Categories
Ekonomia

Etyka po raz setny

Zdaje się, że żaden blog w Polsce nie porusza tak często zagadnienie etyki w biznesie. Samo użycie słowa ‘etyka’ w połączeniu z ‘biznes’ to wyzwanie, ponieważ cały czas mamy do czynienia z ocieraniem się o pewnego rodzaju sprzeczność. Biznes sprowadza się do konkurowania, a konkurowanie wcześniej czy później staje się bezlitosne, pozbawione jakichkolwiek zasad, i trudno tam szukać etyki. Dlatego właśnie etykę w biznesie należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach relacji przedsiębiorca-konsument. Natomiast relacje biznesowe są nieetyczne ex definitione, bo są albo wrogie (czyli nieetyczne), albo przyjmują formę kartelu, (czyli również są nieetyczne) i nie ma sobie co zaprzątać nimi głowy.

Trzeba bardzo uważać na detale, na użycie właściwych terminów i pojęć. Relacją przedsiębiorstwo-konsument, którym tak często lubią szafować macherzy od PR, należy odrzucić jako nieuprawnione. Nie ma bowiem samoistnego bytu ‘przedsiębiorstwo’, chyba że w Kodeksie handlowym spółek. Tak naprawdę za każdym przedsiębiorstwem stoją zarządzające nim osoby, i to one są odpowiedzialne za kroki podejmowane na rynku, dotykające konsumentów. Co ciekawe, podobnie rozumuje ustawodawca w odniesieniu do zobowiązań podatkowych spółki – tak, przyjmuje się, że spółka posiada byt prawny, natomiast jeżeli właściciele narobią machlojek podatkowych, to odpowiadają za nie personalnie i nie mogą chronić się ograniczoną odpowiedzialnością charakterystyczną dla osoby prawnej.

W XX wieku etyka profesjonalisty została mocno skodyfikowana, szczególnie w krajach cywilizowanych. Z czasów studenckich w Polsce pamiętam żenujące przypadki uganiania się wykładowców za studentkami. W USA to też się zdarza, ale o wiele rzadziej. Wszyscy wiedzą, że jest OK jeżeli minie co najmniej 6 miesięcy od zakończenia edukacji do spotkania na poziomie towarzyskim. W Stachach komitety etyczne funkcjonują przy każdym wydziale, w którym działania badawcze dotyczą istot żywych. Cenzura może czasem przypominać nieco Świętą Inkwizycję, gdy chce się na przykład szukać powiązań między rasą człowieka a poziomem inteligencji lub agresji.

Chwalebne jest określanie swojej pozycji i zaangażowania i płynącego z tego konfliktu interesów. Na przykład lekarz opłacany przez koncern X bada substancję Y i wyraźnie zaznacza to w opracowaniu, lub doradca inwestycyjny posiadający papier Z wyraźnie informuje o tym swoich czytelników. Ba, idzie to tak daleko, że w USA licencjonowany pośrednik nieruchomości (realtor) chcący sprzedać nieruchomość musi informować w ogłoszeniach, że jest realtorem. W ten sposób unika pewnego konfliktu – z jednej strony kupujący powinien móc ufać licencjonowanemu profesjonaliście, z drugiej strony ten profesjonalista może odczuwać pokusę, by grać nieuczciwie wobec klienta.

Takiej elementarnej uczciwości brakuje wśród ekonomistów. Tak zwani ‘eksperci ekonomiczni’ cytowani w mediach to pracownicy instytucji finansowych, reprezentujący stanowisko danej instytucji. Wykładowcy ekonomii to często pracownicy tych instytucji, członkowie rad nadzorczych lub firm doradczych. Można spodziewać się, że gdy tylko nie będą uganiać się za studentami, będą wtłaczać swoim studentom teorie zgodne z obowiązującymi doktrynami.

W rozmowach z absolwentami różnych kierunków ekonomii ciągle pojawia się temat braku wykładów o austriackiej szkole w ekonomii. Ba, czasem wykłada się ją jak ‘ekonomię kapitalistyczną’ na uczelniach marksistowskich, używa się nawet podobnych sformułowań. Tak jak kiedyś twierdzono, że konieczność dziejowa zastąpiła kapitalizm socjalizmem (docelowo komunizmem), tak teraz twierdzi się, że szkoła austriacka jest doktryną przestarzałą w stosunku do np. szkoły chicagowskiej.

Gdyby dziś ktoś wystąpił w mediach głównego nurtu z kilkoma tezami prowadzącymi do uzdrowienia ekonomii w Polsce, zostałby natychmiast wyprowadzony w kaftanie, a przeciwko niemy wystąpiliby wszyscy ‘eksperci ekonomiczni’.

Załóżmy, że stawiamy ze wszech miar rozsądny postulat zlikwidowania deficytu budżetowego RP, wprowadzenia harmonogramu spłaty długu publicznego do zera i jako wisienkę na torcie – wprowadzenia parytetu złota.

Przypomieć warto, że całość dochodów budżetowych z PIT idzie w Polsce na odsetki od długu skarbu państwa. Polacy biegną z całej siły w kołowrocie i zubażają się tylko po to, by stać w miejscu – ledwie płacić odsetki z cały czas puchnącym długiem. Koniec zadłużania i złoto jako pieniądz to docelowo zerowa inflacja, bezpieczne oszczędzanie w złotówce, budowanie narodowego zaplecza kapitałowego, rozwój gospodarczy napędzany rodzimym kapitałem oraz docelowo zdecydowanie niższe podatki.

Patrząc z punktu widzenia londyńskiego City taki program gospodarczy to tragedia. Nie tylko traci się źródło darmowych pieniędzy (odsetki od pieniędzy stworzonych z niczego), to jeszcze pozwala się na dawanie zgubnego przykładu. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby tym wzorem poszły inne państwa. To wizja gorsza niż sto podatków Tobina.

I dlatego natychmiast podniesiono by wiele słuchawek telefonicznych. X napisał ekspertyzę, jest nam wielce zobowiązany. Y doradzał przy prywatyzacji i jest bardzo oddany, bo liczy na dalszą współpracę. Z zasiada w międzynarodowej radzie i miał wykłady w Londynie, na pewno nie odmówi.

Piękno tej machinacji polega na tym, że zawsze jest pole do manipulacji faktami. Zadłużenie Polski to przecież cudowna rzecz. Dzięki temu możemy przecież mieć dostęp do międzynarodowego finansowania, możemy budować autostrady i stadiony na Euro. A złoto to przeżytek, leży w skarbcu i się kurzy. A tak nasze rezerwy walutowe pracują na nasz kraj, przynosząc odsetki. No i w reżimie pieniądza papierowego możemy elastycznie reagować na zagrożenia regulując ilość pieniądza na rynku. Złe złoto wiąże ręce dyscypliną fiskalną naszym jakże dobrym władcom.

Na pocieszenie należy dodać, że błędne jest przekonanie, że tylko Polska jest ciemiężona przez finansjerę. Cały świat jest, a im dalej od świateł kamer, tym bardziej bezwzględnie. Warto przypomnieć sobie, jak robiło się politykę ekonomiczną w Ameryce Południowej. A dziś Ameryka Północna staje się Ameryką Południową. Wall Street robi dokładnie to co chce i w mediach, i w Kongresie, i w Białym Domu.

Sokrates twierdził, że błądzenie między dobrem a złem wynika tylko z braku wiedzy. Trzeba się z tym zgodzić, skoro nawet nauka Kościoła kładzie tak duży nacisk na edukację młodzieży w rozpoznawaniu i zapobieganiu grzechowi. Warto byłoby się skupić na rozpoznawaniu dobra i zła w intencjach tych, którzy mają na nas największy wpływ, sprzedają nam wszystkie dobra oraz stoją za wszystkimi decyzjami ekonomicznymi.

Share This Post

22 replies on “Etyka po raz setny”

Doxa, zabrakło konsekwencji. Wpis – gwoli przypomnienia – winien zawierać przypomnienie: sklep ze złotem prowadzę.

Ok, można zrezygnować z długów i zreformować państwo. Jest jedno ale. Należałoby ponieść wszystkie konsekwencje bycia niezależnym. Będąc pod protektoratem, w zamian za bycie wyciskanym dostajemy ochronę wojskową, bo władcy chronią swoje poletko, które uprawiają. Stając się samowystarczalnym, koszty które szły na odsetki należałoby przeznaczyć na silną armię, również dysponującą bronią jądrową i środkami przenoszenia. Trzeba byłoby się stać takim Izraelem w Europie.

‘Spodziewalem sie bardziej merytorycznej dyskusji po czlowieku po seminarium.”

Doxa, to tylko twoja Fata Morgana. Imię Burka niejeden czworonóg nosi.

“Trzeba byłoby się stać takim Izraelem w Europie”

Lepiej być Izraelem w EUropie niż palestyńskim obozem, bo to właśnie są wszystkie konsekwencje bycia zależnym.-)

Ale prosze Pana ktoś mądry ostatnio powiedział ze mielonka jest lepsza od złota 🙂

“Lepiej być Izraelem w EUropie niż palestyńskim obozem, bo to właśnie są wszystkie konsekwencje bycia zależnym.-)”
Ja też bym wolał. Ja tylko przypomniałem jaką cenę trzeba ponieść za niezależność. Wreszcie trzeba by było zaprzyjaźnić się z bronią oraz uczestniczyć w intensywnych szkoleniach wojskowych i ewentualnych operacjach militarnych.

Adam Smith był profesorem filozofii moralnej, a nie ekonomistą i stawiał właśnie nacisk na moralność o czym lubią zapominać zapatrzeni w kapitalizm i wolny rynek. Tymczasem bez moralnosci nie ma żadnego wolnego rynku ani kapitalizmu.

ale tak serio, z tym parytetem złota możesz mi wyjaśnić jak byś chciał sprzedawać produkty polskich producentów do strefy euro jeśli jednego roku złoto kosztowało 400$ a za lat kilka 1600$.

Znaczy się co, dzisiaj sprzedajemy okna połaciowe Fakro za 100 SPLN (super polskie złote), a za kilka lat za 25?

Rozumiem, że fundujemy sobie eleganckie cykle deflacyjno-inflacyjne w rytm spekulacji na złocie (a tak właściwie produkcji cyferek w komputerze FEDu, bo ciężko tu mówić o zadrukowanych na zielono bawełnianych szmatkach).

Moim skromnym zdaniem, jeśli standard złota/srebra/borsuczych skórek miałby wejść w życie zawsze musi zacząć się od największego gracza, nie ma innej drogi.

Co do długu i dochodów z Pit, który w 100% idzie na spłatę odsetek TRUE.. a gdybyś jeszcze dodał koszty aparatu represji ściągającego ten podatek oraz czas płatników to pewnie i ze 125% by się nazbierało. Smutne.

Ale właściwie na czym polegają główne różnice pomiędzy szkołą chicagowską a austriacką? Dlaczego jedna jest dobra a druga zła? O ile mi wiadomo to żadnej z nich obecnie nie stosowano, a każda z nich byłaby lepsze niż to co było. Jeśli ktoś dostrzega różnicę, to proszę o wyjaśnienie.

Prośba tyczy się również gospodarza bloga.

Dobry wpis, aż momentami miałem wątpliwości, czy pisał go autor tego bloga :).

> “jak byś chciał sprzedawać produkty polskich producentów do strefy euro jeśli jednego roku złoto kosztowało 400$ a za lat kilka 1600$”

To jest problem strefy euro czy tam dolara a nie państwa z parytetem złota. Nawet dzisiaj ceny towarów do złota pozostają z grubsza stałe. Porównaj powiedzmy cenę ropy do złota w roku 2000 i teraz. Gdyby istniał standard złota, to po prostu nie byłoby inflacji. Ludzie posługujący się dolarem muszą ciągle zmieniać ceny w rytm drukarek FEDu.

@hael, mylisz się, pisząc “To jest problem strefy euro czy tam dolara a nie państwa z parytetem złota”. Tak samo można napisać, że to, że ktoś (kraj) został napadnięty, to wina tych złych, złych sąsiadów, a nie faktu, że napadany był nieuzbrojony. Żyjemy w realnym świecie, nie na forum libertarianizm.net 😀

“Nawet dzisiaj ceny towarów do złota pozostają z grubsza stałe” – TakSerio podał przykład, że niezbyt stałe. Popatrz sobie też chociażby na ceny cementu wyrażone w złocie, czy stali… są bardzo mocne wahania. Nie to, żeby jednostronne przejście na standard złota było niemożliwe, ale na pewno byłoby bardzo trudne i wiązałoby się ze sporymi kosztami, szczególnie w przypadku najmniejszych graczy (małe biznesy, gospodarstwa domowe klasy średniej i niższej).

Przyłączam się do @haael mam normalnie wątpliwości czy to na pewno Doxa? Może jakiś mocher mu konto „s hakował” albo Jarek jakieś haki wyciągnął? – bo normalnie jak człowiek o wierze naszych przodków się wypowiedział 🙂 Co by dopełnić egzorcyzmy zamieszczam link do wywiadu z TEGO WIADOMEGO radia

http://www.youtube.com/watch?v=V_VEiQMlGmc&feature=related

@panika2008
Czy ceny cementu wyrazone w dularach USA albo Jewro albo w PLN albo w $ Zimbabwe sa bardziej stale?

co do etyki..

ciekaw jestem kiedy patenty przejdą do lamusa i przestaną blokować rozwój cywilizacji.

tak sobie czytam art z rana w pracy
http://www.independent.ie/business/technology/bt-joins-patent-attack-on-google-android-2967624.html
“BRITISH telecoms giant BT has joined the ranks of major corporations claiming billions of dollars from Google for alleged patent infringements in the Android smartphone operating system. ”

Najlepszy jest troll patentowy APPLE co wymyśla koło od nowa, ale w super plastikowym opakowaniu.

happy x-mas.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *