Categories
Ekonomia

Sygnały załamania rynku nieruchomości

W dyskusjach ścierają się dwa poglądy: nieruchomości w Polsce będą tanieć lub drożeć. Domyślnie mowa jest o cenach nominalnych. Pamiętać należy, że przy realnej inflacji na poziomie 20% nominalnie niezmienna cena oznacza przecenę o 20%.

Od pewnego czasu zauważyłem oferty, których nie było nigdy – mieszkania do remontu. Takie mieszkania zwykle były wykupowane na pniu przez fliperów. Pojawienie się tych ofert oznacza, że fliperzy wstrzymują się z zakupami, licząc na spadki cen. Może dojść do samospełniającej się przepowiedni. Albo sprzedający obniżą ceny mieszkań, albo będą musieli płacić za odnowienie ogłoszeń na otodom.

Bardzo jestem ciekawy, jak to się rozwinie.

Share This Post

26 replies on “Sygnały załamania rynku nieruchomości”

Swiadectwa energetyczne-mysle iz to wyjasnia wszystko.Z roznych oszacowan(bo nikt nie wie naprawde)wynika iz w Polsce jest pare milionow nieruchomosci ktore mieszcza sie w dwoch najnizszych klasach-co oznacza iz za pare lat nie da sie ich wynajac ani sprzedac(no chyba iz ktos w mieszkanie warte 300k dolozy kolejne 200 na termomodernizacje ale moim zdaniem to kiepski interes).A po 2030 uderzy zdychajaca demografia-ale wcale bym sie nie zdziwil gdyby jeszcze pare lat banka rosla-wszystkie rzady lacznie z pisowskim obecnie wpuszczaja ludiz w ten kanal.

piotr34

Panie Slomski,
przeciez rozwoj spraw jest oczywisty,
drozec beda nieruchomosci w duzych aglomeracjach, gdzie jest praca, przyszlosc i uslugi. Tam, gdzie korpo beda kupowac i lokowac swoich pracownikow.

Demografia zmiecie male miasteczka. Takie Ciechanowy, Radomie, Szczecinki, Drezdenka,Buska Zdroj, Tomaszowy Mazowieckie, Pulawy etc. W roznym stopniu bo takie Pulawy jeszcze maja przemysl.

Nieruchomości w Polsce są bardzo stabilne cenowo. Nie znaczy to, że nie stanieją, ale raczej Polsce nie grozi scenariusz amerykański. Takie są moje doświadczenia.

złoto powyżej 2000 zielonych chyba zaskoczyło slomskiego bo nic nie pisze, zajmuje sie nieruchomosciami

chiny podpisuja z wieloma krajami wymiane w renmibi i nawet pani z usa napisała, ze to trzeba ukrocic bo godzi w demokracje , nalezy wyslac wojsko. ech blog schodzi na pchły

Panie Medicus male sprostowanue – *gownopraca *gownouslugi i przyszlosc w postaci polerowania berła w korpo do smierci

Pojawiły się mieszkania do remontu, bo remonty bardzo podrożały, więc nie ma sensu pakować kasy w stare mieszkanie przed sprzedażą, bo się tego nie odzyska.
No i ludzie nauczyli się, że lepiej jest sprzedawać samemu – a nie fliperom za grosze.
Jeżeli miałoby nastąpić załamanie rynku nieruchomości, to oznacza to załamanie całej gospodarki. Wtedy nieruchomości będą najmniejszym problemem.

Poki co słabo widze te spadki . Drożejące ceny energii , a przez to materiałów ( stal,cement,cegła ,drzewo ) powodują wzrost kosztów . Działki budowlane tez nie tanieją . Nie przybywa ich , a wręcz ubywa . Przez to jesli są nowe inwestycje developerów to na obrzezach miast lub wręcz poza nimi w jakis dziurach . Dobre majstry juz sami nie wiedzą ile krzyczec za robote . Jak skonczy się wojna będzie duze ssanie na materiały budowlane do Ukrainy . Popyt nie będzie wspomagał obnizek cen .

Zapowiedzi krachu na rynku nieruchomości mamy regularnie, ale za mojego życia żaden taki krach się nie zdarzył. Można by się spodziewać że w końcu jakaś rzeź nadejdzie, jak np na regularnie akcjach, ale mieszkania? Co najwyżej przez jakiś czas nie drożeją i ewentualnie jest nieco więcej ofert.
Może jak wojna na Ukrainie się skończy to nagle będzie odpływ z rynku wynajmu, ale czy to się jakoś przeloży na ceny zakupu to nie wiadomo.
Jestem ciekaw jednej rzeczy – od chyba 30 lat słyszymy tylko że w Polsce jest za mało mieszkań, że budowa nie nadąża za popytem. Ale przez te 30 lat ludzi w kraju nie przybyło, a mieszkań rocznie powstaje sto tysięcy albo więcej, rok w rok. Może i część budynków idzie do rozbiórki, ale raczej na pewno jest to bez znaczenia w ogólnym rachunku. Skąd więc nieustanny wzrost cen, dawno już powinna być co najmniej stabilizacja..

Pojawily sie mieszkania do remonu pewnie dlatego, ze nie ma komu remontowac. Jak sobie poltora roku temu chcialem zrobic remont w domu (pod Warszawa), to sie skonczylo na tym, ze sam sobie musialem skuc stare kafle i rozkuc podlogi, sam robilem wylewki i sam sobie ocieplalem elewacje styropianem i potem ja tynkowalem, bo nie moglem nikogo sciagnac do takich troche ciezszych prac. Do polozenia kafli, czy zrobienia elektryki owszem jeszcze sie kogos udalo za wieksza kase znalezc, ale do robienia wylewek to nikt przyjsc nie chcial, a glazurnik wrecz powiedzial, ze on takich prac robil nie bedzie, bo to ciezka robota jest. Mysle, ze teraz jest tylko gorzej pod tym wzgledem. Albo wiec trzeba samemu “umic”, albo trzeba przerzucic remont na przyszlego wlasciciela.

@ wet34tg34tgsays:

“rosja własnie wymy sliła fundusz ‘cyfrowy rubel’ oparty na złocie.
czyli jeśli ktoś chce to może kupić certyfikat na rosyjskie złoto (zakazano im handlowac złotem w kwietniu zeszłego roku)”

A któż to IM zakazał handlowania złotem? Anonimowy pan z Londynu? No i napisz proszę, jak w praktyce ten “zakaz” się skonkretyzował.

Co lepsze na następne 10 lat, drogie złoto czy obligacje indeksowane inflacją?

@Stanisław
nie podajesz żadnych przykładów, danych ale żądasz ich ode mnie 😉
pisz komentarz i dziel się wiedzą a nie musztrujesz kto co za ciebie ma robić
spadaj na drzewo

@ wet34tg34tg

Ale nikt cię o wypowiedź ani nie prosił ani przecież nie zmuszał. Skoro wypowiedziałeś się podając ogólniki, tezy i rozpowszechniając przy okazji link do propagandy, to ja zadałem dwa proste pytania o konkrety. Nazywasz je roboczo “przykładami”.

Jeszcze raz: kto Rosjanom zakazał [handlu własnym mieniem] i jak w praktyce ów zakaz wyglądał?

@ Mauritius

“Co lepsze na następne 10 lat, drogie złoto czy obligacje indeksowane inflacją?”

Odkąd pamiętam, Au zawsze było drogie. Poważnie. Rzuć proszę okiem na wykres ceny Au wyrażonej w złotówce lub dolarze za ostatnie 10 czy nawet 20 lat a następnie zastanów się nad sformułowaniem “obligacja” wyemitowanej przez bankrutującą i zadłużoną organizację, której jedyenym aktywem jest rezerwuar taniej siły roboczej.

@Mauritus to ciekawe, choć zbyt ogólne pytanie, może dlatego jest cisza. Zależy od sytuacji życiowej, portfela, oszczędności etc. Ja napiszę tak: mając nieco wolnych środków do zainwestowania, posiadam trochę obligacji indeksowanych na zasadzie poduszki bezpieczeństwa, może odrobinę ponad to. Jednakże, nie posiadam jednocześnie produktów bankowych, typu lokaty, konta oszczędnościowe itp., więc te obligacje traktuję, jako element mocno “systemowy” finansów. Osobiście nie pakowałbym się całościowo ani w to ani w to większą sumą, chyba że masz na myśli np. parę tysięcy złotych – wtedy miałbym na uwadze bardziej obligacje (to nie jest rzecz jasna porada inwestycyjna). Przy braku aktywów, a sumie na kilkanaście tysięcy złotych w górę, kupiłbym jedną uncję lub parę mniejszych monet, a resztę środków ulokował w obligacjach. Złoto jest drogie, ale kupuje się na długie lata (wiem, powtarza się do znudzenia), więc nie ma znaczenia za ile kupisz dzisiaj – chyba, że chcesz pospekulować na cenie w perspektywie kilku lat, jednak piszesz o 10. Wtedy, można ograniczyć ilość kupowanego kruszcu. Złoto, mimo wszystkich zalet, nie jest na tyle super, żeby pakować się 100% czy nawet 90% kapitałem przeznaczonym na bezpieczne inwestycje. Warto mieć coś w gotówce, a że inflacja dusi, to nawet takie obligacje oferują choć minimalną obronę włożonej sumy. Plus czas realizacji 7 dni roboczych na wykup i masz na koncie. Jestem wielkim zwolennikiem złota, ale nie warto się z nim rozstawać w razie drobnego wydatku, który trafi się np. w lokalnym dołku – należy rozsądnie podzielić swój kapitał na wypadek różnych sytuacji. Podsumowując odpowiedź na Twoje pytanie – nie wiem, co jest lepsze, ale prawie na pewno warto mieć oba aktywa w swoim portfelu. Wszystko wskazuje, że złoto da lepszy zarobek, jednakże nie posiada gwarancji kapitału (i tak, znam bolączki tej gwarancji w razie W, ale ona istnieje) – obligacje potrzymasz parę miesięcy i nawet w przypadku wcześniejszego wykupu już wychodzisz na zero, a suma tylko rośnie. Niestety, w razie nagłego wydatku, im szybciej tym gorzej, złoto może rozczarować. Jeśli jest to zupełnie luźna kasa, proponuję następujący podział np. 15k złotych: uncja złota, z 5k w obligacje i powiedzmy 1k gdzieś schowane w gotówce lub na koncie oszczędnościowym/lokacie. Przy większych sumach mniejszy udział procentowy obligacji, dużo większy złota, nie zwiększać pozycji gotówkowej. Pozdrawiam, mam nadzieję, że taka amatorska odpowiedź okaże się wartościowa dla Twoich planów.

W temacie nieruchomości jeszcze:
Od początku 2023 nie można już amortyzować lokali i budynków mieszkalnych w ramach działalności gospodarczej. Nie znam się na przepisach podatkowych, ale z grubsza oznacza to że nie można wrzucić w koszty prowadzenia działalności
– kosztów zakupu nieruchomości (odpis amortyzacyjny chyba 2.5% rocznie)
– wydatków na remont
– rat kredytu i innych opłat
Ktoś mi podpowie czy dobrze to rozumiem?
Dotyczy lokali o charakterze mieszkalnym – tutaj też pytanie co to znaczy że lokal ma charakter mieszkalny, jakie przepisy to ustalają? Niech ktoś doprecyzuje jeśli ma informacje.

Nie wiem na ile duży był to rynek, ale skoro Polski Ład się nim zainteresował to znaczy że odpisy podatkowe były na tyle duże że warto było po nie wyciągnąć łapę.
Ciekawe czy i jak to wpłynie na ceny. Jeśli widać że lokale do remontu się nie sprzedają to moze właśnie dlatego – skoro remontu nie można wrzucić w koszty działalności to cały zakup nie ma sensu.

Jako wisienka na torcie – nieruchomości nie można wrzucić w koszty, ale jeśli masz dochody z wynajmu takiej nieruchomości – to oczywiście od tego trzeba zapłacić podatek (pod Polskim Ładem powiększony jeszcze o haracz na ZUS). Tak więc tego…

W ostatnich latach był dość popularny proceder wykupu mieszkań w centrach dużych miast przez ‘firmy hotelarskie’ oferujące wynajem apartamentów przez AirBnb. Domyślam się że w ramach działalności gospodarczej. Być może to taką działalność Fiskus wziął na celownik – ale to tylko spekulacja, nie znam skali ani zasad rozliczania tych firm.

@Artur

Dziękuję za rozbudowaną odpowiedź, lepsza niż wpisy autora bloga 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *