Ostatnia część fragmentów książki ‘Era zawirowań’:
Nie było w Waszyngtonie poważniejszych pytań niż to, dlaczego nie miałoby dojść do kolejnego ataku? Skoro al Kaida chciała zakłócić funkcjonowanie gospodarki Stanów Zjednoczonych, jak zapowiedział to bin Laden, to ataki musiały być kontynuowane. nasze społeczeństwo było otwarte, nasze granice były nieszczelne, a nasze umiejętności wykrywania broni i bomb słabe. Zadawałem to pytanie wielu ludziom na najwyższych szczeblach władzy i raczej nikt nie potrafił udzielić przekonującej odpowiedzi.
Ciekawie byłoby pospekulować, jak wyglądałyby dziś USA, gdyby doszło do drugiego, trzeciego i czwartego ataku [po 11 września]. Czy nasza cywilizacja by to wytrzymała? Czy bylibyśmy utrzymać właściwie funkcjonującą gospodarkę, tak jak Izrael? Albo jak Londyńczycy przez trwające kilka dziesięcioleci ataki bombowe IRA?
Już jakiś czas temu analizowałem ten paradoks. Wniosek jest taki, że ataki nie są dokonywane ponieważ al Kaida nie jest do tego zdolna. Gdyby była, to by to dokonywała. A jest to dziecinnie proste – wystarczy na przykład wysadzić 10 torów kolejowych by zupełnie sparaliżować wielkie miasto lub 10 słupów wysokiego napięcia, by osiągnąć ten sam efekt. Można też zastosować wynalazki AK – wysadzać linie kolejowe – to jest nie do upilnowania. Całej infrastruktury nie sposób upilnować. Można wysłać zamachowców-samobójców do centrów handlowych i szkół. Sposobów są setki i fakt, że nic takiego nie obserwujemy oznacza, że al Kaida w USA _w_tej_chwili_ nie istnieje.
Wzmożone wydatki konsumenckie wyciągnęły gospodarkę z marazmu po 11 września, a tym co je napędzało, okazał się rynek mieszkaniowy. W wielu częściach USA nieruchomości mieszkalne, pobudzone przez spadek oprocentowania kredytów hipotecznych, zaczęły gwałtownie zyskiwać na wartości.[…] Ten boom znacząco poprawił morale […]
To nie był żaden boom tylko bańka spekulacyjna – taką wiedzę mamy już dziś. W Polsce też zresztą mamy odprysk tego zjawiska – dostępność kredytów wywindowały ceny mieszkań w stratosferę. Ludzi nie stać na zakup a fortunę zbili deweloperzy z marżami 50%.
Poprawnym wyjściem z kryzysu po 11 września powinno być stymulowanie produkcji krajowej i zwalczanie nierównowagi w handlu zagranicznym USA.
Czasami, gdy sprawa jest skomplikowana, warto pomyśleć o sytuacji ekstremalnej. Gdyby prawdą było twierdzenie, że deficyty nie mają znaczenia, a obniżki podatków, których nie równoważą obniżki wydatków, składają się na dobrą politykę państwa, to czemu po prostu nie wyeliminować w s z y s t k i c h podatków? Kongres mógłby pożyczać, ile by chciał, i dowolnie wydawać pieniądze, a wszystko to bez obawy, że szybko wzbierający ocena zadłużenia podkopie wzrost gospodarczy.
Ale jak wielokrotnie obserwowaliśmy to w krajach rozwijających się, nieskrępowane zadłużenie się i wydawanie pieniędzy przez rząd prowadzi do hiperinflacji i spustoszenia gospodarki.
Doskonale powiedziane. Oczywiste jest, że każde zadłużenie jest złe i wcześniej czy później pojawia się pokusa niespłacenia zaciągniętych zobowiązań. Takie jest przeznaczenie USA – hiperinflacja. Od tego nie ma ucieczki.
Jak to opisał JM Keynes: ‘Lenin miał oczywiście rację. Nie ma bardziej subtelnego, pewniejszego sposobu na wywrócenie społeczeństwa do góry nogami niż popsucie waluty. Proces ten uruchamia wszystkie siły gospodarczych prawideł ukryte po stronie zniszczenia i robi to w sposób, którego zdiagnozować nie jest w stanie nawet jeden człowiek na milion’.
O ile stabilność dolara była siłą napędzającą USA przez ostatnie 200 lat, to zbliżający się upadek dolara przewróci i zniszczy ten kraj. I tak jak pisze Keynes ludzie budujący barykady na ulicach amerykańskich miast nie będą w stanie zrozumieć, że wszystkiemu są winni ich reprezentanci w Waszyngtonie, przez dekady realizujące postulaty życia na kredyt, wysuwane przez lud.
Słowniki definiują populizm jako filozofię społeczną, w ramach której wspiera się prawa i pozycję obywateli, zwykle w opozycji do uprzywilejowanej elity. Ja postrzegam g o s p o d a r c z y populizm jako odpowiedz zabiedzonych obywateli na upadek społeczeństwa, gdzie elitę gospodarczą widzi się w roli oprawców.
Najwyraźniej jestem zabiedzonym obywatelem, ponieważ postrzegam oligarchię jako oprawców.
Gospodarczy populizm jest uważany za przedłużenie demokracji w świecie ekonomii. Nie jest nim. Ludzie o demokratycznych przekonaniach popierają taką formę rządów, w której większość decyduje we wszystkich kwestiach publicznych, ale nigdy w sprzeczności w podstawowymi prawami jednostek. W takich społeczeństwach prawa mniejszości są chronione przed większością. My wybraliśmy taką formułę, w której większość otrzymała prawo do decydowania we wszystkich sprawach publicznych nienaruszających praw indywidualnych.
Zdumiewające. Autor zna rozróżnienie między demokracją a republikanizmem.
Obawy o amerykański deficyt zewnętrzny nie są bezpodstawne. Pewne jest, że w którymś momencie zagraniczni inwestorzy nie będą chcieli zwiększać udziału amerykańskich aktywów w swoich portfelach. Taki jest właśnie inwestycyjny odpowiednik ujemnego bilansu płatniczego. Do tego momentu amerykańska nierównowaga musi się zmniejszyć, a dolar prawdopodobnie będzie musiał spaść w celu ożywienia amerykańskiego eksportu i ograniczenia importu.
No to mamy powiedziane wszystko jasno i wyraźnie. Dolar to tylko kawałek papieru, którego wartość nieodwracalnie będzie dążyć do zera.
Powodem niepokoju o deficyt na amerykańskim rachunku obrotów bieżących jest fakt, że w 2006 roku finansowanie tego deficytu – to znaczy napływ środków zza oceanu – pochłonęło równowartość ponad 3/5 wszystkich zagranicznych oszczędności 67 krajów, które wypracowały w tamtym roku nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących.
To były dane z 2006 roku. Na dziś USA jest takim bankrutem, że nie jest w stanie sfinansować swojego długu. Mówiąc krótko – na świecie nie ma takich pieniędzy, które wystarczą budżetowi USA. Jedyne wyjście to już teraz pokrywać wydatki drukiem banknotów a to oznacza hiperinflację. I to w najbliższej przyszłości a nie ‘kiedyśtam’.
1 reply on “Greenspan cz.2”
Ok. Idzie koniec świata z podglądem na żywo.
Fajnie na to patrzeć z boku i analizować.
Spróbujmy spojrzeć na to z pozycji “polaka szaraka”.
Facet + żona + dziecko (albo 2)
On Pracuje -lepiej zarabia, Ona pracuje tez – zarabia gorzej.
Mają mieszkanie, trochę oszczędności i kredyt we Franciszkach.
no i Stefan mówi do Jadzi – słuchaj wyłącz to TVN24 … tu piszą na blogach (bo gdzie by jeszcze indziej), że $$$ się wali. Jadzia dzwoni do koleżanki na skype do Kaliforni: Ja o kryzysie nic nie wiem, mój John też nie ma pojęcia, zresztą mnie teraz interesuje tylko czy mi kwiaty rosną równo.
Stefan: Jadźka daj spokój! oni są jak dzieci … trzeba się przygotować.
No właśnie: za oszczędności kupują srebro i złoto.
a co z kredytem we frankach? można przewalutować na $$$, tylko czy PLN nie upadnie szybciej od $$$?
Wydaje mi się, że ciężko przygotować się na upadek $$$, kiedy własny kraj się sypie.