Postęp farmakologii uczynił życie ludzkie dłuższym. Niestety, nie oznacza to bycia sprawnym do końca życia, leki raczej prowadzą do wydłużenia okresu starczego, schorowanego. Przypomina mi to mit o Titonosie, który został obdarzony darem nieśmiertelności, ale niestety nie otrzymał daru wiecznej młodości i był nieśmiertelnym starcem. Współcześni emeryci, pokolenie 60 i 70 latków na prochach, są zbyt zdrowi by umrzeć, lecz zbyt chorzy, by pracować.
Trzeba przypomnieć, że rynek pracy w Polsce nikogo nie rozpieszcza i nie widzi się zbyt wielu staruszków w sklepach i fast foodach, jak się to widuje w USA. Nawet gdy ktoś z tej grupy wiekowej chciałby pracować, to nie ma zbyt wiele opcji. Na rynku pracy pełnej zdesperowanych ludzi w młodszym wieku pracodawcy wolą zatrudniać ludzi w pełni sił. I trudno ich za to winić – po prostu nie muszą.
Tusk ma całkowitą rację w twierdzeniu, że wydłuża się okres wypłaty świadczeń do stosunku do okresu pracy i że system nie może tego wytrzymać. Problem w tym, że zdryfował zbyt daleko od swoich ideałów, które wyniosły go do władzy. Podstawowy błąd pojęciowy polega na tym, że Tusk próbuje ściągnąć więcej środków do systemu emerytalnego poprzez składki i opóźnić wypłaty świadczeń. To prostacka metoda, która nie może się sprawdzić – większe oskładkowanie zwiększa bezrobocie, ponieważ części ludzi zaczyna się nie opłacać pracowanie.
Dużo lepiej jest działać w innych kierunkach. Przede wszystkim państwo musi być tańsze i niekoniecznie musi kontrolować każdy aspekt życia obywateli. Wtedy można dostępne środki przeznaczyć na emerytów a nie biurwy. Druga rzecz to wzrost gospodarczy, idący automatycznie wraz z rozluźnieniem zamordyzmu. Ludzie chcą pracować, o ile się im nie przeszkadza. A gdy gospodarka się rozwija i żaden palant w stylu Balcerowicza jej nie ‘chłodzi’, to zatrudnienie znajduje więcej ludzi w każdym wieku i budżet ma dość środków by wykarmić tych, którzy sami nie dają rady.
23 replies on “Titonos”
Tylko że realizując idee które wyniosły Tuska do władzy bedzie mało miejsc pracy dla “kolegów królika”…
Niedawno czytałem raport GUSU na temat demografii w Polsce.
Okazuje się, że średnio kobiety dożywają 80,2 lat, a panowie bodajże 76 lat. W ciągu zaledwie kilkunastu lat średnia długość życia dla kobiet i mężczyzn wydłużyła się około 5 lat.
To tylko pokazuje, że wydatki na emerytury będą coraz większe i wydłużenie wieku przejścia na emeryturę do 67 lat mnie nie dziwi. Prawdę mówiąc spodziewam się, że za kilka lat znowu temat powróci i stanie na 70 latach.
“Współcześni emeryci, pokolenie 60 i 70 latków na prochach, są zbyt zdrowi by umrzeć, lecz zbyt chorzy, by pracować.” – trafnie to ująłeś.
Oczekiwanie że rząd sam się ograniczy to bujanie w obłokach. Jakim cudem administracja miała by sama sobie tę władzę odbierać, brać mniej pieniędzy z budżetu czy zwalniać swoich pracowników?
Propozycje, anyone?
Jak to mawia jeden z rozsądniejszych profesorówna mojej uczelni: “Polska medycyna dodaje lat do życia, ale nie dodaje życia do lat”.
@nightwatch
To jest akurat proste, wystarczy wybrac kogos takiego jak JKM.
Gdyby emerytury były dla wszystkich idealnie równe cały system byłby znacznie tańszy. Osiągnięcie wieku i rozpoczęcie wypłat, a jak komuś nie starcza, to niech oszczędza. Najuboższym ludziom bez kwalifikacji taka zrównana emerytura wystarczy.
Dobrym sposobem obniżenia kosztów systemu, byłby jeden wiek emerytalny i równe emerytury dla wszystkich obywateli. Osoby o wysokich kwalifikacjach pozostaną choćby na pół etatu w miejscach pracy, a niewykwalifikowani pracownicy fizyczni będą egzystować za tą małą równą, dla wszystkich emeryturę.
@nightwatch
“Oczekiwanie że rząd sam się ograniczy to bujanie w obłokach.”
Nie ograniczy się – to niemożliwe. Istnieje coś takiego jak efekt zapadki. Robert Higgs wypracował teoretyczne ramy dla zrozumienia wzrostu rządu w publikacji “Crisis and Leviathan” i odniósł je do kilku kluczowych wydarzeń historycznych.
Higgs: “W mojej pracy „efekt zapadki” opisuje charakterystyczny sposób, w jaki rośnie rząd podczas postrzeganego stanu wyjątkowego w warunkach współczesnych ideologii. Rozmiar, zasięg i siła rządu rośnie gwałtownie, gdy próbuje „coś robić”, by oddalić zagrożenie. Gdy jest ono już wyeliminowane albo ograniczone, wówczas rząd kurczy się, lecz nie do poziomu, który by osiągnął, gdyby kryzys nie wystąpił. Zatem każdy kryzys przesuwa trajektorię wzrostu wielkości, zasięgu i siły rządu w górę.
W moim opracowaniu wymieniam kilka przyczyn tego efektu: jedną jest inercja polityczna i prawna, inną jest instytucjonalna uporczywość tych, którzy eksploatują lub korzystają z agencji rządowych lub władzy zrodzonych z kryzysu, jeszcze inną — i prawdopodobnie najważniejszą — jest instytucjonalna zmiana powiązana ze społeczeństwem przyzwyczajającym się do przejawów nowych uprawnień rządu i jednoczesnych starań, by je usprawiedliwić. Inni ekonomiści i historycy opisywali efekt zapadki, ale większość z nich ograniczała go do wzrostu fiskalnego. Żaden z nich nie scharakteryzował ideologicznego aspektu tak szczegółowo jak ja. Ideologiczna zmiana wywołana przez pozornie pomyślne przejście przez poważny kryzys usposabia rząd do tworzenia — a społeczeństwo do zaakceptowania — jeszcze większego rozrostu rządu, gdy wystąpi następny kryzys.”
@Doxa
> Tusk ma całkowitą rację w twierdzeniu, że wydłuża się okres
> wypłaty świadczeń do stosunku do okresu pracy i że system nie
> może tego wytrzymać
Tusk ma pol racji. Kiedys zrobilem w miare porzadne obliczenia uwzgledniajace inflacje, srednia place i sredni wiek zycia, zeby policzyc, jaka emeryture powinien otrzymac ktos, kto zaczyna pracowac w wieku 20 lat i pracuje do 65go roku zycia, a pieniadze odklada w banku na procent. Potem, w momencie przejscia na emeryture zostawia caly kapital w banku, ktory mu co miesiac dolicza odsetki i wyplaca emeryture do konca zycia. Wyszlo mi, ze tej emerytury powinno byc cos ponad 4000 PLN/miesiac. Zatem moze okres wyplat sie wydluza, ale poki emerytura stanowi niecala polowe kwoty, ktora stanowic powinna, poty jest miejsce na to, zeby system to wytrzymal. Oczywiscie pod warunkiem, ze zacznie byc efektywny. Problem nie lezy po stronie “ubezpieczanych”, ale po stronie systemu i braku kompetencji jego zarzadcow.
“państwo musi być tańsze” – marzenia…
“niekoniecznie musi kontrolować każdy aspekt życia obywateli” – a tu to już Waść zupełnie odleciałeś 😀
Doxa pisze:
“A gdy gospodarka się rozwija i żaden palant w stylu Balcerowicza jej nie ‘chłodzi’, to zatrudnienie znajduje więcej ludzi w każdym wieku i budżet ma dość środków by wykarmić tych, którzy sami nie dają rady.”
Czyli Sz.P. Doxa jest przeciwko ograniczaniu wydatków budżetowych? Bo przecież właśnie takie działania zostały określone przez propagandzistów mianem “schładzania gospodarki”.
Gospodarka powinna się rozwijać w swoim naturalnym tempie, bez sztucznego podpompowywania. Polityka podatkowa powinna być kształtowana tak, żeby zapewnić równowagę budżetową i jednocześnie nie tłamsić nadmiernie obywateli. Wydatki budżetowe powinny być racjonalne i nie powinny powodować nadmiernego wzrostu deficytu ani długu publicznego. Nawet za cenę wzrostu gospodarczego – zrównoważony budżet jest ważniejszy niż sztucznie pompowany wzrost.
O czym my tu mówimy? Ludzie nie chcą umierać; przynajmniej większość. Do tego chcą “żyć godnie” tudzież wedle reguły “zastaw się, a postaw się” nawet jeśli ewidentnie ich na to NIE STAĆ. Rzeczywistość nie oferuje czegoś takiego; nie da rady przehulać życia i równocześnie być zabezpieczonym na starość.
Władza, aby podtrzymać swój siad na stołkach, stara się rozwiązać kwadraturę koła… Bajkę o “powodzeniu dla głupców” można wprowadzić w życie tylko tymczasowo i to tylko za zagrabione, lub pożyczone (czyli też zagrabione biorąc pod uwagę debazowanie) pieniądze.
Rozważanie tego co “powinno” być jest jałowe. Będzie jałowe tak jak długo relacje społeczne nie staną się dobrowolne. Inaczej to zawsze będzie się sprowadzać do historii o D’n’D.
(dymających i dymanych)
Cała ta “reforma” emerytalna jest chyba odwrócona dupą do przodu. Na mój zdrowy chłopski rozum (nie jestem ekonomistą) powinno się wyjść od zapewnienia wzrostu demograficznego, czyli nowych rąk do pracy. Oczywiście naturalny przyrost nie weźmie się z kosmosu – wymaga to długoletniej strategii i praktyki prokreacyjnej. Przykładem jest tu socjalistyczna, wyśmiewana Francja, posiadająca dodatni przyrost naturalny. Narzędzia jakimi to osiągnęła to m.in wszelakiego rodzaju zasiłki (zachęty) do posiadania dzieci. Tam po prostu w modzie jest posiadanie dzieci.
Mnie dzisiaj nie stać w polandii na posiadanie więcej niż dwójki dzieci.Widzę, że państwo ma mnie w głęboko dupie i nie zależy mu na mojej rodzinie. Wszystkie obowiązki z wychowaniem i wykształceniem nowego obywatela spadają na rodzica. Za 40 lat na 1 pracującego będzie przypadał 1 emeryt. Jak w takim przypadku możemy mówić o zachowaniu płynności systemu emerytalnego?
@hubert
Z tymi zasilkami to nie tutaj ;). Jak to maja w zwyczaju neoklasyczni ekonomisci wziac pare danych “z brzegu” i coś z tego uskładać nie przejmując sie jakością owych danych (pomijając, że w większości są to dane rządowe vide inflacja). Może przyrost naturalny nie wygląda jeszcze najgorzej we Francji, ale kto ten przyrost generuje? Biali francuzi, czy śniadzi francuzi?
W UK są całe masy ludzi na zasiłkach rodzinnych i owszem mają po 4,5 dzieci, jakie są to jednak rodziny nie trzeba nikomu chyba tłumaczyć. Chyba nie wierzymy w to, że Anglik z klasy średniej będzie zachęcony do posiadania dzieci dzieki temu, że otrzyma parę funtów tygodniowo? Stosunkowo wysokie zasiłki generują pokolenia patologicznych rodzin.
@hubert
Nie traktuj ludzi jak reproduktorów, którzy mają “coś” dostarczyć bo na “farmie” zaczyna brakować bydła na (fiskalny) ubój…
Do dziurawego zbiornika nie ma znaczenia ile wleje się wody; zawsze będzie świecić pustką.
@hubert
Niestety ale jest dokładnie ODWROTNIE. Skoro z definicji jeśli państwo się za coś bierze to schrzani więc to samo będzie jesli zacznie dbać o demografię. Kluczowe jest zrozumienie dlaczego rodzi się coraz mniej dzieci. Otóż jest kilka przyczyn a jedna GŁOWNA I NAJWAŻNIEJSZA jest socjalistyczny wypaczony system emerytalny w Polsce. Otóż w tym systemie emerytalnym został oderwany związek pomiędzy dziećmi a zapewnieniam starości. Państwo udaje że to ono a nie nasze dzieci zapewnia ludziom emerytury. No więc skoro tak to po co mieć dzieci ? Przecież dzieci to ryzyko, może się urodzi chore, może z wadami, a nawet jak zdrowe to potem nieprzespane noce, koszty, odpowiedzialność, single walą na wakacje do Turcji a dzieciaty buja się po taniości i po co ? aby z jego pracy potem państwo finansowało emerytury tym singlom które całe życie beztrosko balowały, mający noce nieprzespane tylko od imprezowania ? Zobacz w Afryce, Azji gdzie nie ma państwowych systemów emerytalnych jest eksplozja demograficza, bo ludzie wiedzą że tylko własne dzieci na starość się nimi zajmą. Tak na szybko – Etiopia , to ja pamietam jak to u nas opowiadano dowcipy o Etiopczykach jedzących trawę – a jest ich juz 73 mln ! prawie 2 razy tyle co Polaków. Średnio jedna kobieta rodzi 5,3 dziecka. oczywiście nie chciałbym Etiopii w Polsce ciągłe wojny i wysoka umieralnośc dzieci, ale jest to przykład wybuchu demograficznego gdy przyszłość jest niepewna. Cały system podatkowy jest podporządkowany utrzymaniu systemu emerytalnego no i jeszcze spłacaniu zadłużenia państwa, reszta to kropla. Rozwiązaniem nie jest więcej przedszkoli, więcej szkół, wyższe becikowe, socjał. Bo aby to sfinansować państwo musiałoby zabrać ludziom więc jeszcze mniej ludzi by płodziło dzieci bo musieliby jeszcze więcej pracowac na utrzymanie tego socjału.
Jeden mój znajomy cąle życie pracował na czarno, nigdy nie interesował się podatkami, niedawno dostał formalna pracę na umowę pierwszą w zyciu- i w szoku był jak dostał wypłatę do ręki – zapytął mnie gdzie jest ta reszta pieniędzy którą ma przeciez na umowie – no jak to, mówię idzie na wypłaty dzisiejszym emerytom, na utrzymywanie nierobów spod budki z piwem, itp.
A we Francji boom demograficzny dotyczy tylko i wyłącznie muzułmanów i nierobów, pracujący obywatele się nie rozmnażają bo są za mocno obciążeni podatkami na tą cwaną próżniaczą hołotę. Tak więc Francja za jakis czas rozleci sie targana rewolucjami kiedy tylko pokolenie boomu dojdzie do dorosłości.
To jest prawdziwy “stos” bzdur, gadanie o tych emeryturach, ponieważ chodzi tylko o sprytną grabież i “przykrycie” tego propagandą, nie trzeba być żadnym uczonym żeby to zauważyć, to się ciśnie samo na oczy, tylko idioci zastanawiają się co trzeba znowu poprawić żeby ciągnąć to dalej, za tym wszystkim stoi hasło “rąbać frajerów póki mamy władzę, bo potem może być za późno” i teraz do doxy, jeżeli chcesz coś szczerze powiedzieć w tej kwestii to zastanów się i napisz co można zrobić żeby się wyzwolić z tego ucisku i jak po tym posprzątać, wszystko inne to próżne walenie ozorem. Wszyscy przecież wiedzą, że w tej zabawie nie chodzi o tych co to na starość zostają bez grosza a tylko o TYCH co ich bezlitośnie eksploatują, w młodości i sile wieku. Ten system ze swoim przymusem, w zasadzie można to już powiedzieć (tego dotyczy ten blog) zniszczył tak zwane społeczeństwa zachodu, to jest tak jak z dobrym ale bardzo zmęczonym bokserem którego przeciwnik powala pod koniec walki mocnym uderzeniem w głowę, europa czeka na ten cios. Doxa rozglądnij się lepiej czy przypadkiem ta pięść nie jest już w górze.
Ucisk podatkowy jaki serwuje nam rząd skutecznie hamuje wszelki rozwój gospodarczy.Gdyby zdjąć z podatników jarzmo tak wysokiej pańszczyzny,wówczas w kieszeniach ich pozostało by więcej pieniędzy które mogą wydać,tym samym napędzając gospodarkę,bo pieniądz byłby w obrocie,a tak herr Thuzk przepuszcza naszą pańszczyznę na utrzymanie gigantycznej biurokracji oraz na spłacanie lichwy,bo Polskę zadłużył jeszcze lepiej od Gierka i tak płacimy gigantyczne kwoty na odsetki,mamy dług nie do spłacenia i będziemy tyrać na benksterów po wsze czasy.
Dodać trzeba też lobby które utrzymuje obecną władzę i media,kto to finansuje i jakie cele założył,bo wiadomo że to co robi herr Thuzk to nie jego widzi mi się,tylko odgórne wytyczne jego mocodawców.
Rozwalanie polskiej gospodarki i pompowanie stąd zasobów ludzkich i materialnych nie jest przypadkowe,to zaplanowana działalność,stąd nam się żyje coraz “lepiej”..
Teraz wiadomo że Thuzk i POpaprańcy po tym co się dzieje nie wygrają kolejnych wyborów,ale i tak media wykreują ich następców,”wybawców” od PO i tak koło się zamyka.
Zagłosujmy na JKM,sprawdźmy tego “wariata” bo dobrze gada – niech pokaże!
@Doxa
Skoro rząd Tuska strzyże nas równo warto uciec gdzieś indziej. 79th element jest zarejestrowane w UK. Z chęcią przeczytałbym wpis jak to w praktyce się sprawdza – jakie podatki, składki, czy jest tanio i co jest lepsze. W necie głównie jest naganianie przez pośredników rejestrujących firmy w UK. Przydałaby się opinia kogoś, kto naprawdę korzysta z tego systemu.
Po pierwsze chciałem powiedzieć, że ogromnie mi się spodobało porównanie Titonosa do sytuacji współczesnych starców!
Po drugie chciałem wtrącić swoje trzy grosze do dyskusji. Ujmę rzecz w dwóch punktach:
1. Wydaje mi się, że system, w którym świadczenia wypłacane są nie ze zgromadzonego majątku, a z wpłat następnego pokolenia jest piramidą finansową. Jeśli dobrze rozumiem brak wzrostu liczby ludności nieuchronnie przybliża nas do spektakularnego krachu, do zapaści całego systemu. Wobec tego jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji jest zrobienie wszystkiego, by Polacy zaczęli się rozmnażać. Odraczanie momentu wypłaty świadczeń tylko opóźni eksplozję.
Nie trzeba wiele wyobraźni, by uzmysłowić sobie, do czego taka zapaść doprowadzi. Kiedy każdy będzie musiał utrzymać swoich rodziców, a w dodatku będzie mu odbierane z pensji coraz więcej rzecz będzie nie do wytrzymania od pewnego krytycznego momentu.
2. To, co wydaje mi się interesujące, to znaczenie odwróconej hipoteki, w przypadku braku emerytur. To dla banków żyła złota, najpierw sprzedając kredyt hipoteczny, a potem hipotekę wsteczną przez całe życie żerują na obywatelu.
Myślę, że po 22 latach transformacji widać już wyraźnie dlaczego wszelkie zmiany o charakterze ekonomicznym nie przekładają się na poprawę jakości życia obywateli. Otóż służący radą wszelkiej ma eksperci popełniają błąd w założeniach. Zakładają mianowicie, że po 89 roku zmienił się w Polsce system i powstały warunki dla rozwoju kapitalistycznego. Nie powstały! Nie było żadnego przewrotu, ani rewolucji. Czyż potrzeba bardziej dobitnego dowodu na to, niż zdjęcia i filmy z magdalenkowo – okrągło stołowych imprez na których widać roześmiane mordy Kiszczaka, Wałęsy i Michnika przepijających do siebie? Czy tak wygląda rewolucja? Efekt? Prezesi państwowych przedsiębiorstw, którzy z dnia na dzień stawali się właścicielami prywatnych firm, by w następnej kolejności spieniężyć i wyprowadzić za granicę cały majątek. Polskie społeczeństwo było i jest społeczeństwem feudalnym z silnie zakorzenionym podziałem na panów i chamów. 5o lat komunizmu tego nie zmieniło. Inaczej tylko poprowadziło linię podziału. Do tysięcy wąsatych morsów w garniturach, obsadzających prezesowskie fotele w nie wiadomo-czym-się-zajmujących agencjach i urzyndach, doszły jeszcze dziesiątki uprzywilejowanych grup zawodowych, zbyt silnych i licznych by dać sobie odebrać odziedziczone jeszcze po peerelu przywileje. Mamy zatem z jednej strony rzesze urzędasów, kolejarzy, prawników, lekarzy, krusowców, mundurowych, górników itp., z drugiej tysiące 20-30 letnich jelonków z dyplomami magistrów, znajomością języków i po kursach o pozyskiwaniu środków unijnych – owszem, ale za to takich, którzy na dzień dobry (i do widzenia) mogą co najwyżej wskoczyć na przedstawiciela handlowego albo telemarketera, w outsorcingu lub na śmieciowej umowie z wynagrodzeniem uzależnionym od wyników. Mogą zatem zostać wołami roboczymi, którzy w znoju będą wypracowywać PKB, które z kolei będzie wyprowadzane za granicę (jako zysk firm z obcym kapitałem), albo przeżerane przez klasy próżniacze (jako podatki). Oczywiście jeśli nie chcą mogą też zostać bezdomnymi. W końcu mamy wolność, nie? A wystarczyłby tylko ludziom nie przeszkadzać, nie traktować ich jak złodziei i kombinatorów, tylko dla tego, że chcą mieć własną firmę i być swoimi własnymi szefami i samemu nie okradać ich z ciężko zarobionych pieniędzy. Ale nie, nie damy im, bo kto na nas kurwa będzie robił! Tyle tylko, że panom prezesom umknęło, że to od tych 20 – 30 latków zależy czy czeka nas zapaść demograficzna i w konsekwencji anihilacja narodu. Nie trzeba być szczególnie błyskotliwym, żeby się domyślić, że jak się w wieku 30 lat wciąż mieszka z rodzicami, to się szczególnej ochoty na prokreację nie ma.
Zastanówmy się czemu ma służyć nasze własne życie (również filozoficznie). Propozycję aby “mnożyć się za wszelką cenę” są nie tylko problematyczne (nie dadzą rezultatu), ale także paskudne pod względem etycznym. To wygląda tak, że za “grzechy” ojców (długi, zaniedbania, degrengolada socjalizmem) mają płacić ich jeszcze nieistniejące dzieci, wnuki a nawet dalsze pokolenia…
Na to jest określenie: wrodzenie w niewolnictwo.
Nie ma innego sposobu na realną poprawę sytuacji, jak rozwiązanie problemu tu i od zaraz. Nowotwory wycina się jak najszybciej a nie cacka się z nimi latami. Chyba, że już jest na to za późno; wtedy jednak trzeba sobie uzmysłowić, że pacjent jest trupem.
“Zobacz w Afryce, Azji gdzie nie ma państwowych systemów emerytalnych jest eksplozja demograficza, bo ludzie wiedzą że tylko własne dzieci na starość się nimi zajmą. ”
Co za idiotyzm! Ci ludzie nie są w stanie planować w perspektywie dziewięciu miesięcy, kiedy cała rodzina głoduje i umiera, a ty twierdzisz, że myślą w perspektywnie lat dwudziestu. Paranoja.