Postscriptum do mojego wcześniejszego wpisu napisało życie.
Tak jak wspominałem, w Stanach miliony ludzi siedzi w domu i intensywnie zastanawia się skąd wziąć pieniądze. Desperacja rośnie wraz z nasilającym dopominaniem się domowników o jedzenie. Gdy się ma nóż na gardle pomysłowość rośnie. W Nowym Jorku jakiś człowiek wpadł na pomysł by udawać kelnera i wyłudzić od konsumentów pieniądze.
To oczywiście dopiero początek. Właściciele knajp błyskawicznie dostosują się do realiów i postawią ochroniarza, który będzie miał oko na takich cwaniaków. Przy okazji będą pilnować konsumentów, którzy mają ochotę wyjść bez płacenia. Z czasem nowe standardy upowszechnią się i dotrą do sklepów spożywczych, gdzie w ramach walki z osobnikami podjadającymi z półek wprowadzone zostaną lady. Towar zostanie wydany po zapłaceniu.
Oczywiście część ludzi wybierze samobójstwo. Coraz częściej słyszy się o takich przypadkach. Niedawno w San Diego bezrobotny mężczyzna wymordował całą rodzinę, wczoraj taki przypadek zdarzył się w Maryland. Policja nabrała wody w usta mimo, że samobójca/morderca zostawił list pożegnalny i lokalna społeczność wie o tym, że miał długi. Oznacza to, że nie chcą zachęcać kolejnych zdesperowanych ludzi do podobnego kroku. Badania wskazują, że nagłaśnianie samobójstw wyzwala tego typu kroki u innych desperatów.
Pamiętać należy, że USA to nie Polska, gdzie oprócz nastolatków każde pokolenie pamięta niedobory i puste półki. USA to kraj dostatku, w którym nikt już nie pamięta takiego obrazka z czasów poprzedniej Wielkiej Depresji :
Tymczasem tradycyjny zwrot ‘hi, how are you?’ będzie zastępowany ‘I’m hungry, got any cash on you?’.