Categories
Ekonomia

Koment

Jakiś czas temu pojawił się temat pomocy charytatywnej. Wypowiedziałem się na ten temat i jeden z czytelników był łaskawy obrzucić mnie błotem w komentarzu. Ponieważ komentarz wyciąłem, obrzucił mnie jeszcze bardziej błotem na swoim blogu.

Moja wypowiedz sprowadzała się do tezy, że nie przepadam za akcjami charytatywnymi, ponieważ większość pieniędzy jest marnowana lub rozkradana. Zarzut komentatora sprowadzał się do zacytowania danych PAH z których wynika, że 96% zebranych pieniędzy jest wydawanych na pomoc charytatywną.

Dziś przeczytałem materiał dokładnie potwierdzający moje słowa. Połowa żywności jest rozkradana, druga połowa niszczy lokalnych producentów żywności i przyczynia się do płodzenia kolejnych generacji ludzi uzależnionych od pomocy.

Share This Post

24 replies on “Koment”

Organizacje charytatywne przypominaja moskity. Zlatuja sie stadnie tam gdzie wydarzy sie tragedia by wysysac zachodnie spoleczenstwa pod pretekstem pomocy. Czlowiek, ktory wiele lat spedzil w sasiedztwie takich pasozytow, twierdzi ze ilosc pieniedzy jaka trafia do celu, tj. do potrzebujacych, to 15% zebranych srodkow.
Gdzie podziewa sie reszta pieniedzy? Duza czesc to koszty dzialalnosci tych moskitow. Jakby ktos mial watpliwosci to zapraszam do obszarow klesk, gdzie mozna przekonac sie jak mieszkaja ci przedstawiciele, czym sie poruszaja, jakie maja pensje (nie bedzie zaskoczeniem 15.000$ miesiecznie dla pasozyta na placowce + ekstra apartament + ekstra samochod). Zreszta juz na chlopski rozum widac, ze nie bez powodu zalewani jestesmy dziesiatkami roznych organizacji zbierajacych forse na pomoc a to Afryce a to po trzesieniach ziemi itp. Pieniadze nie smierdza…

a jest jakaś alternatywa? Nawet gdyby 50% pomocy było rozkradane to co z ludźmi, kt. utrzymują się tylko z niej? Co do lokalnych producentów żywności – argument jest niecelny – w krajach objętych programami pomocowymi wielce zaburzona jest cała gospodarka, transport, dystrybucja, produkcja z powodu konfliktów lub (najczęściej) suszy. Ta garstka producentów, o ile może cokolwiek wyprodukować, będzie miała ogromne problemy ze sprzedażą; a najczęściej taki producent pełni rolę magazynu żywnościowego dla bojówek.

Pomoc charytatywna to szerokie pojęcie. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka to nieporozumienie.

Nigdy nie wspierałem, i raczej nie będę wspierał programów pomocy ‘komuś gdzieś daleko’. Łańcuch jest zbyt długi, i zbyt duże szanse na ‘patologiczne ogniwa’.

Stawiam na wpieranie tego, co jest blisko mnie, gdzie mogę pójść i obejrzeć efekt finalny, gdzie mogę zapytać, na co wydano moją darowiznę i co planują dalej.

Np. mogę wesprzeć 1% podatku najbliższą szkołę (za pośrednictwem stowarzyszenia Przyjazna Szkoła ps.org.pl) po czym uzyskać sprawozdanie ile pieniędzy wpłynęło i na co zostały wydane.

Wolę by złotówki z tego 1% wydawała szkoła stojąca za rogiem ulicy, niż bezosobowy urzędnik gdzieś w Warszawie.

@kuusamo Pomoc dla afryki trwa od tak dawna, że bez niej wyzdychała by duża ilość ludzi którzy zwyczajnie by się nie urodzili. Ciężko postulować zakończenie pomagania im bo zginie dużo ludzi ale idzie kryzys który naprostuje sytuację bez oglądania się na moralność.

@Ghanima: a może raczej by się nauczyli siać, orać i zbierać oraz organizować normalne lokalne życie społeczne, a nie tak jak teraz, gdzie zajmują się głównie produkcją i przemytem dragów, pracą dla lokalnych watażków i porywaniem przepływających obok statków?

Innymi słowy, popieram w 100% doxę. Pomoc charytatywna w takiej formie, tak długa i dla tych ludzi to zło.

wyciaganie pieniedzy na działalnosc charytatywna jest czesto metoda spychania obowiazkow ktore ciaża na państwie, ktore powinny byc realizowane za sciagniete juz podatki, ale przeciez lepiej odwolujac sie do wspolczucia oprócz podatkow sciagnac jeszcze datki,
wielu ludziom to odpowiada bo sumienia maja czyste”pomogli” czuja w sercach radosc z dokonanej pomocy “przelewu” a ci ludzie czesto brzydza sie brudnymi, smierdzacym , glodnymi sami osobiscie nie pochylyli by sie na takim czlowiekiem, wiec akt jałmuzny to zastepuje, z tej jalmuzny potem oczywiscie dyrektorzy np. Caritas maja godziwe pensje ale to na marginesie
z Afryka jest podobnie to bogate państwa zachodnie utrzymuja tam nedze swa polityka a ta cala pomoc jest dla picu, mozna to jasno zrozumiec wgryzajac sie w temat a nie lykac newsy z BBc, tvn i polsat 🙂

@panika2008

Analogia: Australia. Pomijając krzywdę ludzką jaką to generuje. Skoszarowanie całej młodej generacji aborygenów w szkołach spowodowało LEKKI wzrost ich umiejętności.

A Ty postulujesz, że afrykańce się czegoś SAMI nauczą po paru pokoleniach nic nie robienia;p? Jakby byli się w stanie uczyć to byśmy tam mieli cywilizację.

@Ghanima: nie doceniasz inwencji ludzkiej napędzanej głodem i biedą. W Afryce SĄ dobrze prosperujące, “czarne” kraje – z tego, co pamiętam, Gwinea Równ. i Botswana. Także da się. Nie chodzi o skoszarowanie kogoś tam pod przymusem w szkołach gdzie ich uczą demokracji, praw człowieka i innego gówna. Chodzi o zostawienie ich w spokoju, niedokarmianie lokalnej przestępczości – wtedy będą musieli się wziąć za normalny rozwój. A jak sytuacja się ustabilizuje, to kapitał zagraniczny (pożyczki na rozwój i inwestycje bezpośrednie) napłynie bardzo szerokim strumieniem, bo kto by nie chciał inwestować w miejscach, gdzie rozwój idzie z tak niskiego pułapu i praktycznie gwarantowane są zwroty 2x lepsze, niż w krajach rozwiniętych, przygniatanych kosztami socjalu, biurokracji i szeroko rozumianej cywilizacji dobrobytu.

Trudno Ci będzie walczyć z takimi twierdzeniami i chyba Cię to nie dziwi. Wszak Polacy do naród dobrotliwy bezinteresowny i uczynny, a polski schabowy jest najlepszy na świecie w swojej schabowatości. I żaden argument tym nie zachwieje.

A tak na serio.

1. Pierwsze pytanie jaki jest cel pomocy. Jeśli jest nim lepsze poczucie dającego jałmużnę, lub pretekst do zabierania przymusem podatków to oczywiście jest jak najbardziej skuteczna. Jeśli celem jest wyrwanie ludzi z biedy to trzeba by to realnie zdefiniować i zmierzyć. Tego nikt nie robi bo wyniki będą takie jak sugerujesz. Najprostszym dowodem na to jest fakt że w opinii zawodowych pomagaczy potrzeba coraz więcej pomocy czyli oznacza to że ich wcześniejsza praca jest nieskuteczna.

2.
O pomocy charytatywnej możemy mówić wtedy gdy dajemy WŁASNE pieniądze. Dzisiejsza opiera się w większości (kwoty) na dawaniu CUDZYCH więc nawet gdyby była skuteczna to i tak jest po prostu zwykłym złodziejstwem.

Ha, dobry temat. Dam przykład. Mieszkam w centrum miasta wojewódzkiego. Wśród sąsiadów nie mam niestety przedwojennej arystokracji a przeważnie meneli i nierobów.

Przykład 1. Facet w wieku około 60 lat. Jak na swój wiek silny i zdrowy. Całymi dniami chleje i chleje, już rano jest pijany. Dzień w dzień. Czas spędza dość aktywnie na podwórzu z kolegami (gdyby był słaby siedziałby w mieszkaniu). Kilkadziesiąt lat życia spędził w więzieniu. Jeść chodzi właśnie do Brata Alberta i co jakiś czas przynosi stamtąd wielkie siaty lub wory z żywnością. Człowiek ten jest na tyle silny aby podjąć się pracy fizycznej nawet na budowie. Uważam, że taka osoba nie powinna otrzymywać ŻADNEGO wsparcia! No ale to przecież biedny starszy człowiek na rencie.

Przykład 2. Kobieta która namnożyła sobie dzieci. Żyje z mężem, ma około 60 lat. Nie piją. Wszystkie dzieci już dorosłe, tylko jedno niepełnosprawne mieszka z nimi. Jeszcze pare lat temuś dorabiała sprzątając klatki schodowe i zamiastając podwórze. Na szczęście już nie musi hańbić się pracą. Przynosi od Brata Alberta wielke siaty i wory z żywnością. Żywność kolportuje swoim sąsiadom, którzy biedni nie są. Wszystko jedno czy daje im za darmo, czy sprzedaje. W każdym razie przynosi znacznie więcej niż jej potrzeba (czy w ogóle jej potrzeba?) i żywność trafia do ludzi, którzy mogliby sobie kupić ją w sklepie, bo ich na to stać.

Ciekawe ile pieniędzy od darczyńców dla “biednych” zostało już rozkradzione w ten sposób. Chcesz wspomóc biednego – pomóż komuś kogo znasz w taki sposób aby nie uzależnić go od gotówki. Dodatkowa zaleta to to, że Twoja pomoc będzie nieopodatkowana, a także nie zasili hord urzędników w organizacjach “społecznych” ani kieszeni agencji reklamowych.

Jeśli znasz na prawdę biednego oddaj mu stary telewizor, po prostu porozmawiaj, odwiedź w chorobie, zanoś co dzień obiad albo zrób paczkę na świetą złożoną z podstawowych artykułów.

Myślę, że dobrą formą bezinteresownej pomocy ale tu niestety znowu przez organizacje charytatywne, jest pomoc chorym na bardzo rzadkie choroby, którym nie są w stanie pomóc w ogóle lekarze w Polsce i wymagają operacji zagranicznych. Są to zwykle niewinne osoby, które zachorowały zupełnie przypadkowo, nie były w stanie choroby przewidzieć (może nawet lokalni lekarze nie wiedzą, że taka istnieje) a ich choroba nie wynika z głupoty życowiej czy pijaństwa rodziców.

Dodam, w kontekście także negatywnego i krytycznego mojego stosunku do organizowania i świadczenia tego rodzaju pomocy. Popatrzmy na sztandarowy przypadek z naszego podwórka, nawet dwa. Owsiak i Chojecka.
Chojecka ledwie sama chodzi ale popatrzcie jak się “poświęca”, jest tam coś z idei ale jednak motorem są okruchy, które wpadają do dzióbka. Same?
Owsiak, popatrzcie na sprawozdania z działalności jego fundacji. Co za bałagan, naciąganie i swawolna ich formuła. Są dla picu. On, witrażysta, czy byłby kiedykolwiek zdolny na wybryki organizowane pod sztandarem pomocy za własne środki z pracy a nie niestety i w koszt tego na co zrzuca się naiwny uczestnik, darczyńca. Ja się z nimi w to nie bawię. Inni wedle własnego upodobania i świadomości. Kosztów takich akcji jakość nikt nie śmie podliczyć. Ciekawe czy wychodziłoby to na plus?

Oczywiście że masz rację. Organizacje są po za kontrolą i często dochodzi tam do przekrętów. Niektórzy ładnie sobie żyją z cudzych pieniędzy, a potrzebującym rzucają ochłapy. Wystarczy popatrzeć na zbiórki organizowane przez Rydzyka.

@Kuusamo:
tak, jest alternatywa, mikropozyczki takie jak Graamen. Ich warunkiem jednak jest wzgledny spokoj na danym terenie.
Ludzie nie beda chodowac koz, kur czy warzyw jesli w perspektywie maja najscie lokalnej bandy watazkow, ktora wszystko rozkradnie.

Pomoc dla Afryki to nie 50% ale 100% zmarnotrawionych pieniędzy.I nie ma żadnego znaczenia, do kogo one trafią, do kasiarza czy do biedaka spod mostu.

Przyczyna? Banalna. Każde dobro wysłane do Afryki spowoduje, że mieszkający tam jedni z najgłupszych ludzi na świecie (Afryka ma najniższy iloraz inteligencji ze wszystkich kontynentów i grup krajów) rozmnożą się jeszcze bardziej i będą tak samo biedni jak byli, a jedynie zaczną wymagać więcej pomocy.

W ciągu ostatnich około 70 lat liczba ludności Afryki wzrosła trzykrotnie. Z około 250 na 750 milionów. Tam każdy robi to z każdym i produkuje po 8 bachorów naraz. Nie ma jakiegokolwiek znaczenia, czy są warunki do ich utrzymania.

Naturalnie, ponieważ założenie prezerwatywy jest dla nich zadaniem nie do przejścia, nie tylko tłuką tam bachory jak mała fabryka, ale również mają od 10 do 100x więcej nosicieli wirusa HIV per capita.

Możecie tam wysyłać swoją pomoc. Całą pensję nawet możecie i wszystkie wasze dobra. Nic to nie zmieni, po prostu para Murzynów dorobi kolejnych 7 sztuk bachorów, które wyciągną rękę po dalsze wsparcie, tym razem po pensje waszych sąsiadów.

Metody pomocy dla Afryki są wyłącznie dwie.

1: nauczyć korzystania z prezerwatyw i oduczyć kompletnej i porażającej głupoty w codziennym postępowaniu.

2: jeśli 1 nie pomoże, odgrodzić i wrzucić do środka maczety – sami wtedy rozwiążą swoje problemy.

A tutaj IQ a różne narody:
http://en.wikipedia.org/wiki/IQ_and_the_Wealth_of_Nations#National_IQ_estimates

@jako:”Np. mogę wesprzeć 1% podatku najbliższą szkołę”

Tak, z ciekawości. Jak sprawdzić, że Urząd Podatkowy rzeczywiście przekazał Twoje pieniądze tej szkole (i czy przekazał???). Dawniej nie było problemu, bo darowizna szła wprost do obdarowanego. Dzisiaj pośrednikiem jest UP. Ja jestem sceptykiem i mam wątpliwości, czy pieniądze trafiają tam, gdzie zadeklarowałem. W poprzednim roku, przy składaniu PIT’a, pani w urzędzie próbowała mnie namówić na darowiznę na jakiś tam cel. PIT miałem już wypełniony, więc odmówiłem. Czy przepływ tych pieniędzy jest pod jakąkolwiek kontrolą?

Celem “pomocy” biednej Afryce jest utrzymanie tam biedy a kasa tam wysyłana to najzwyklejsze łapówki dla lokalnych kacyków, fucha dla swoich kolesi z organizacji i metoda na utrzymanie spokoju, podczas kiedy korporacje obdzierają lokalnych pracowników ze skóry płacąc grosze za np. płody rolne i sprzedając je z gigantycznym przebiciem w Europie czy Ameryce Płn. Chodzi o to, żeby utrzymać biedne kraje poza wolnym rynkiem bo mają gigantyczną przewagę w postaci niskich kosztów. Im w zupełności wystarczyłoby żebyśmy się od nich odpieprzyli ze swoją “pomocą” i pozwolili im handlować na normalnych zasadach a doskonale daliby sobie radę. Potencjał jaki jest w Afryce czy Ameryce Pd może spokojnie przyprawić europejczyka o trwały opad szczęki.

Cejrowski pokazuje że są zaradni jak mało kto i mają tam mityczny wolny rynek a my nie 🙂 http://www.tvp.pl/styl-zycia/podroze/boso-przez-swiat/wideo/recykling

I kto tu jest dzikusem? 😉

najlepsza możliwa pomoc afryce to inwestycja edukację: szkoły, nauczyciele, kursy specjalistyczne (ciesielstwo, komputer, rolnictwo, sekretariat itp). Nie ma innej drogi niż edukacja. NIE MA.

@Julek z tą zaradnością bym nie przesadzał… posłuchaj kogokolwiek kto był w Afryce. Zerowa etyka pracy i lenistwo ponad wszelkie cywilizowane standardy.

@Ghanima oczywiście że słucham każdego kto był w Afryce i uważam, że wszystko czego oni potrzebują, to żebyśmy się stamtąd wynieśli. Zabrali swoje wojska i przestali uzurpować sobie prawo do wciskania im cywilizacji na siłę. Tam dominuje kultura bo cywilizacji nie mają, ale to Zachód twierdzi, że jest im do czegoś potrzebna, przykładając swoją miarę zupełnie jakby zachodni styl życia był jedynym słusznym na planecie. Nic poza fair trade nie powinno nas z Afryką łączyć a sami się wyregulują i nawet jeśli uznają że wojnami pójdzie szybciej, to nie jest nasz biznes. Zerowa etyka pracy i lenistwo to nasza zasługa, bo po co mają się wysilać kiedy nie ma perspektyw, pensje głodowe, wyzysk i dostępna jest demoralizująca “pomoc”?

Zostawienie Afryki w spokoju wyszłoby na dobrze i im i nam. Oni mogliby wreszcie zacząć pracować na siebie, my mielibyśmy tańszą żywność i więcej kasy w kieszeni marnowanej obecnie na “pomoc”. Oni by się wyżywili, w końcu to kontynent rolniczy. Nie zarobiłyby korporacje rabujące Afrykę na potęgę, ale to też nie jest biznes zwykłych ludzi.

ależ ja nie mówię, żeby im pomagać. Po prostu twierdzę że afryka skazana jest na wymarcie z nami lub bez nas.

@Ghanima, ja mówię że nie jest 🙂 Nie pomagamy im. Wręcz przeciwnie. Masz pojęcie jak ta nasza “pomoc” tam wygląda?

OK, opiszę nawet jak nie zapytasz bo chyba nie tylko Ty nie wiesz o co chodzi w “pomocy” dla Afryki.

Jest wioska, jest kopalnia, 1000 ludzi produkuje 100 koszy surowca w swojej kopalni na swojej ziemi, który skupuje pośrednik za ułamek wartości. Jest biednie ale nikt nie głoduje, wszyscy pracują, specjalnego parcia na rozwój i zarabianie kasy nie mają, w TV ich nie pokazują. Taki afrykański standard.

Kręci się to do momentu wizyty przedstawiciela korporacji u lokalnego kacyka. Rozmowa wygląda mniej więcej tak: “Zainwestujemy w waszą kopalnię, zbudujemy infrastrukturę, zatrudnimy 500 osób, będą produkować 100 ciężarówek surowca. A co z pozostałymi 500 osobami? Przecież zbudujemy infrastrukturę, okolica się rozwinie a ty kacyk dostaniesz swoją działkę i będziesz ochraniał przedsięwzięcie.” W miarę postępu inwestycji okazuje się, że droga owszem jest, ale dla kompani nie dla wioski, wodociąg to samo, zatrudnią tylko 100 osób bo mają maszyny a w ogóle oni są dzikusy i nie znają się na robieniu biznesu. A jak się coś nie podoba to kacyk przyśle wojsko albo wezwie się siły ONZ. Kompania płaci nędzne grosze bo przecież w okolicy jest bezrobocie – 900 osób nie ma pracy. Im załatwiają “pomoc”. W tym celu pokazuje się w zachodniej TV jak głodują i wciska ciemnotę, że nie przeżyją bez naszej kasy. Na zachodzie ciemny lud sterowany telewizorem nie protestuje kiedy rząd część ich podatków przeznacza na “pomoc” dla głodującej Afryki no bo przecież widział w telewizji ludzi bez butów (w 45 stopniowym upale). Czasem sami coś wpłacą na konto jakiejś organizacji ale generalnie bulą z podatków. I to jest właśnie ta permanentna łapówa dla kacyka i kierownictwa organizacji humanitarnych za które kupują SUVy, stawiają wille i ogólnie bawią się ile wlezie. Robotę w organizacji i tak za friko odwalają wolontariusze a ułamek “pomocy” trafia do lokalnej ludności w postaci Afrykańskiej odmiany socjalizmu. Oczywiście nie ma mowy o cywilizowanych standardach pracy bo korporacja nie inwestuje w pracowników. Nie ma regulacji, które by wymusiły choćby jakieś podstawowe BHP. Jest zwykłe niewolnictwo zaprowadzone oszustwem i ewentualnie siłą.

Dziwne jest, że nie chce im się pracować? Potem ludzie na zachodzie żyją w przeświadczeniu, że gdyby nie ich kasa to Afryka by z głodu wymarła.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *