Categories
Ekonomia

Kapitalizm, historia miłosna

W końcu obejrzałem ostatni film Moora. Jestem chyba ostatnią osobą na tym blogu, która widziała ten film. Naturalnie jak każdy jego dokument i ta produkcja jest populistyczna. Zakłada się, że to jedynie banki są złe, konsumenci są ofiarami. To nie zawsze jest prawda – sporo z bankructw wynikało z przejadania wartości domu czy próby spekulowania nieruchomościami.

Jedno co mnie zastanowiło, to ukazanie schematu ubezpieczania pracowników na wypadek śmierci. To nie zgadza się ze znanymi mi zasadami rządzącymi ubezpieczeniami na życie. Składki są wyliczone przez ubezpieczalnie w ten sposób, że statystycznie częściej wygrywającym jest ubezpieczyciel. Na przykład jeżeli prawdopodobieństwo śmierci pracownika X w czasie Y wynosi 5%, to składki wynoszą co najmniej 6% polisy na życie. Z ubezpieczeniami na życie jest jak z inwestowaniem w ruletkę – spodziewany zwrot jest zawsze ujemny i przy większej ilości losowań zawsze wygrywa kasyno/ubezpieczalnia.

Stawianie Roosevelta na piedestale jest co najmniej kontrowersyjne. To jest ten facet, który rozpoczął upadek dolara konfiskując i delegalizując złoto. Kryzys jaki mamy dziś, jest między innymi jego zasługą. Ten gwałt na konstytucyjnej roli złota rozpoczął upadek systemu konstytucyjnego USA – bo jeżeli można złamać jedną zasadę to czemu nie drugą. Niektórzy uważają też, że próby zażegnywania Wielkiej Depresji tylko ją przedłużyły.

Najciekawsze jest jednak zakończenie. Istotnie, kapitalizm w formie współczesnej jest rakiem pożerającym tą planetę. Korporacjonizm korumpuje polityków, marnuje zasoby planety, truje jego mieszkańców i tworzy wąską kastę posiadaczy wszystkiego. Moore dokładnie zrozumiał, jak jest złudna nadzieja na załapanie się na bycie miliarderem. To jak gra w totolotka – wygrywa jeden z milionów, ale nikt nie zakazuje gry bo każdy łudzi się własną wygraną.

Reżyser był w stanie pokazać skuteczną alternatywę dla korporacjonizmu – spółdzielczość (co-op). Co nam dziś daje istnienie megakorporacji? Nic – co najwyżej kiepskie i tanie produkty na które i tak nie stać rzesz bezrobotnych. Czy korporacje są potrzebne? Nie – nawet banki mogą istnieć w formie spółdzielczej. Czy potrzebujemy społeczeństwa uczestniczącego w wyścigu szczurów? Nie – potrzebujemy stabilnego społeczeństwa opartego na klasie średniej. Czy bezrobocie byłoby wyższe a gospodarka byłaby w gorszym stanie po likwidacji megakorporacji? Przeciwnie, ich miejsce zajęłyby mniejsze firmy, lepiej dystrybuujące osiągane dochody i zatrudniające więcej osób.

Nie jestem zwolennikiem natychmiastowej i przymusowej likwidacji korporacji. Należałoby stworzyć takie przepisy, które faworyzują pożądane formy przedsiębiorczości. Chcesz prowadzić korporacje – płacisz 90 % podatku dochodowego. Chcesz prowadzić co-op – otrzymujesz ulgi podatkowe. Potrafisz podzielić się zyskiem ze współpracownikami – twoja uczciwość jest nagradzana. Niestety taka optymistyczna i pokojowa strategia nigdy nie zostanie wprowadzona w życie przez oligarchie i opłacanych przez nich polityków; byłoby to sprzeczne z ich aktualnymi interesami. Nasi władcy obudzą się dopiero gdy na ulicach staną barykady.

Na całe zagadnienie patrzę z pozycji przedsiębiorcy. Moje doświadczenie to prawie 20 lat pracy, głównie jako drobny przedsiębiorca. Megakorporacje wycinają możliwość prowadzenia zyskownej działalności. Wszelkie intratne okazje biznesowe są natychmiast zajmowane przez wielkie korporacje. Jak podawałem w paradoksie Słomskiego – żeby prowadzić dochodowy biznes trzeba posiadać tak duży kapitał, że nie opłaca się bawić w biznes. Wszelkie próby wejścia na rynek z jakimkolwiek produktem powodują naruszenie patentu należącego do jakiejś korporacji lub inna korporacja jest w stanie zrobić to taniej w Azji. Prowadzenie handlu jest wysoce utrudnione, nikt nie kupi tak tanio jak globalna sieć dyskontów i nikt nie może mieć niższych kosztów operacyjnych. Dziś przedsiębiorca można jedynie produkować rzeźby z kasztanów, lepić gliniane koguciki lub sprzedawać orzeszki na rogu ulicy.

Podawanie przykładu korporacji, którym się udawało przejść od fazy garażu do fazy globalnej dominacji świadczy o braku znajomości realiów. Na każda taką firmę przypada milion innych, które tego nie dokonały. Zupełnie jak z totolotkiem – na jednego wygranego przypada milion przegranych. Część przypadków tylko potwierdza moją teorie – na przykład Microsoft, który stanął na nogi po kontrakcie na informatyzację szpitala, załatwionym przez rodzinę. Plany zawojowania świata swoim biznesem są podobne do marzeń o wygranej w lotka – niemalże nigdy się nie sprawdzają.

Przyszłość na pewno będzie należeć do mniejszych, lokalnych firm. Korporacjonizm międzynarodowy zdechnie wraz z wyczerpywaniem się taniej ropy umożliwiającej globalizację. Bankructwo dolara lub/i euro zakończy przepływ dóbr z gospodarek ‘rozwijających się’ do gospodarek ‘rozwiniętych’. A tłum żądający chleba i wolności zakończy żywot zarówno skorumpowanych polityków jak i korumpujących ich oligarchów. Przykład Rosji pokazuje, że bogaczy bardzo łatwo wsadzać do więzienia, a przykład Francji pokazuje, że głowy bardzo łatwo oddzielić od reszty ciała.

Share This Post

41 replies on “Kapitalizm, historia miłosna”

A ja bede bronil korporacji. Niestety, zyjemy w bardzo pretensjonalnym spoleczenstwie nastawionym na “brac” zamiast “dac”. Zawsze znajdzie sie ktos, kto bedzie chcial zabrac ci dom, samochod, pieniadze, twoja prace, dziewczyne/zone. Jezeli jestes osoba zamozna to tez znajdzie sie ktos, kto bedzie chcial cie skarzyc o odszkodowanie nawet z bardzo blahego powodu. Byleby tylko odebrac ci twoj majatek bo przeciez jemu sie nalezy! Korporacje chronia przed czyms takim.

Korporacje chronia tez przed nadmiernym fiskalizmem panstwa, wywolanym nomen-omen coraz wiekszymi zadaniami socjalistow i spoleczenstwa. Pamietajmy, ze korporacja zarabia pieniadze – wydaje pieniadze (inwestuje) – placi podatki (jesli cos zostalo). Slomski zarabia pieniadze – placi podatki + ZUS (SocSec w USA) – wydaje pieniadze placac podatki jeszcze raz. Posiadanie korporacji pozwala zmniejszyc opodatkowanie, a jednoczesnie cieszyc sie dobrami luksusowymi, czy wczasami na bahamach, ktore wrzucimy w koszty jako spotkanie z kontrahentem 😉

Z Moorem mozna sie zgodzic, ze konsumenci sa ofiarami bankow. Jest kilka osob ktore naduzywaja systemu marnujac pieniadze z kredytow a potem skladaja petycje o bankructwo. Niestety w wiekszosci przypadkow to jednak banki doprowadzaja ludzi do upadlosci konsumenckiej.
Przykladem moze byc nowe prawo bankowe dotyczace kart kredytowych. Zanim weszlo w zycie banki obciely milionom ludzi limity kredytowe jednoczesnie podnoszac %
Osobiscie tego doswiadczylem. Zmniejszono mi kilkakrotnie limit z 10.000$ do zaledwie 2.400$ jednoczesnie podnoszac % z 3 na 14 (SIC!!!!!) Za kazdym zmniejszeniem limitu szla podwyzka % bo przeciez skoro tna limit to robie sie bardzie ryzykowny, a ryzyko kosztuje. O destrukcji Credit Record wspominal nawet nie bede. Efekt?
Karty kredytowe pay-off i zamkniete. Niebawem zostana juz tylko ci co ich niesplacaja… ;)))))))))))

I w ten sposob banki nisza klijentow jak i same siebie.

Zaskakująco wyważony, jak na Ciebie, doxa, wpis 🙂 Z większością się zgadzam, natomiast nie zgadzam się z tym, że korporacje nie są potrzebne. Kto jest w stanie zbudować elektrownie atomowe albo fabryki procesorów, jak nie wyłącznie największe korporacje?

Doxa, jest też proces odwrotny. Duże korporacje coraz częściej zauważają, że 15 – 20% klientów (lub aktywności) daje im 80% zysków (przychodów) i świadomie z premedytacją obniżają jakość usług dla tych 80% (w B2B to już jest plaga) albo w ogóle z nich rezygnują oddając pośrednikom lub konkurencji – a same nastawiają się na obniżkę kosztów (rzędu 30 – 45%). I to tworzy przestrzeń dla nowych firm. Koło dalej się kręci.
Poza tym – opatentować można tez coś samemu (są np patenty opędzelków z podstawką, w Polsce jest znany gościu – który patentuje krety do czyszczenia rur (nie proszki – tylko urządzenia do wielkich rur). Zawsze jest miejsce Doxa.

@ Nonbeliver co za brednie..

‘Posiadanie korporacji pozwala zmniejszyc opodatkowanie, a jednoczesnie cieszyc sie dobrami luksusowymi, czy wczasami na bahamach, ktore wrzucimy w koszty jako spotkanie z kontrahentem’

a kto posiada korporacje? akcjonariusze? haha – oni mają latać na bahamy?, a kto nią zarządza? zarząd? – przy jakiej odpowiedzialności? zerowej?

to o czym piszesz, czyli wrzucanie bajerów w koszta można tez uskuteczniać przy własnej firmie, tylko skoro firma to muszą być zyski, a jak mają być zyski skoro mamy korporacje (przy czym mówię o większej skali)

@panika2008
Z tego co pamiętam z jakiegoś programu TV, to do końcówki 19 wieku w USA korporacje można było powoływać tylko do takich wielkich projektów, pod ścisłą kontrolą, bo bano się właśnie tego co dzisiaj jest rzeczywistością, korporacje stały się rakiem tej planety.

tak narzekacie na korporacje a przyznac sie komu nie pasuja google ? -niewielu
Komu nie smakuja hamburgery z macdonalda?- no dobra to juz troche osob sie znajdzie
Kto ma lepsze buty do biegania niz adidas , nike itp ?

widzicie ze te korporacje nie biora sie z nieba – po prostu dostarczaja potrzeby lepiej niz inni i dopoki robia to zgodnie z prawem … to sorry ale ja nie widze w tym nic zlego.

@Przemysław Słomski
A wiesz kto w rzeczywistosci zapłaci ten 90% podatek?

@Pokazna Fujara:”A wiesz kto w rzeczywistosci zapłaci ten 90% podatek?”

Świetnie, tylko że cena ich produktu poszybuje w górę i zrobi się miejsce dla 10 mniejszych firm. Nikt nie może CAŁEGO podatku przerzucić na klientów.

Witam Panie doxa,
nie zgadzam się z Pańską argumentacją. Po pierwsze co to jest korporacja? Patrząc z polskiego punktu widzenia to po prostu bardzo duża, ponadnarodowa osoba prawna (najczęściej akcyjna). Czym charakteryzuje się osobowość prawna? Osobowość prawna ma cztery najważniejsze (moim zdaniem) cechy:
– jest powoływana na czas nieokreślony;
– występuje rozdział między własnością a zarządem;
– może mieć rozproszoną strukturę akcjonariatu;
– (i chyba najważniejsze) ograniczoną odpowiedzialność za dług i zobowiązania.
A czym – przynajmniej w polskim prawie – różni się spółdzielnia? Niczym. Tak samo może być powołana na czas określony, tak samo jest zarząd i rada, tak samo może mieć rozproszoną własność (nawet musi – a Akcyjna już nie np. jednoosobowa spółka Skarbu Państwa)i tak samo występuje (a jakżę!) ograniczona odpowiedzialność za dług (do wysokości określonego wkładu). Co więcej, spółdzielnie łatwiej założyć niż spółkę zoo. Nie ma potrzeby wpłaty 5 tyś. nie ma obowiązku tak szczegółowego raportowania, obowiązuje zasada otwartych drzwi. Mimo to spółdzielnie to margines gospodarki, a przecież mamy wolność. To oznacza, że dla większości przedsiębiorców nie opłaca się tworzyć spółdzielni, lepiej już zaczynać biznes od spółki jawnej. Zresztą a czymże jest korporacja, jak nie bardzo dużą spółdzielnią? A zresztą trzy korporacje same mogą stworzyć spółdzielnie.
Zgadzam się z diagnozą – obecnie problemem jest oligarchia oraz ochlokracją, która niszczy zasady demokracji, wolnego rynku, ale problemem nie są korporacje.
Pzdr.
P.S.
Do Pana Juliana Ragana: nie jestem pewien ale w końcówce XIX wieku np. spółki kolejowe były tworzone przy czymś w rodzaju Partnerstwa Publiczno-Prywatnego i miały cele statutowe (np. połączyć Wschodnie Wybrzeże z Zachodnim linią kolejową). Ale reszta była tworzona tylko do jednego projektu. Do przynoszenia ZYSKU 🙂

@HeS, doxa: taa, na każdy koncern budujący elektrownie powstanie 10 mikrobiznesów się tym zajmujących. Na każdy fab scalaków (koszt 1-10 mld $ sztuka) 10 majstrów z lutownicami w garażach. Yeah!

@HeS
To nie jest tak do konca.I w tej chwili są firmy które konkurują ceną z korporacjami .
Mozesz kupic sobie buty Adidasa za 200 zł i AdidaSSa za 70zł.Często wcale nie gorszej jakosci.To problem dosyc złozony.Liczą sie preferencje konsumentów i rynki docelowe.
Tak czy siak korporocja beda gdyz to jest przyszłosc i nic tego nie zmieni.Wszystko zmierza do coraz wiekszej SPECJALIZACJI.Specjalizacja zas jest kluczem do wiekszej efektywnosci.
Wszystko zalezy od punku siedzenia.Gdy jestesmy klientem nie przeszkadza nam korporacja.Korporacja przeszkadza nam gdy trzeba się z nią zmierzyc.
Choc osobiscie uwazam ,ze drobny rodzimy byznes do okreslonych progowo obrotów powinien miec podatkowe preferencje.
pozdr

@PF: drobny biz, przynajmniej w Polsce, ma liczne preferencje podatkowe. Chociażby zwolnienie z VAT (czasami opłacalne, czasami nie), VAT płatny kwartalnie (zawsze opłacalne, często bardzo), ryczałt (czasami BARDZO opłacalne), jest mnóstwo rozwiązań. Przede wszystkim małe firmy (np. jednoosobowe) nie płacą CIT.

A jakie to niby rozwiazania prawne proponujesz aby utrudnic zycie korporacjom? Wiekszy podatek? To wtedy sie podziela na kilka mniejszych wspolpracujacych (tylko) ze soba.

@Lucky
Nie tędy droga w powiększaniu podatków ,bo i tak ten podadek jest przerzucany na konsumenta.
Chodzi mi o minimalizowanie obciązen drobnych przedsiebiorców zeby w ogóle mogli zaistniec.
Korporacje zawsze sobie poradza i nie musza sie dzielic.Przeciez i tak tworzą oddziały .W jednym kraju tworzą koszty , w innym zyski w zaleznosci od korzystnych dla nich regulacji podatkowych.Korporacje stac na sztab prawników i księgowych którzy kazdy % policzą i korzystnie wykorzystają.Smieszą mnie więc wypowiedzi co poniektórych forumowiczów,ze drobni maja liczne preferencje i,ze moga z nich korzystac …..czasami ,bardzo często lub bardzo czasami :-)).
To nie ta skala.Jesli drobny przedsiębiorca nie ma oparcia w przyjaznym systemie podatkowym tworzonym przez panstwo to przy produkcji masowego produktu nie ma czego szukac.To start z motyką na słonce.Drobny przedsiębiorca moze jedynie zagospodarowywac nisze lub bardzo wysoko wyspecjalizowane produkty.
pozdr

“a kto posiada korporacje? akcjonariusze? haha – oni mają latać na bahamy?, a kto nią zarządza? zarząd? – przy jakiej odpowiedzialności? zerowej?”

@K
poczytaj prawo handlowe, zapoznaj sie ze strukturami spolek i dowiedz sie co to jest osobowsc prawna, rozdzielnosc wlasnosci od odpowiedzialnosci.

Zanim zaczniesz wykrzykiwac “bzdury”

“drobny biz, przynajmniej w Polsce, ma liczne preferencje podatkowe. ” – ROTFL

No przy takich ekonomistach to zanim USA padna Polska zdechnie 10 razy 🙂 🙂 🙂

@Doxa

Nie wiem czemu sie obawiasz korporacji. Przeciez na przykladzie GM dalo sie zauwazyc, ze takie molochy tez moga latwo upasc i gdyby nie pomoc panstwa, to by upadly. W malych przedsiebiorstwach jest na ogol konkretny wlasciciel, ktory efektywnie zarzadza firma. A o zarzadzaniu takim GM pisal Adam Duda w kontekscie krytyki korporatyzmu wlasnie:

http://www.adamduda.pl/2008/11/24/korporatyzm-odslona-druga/

Nic dodac, nic ujac.

Czy zawsze musimy się odbijać od ściany do ściany? Krytykowany obiekt zawsze musi być zupełnie “be”? Przecież w dzisiejszym świecie jest tak mało rzeczy czarnych i białych.

Korporacje są niezbędne (panika2008 ma tutaj rację), bo tylko one są w stanie nam stworzyć tak zaawansowane współczesne produkty. Samolot, nowoczesny, spełniający wszystkie wysokie wymagania i szeroko konfigurowalny samochód, platformy wydobywcze surowców, szybko ulepszany sprzęt komputerowy, oprogramowanie o ogromnym zbiorze funkcjonalności – to wszystko za realną cenę (a więc duża skala produkcji) i aktualizowane dosyć szybko. Ogromne rzesze inżynierów, złożone i dopracowane kosztowo i logistycznie procesy produkcji, cykle i reżim wytwórczy, testowanie do bólu aby uidiotoodpornić produkt.

Chcecie to wszystko wytworzyć w małych firmach? Wolne żarty. Tym samym nawoływanie do dokopywania korporacjom to populizm i luddyzm. Dlaczego ma coś być robione drożej i mniej efektywnie?

Naturalnie giganci gospodarczy, a tym samym skupiska nieprzeliczonych pieniędzy, mają swoje złe oddziaływanie na bazujący na gliniach podstawach ustrój demokracyjny. Ale to tam należy szukać uszczelnień, kombinować z zakazem lobbingu, maksymalną transparentnością, merytokracją i podobnymi pomysłami.

I tak jednak się niewiele zdziała. Jeśli chcemy żyć w wygodnej technocywilizacji, to bez producentów-gigantów się nie obejdzie, a ci, skupiając wielkie pieniądze, będą zawsze wpływać na władzę. Jedyną alternatywą jest powrót do anarchistycznych i zacofanych czasów Dzikiego Zachodu, gdzie każdy sam sobie będzie zbierał swoje jabłka i gruchy. Zdecydowanie wolę obecne realia.

Filmu Moore’a nie oglądałem, ale przeczytałem właśnie dobre streszczenie na Wikipedii i mi wystarczy. Klasyka, czyli, jak Doxa zauważył, populizm, czytaj: prezentowanie wyłącznie jednej strony medalu. Dobre aby sprzedać film jak największej rzeczy odbiorców (ludzie łykają teorie spiskowe jak pelikany) ale nie, żeby wyciągnąć sensowne wnioski.

Śmierć korporacji wraz z końcem ery taniej ropy? Wolne żarty. Po pierwsze, przewiezienie cieżarówką towaru paręset kilometrów jest bardziej energochłonne na kilogram dobra niż opłynięcie go potężnym statkiem po całym globie, tak bardzo zoptymalizowano międzykontynentalne statkowanie. Po drugie, rozwinięte niedawno metody hydrołamania w wydobyciu gazu przetasowały siły na rynku energii tak bardzo, że potencjał Rosji flaczeje a wydobywcy metodą klasyczną w Kanadzie nieraz i potrafią zbankrutować. Dobre, co? Bankructwo firm energetycznych u progu “peak oil”.

A statek popłynie na cokolwiek, te silniki wszystko przepalą. Ropę, gaz, pył węglowy, czym zalejesz na tym pójdzie. Jeszcze jakiś żagielek się przyśrubuje na dziobie, co da oszczędności z 10% i już można pływać wiele wiele lat.

Społeczeństwo oparte na klasie średniej? Ach jak to pięknie brzmi. Tylko, że ta klasa średnia jest gruntowana podklasą Azjatów, którzy na nich pracują za miskę ryżu. I faktycznie, to się z czasem będzie zmieniało. Stary świat zbiednieje, nowy się trochę wzbogaci i tak dojdziemy do dużo zdrowszego balansu. Korporacje globalne tylko ułatwiają przepływ siły nabywczej pensji i dążenie do stanu słusznej równowagi. Co w tym złego?

Ujmuje mnie też w filmie Moore’a taki smrodek obrazu biednych, skrzywdzonych przez kapitalizm Amerykanów. Tani chwyt pod publikę. Wielkodupe tłuściochy całe lata przepalały 1/4 benzyny tego świata, mieszkały w 3x za dużych domach, najeździły się po świecie i nażarły się dóbr wszelakich za zielone papierki, które teraz dewaluują jak chcą. Nic dziwnego, że mają takie niskie podatki, skoro starannie, pozycjonując się po wojnie jako waluta rezerwowa, przycieli na kasie całą resztą świata. Teraz, gdy trzeba zaciskać pasa na wielkim brzuchu (i dupie), to Moore wali smuty o wielkiej krzywdzie. Lepiej by pokazał te małe azjatyckie rączki, co amerykańską nadwagę budowały.

Co do małych firm kontra wielkie korporacje – czy zaraz trzeba planować zawojowywanie świata? To nawet najwięksi latami dokonywali. Na dużo mniejszych, lokalnych rynkach, jest cały czas miejsce dla zwinniejszych małych firm, które mogą lepiej niż obciążone dużą inercją korporacje reagować. Naturalnie, ich działka biznesowa to produkty dużo prostsze albo po prostu sfera usług.

Witam,
Panie i Panowie nie musimy tak jeździć po sobie – to nie forum Najwyższego Czasu!
Co do spółdzielni dodam jeszcze, że w Polsce Prawo o spółdzielniach pochodzi z 1983. To był rok rozpoczęcia tzw. reform gospodarczych (pierwszej) w celu ratowania komuny. Uchwalono wtedy także nowe prawo o przedsiębiorstwach państwowych. Obie te ustawy były stworzone właśnie po to aby uspółdzielnić, usamorządowić i zwiększyć rolę załóg w perelowskiej gospodarce (trzy razy S). Były one realizacją części postulatów Solidarności i tworzone były pod auspicjami różnych grup reformatorskich. Nie muszę przypominać, że to i tak nic nie dało i trzeba było poprosić Balcerowicza “aby pensje wyrównał” – jak śpiewał kabarecik Olgi Lipińskiej.
Także już komuniści upatrywali w spółdzielczości ratunku.
Pzdr.

@Jay Dee

Dobry wpis, to właśnie dzieje się w firmie/korporacji w której pracuje…

@Mugabe.R

Tyle tego napisałes ale nie bardzo wiem co ty o tym sądzisz. /-:

@Doxa

“Megakorporacje wycinają możliwość prowadzenia zyskownej działalności. Wszelkie intratne okazje biznesowe są natychmiast zajmowane przez wielkie korporacje”

Wystarczy poptrzeć na Monsanto które proponuje opatentować gen odpowiedzilany za tuczenie świń… lol (-:

@mak

Zasadnicza różnica pomiędzy spółdzielnią a korporacja jest sposób głosowania. W spółdzielni, podobnie jak w korporacji mamy podział na udziały, z tym, że w korporacji jedna akcja ma jeden głos, a w spółdzielni jeden człowiek ma jeden głos. Oznacza to, że:
– spółdzielni nie da się przejąć kupując jej udziały
– spółdzielnia zapewnia realna siłę głosu mniejszym udziałowcom
– zazwyczaj spółdzielca jest jednocześnie klientem spółdzielni, a często i jej pracownikiem, co wynika ze struktury działania

Czy korporacje są potrzebne. Zapewne tak, ale nie w postaci holdingów (spółka spółek), które często, poprzez skomplikowane powiązania kapitałowe stają się tworami pozbawionymi rzeczywistego właściciela, a stają się mechanizmami ułatwiającymi zarządom wielkie przekręty.

Zgadzam się, że trzeba kombinować z demokracją i ustawami antymonopolowymi niż potępiać korporację w czambuł. To są (niegdyś) najsprytniejsze małpy w stadzie. Teraz większość broni swojej pozycji.

Problem z dużymi korporacjami wynika z tego, że dysponując dużymi środkami nie tylko mogą budować zaawansowane technologicznie produkty, ale również korumpować władze. Korporacja może być np. “to big to fail”, albo jest w stanie zniszczyć finansowo konkurenta w bataliach sądowych (nawet jeśli je przegrywa – pamiętam sytuację Aureal vs Creative). Koncentracja kapitału jest czymś niezbędnym, ale jak uniknąć wynikających z tego patologi? Regulacje są tylko tyle warte ile egzekwujący je funkcjonariusze (czyli bywa, że nic). To jest trudne, prawie filozoficzne zagadnienie…

“Dziś przedsiębiorca można jedynie produkować rzeźby z kasztanów, lepić gliniane koguciki lub sprzedawać orzeszki na rogu ulicy.” – hm… bardzo bym chciał żeby chociaż to było możliwe. Niestety, zwłaszcza w Polsce, obciążenia podatkowe i biurokracja są tak absurdalnie wielkie że nawet lepienie z gliny jest jak walka o przetrwanie w dżungli.

Niewatpliwie ma racje Marks i marksisci. Spoleczny proces wytwarzania wymaga spolecznego podzialu zyskow. Oznacza to w praktyce upanstwowienie srodkow produkcji i dystrybucji towarow. Kwestia jest jak to zrobic aby “decydenci” nie zagarniali wiekszosci zyskow nie ponoszac przy tym konsekwencji za zle funkcjonowanie calego procesu. Ten problem dobil socjalizm ale istnieje w rownej mierze w kapitalizmie gdzie oficerowie przemyslu , roznie CEO, CFO itp moga polozyc cala korporacje (patrz Enron, Lehman Bro.) i udac sie spokojnei na dobrze oplacony wypoczynek.

@panka2008:”@HeS, doxa: taa, na każdy koncern budujący elektrownie powstanie 10 mikrobiznesów się tym zajmujących. Na każdy fab scalaków (koszt 1-10 mld $ sztuka) 10 majstrów z lutownicami w garażach. Yeah!”

Hmm, akurat wymieniłeś dziedziny w których korporacje nie mają konkurencji, a co powiesz na produkcję płatków (Nestle), napojów chłodzących (Coca-cola) i 1000 innych dziedzin, w których brak korporacji w niczym nie przeszkadza, a konkurencja powstanie w parę miesięcy.

Pierwszy raz zdarzyło mi się przeczytać coś na blogu doxy, z czym mogę się podpisać obiema rękoma.

Ostatnio coraz rzadziej myślę o sobie jako o skrajnym liberale. A już zupełnie moją perspektywę zmieniła książka… historyczna. Modzelewskiego. O barbarzyńcach w Europie i ich ustrojach społecznych. Niektóre rozwiązania są takie cudne, a jednocześnie tak zamordystyczne, że aż strach 🙂

@Frusto
Dlaczego uważasz, że zgoda na istnienie korporacji to skrajny liberalizm? Moim zdaniem istnienie korporacji jest bardzo… niewolnościowe. No bo czy możemy dopuścić, że ktoś/coś może prowadzić działalność gospodarczą i z góry ustalić, że jak się coś spieprzy to się odpowiada tylko do jakiejś tam sumy? Rozumiem, że powiedzmy osoba która ze spółką z o.o. wchodzi we współpracę może sobie ustalić, że w razie czego jak kontrahent coś spieprzy, to wypłaci odszkodowanie do wysokości majątku zakładowego. No ale powiedzmy w przypadku katastrofy tankowca przecież ofiarą jest całe społeczeństwo.

Cześć,
wiedziałem, że Futrzak się obrazi 😉
Z tym Panowaniem to troszku przesadziłem. Podobnie HK ma rację pisząc o istotnych różnicach między spółdzielnią a SA (moje porównanie to była taka licentia poetica), co nie zmienia faktu, że spółdzielnie, które uważam za bardzo pożyteczne i potrzebne, stanowią margines gospodarki. Co do korporacji, to “od zawsze” były one mocno krytykowane. W XIX wieku stworzono operę “Utopia ltd.”, będąca satyrą między innymi przeciwko spółkom z oo. Ja jednak uważam, że to nie korporacje są winne, a chore powiązanie między nimi a rządami i polityką.
Pzdr.
P.S.
HK, Twoja opinia jest bardzo zbliżona do opinii JKM 🙂
Rothbard miał jednak rację o bliskości lewicy do libertarian.

“a co powiesz na produkcję płatków (Nestle), napojów chłodzących (Coca-cola) i 1000 innych dziedzin, w których brak korporacji w niczym nie przeszkadza, a konkurencja powstanie w parę miesięcy.”

jak masz swietna recepture platkow to sprzedawaj ja na allegro , do lokalnych sklepow itp. Napewno da sie na tym zarobic. Jesli jest lepsza od tych z nestle to ja jak i 10000 innych ludzi chetnie kupimy ale poki co bede dawal kase dla nestle.
Jak widzisz nawet to ze korporacje sa nie przeszkadza zarabianiu pieniedzy… tak swoja droga czemu wszyscy uwazacie ze nalezy zwalczac korporacje za pomoca przepisow ? to ze przekupuja politykow to jest wina demokracji , a nie tego ze korporacje istnieja, zawsze sie znajdzie ktos z kasa do przekupienia politykow tak jak zawsze sie znajdzie jakis polityk chcacy wziasc lapowke

@Wojciech Majda
Mi nie chodzi tylko o korporacje. Także o parę innych rzeczy, za które radykalni liberałowie myślę, że określili by mnie mianem lewaka. Na przykład o sensowności istnienia własności wspólnej (libertarianie nieraz mnie wklepywali w ziemię pisząc, że własność wspólna jest absurdem i nie powinno jej być), roli państwa w gospodarce, praw, moralności niektórych praw i tak dalej.

Jeszcze wracam do “barbarzyńskiej europy”. Libertarianie lubią przywoływać islandię i czasy sprzed powstania państw. Tyle tylko, że widać, że to wcale nie były czasy wolnościowców. Z Modzelewskiego, przykład rozwiązań barbarzyńców, które są skrajnie antyliberalne:

Jeżeli ktoś chciał kupić ziemię w wspólnocie barbarzyńców, to wspólnota musiała się na to zgodzić. Wspólnota mogła sobie nie życzyć, by ziemię kupił np. wielki właściciel ziemski. Na współczesne to tak, jakby sprzedając mieszkanie musiałbym prosić o zgodę wszystkich sąsiadów w kamienicy. Jakże to? Moja własność, a nie mogę jej sprzedawać komu chcę?

Wspólnota miała własność wspólną: nieużytki. Każdy mógł sobie wziąć kawałek nieużytku i go zaspodarować – ale nie dowolnie dużo, ale tylko tyle ile był w stanie zagospodarować. Jakże to? Jest coś, co jest niczyje, a ja mogę wziąć tylko tyle ile jestem w stanie zaorać?

Jak wspólnocie nie podobał się jakiś sąsiad, to mogli go wygnać, rabując mu jego własność, podpalając dom itd. Jak to? Jak nie respektuję obyczajów wspólnoty, to mogą mi moją świętą własność zabrać?

Swoją drogą, panu Słomskiemu też by się podobały niektóre fragmenty o roli chrześcijaństwa w przemianie umysłowości barbarzyńców. Otóż dla barbarzyńców było oczywiste, że ludzie nie są równi. Były różne rodzaje ludzi i różne prawa dla nich. Pomysł, że wszyscy idą do nieba lub piekła w zależności od ich uczynków, a nie od urodzenia, był rewolucyjny i bardzo ciężko się przebijał 🙂

@jacek:”konkurencja z korporacjami”

W komentarzu nie chodziło mi o tłamszenie konkurencji przez korporacje (z tym też mamy do czynienia), ale o tezę panika2008, że korporacje są niezastąpione. Trzymam się tezy, że dodatkowe opodatkowanie korporacji (z nielicznymi wyjątkami) byłoby dla społeczeństwa korzystne. Zwiększyłoby ilość producentów danego towaru (konkurencja) i ograniczyłoby przemożny wpływ korporacji na polityków (i rządy).

Jakos nie moge wyobrazic zeby korporacja zarzadzajaca miliardami nie znalazla kilku milionow na lapowki
Zreszta trudno mi powiedziec co bedzie jak zwiekszy sie podatki dla korporacji ale sztuczne tworzenie konkurencji na rynku zawsze konczylo sie omijaniem przepisow. Potem ludzie sie dziwia ze duze firmy zamiast placic 90% podatku do budzetu wola 10% dla republik bananowych , ale gdyby ustalic podatek w granicach normalnych typu 15% to nikt by nie uciekal , a 15% jest lepsze niz nic

@Jacek, czemu korporacja miałaby płacić 15%, skoro może 10? To jest 50% więcej. Przez takie kombinacje tak jak wspomniano, rzeczywiście obniżają realne opodatkowanie, co pozwala obniżać ceny produktów z zyskiem dla wszystkich konsumentów. Przez inwestycje w krajach o najniższym koszcie przyspieszają ich rozwój. Można by pomyśleć, że wysysają dobra z krajów, ale tam gdzie są płynne waluty nie jest to możliwe, bo wywóz jakichkolwiek walut krajowych za granicę umacnia walutę z zyskiem dla wszystkich mieszkańców. Tylko dlatego, że główne kraje: USA i Chiny płynnych walut nie mają (tzn jedna jest walutą rezerwową, światową, a druga ma kurs według dekretu) kurs nie zależy od transferów dóbr.

Podsumowując, jeśli nie są to raki wyzyskujące kraje, a organizmy oferujące najtańsze produkty, bo wyprodukowane za najniższe podatki i w najtańszym miejscu na świecie wszyscy powinni być szczęśliwi. Może tylko psuć chumor przedsiębiorcom (jak Doxxa), że nie mogą konkurować fer wydajnością (bo korporacje płacą realnie niższe podatki, mają wpływy w polityce, patenty).

nie powiem ci jaki jest prog w ktorym przedsiebiorcy wola placic podatki za granica ale oczywiste jest to ze im bardziej bedziesz meczyl firmy tym dalej beda od ciebie uciekac

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *