Psychika człowieka uzależnionego działa w ciekawy sposób – chory przestaje kontrolować swoje uzależnienie, to dana substancja zaczyna kontrolować chorego. Chce się ciągle więcej i więcej substancji uzależniającej, niezależnie od szkód jakie wywoła jej spożycie. Wszelkie hamulce zawodzą, uzależnienie to jedno pasmo coraz głębszego upadku.
Kwestia amerykańskiego zadłużenia zaczyna przypominać funkcjonowanie ćpuna. Budżet operuje gigantycznymi deficytami i ciągle chce ‘jeszcze troszkę’ pieniędzy, tak jak rasowy ćpun ciągle myśli skąd wziąć ‘towar’. I tak jak ćpun nie może pójść do apteki i zakupić potrzebny produkt, tak rząd USA nie może podnieść podatków (opór społeczny) ani ograniczyć wydatków (opór społeczny połączony z niechęcią rządu do reformowania kraju). Pozostają więc działania ‘niestandardowe’. Tak właśnie należy widzieć kolejny dodruk pieniędzy – tu nie chodzi już o stymulowanie gospodarki tylko o rozpaczliwe zapewnienie środków budżetowi. Nie ma komu sprzedawać obligacji – trzeba wydrukować pieniądze i po prostu je wydać. Oczywiście zachowywana jest cała fikcja – druk nazywa się QE2 a pieniądze nie wydaje się bezpośrednio, tylko ‘kupuje się’ obligacje.
Inna cecha uzależnienia jest kwestionowanie opinii innych ludzi. Ćpun będzie twierdził, że wszystko jest w porządku i całkowicie kontroluje nałóg nawet wtedy, gdy zasypia i budzi się w śmietniku. Podobnie w przypadku rządu – konsensus ekonomistów jest taki, że druk doprowadzi do katastrofy, a mimo to nie przeszkadza to Benowi w realizowaniu swojego planu.
Zastanawiam się, czy może rząd USA nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich zachowań. Cechą charakterystyczną uzależnienia bowiem jest to, że przestaje działać zdrowy rozsądek a nawet instynkt samozachowawczy. Ben ‘Junkie‘ Bernanke drukuje pomimo, że te działania spowodują:
– destrukcję kapitału – milion dolarów może być wkrótce wart tyle, co milion złotych z Waryńskim – to bardzo utrudni inwestycje po kryzysie, gdy zakończy się okres inflacji lub hiperinflacji
– zniszczenie oszczędności miliardów ludzi, w tym wyzerowanie amerykańskich kont emerytalnych – prywatnych, miejskich, stanowych, powiatowych czy należących do związków zawodowych
– zakończenie okresu, w którym dolar cieszył się przywilejem bycia walutą światową, co umożliwiało druk dużej ilości banknotów – dolarowe oszczędności w skarpetach są nieoprocentowanym kredytem udzielanym USA
– zakończenie okresu prosperity możliwej dzięki niskiej inflacji – wzrost inflacji doprowadzi do wzrostów oprocentowań kredytów, co najpierw zabije rynek nieruchomości, potem inwestycje, a na końcu kredyty konsumpcyjne
Jeżeli spojrzeć na sytuację z odleglejszej perspektywy jasnym się staje, że Depresja dopiero się zaczyna i czekają nas jeszcze ciekawe wydarzenia. Nie potrafię wyobrazić sobie wszystkich konsekwencji erozji dolara. Pewne jest jedno – społeczeństwo amerykańskie wyjdzie z tego całkowicie zrujnowane.
11 replies on “Na haju”
“co najpierw zabije rynek nieruchomości, potem inwestycje, a na końcu kredyty konsumpcyjne”
Skąd taka kolejność? Chodzi o czas kredytowania: długi->krótki?
O procenty. Inwestycje wytrzymają 10% o odsetek, nieruchomosci mniej.
@ Przemysław Słomski
Chyba, że utrzymają politykę niskich stóp aż do końca i po chwili ułudy prosperity z dnia na dzień wybuchnie hiperinflacja. W tej wersji nie będzie czasu na ruszanie stóp i zmienią się z 0,5 na 50 bez stadiów pośrednich. Wykończy wszystkich naraz- najpierw dłużników, potem wierzycieli
DETOX im potrzebny, jak w reklamie ktora się u Ciebie wyświetlila ;-), tuż pod tytułem wpisu 🙂
Co do kolejności obszarów najbardziej dotkniętych przyszłą inflacją w US, to możną typować rożnie. Wydaję się natomiast pewne, że poczynając od końca, najmniej inflacjogenne będą płace a tuż przed nimi, ceny nieruchomości.
…wykoncza gospodarke a potem zwala wine na prezydenta i wyjdzie na to ze czarni do niczego sie nie nadaja. Ot i cala filozofia
“Pewne jest jedno – społeczeństwo amerykańskie wyjdzie z tego całkowicie zrujnowane.”
I tak żyli na kredyt o 50 lat za długo. A tego co ukradli, w ten sposób innym, nigdy nikomu nie oddadzą.
@ autor
” Zastanawiam się, czy może rząd USA nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich zachowań…”
Ciężko uwierzyć że goście tak do końca nie wiedzą co robią. Motyw ten przewija się często we wpisach na blogach ale nie sądzę żeby byli kompletnymi idiotami.
Cały czas mam wrażenie że ktoś tam kręci tym interesem żeby ugrać ile się da a potem wciśnie odpowiedni guzik. Albo może lepiej napisać że pociągnie za sznurek i świat jaki znamy spłynie grubą rurą do morza 🙂
Jakkolwiek by się to nie rozwinęło, to skończy się destrukcją klasy średniej – ludzi mających bogactwa na tyle, że są niezależni od rządu, a za mało, żeby mieć nań bezpośredni wpływ. Ludzie ci wskutek inflacji staną się klientami opieki społecznej. Ten scenariusz był już przerabiany wielokrotnie, Polacy ostatnio doświadczyli tego za Balerowicza, gdy “prywaciarze” i “badylarze” mający szansę stać się klasą średnią zostali zrujnowani stopami procentowymi od kredytów skorygowanymi z dnia na dzień od kilku rocznie do kilkudziesięciu procent miesięcznie. Najstarszy opisany jest w Biblii, gdzie Józef doprowadza do zniewolenia egipskiego społeczeństwa przez interwencję na gigantyczną skalę dla rzekomego zabezpieczenia przed “siedmioma latami chudymi”.
DOKLADNIE TAK. Znam osobiscie mnostwo ludzi z tej sfery (prywaciarzy, rzemieslnikow), zrujnowanych przez Balcerowicza. Dlatego tak bardzo jestem przeciwny stawianiu go na piedestale jako geniusza ekonomii. Taki z niego geniusz jak z Bena ‘Junkie’ Bernake.
5 lat pozniej i okazuje sie ze wszyscy byliscie w bledzie. Dodruk dolara zastymulowal gospodarke USA. Nie mozna analizowac ekonomi USA z europejskiego punktu widzenia.
To EU predzej upadnie niz US