Categories
Ekonomia

Gliwice, przedsmak zapaści Polski

Tak się złożyło, że potrzebowałem kupić dwupokojowe mieszkanie w Gliwicach. Z przeznaczeniem na wiele lat użytkowania, zatem chodziło o mieszkanie nie za stare, wybudowane w ciągu ostatnich 20-30 lat.

Wykres liczby ludności Gliwic na przestrzeni ostatnich 150 lat wygląda tak:

W roku 1988 miał miejsce szczyt zaludnienia i od tego momentu następuje stopniowe wyludnianie miasta.

Ostatecznie mieszkania nie kupiłem. W ofercie na otodom jest kilkanaście lokali, nie miałem czego kupować. Okazało się, że przez ostatnie 30 lat mieszkania w Gliwicach były budowane w śladowych ilościach. Nie było takiej potrzeby, w wyludniającym się mieście były tanie zasoby mieszkaniowe, które można było remontować. Inwestycje budowlane nie miały sensu.

W efekcie tego dziś na rynku są prawie wyłącznie mieszkania wybudowane w latach boomu lat 30tych, związanych z rozwojem przemysłu i powstaniem potężnego garnizonu na granicy z Polską, oraz mieszkania wybudowane w czasie dekady Gierka. Mieszkania mają od 50 do 100 lat i powoli zbliżają się do końca ich przydatności do użycia.

Gliwice już teraz wyglądają jak skansen. W samym centrum znajduje się starówka, w sumie całkiem niezła, gdyby ktoś zmył graffiti. Dalej robi się gorzej, zaczyna się zabudowa poniemiecka: czarne, okopcone stuletnim smogiem kamienice. Potem jest gierkowska wielka płyta. I przedmieścia, gdzie domki wybudowała wyższa klasa średnia.

Piszę o tym dlatego, że Gliwice dają pewien przedsmak tego, co będzie czekało inne miasta Polski. Na tą chwilę aglomeracje odczuwają rozwój, ponieważ wysysają ludność z wsi i takich miast jak Gliwice. Z czasem jednak wszędzie ilość mieszkańców zacznie spadać. To będzie koniec branży deweloperskiej w Polsce. Zadziałają te same mechanizmy – taniej będzie remontować to co jest, budować będzie się niewiele. Polska będzie się stawać skansenem.

Share This Post

24 replies on “Gliwice, przedsmak zapaści Polski”

Ciekawe obserwacje.
Rzut oka na UK i widać, że renowacje starych domów i ogólnie duży szacunek do starej zabudowy to nie dopust boży ale styl życia. Tam domy 300 letnie i więcej wcale nie są rzadkością. Oczywiście klimat mają wbrew pozorom dużo lepszy, bo mało jest wahań temperatury poniżej/powyżej zera ale da się. Myślę, że po branży deweloperskiej płakać będą tylko zaprzyjaźnieni urzędnicy i banki.

Wbrew kolejnym pozorom, jakość wykonania i normy w Polsce są dużo wyższe niż w UK. Dlatego patologią są na przykład cykliczne mody na różne style architektoniczne – co jest oczywiście obliczone na napędzanie budowy nowych domów i przecenę starych bo już nie modne. Kolejna patologia to oczywiście lokatorzy nie płacący czynszów oraz niejasne stosunki właścicielski co powoduje degradację części wspólnych budynków.

Dla mnie akurat mieszkanie w dobrze utrzymanej i zarządzanej przedwojennej kamienicy to wybór lepszy niż deweloperka lat 90tych czy około boomu 2006r.

Nic z moich wywodów nie zmienia tezy autora o wkrótce wyludniających się miastach. Dwie uwagi: zawsze będą miejsca o dodatnim saldzie migracji. Oraz: renowacja to dobra rzecz .

Pozdrawiam autora i czytelników.

Potwierdzam opinię Witka.
Musiałem przeprowadzić się z jednorodzinnego przedmieścia do miasta.
Mam dużą rodzinę, więc szukałęm dużych mieszkań.
Po doświadczeniach z branżach deweloperską ( niska jakość i wilgoć wynikająca z niewłaściwej wentylacji oraz izolacji w nowych mieszkaniach i domach) w życiu nie kupię nic od dewelopera. tym bardziej że nie da się nic od nich wyegzekwować.
Kupiłem duże mieszkanie w stuletniej kamienicy. Ładne wysokie pomieszczenia. Duże okna. Piękne podłogi. Położenie w samym centrum. pod domem parki, szkoły, przedszkola, usługi. Infrastruktura komunikacyjna. Budynek wykonano oczywiście z cegły, więc będzie stał jeszcze 500 lat. Oczywiście architektonicznie nie da się tego porównać z tymi zawilgoconymi potworkami w miejscach bez infrastruktury postawionymi okno w okno w ostatnich 30 latach. Padłęm ofiarą porawdników każących kupować nowe mieszkania z cegły. Jest zupełnie na odwró: gdybym nie kupił mieszkania w kamienicy to kupiiłbym wielką płytę z komuny. Zero wilgoci i dobra infrastruktura. niestey za mały metraż. Wolałbym zamieszkać na działce Rodo, niż kupić znowu mieszkanie lub dom z okresu 1995-2023.
Tak jest w UK: 100 razy odmalowane, ale postoi jeszcze 500 lat mimo wilgoci panującen na wyspach.

Zgadzam się z tezą autora. Ja to obserwuje na opolszczyźnie od lat takie miasta jak Brzeg, Strzelce, Namysłów, Niemodlin, Nysa powoli przestają istnieć. Teraz przyszła kolej na Opole, Gliwice i inne średnie miasta – tak naprawdę rozwój mamy tylko we Wrocławiu, Wa-wie, Krakowie i gdzieś może jeszcze. Reszta to powolny upadek.

To jest rzecz której do końca nie rozumiem – Gliwice nie są zapyziałą dziurą na prowincji tylko całkiem sporym miastem, z dobrą komunikacją i wszystkim co jest potrzebne do życia. Ale ludzie z niego uciekają do Krakowa, Wrocławia, Warszawy – żeby tam kredytować się do emerytury i kupować byle co na przedmieściach za 12000 PLN z metra… A potem tłoczyć sie w korkach, walczyć łokciami o miejsce w przedszkolu, pchać się do centrum biurowego jakby było tylko jedno miejsce do pracy w całym regionie…
Myślałem że po Covidzie trochę otrzeźwiejemy i zauważymy zalety lokalizacji innych niż top 5 najwiekszych miast w kraju, ale nie.

@Macmajkel
Ta “wilgotność” to jakiś fetysz? 😉
Nie mam pojęcia o czym piszesz. Nigdy nie pakowałbym się w 100-letnią zagrzybioną kamienicę, czy klitki z PRL. Mieszkałem tak 30 lat i nigdy więcej. Standardy więzienne. ciasne korytarze i windy. Nie da się tego ogrzać, materiały są fatalne, podłogi ze słomą, myszy, grzyb. Brak parkingu.
Mieszkam w nowym budynku z widokiem na park, z garażem podziemnym, czysto, pachnaco, nowoczesne materiały, (jaka wilgoć?).
Super. Tylko nowe budynki.

Co od głównego tematu – tak, dziury będą się wyludniać.
Ludzie pojadą tam, gdzie jest praca, możliwości, lepsze życie.
Do tego w ciągu najbliższych lat będziemy mieli wielomilionową migrację. Nie zapominajmy też o unijnych certyfikatach energetycznych. Niedługo mieszkanie z 100 letniej kamienicy okaże się kosztowną fanaberią – potężne podatki za klasę G,H. Takie mieszkania będą niesprzedawalne.
Deweloperzy mogą spać spokojnie.

Nie klimat tylko tutaj nie było wojen więc są domy po 100 lat i więcej.

Jeszcze dodam, że wartość takiego domu i działki jest ogromna bo to wszystko jest na wyspie gdzie Król i Ministerstwo Obrony plus do tego jakichś 20 landlordow ma w kieszeni połowę gruntów w Anglii. Jest mało ziemi dostępnej więc każdy dba o to co posiada i co jest przekazywane od pokoleń z ojca na syna. W UK są stare pieniądze, których w Polsce nie uświadczysz. Trust fund babies żyjące z pieniędzy zarobionych jeszcze w czasach przed I wojną.

W UK postoi 500 lat ale nie w Polsce. Ile razy na Polskę były robione najazdy przez ostatnie 500 lat a ile na UK? Tu nie chodzi o cegłę i klimat.

@max
MAsz prawo do swojej opinii, ja do swojej.

Kupiłem pierwsze mieszkanie od RENOMOWANEGO developera.Mieszkanie schło półtora roku zanim je wykończyłem, więc było wysuszone. Po zamieszkanie pojawiła się para skraplająca się do połowy okna. Problem nie zniknał pomimo regulacji wywietrzników w oknach. Okna mieliśmy cały rok rozszczelnione a problem nie znikał. Każdy dzień zaczynaliśy od wycierania szyb i wietrzenia meiszkania.
Pomiary działania MECHANICZNEJ wentylacji nie wykazywały nieprawidłowości. Po dwóch i pół roku walki z wilgocią pojawił się na ścianie grzyb.

Następny budynek nowy od dewelopera, grzyb pojawił się po 10 miesiącach. Brak odpowiedniej wentylacji.

Trzeci dom wybudował mi deweloper z wilgocią w ścianie dającą maksymalne pomiary na spec. urządzeniach pomiarowych.
Pęknięcie pod posadzką rury zasilającą budynek w wodę.
Deweloper zaprzeczał istnieniu wady, nie usunął jej, czekamy na rozprawę. Specjaliści są zgodni że pojawienie się grzyba w domu przy takiej wilgotości to tylko kwestia czasu.

Po takich przygodach wiem, że WILGOTNOŚĆ powietrza w budynkach mieszkalnych powinna wynosić 40-60%, a ścian maksymalnie 16-18%.
Mógłbym się zacząć ubiegać o uprawnienia mykologa budowlanego;)

Nie życze Ci walki z deweloperem, bo są to firmy prawnicze a nie budowlane, a osiedla budują wehikuły inwestycyjno podatkowe w postaci sp. z o.o. znikających po zakończeniu inwestycji.

Poczytaj opinie o Murapolu na google opiniach, to pogadamy.

I tak mało optymistyczne obserwacje demograficzne przekształciły się w sympatyczną dyskusję o zaletach starych domów 🙂
Dawno temu, w centralnej gazecie pojawił się artykuł, optymistyczny w tone, że Polacy wreszcie się przekonali do wegetarianizmu, bo spożycie mięsa spadło. Artykuł został potem przedrukowany przez wiele lokalnych gazet.
Tymczasem, kto wie ten wie, że spożycie mięsa (i udział w tym spożyciu wołowiny) jest całkiem dobrym wskaźnikiem poziomu życia 🙂
.
W moim małym mieście, pojawiło się sporo, zwykle piętrowych, domów na sprzedaż. Niektóre domy wyglądają na opuszczone, niektóre piętra wyglądają na opuszczone. Po prostu – młodzi wyjechali, a starzy wymierają…
(Swoją drogą, chyba powierzchnia takich domów jest doliczana do istniejących pustostanów?)

“MAsz prawo do swojej opinii, ja do swojej.”
Wzruszyłem się. 😉
Nigdy nie spotkałem się z problemem jakiejś wilgoci i nie przypominam sobie żadnego znajomego z takim problemem. Być może jest to jakiś lokalny Warszawski koloryt.
Wilgotność w moim mieszkaniu to 40-50% nic nie cieknie, ani nie osadza się na szybach.
Za to ogrzanie 100 metrowego mieszkania moich teściów w kamienicy z 1907 to niezłe wyzwanie. Po prostu są ciepło ubrani. 😉
Mnie ogrzanie 80 metrowego mieszkania kosztuje 1200zł rocznie. Dobre materiały, ocieplenie, plus automatyka.
oczywiście każdy kupuje to co lubi.

Potwierdzam problemy z wilgocią, renomowany developer – Warszawa.
Każdego ranka trzeba wycierać szyby, pomimo że w każdym pokoju są dziury w ścianie na zewnątrz, zwane wywietrznikami i działa rekuperacja, która do tego jest w mieszkaniu na ostatnim piętrze dosyć głośna i przeszkadza.
W ogóle nie rozumiem tych wywietrzników, w starych mieszkaniach tego nie było, a teraz normalnie dziura na zewnątrz, to jakis bezsens jest. Ludzie w zimie je i tak zatykają bo kto bedzie do mieszkania wpuszczał non stop powietrze przy -10 stopniach ? Podobno to miało działać żeby był przepływ powietrza i pod warunkiem mocnego grzania kaloryferów i do tego muszą tak robić wszyscy w danym pionie w budynku, jaki to ma sens ? w zimie i tak wszyscy przykręcają kaloryfery żeby mniej płacić i zatykają te wywietrzniki. Kto zaprojektował ten mechanizm jest idiotą.

Problem jest w źle zaprojektowanej wentylacji. Mam w domu wybudowanym 12 lat temu od samego początku wentylację mechaniczną z rekuperatorem i nigdy nie miałem problemów o ktorych tutaj piszecie. Decyzja o instalacji wentylacji mecanicznej była moja, bo w projekcie była tradycyjna wentylacja grawitacyjna. Problem w tym, że była ona tak zaprojektowana, że to nie miało prawo działać. Natomiast prawidłowo zaprojektowana wentylacja mechaniczna działa bezproblemowo. Tak na logikę – deweloperowi zwykle nie zależy, żeby wentylacja działała sprawnie – dlatego ja bym nie kupił domu od dewelopera, bo wiem jak oni budują (i nie dotyczy to tylko wentylacji), a renowa dewelopera nie ma tutaj nic do rzeczy 😉

w Białymstoku mieszkańców przybywa i rodzi się mnóstwo dzieci

dlaczego piszecie ‘renomowany deweloper’ zamiast podac nazwy tych partaczy ?? nawet na tak niszowym portalu macie stracha przez nich napędzonego? ja też kupiłem u partaczy z Dom Development mieszkanie i co rano budze się z paskiem wykroplonej rosy przy dolnej uszczelce szyby. Deweloperzy to są partacze ale celowi – a ich zespół to głównie prawnicy i wsadzeni przez nich ludzie do zarządów wspólnot na etapie ich formowania.

“Co sprawia, że Cieszyn zalicza autor do fajnych miejsc?” – zgaduję, że chodzi o podatki. Można założyć firmę w Czechach i nadal jedna nogą żyć w Polsce. Nie jeść knedlików i kminku, dzieci wysłać do polskiej szkoły.

Proszę Państwa, widzę, że kwestia standardu nieruchomości wywołuje duże emocje. A jeszcze nie doszliśmy do porównań pompa ciepła vs. gaz… (żartuję).

Zwracam uwagę na kilka punktów:
1. Są ciepłe, suche kamienice i zawilgocona deweloperka. Oraz jest całkowicie odwrotnie. Jest po prostu różnie. Natomiast nie jest dobrze uprzedzać się a-priori.
2. Niekoniecznie wszystko musi być budowane nowe, jak pokazują inne kraje. Fakt, że cześć budynków była zniszczona w czasie wojny nie zmienia tego rozumowania. A nawet tym bardziej nie powinniśmy dopuszczać do rozbiórki starych budynków które można odzyskać.
3. Poprawnie zrobiona renowacja na przykład starej, klimatycznej (w sensie lokalizacji, architektury) kamienicy może (nie musi) być perełką. Ja akurat chętnie i bez uprzedzania się taką opcję sprawdzę.
3. Wybory każdy podejmuje sam i sam odczuwa skutki.

Autor jak widzę kontynuuje nośny temat nieruchomości – i dobrze, bo w temacie złota nie każdy wie o co chodzi a w nieruchomościach (i marketingu zresztą też…) wszyscy mają jakieś przekonania.

Pozdrawiam

@ Białostoczanin

“najwięcej urodzin dzieci itd.”

Urodzin itd? A skąd ta wiedza? Pytam, bo ja w tytule zestawienia czytam o liczbie ludności, zatem pewnie o meldunkach a nie urodzeniach. Różnica 100 osób y/y (albo i to nie), to nawet nie jest błąd statystyczny zważywszy na 300k bez mała liczbę mieszkańców. A różnica 12k in plus w 20 lat (pokolenie), to jakiś żart. Wniosek: do Białegostoku naciera okoliczna wioska. Jeszcze. Za pracą pewnie z uwagi na wybijane rolnictwo i wymierających rolników, z którego Podlasie żyło, ale rozmnażać (powyżej średniej krajowej), to już się tam jakoś specjalnie nie chce…

Teoretycznie tak ale praktycznie nie xd 10 lat temu jak studiowałem w Łodzi pamiętam że mieszkania w centrum kosztowały 3500 zl za metr. Też myślałem że Łódź będzie upadać i jie warto tam kupywac.Po 10 latach te same mieszkania w tych samych blokach kosztują po 9 tys mimo że w Łodzi ludność zmalała o 15%. To nielogiczne ale gdybym wtedy kupił i wynajął miał bym kapitał x 3.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *