Categories
Ekonomia

Flejmik

Jedną z podstawowych umiejętności niezbędnych w życiu jest zdolność od odróżniania prawdy od kłamstwa. Na tym niedoskonałym padole każdy okłamuje każdego i trzeba sobie z tym radzić.

Szmatławiec na pierwszej stronie linkuje do obszernego artykułu o rzekomo drożejących gruntach.

Samego artykułu nie da się przeczytać bez bólu oczu. Wydaje się, że podobnego zdania są inni czytelnicy, ponieważ pomijając parę pyskówek wynikających z dramatycznej sytuacji finansowej zadłużonych, trafnie obalają tezy autora. Parę cytatów:

Wielgo ty deweloperska kvrwo
Autor: Gość: jackass IP: *.dynamic.chello.pl 22.05.11, 00:41
sprzedawczyku zafajdany, masz tu artykul z gazety prawnej sprzed 3 dni:
biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/514877,tansza_ziemia_tansze_mieszkania.html

Re: Działki budowlane w cenie
Autor: Gość: xx IP: *.adsl.inetia.pl 21.05.11, 11:28
Kompletna bzdura. Finalizuję właśnie transakcję kupna działki na południu Warszawy. Szukałem działki przez 3 lata, więc trochę wiem na ten temat. Ceny działek od 2 lat stabilnie spadają. W obserwowanym przeze mnie okresie ceny spadły na oko o 30%. Końca trendu nie widać. Ten artykuł to stek bzdur wyssanych z palca.

Re: Działki budowlane w cenie
Autor: hank_m 21.05.11, 11:43
Jak dla mnie to typowy artykuł sponsorowany. Wszyscy (oczywiście poza kupcem nieruchomości) są zainteresowani tym, żeby utrzymywać wysokie ceny. Dla dewelopera to większy zarobek, dla banku też (większy kredyt, no i zabezpieczenie obecnych nagle nie jest g**no warte), a rząd to przecież kolesie tych pierwszych…
Czasami zdarzały się panu Mareczkowi artykuły, że może jednak to równia pochyła w dół…zupełnie jakby klika nie zapłaciła w terminie. 😉 Teraz za to znów ceny obierają kierunek kosmos…oczywiście na papierze.
Niemniej jednak cobyśmy tu nie pisali – efekt psychologiczny i tak został osiągnięty. Na stronie głównej jest jak byk “Działki budowlane drożeją na potęgę” i tylko te słowa przeciętny Kowalski zapamięta…jak ktoś go spyta czy przeanalizował wszystkie czynniki to stwierdzi jedynie, że “na gazecie pisali, że działki drożeją…no to mieszkania i domu też muszą drożeć!”, więc jak tylko pojawi się zdolność to kolejny jelonek może pójść pod nóż.
Niestety utarło się, że “szanująca się” gazeta nie może pisać bzdur albo robić ludziom wody z mózgu…niestety tak nie jest, ale mało kto o tym wie.

Gdzie leży prawda – przekonamy się za rok. A w międzyczasie możemy zobaczyć jak podobny proces przebiegał w USA:


Share This Post

20 replies on “Flejmik”

Tez widzialem ten artykul niedawno(tyle ze na DWOCH innym portalach).Praktycznie ten sam artykul,w tym samym czasie na kilku portalach jednoczesnie-buhahaha-wiadomo ze to propaganda.Ale to nie pierwszy raz kiedy taka sytuacje widze-zasadniczo WSZEDZIE komentarze sa takie same-ludzie juz sie na ta propagande uodpornili.W sumie to byl blad deweloperow-ludzie juz im za cholere nie wierza i teraz nawet jakby byly jakies realne przeslanki do wzrostu to ludzie i tak nie uwierza.

Tak jak w pierwszym zacytowanym komentarzu kilka dni wcześniej widziałem artykuł gazety, czy rzeczpospolitej, że ceny gruntów spadają, bo deweloperom kończą się deadliny ze strony banków na oddanie kasy i muszą upłynniać działki poniżej ceny zakupu, więc gdy zobaczyłem wspomniany tytuł artykułu na głównej nawet go nie otwierałem tylko odłożyłem w głowie do szufladki “propaganda”. Obok wykresu danych z USA przydałby się podobny z Polski.

Sila razenia takiego artykulu w ‘tlumie’ jest miazdzaca. 95% ludzi ksztaltuje swoja opinie bezkrytycznie pod wplywem naglowkow i prasy, ktora jest w wyraznym konflikcie interesow.
Sam zostalem skwitowany idiotycznym usmieszkiem kiedy w robocie zaczalem przytaczac omawiane na tym blogu mechanizmy: inflacja, kreacja pieniadza, deflacja, fiat money, tlumaczac że ceny mieszkan sa nierealne, czeka nas kataster, ostre podwyzki stop, zapasc walut, zmniejszenie popytu… A wszyscy wokół aż się pala żeby kupic spekulacyjnie jakas dzialeczke, bo mieszkanie na wynajem już maja po babci. Zwykli ludzie nie rozumieja jak banki tworza pieniadze i dlaczego naturalnym zjawiskiem z koncu jest collaps.
Kazdy pragnie być kamienicznikiem, posiadaczem ziemskim… Dobry kryzysy nauczy obecne mlode pokolenie tego co lata komunizmu i wojna nauczyla poprzednie pokolenia. Na poczatek wystarczy im zrozumiec że drobny lichwiarz zza rogu ma wiecej moralnosci i honoru niż gieldowy bank.
A jak slysze ‘ziemia jesc nie wola’, to zmieniam temat na ‘jaka piekna dziś pogoda’.
Ludzie się musza nauczyc krytycznie czytac artykuly, konfrontowac z innmi opiniami, danymi z rynku, dyskutowac. Lekcja jaka zafunduje nam kryzys bedzie bolesna, ale starczy na kolejne pokolenia.
Dziś byl artykul na GW, że ponoc ZUS ma dostarczac emerytury na konta a nie do reki. Co prawda to tylko sugestia pod adresem biednych emerytow aby dali się zaprzec bankom w homonto, ale przytaczane wypowiedzi emerytow bily trzezwoscia umyslu – ‘jak zaloze konto to bank bedzie mnie namawial na pozyczke, a mnie na nia nie stac…’.
Ilez trzeba miec madrosci zyciowej i doswiadczenia by się do tego przyznac bez wstydu!

Nie jestem przekonany, że sytuacja na rynku nieruchomości w USA opiera się na tych samych mechanizmach.

Moje zdaniem: Amerykanie raczej zawsze mieli gdzie mieszkać w przyzwoitych warunkach. To nadmiarowa i w rzeczywistości niepotrzebna konsumpcja nieruchomości doprowadziła do eskalacji cen. Masowo kupowane McMansions, domy kilkukrotnie większe jak realne potrzeby ich nabywców (którzy liczyli na wzrost ich wartości w czasie), dodatkowo za bardzo oddalone od miejsca pracy, wywołały bańkę.

Paliwem była naturalnie akcja kredytowa. Jej osłabienie plus rosnące ceny paliw/koszty dojazdów doprowadziły do spadku cen dlatego, że Amerykanie MOGLI zrezygnować z nadmiarowej konsumpcji.

W Polsce jest inaczej. Kraj jest bardzo nierównomiernie rozwinięty. W małych miastach, miasteczkach i wsiach pracy na sensowniejszym poziomie nie ma. Więc pokolenia migrują do miast dużych.

Popatrzcie na pochodzenie studentów. 80% jest spoza miasta czy nawet rejonu, w którym się uczą. Ilu z nich wróci do rodzinnych stron? Mniej jak 20%? A może mniej jak 10%?

Reszta zostanie w jednym z dużych miast. I gdzie będą mieszkać? Po kilku w jednym pokoju, gdy już człowiek chce zacząć dorosłe życie? U rodziców, którzy zostali daleko stąd?

Raczej nie. Albo coś wynajmą (= czytaj będą komuś spłacać kredyt) albo po prostu kupią. Innej opcji, w przeciwieństwie do Amerykanów, NIE MAJĄ. W Polsce mieszkanie jest towarem jakim jak chleb. W USA duży dom jest towarem takim jak kawior.

Wczoraj jeździłem oglądać kolejne działki. Przejeżdżając przez typowe dzielnice-sypialnie, nie sposób nie zauważyć mnóstwa stawianych nowych budynków pod mieszkania. Nie wiem, czy banki deweloperów cisną, ale pewne jest, że ci ostatni nadal budują. Później patrzyłem na domki w naprawde mało ciekawej lokalizacji, z bardzo małą działką i w bardzo wysokiej cenie (~100% marży) – wszystkie praktycznie wykupione.

I, prawdę mówiąc, nie dziwi mnie to. Gdzie mają się podziać nowoprzybyli do dużych miast?

Jedynym możliwym wyzwalaczem poważnego (>30%) spadku cen nieruchomości jest jakieś dramatyczne pogorszenie sytuacji na rynku pracy w dużych miastach. Patrząc na to, że nadal jesteśmy tanimi pracownikami, a kraj jest sporo mniej zadłużony niż inne w Europie, nie widzę tego. Pytanie, jak będzie ze strumieniem pieniędzy z EU, płynącym do naszego kraju i co dalej poczną ci, co wyemigrowali do Irlandii czy Wielkiej Brytanii.

@Mugabe, na ten temat i okolice jest dość znany (ale niestety lekko stary) raport NBP: http://www.nbp.pl/badania/seminaria_bise/laszP.pdf podzielający Twoje obserwacje. Przewróć od razu na 30. stronę – i wszystko jasne. Swoją drogą, byłbym optymistą jeśli chodzi o tanie (jeszcze dużo tańsze, niż teraz) zakupy nieruchomości w Hiszpanii – to z tego wykresu też można ładnie wywnioskować 🙂

Żeby odróżnić prawdę od kłamstwa wystarczy posiadać informacje, nie trzeba żadnych specjalnych umiejętności. Tak więc powiedział bym że to umiejętność zdobywania i wykorzystywania informacji jest jedną z najbardziej przydatnych w życiu. A co do sytuacji nieruchomości w Polsce, myślę podobnie jak Mugabe – że tu jednak jest inaczej niż w USA i dostaliśmy już na ten temat bardzo dużo sygnałów. Nie ma gwałtownej zwałki, deweloperzy nadal budują i o dziwo też coś sprzedają. Może będzie jakiś punkt zwrotny ale dla mnie z tego że w USA spadło wcale nie wynika że na całym świecie musi dziać się tak samo.

Zgadzam się z wami w dużej mierze, ale nie mogę się zgodzić co do kwestii kluczowej: utrzymanie obecnej sytuacji na rynku pracy nie jest możliwe. Sami zauważyliście @nightwatch) ogromny run młodych absolwentów do dużych miast. Polskie metropolie nie są w stanie przyjąć takiej rzeszy ludzi! W dodatku ci ludzie w większości chcieliby usadowić się na ciepłych posadkach najlepiej na państwowym, na co ich potencjalny pracodawca patrzy jak na lato, bo on widziałby na tym miejscu swojego siostrzeńca (jak dorośnie za parę lat). Exodus przedstawicieli młodego pokolenia za granicę wydaje się być nieunikniony, a co za tym idzie, spadek popytu na mieszkania.
– drugim zjawiskiem jest przenoszenie miejsc pracy (ostatnio np. PZU) na prowincję. Na pierwszy rzut oka to pozytywne zjawisko, bo pozwali na zrównoważenie rynku pracy od strony regionalnej. Problem w tym, że firmy nie po to przenoszą się na prowincję,żeby płacić ludziom więcej lub chociaż tyle samo, tylko właśnie po to, żeby płacić dużo mniej. Co za tym idzie – mniejsza zdolność kredytowa i mniejszy popyt na mieszkania.

Spadek popytu na nieruchomości w PL to IMHO albo dopiero koniec tej dekady – ze względów demograficznych, co ściśle powiązane z psuciem się gospodarki – albo nagły kolaps szybciej. Inaczej tego nie widzę. Czas pokaże.

Sytuacja na rynku nieruchomości USA – Polska jest diametralnie różna jeżeli spojrzysz na rynek cen nominalnych (W USA spada w Polsce stoi i nie spadnie). Tutaj nawet nie chodzi o kwestię popyt podaż.
Różnica między dwiema nominalnie różnymi sytuacjami wymika
z
1 Konstrukcji systemu bankowego w Polsce – swoja drogą regulacje nie sa nasze ale podane na tacy przez londyn. Doxa w jednym z poprzednich wpisów bardzo dobrze zobrazował różnice
2 konstrukcji systemu prawnego dostosowane pod polityke monetarna panstwa
3 Brak instytcji bankructwa co wyklucza mozliwośc oddania kluczy do banku
4 Głupoty naszego narodu i władzy, która godzi sie na takie a nie inne warunki

Realnie bomba na nieruchomościach jest kilkukrotnie większa niż w USA i realne spadki cen (mimo potencjalnych nominalnych wzrostów) będą dużo większe

Pisanie, że “ceny ziemi spadają” albo “rosną” albo jeszcze nie wiadomo co jest zupełnie bez sensu. Ziemia ziemi nie jest równa. Polska to nie jest USA, różnic jest wiele, jedną z nich jest pokutująca u nas FATALNA komunikacja. W Poznaniu 10km po mieście do pracy jadę często przez godzinę czasu. Całe dzielnice na wylotach z miasta są połączone z centrum jednopasmówkami, które przypominają bardziej osiedlowe dróżki niż drogi powiatowe. Ludzie są tak zdesperowani, że do miasta usiłują dotrzeć polnymi drogami przez przez jakieś łąki, lasy … Tu się dzieją dantejskie sceny, a żadnych usprawnień nie będzie przez najbliższe dziesięcilecia bo miasto zadłużyło się po uszy na budowę stadionu i innych durnot. Co w takiej sytuacji mnie obchodzi, że ziemia za miastem na zadupiu jest tańsza, skoro nikt przy zdrowych zmysłach jej nie chce kupować bo mało komu się chce mieszkać w samochodzie? Atrakcyjnych gruntów w sensownych lokalizacjach praktycznie wcale nie ma, to co jest na rynku to w większości są tzw. odpady i to faktycznie robi się coraz tańsze bo mało kto chce to kupować. Grunty faktycznie atrakcyjne są bardzo drogie i coraz droższe. Jest ich bardzo mało i coraz mniej, a chętnych na ucieczkę z syfiastego blokowiska coraz więcej.

“Grunty faktycznie atrakcyjne są bardzo drogie i coraz droższe.” – a Ty co, sprzedajesz? Bo ja Ci powiem że to średnio prawda, a jak już będziesz chciał dobić targu, to się przekonasz. No ale optymizm w handlu to podstawa.

“Jest ich bardzo mało i coraz mniej, a chętnych na ucieczkę z syfiastego blokowiska coraz więcej.” – chętnych na zakup Bentleya też coraz więcej 😉

Paniko, kolego, rozumiem, że u Ciebie korki coraz mniejsze, a ziemi w granicach miast i na obrzeżach coraz więcej?

Co do tego że u nas sytuacja ( i przebieg spadków ) na rynku mieszkań/domów jest inna to niewątpliwe.
Natomiast nie wiem skąd ta informacja o rosnącej migracji do dużych miast. Tak się składa że nas studia przychodzą teraz roczniki największego niżu demograficznego po wojnie. Dodatkowo ( mimo powrotów części) w związku z otwarciem rynku w Niemczech dobre kilkaset tysięcy wyjedzie też tam ( bo blisko) i ze zdziwieniem zobaczy że tam może kupić taniej ( raczej poDDRowskich terenach – lecz przecież to i tak lepiej zorganizowany kraj niż ten na prawo od Odry.

Guzik i bomba – kto nie czytał ten trąba…
Chcecie być “Indianą Jones” polskich nieruchomości – hehehe… Tu nic innego się nie zdaży od prawa popytu i podaży… Jak “gdzie indziej”. A kto wierzy w co innego – ten cienias.

Ciek, jak byś chwilę pomyślał, zamiast klepać komunały z newsletterów, to byś doszedł do wniosku, że owszem, ilość ziemi na przedmieściach rośnie wraz z rozrostem miasta.

@karroryfer masz racje, migracja duża jest głównie do Waw, z innymi miastami różnie, np Poz i Wro w ost dekadzie miały wahania na plus i minus.

Paniko, w którą stronę się to miasto rozrasta, w górę, w dół? Przecież większość dużych miast w Polszy graniczy z miastami mniejszymi i wioskami, nie ma się gdzie rozrastać. Może tam gdzie ty mieszkasz jest miejsce na rozwój, buduje się drogi, a mieszkańcy pomykają autobusami i rowerkami ale u mnie jest kawał wielkiego syfu, buduje się stadion, do roboty jadę przez 2 km polną drogą by choć trochę ominąć wielokilometrowy korek stojący 7 dni w tygodniu od wschodu słońca do zmierzchu i g … mnie obchodzi, że za kawał ziemi 10 czy 20 km dalej ktoś może spuścić 10 czy 20% z kosmicznej ceny z ogłoszenia bo i tak bym jej nie chciał kupić nawet za 1/4 ceny, a w sensownych lokalizacjach ofert nie ma praktycznie wcale.

Tak na marginesie, ja nie sprzedaję tylko mam zamiar kupić. Kolega Doxa pisał, że już za chwilę będą fajne chatki na przedmieściach za 50 kawałków to sobie takową nabędę, a może nawet dwie albo dam 100 i kupię coś wypasionego, jakiś dworek albo zamek 🙂

@Ciek, Ty to jesteś marzyciel. Byś chciał, żeby jednocześnie nie było korków, była ładna architektura, pełna infrastruktura, tanio i pełno pustych działek. Proponuję Ci urealnić oczekiwania 🙂 Z drugiej strony oczywiście fajna chatka za 50 kawałków to mrzonka, ale za 400, a niedługo może i 300 – całkiem realne! A jak chcesz zobaczyć, jak się przedmieścia rozbudowują – for real a nie na papierze – to wpadnij w moje okolice w powiecie mińskim 🙂

Co do korków , to myślę , że nowe prawo o pierwszeństwie rowerów na drodze , będzie chyba jaskółką do zmian w opłatach . Z tego co już podają , to zapewne wzrośnie OC a nie wykluczone , że dowalą coś pod kontem emisji spalin etc.Zapewne spowoduje to , że część ludzi ,odpuści sobie jazdę samochodami . W ten sposób będziemy się zbliżać małymi kroczkami w kierunku dalekiego wschodu . Marzeniem Wałęsy była Japonia , Tusk nas zaprowadzi do Chin , tyle , że w czasy rewolucji Mao .

Pan Marek Wielgo – autor linkowanego artykułu – to spec od dewelopersko-bankowej propagandy w GW. Wystarczy przejrzeć jego teksty w gazeta.biz i wszystko staje się jasne. Większość artykułów pisana na bazie danych od deweloperów. Czyli jak deweloper powie, że popyt przewyższa podaż to pan Marek bezkrytycznie przekazuje te informacje dalej. Czy gazeta, której zależy na rzetelności zatrudniałaby człowieka, który w każdym swoim artykule mija się z prawdą? Skoro na rynku decydują kompetencje to co taki człowiek jak Wielgo robi w tak poczytnej gazecie?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *