
A teraz?
Pracuje w innej branzy ale takie obiecanki ogromej ilosci wyswietlen itp za gruba kase to norma. Oczywiście nie są tego warte bo jak sie poszuka głębiej to sa dobre kanały w rozsadnych cenach.
Jedynie przychodzi mi do glowy ze ktos płaci takie ceny skoro duza część rynku tak woła. Byc moze kreatywne agencje reklamowe maja wydac $$, to wydaja bez negocjacji jak leci, target wydania $$ trzeba zrealizowac 😉
Generalnie, przy zdroworozsądkowym podejściu w magazynie papierowym daje się jakiś temat przewodni lub treści związane z branżą czasopisma i są one niezależne od reklam. Przykładowo, ostatnio sam pisałem taki artykuł o zegarkach, z góry miałem gwarancję publikacji bez względu na reklamodawców. Co więcej, było tam wymienione kilka marek, które ociągały się z podjęciem współpracy. Napisałem o nich grzecznościowo, niezobowiązująco, ze względu na to, że w konkretny sposób wyróżniały się na rynku swoimi produktami. Uważam to za bardzo zdrowe podejście w dzisiejszych czasach. Tak czy inaczej, nie jest do końca tak, że albo kupujesz reklamę albo ban. Wciąż istnieją media z rzetelnym podejściem, choć nie są one ani głównego nurtu, ani nie mają olbrzymich nakładów. Tam gdzie pieniądze, tam najczęściej idą “nazwiska” – pewna gazeta modowa na V, która na jesieni poszła w zegarki miała takich sponsorów działu jak salony A, TT etc. Umożliwiło to zrobienie całej “wkładki” poświęconej branży. Mam silne przeczucie, że bez tej kasy nie kiwnęliby palcem. To nie komercja tworzy takie sytuacje, a raczej kierownictwo bez pasji, nakierowane na konkretne widełki zysku. Będzie to, będzie tamto – byle kasa się zgadzała. Prawdopodobnie Autor, który sam jest pasjonatem, trafił właśnie na tego typu działania.
Doxa
“Nic co oglądacie i czytacie nie jest opublikowane za darmo”
Oczywiście, że masa (kłamstw) jest publikowana za darmo. Jest masa ludzi (np. mitomani), którzy piszą i rozprowadzają kłamstwa za darmo nie mając z tego żadnych korzyści poza wewnętrznymi (poprawia im się samopoczucie, gdy uda im się kogoś okłamać).
No tak, czyli zawsze jest jakaś korzyść, albo ktoś coś sprzeda, albo poprawia sobie samopoczucie
Niestety, Internet w formie jaka znaliśmy już dawno się skończył
Niestety “koncerny” odkryły już dawno Internet i robią wszystko żeby były tam tylko ich treści. Zamulają, “zasypują” prawdę milionami kłamst/bzdur/wiadomości w stylu “miała majtki czy nie?” itp. Jak nie pomaga to podpłaceni komentujący/użytkownicy/boty etc. A jak już się nic zrobić nie da (patrz duży opiniotwórczy portal na literę W) to wykup lub sponsoring. Dodatkowo jeszcze ostatnio wujek G wyświetla tylko prawomyślne wpisy. Jak wejdzie to AI o którym Sam pisałeś to pomoże już tylko zejście do podziemia.
Powstaje sieć https://unsigned.io/ niezależna od internetu
Na razie są to początki, choć możesz już sobie zainstalować program na komórkę. Myślę, że warto śledzić takie inicjatywy. domyslne szyfrowanie pozwala w łatwy sposób dla nieznających się używać pewnej sieci.
Chciałbym umówić się ze slomskim na odbiór czy przeniesienie odpowiedniego towaru do sklepu, ale nie ma komunikatora. Za jakiś czas moglo by to być dobra alternatywą.
i jeszcze https://www.vice.com/en/article/88g7pb/this-prepper-is-building-a-post-apocalyptic-internet