Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Rynek złota w Polsce

Przy okazji wizyty w Londynie mam możliwość odbycia kolejnej rozmowy z jednym z dużych europejskich dilerów złota. Z tej rozmowy oraz wielu poprzednich wynikających z pracy w branży wyłania się ciekawy obraz sytuacji.

Najpoważniejsza i najbardziej profesjonalna firma handlująca kruszcem w Polsce znana jest pod nazwą e-numizmatyka. Każdy, kto ma zbędne 20 złotych może się zapoznać z ich sprawozdaniem finansowym. Wynika z niego, że spółka działając w trzech sklepach internetowych sprzedaje za jakieś 50 mln złotych osiągając zysk na poziomie 3 mln złotych rocznie. Już po operowaniu trzema sklepami widać, że właściciele nie są w ciemię bici (pozdrawiam 😉 ). Mało kto w polskim biznesie potrafi tak twórczo i skutecznie zastosować kanibalizację. Uważasz, że e-numizmatyka zarabia za dużo kasy? Przysłali oklepanego kruga? Idź, kup w kursach złota. Kasa i tak popłynie w tą samą kieszeń 😉

Jest też Mennica, firma tak nieprofesjonalna, że właściwie szkoda o nich wspominać. Idą tam kupować jelenie, którzy nie zrobili żadnego rozeznania na rynku i nie wiedzą, że ceny mają mało konkurencyjne, delikatnie mówiąc. Ale może taka jest strategia firmy, może chodzić o unikanie konkurowania złotem inwestycyjnym z istną kurą znoszącą złote jaja, jaką jest produkcja złotych monet kolekcjonerskich. Niestety, władcy Mennicy nie potrafią rozgrywać kart tak finezyjnie jak firma powyżej. Można by zarabiać na obu tych kierunkach, ale w imię ‘niekonkurowania ze sobą’ nie robi się tego i traci się kasę.

Mamy jeszcze jednego dużego gracza, tanio sprzedającego złoto. To KGHM SA. Jest tylko jedno ale – produkują sztabki 2 i 4 kilo. Trochę za duże dla przeciętnego inwestora, ale przynajmniej wyglądają ładnie:

Na zakończenie warto wspomnieć o maluchach. Zauważam rosnącą presję ze strony różnych bulionerów, kupujących po parę uncji u wspomnianych dilerów z zamiarem szybkiej odsprzedaże w Klecholandzie. Ludzie nie są debilami. Czytają Słomskiego i Cynika i podejrzewają, że możemy mieć trochę racji co do czekającego nas wyparowania systemu walut papierowych. Czemu nie zarobić na tym trochę kasy?

Niestety, wszystko wskazuje na to, że dobre czasy powoli się kończą, zarówno dla grubszych ryb na polskim łowisku, jak i dla płotek. Grubi międzynarodowi dilerzy nie są debilami i też potrafią kombinować – dlatego właśnie są grubymi rybami. Jakiś czas temu powalił mnie jeden z dyrektorów z Niemiec. Pokazał mi wydruki z Wikipedii  (!) z zakreślonymi danymi demograficznymi Polski i stwierdził, że oni po prostu nie mogą sobie pozwolić na to, żeby nie być na rynku polskim.

Proszę zwrócić uwagę, że największa polska spółka kupuje towaru za jakieś 10 mln EUR rocznie. Konkurent, którego mam na myśli, dokonuje zakupu za 1 500 mln EUR rocznie. Kto dostanie lepsze ceny? Kto pierwszy dostanie towar, gdy zacznie go brakować? Kto może nie dostać towaru w ogóle, gdy poprosi o to prezes dużo większej spółki?

I to się już dzieje. Jednym z większych graczy na Zachodzie jest Reiffeisen, który właśnie kupił Polbank. Do tej pory Austriacy skupiali się na obsłudze podmiotów biznesowych. Teraz doszli do wniosku, że chcą też zarabiać na rynku detalicznym. Do tej pory złoto było traktowane po macoszemu, można je było kupić w Polsce, ale po absurdalnych cenach. Od przyszłego roku złoto ma być sprzedawane w każdej (!) byłej placówce Polbanku.

O ile wiem, dwaj inni giganci szykują się do wejścia na nasz rynek. To tylko kwestia otwarcia magazynu w PL, najęciu paru pracowników i logistyki (to w tej branży największy ból). Ceny sprzedaży tych podmiotów w detalu w Polsce będą o 1-2% wyższe niż ceny hurtowe, które w tej chwili mają polskie firmy kupując swój towar. Będzie zwyczajnie pozamiatane, jak w branży sklepów spożywczych po ekspansji Tesco i Biedronki.

Moim celem bynajmniej nie jest odstręczanie od zakupu złota i nakłanianie do czekania aż do momentu wejścia rekinów. Złoto za rok będzie dużo, dużo wyżej niż dziś. Te parę procent mniejszej marży nie warte jest czekania, skoro całkiem prawdopodobny jest skok o dziesiątki czy setki procent. Ale to tylko moja opinia, co ja tam wiem 😉

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia Ważny Wpis

Odroczenie egzekucji

Peak Oil staje się powoli faktem, choć publika podłapie to na samym końcu. Trzeba zastanowić się co dalej, jakie kroki można podjąć w średnim horyzoncie czasowym. W dłuższej perspektywie starsze technologie będą zastępowane nowocześniejszymi i ropa naftowa zejdzie na dalszy plan. Chodzi o wypełnienie tej luki, między dniem dzisiejszym, gdy zupełnie nie jesteśmy przygotowani do spadającej dostępności paliw płynnych a przyszłością, gdy paliwa te nie będą tak krytycznie konieczne.

Nasze rozważania są czystą dywagacją. Nikt nie będzie pytał tutaj obecnych, jakie kroki trzeba podjąć. Konsultacje społeczne rządu będą sprowadzać się do populistycznego podążania za wskaźnikami sondażowymi, a wielki biznes będzie robił swoje ponieważ ma swoich pracowników od R&D, którym płaci za myślenie. Ten wpis i późniejszą dyskusję trzeba traktować jako niegroźną formę zabijania wolnego czasu.

Mimo naszego samozachwytu nad rozwojem naszej cywilizacji prawda jest taka, że nasze osiągnięcia są dość skromne. Na naszym satelicie byliśmy parę razy i nic nie zapowiada rychłego powrotu. Samochody, które tak błyszczą w reklamach, są niebezpiecznym środkiem transportu zabijającym setki tysięcy ludzi rocznie. Nasza cywilizacja nie produkuje energii, jak by się mogło wydawać patrząc na elektrownie. Większość energetyki opiera się na przetwarzaniu energii cieplnej spalania węgla na energię elektryczną z żenującą sprawnością nie przekraczającą 60%. Trzeba jeszcze dziesięcioleci, by udało się nam porzucić paliwa kopalne. I jeszcze raz podkreślić należy, że konieczne jest znajdywanie sposobu będącego pomostem między dniem dzisiejszym i kryzysem Peak Oil a dość odległą przyszłością, gdy do baków nie będziemy musieli wlewać ropopochodnych.

Konieczne jest założenie, że nowe technologie będą odkrywane i wprowadzane. Z jednej strony na rozwiązaniu problemu Peak Oil skupią się najtęższe umysły świata (gdy tylko zdadzą sobie z tego sprawę) a inwestować będzie cała światowa oligarchia. Z drugiej jednak strony istnieją jednak trudne do rozwiązania problemy, które sprowadzają się do tego, że nie potrafimy tak naprawdę produkować energii. Przerabiamy jedną formę energii (np. chemiczną w węglu kamiennym) na cieplną (np. na ogrzanie miasta). I tu pojawia się problem, polegający na tym, że dostępnych źródeł energii nie znamy zbyt wiele i są one nieodnawialne. Tak więc jeżeli nie znajdziemy nowych technologii, działania zaradcze o których za chwilę, będą tylko odraczaniem egzekucji.

Polska jest w dość szczęśliwym położeniu. Mamy dość duże zasoby węgla brunatnego, szacowane na jakieś 30 000 mln ton. To jest ogromna liczba. Tymczasem zużywamy rocznie jakieś 25 mln ton paliw płynnych, które można wytworzyć właśnie z tego surowca. Z racji niskiej zawartości energetycznej węgla brunatnego i zużycia energii w procesie technologicznym, szacuję, że potrzeba około 6 jednostek wagowych węgla by wyprodukować 1 jednostkę paliwa płynnego. Zatem rocznie zużywalibyśmy 150 mln ton węgla, co daje nam teoretycznie paliwa na 200 lat.

Nawet gdy do korytka będą chcieli podłączyć się Niemcy (którzy zresztą też mają swój węgiel brunatny) można zapatrywać się na syntezowanie paliw dość optymistycznie. Zresztą Niemcy mają swoje osiągnięcia w tej dziedzinie. Byli pionierami już w przed wojną wdrażając technologię Fischera Tropscha, również na terenach dzisiejszej Polski. W RPA firma Sasol produkująca paliwo syntetyczne jest najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem biznesowym w tym kraju. Technologia rozwinęła się całkiem obiecująco i znana jest dziś bardziej pod nazwą MTG (tu jest ogromna ilość informacji w temacie).

Wielkim minusem jest duża emisja CO2 przy produkcji. Szacuje się, że połowa węgla z węgla brunatnego ‘idzie’ w paliwa, a połowa w komin. W obecnym szaleństwie likwidowania emisji CO2 (jest to chyba element planu przenoszenia ludzkości z powrotem do jaskiń) MTG spowoduje głośny skowyt eko-terrorystów.

Reasumując – wkrótce konieczne będzie całkowite przestawienie gospodarki energetycznej Polski. Węgiel spalany w elektrowniach musi być przetwarzany na paliwa płynne, a energia elektryczna musi być produkowana z atomu. To będzie ogromny wysiłek inwestycyjny, ale jest to jedyna droga by dostarczyć gospodarce i społeczeństwu niezbędnej energii. Bez tego czeka nas zapaść gospodarcza – i w konsekwencji – cywilizacyjna.

Share This Post
Categories
Ekonomia Energia Polityka Ważny Wpis

Egipt

Gdy próbujemy ogarnąć jakieś skomplikowane zagadnienie często pomocna jest matematyka. Tak jest właśnie z sytuacją w Egipcie. To nie przez złego Mubaraka czołgi stoją na ulicach. Oto jest prawdziwy powód niepokojów społecznych:

To jest eksplozja demograficzna.

Na marginesie: interesujące jest również to, że w takim społeczeństwie piramida finansowa typu ZUS mogłaby doskonale funkcjonować. Zalew młodych ludzi przez dekady przewyższa ilość starszych obywateli. Tu widać dokładnie analogię ZUS do piramidy finansowej. Madoff funkcjonował doskonale, do czasu aż był ciągły napływ gotówki. Gdy proporcje się odwróciły nastąpił krach. Dokładnie to samo widzimy w przypadku ZUSu.

W eksplozji demograficznej Egiptu nie byłoby nic złego, gdyby nie to, że ilość dostępnej żywności na świecie nie zmienia się. Tym samym ilość żywności przypadające na gębę spada. I to jest właśnie podstawowy powód zamieszek.

Wzrost populacji Egiptu przypomina nieco przyrost bakterii na szalce Petriego.

Jest tylko jedno ale. Taki wzrost zawsze kończy się tak samo. Na wykresie jest to nazwane bardzo ładnie Death Phase:

A na to, że zbliżamy się do tej ostatniej fazy wskazuje kolejny wykres:

W 1992 roku nastąpił lokalny Peak Oil. Od tego momentu ilość dostępnej energii (więc i waluty do wymiany na żywność) zaczęła spadać. Obecnie Egipt przestał być eksporterem ropy i zużywa całość wydobycia na własne potrzeby. Oznacza to, że strumień przychodów z eksportu wysechł. Oznacza to również, że Egipt będzie musiał wkrótce zacząć importować ropę. PROBLEM POLEGA NA TYM, ŻE NA TEJ PLANECIE NIE MA JUŻ SKĄD IMPORTOWAĆ ROPY. Wysychanie ma miejsce u prawie wszystkich producentów.

Globalny Peak Oil spowoduje globalny wzrost cen. Katastrofalny wzrost cen, któremu być może będzie towarzyszyć spadek produkcji żywności.Tak się składa, że produkcja i transport żywności jest blisko powiązany z cenami żywności:

No i mamy przepis na idealny sztorm. Eksplodująca populacja, spadek wpływów z turystyki (droga ropa = drogie przeloty), spadek przychodów z eksportu i wzrost cen żywności. Nawet jak to się teraz uspokoi na rok czy dwa, to później powróci na znacznie większą skalę. Będzie krew na ulicach, bardzo dużo krwi.

HT JUBI

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Rynek nieruchomości

Dziś będzie mi potrzebna pomoc szanownych czytelników, ponieważ nie potrafię znaleźć odpowiedzi na niektóre nurtujące mnie pytania.

Wiadomo, że kredyty hipoteczne dostępne w Polsce mają oprocentowanie zmienne. Kredytobiorca zaciągający taką pożyczkę bierze na siebie ryzyko wzrostu inflacji i oświadcza, że będzie spłacać kredyt niezależnie od tego jak by nie wzrosły stopy procentowe. Oczywiście, bierze na siebie również ryzyko osłabienia się złotówki, jeżeli kredyt jest w walucie obcej. To taka papierowa forma założenia sobie na głowę pętli szubienicznej.

Wiadomo również, że systemy walut papierowych dymią na wszelkich złączach. Kraje, które stoją na progu bankructwa (PIIGS, JP, US) bynajmniej nie zbilansowały swoich budżetów. Przeciwnie, zadłużają się coraz bardziej i staje się absolutnie pewne, że do bankructwa dojść musi. Zacznie się druk na jeszcze większą skalę, pojawi się inflacja i MUSZĄ wzrosnąć stopy procentowe. Ten scenariusz to nie żaden nieprzewidywalny i mało prawdopodobny black swan jak chciałaby rządowa propaganda, to pewnik.

Pytanie 1. Czy możliwa jest taka sytuacja, że w perspektywie najbliższych lat dojdzie jednak do krachu walut papierowych i inflacja gwałtownie podskoczy?

Pytanie 2. Co się stanie ze spłatą kredytów hipotecznych, jeżeli oprocentowanie wzrośnie na przykład z 6% do 56%? Albo do 106%? Pamiętajmy, że w roku 1990 taka sytuacja miała miejsce, sporo ludzi zostało zrujnowanych oprocentowaniem kredytów bankowych.

Pytanie 3. Co się stanie z rynkiem nieruchomości, na którym zanikną kupujący (kto weźmie kredyt oprocentowany na 56%)?

Pytanie 4. Co się stanie z rynkiem nieruchomości, na którym pojawią się sprzedający chcący pozbyć się domu za wszelką cenę, aby pozbyć się kredytu oprocentowanego na 56%?

Pytanie 5. Co się stanie z rynkiem nieruchomości, na którym pojawią się tysiące nieruchomości odebranych przez banki ludziom, którzy przestali być w stanie spłacać odsetki od kredytów hipotecznych?

Bardzo proszę o wpisywanie się w komentarzach.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Run

W historii wiele razy doszło do ‘runu na system monetarny’. To właśnie doprowadziło do wycofania się USA z pokrywania złotem dolara w 1971 r. Obcokrajowcy, głównie Francuzi, przywozili statkami nadrukowane dolary i bezczelnie przedstawiali je do wykupienia. Okazało się, że nie ma tyle złota, ile dolarów Departament Skarbu uprzejmy był wydrukować. Potem odeszło się od reżimu złota, co wydawało się, że rozwiązuje sprawę.

W późniejszych latach jeszcze wiele razy doszło do ‘runów’ znanych jako ‘kryzysy walutowe’. Polegało to na tym, że posiadacze jakiejś waluty rzucali się na giełdy celem pozbycia się jej, czyli wymiany na inne. Atakowana waluta ulegała dezintegracji, bo zwykle jej emitent nie posiadał wystarczających zasobów do jej ratowania – czyli innych walut lub złota – za które można by skupić ten atakowany walor. Odejście od złota jako tej ‘kotwicy wartości’ mściło się tym, że w czasie kryzysu spekulanci mogli zrobić dowolną jatkę z waluty i właściwie nie można się było bronić.

Dziś mamy nową nową, nieznaną formę ‘runu’. O ile wcześniej osłabieniu ulegała jedna waluta, to jej posiadacze się jej pozbywali na rzecz całej reszty. Obecnie wszystkie waluty okazują się tylko kolorowymi papierkami, mogącymi ulec dewaluacji w trybie decyzji jakiegoś szefa banku centralnego, działającego w imię ‘wyższego dobra stymulowania gospodarki’. Rozsądny inwestor musi zrozumieć, że nie ma ucieczki z jednej waluty do drugiej. Zostaje tylko złoto. A złota jest znacznie mniej niż wyemitowanych walut licząc po obecnym kursie. Jest go znacznie mniej. Tysiące razy mniej. I mamy dwie możliwe sytuacje – albo cena wzrośnie i popyt zrównoważy podaż, albo cena będzie sztucznie zaniżana i półki będą puste, jak sklep mięsny w roku 1982.

E efekcie mamy ciekawą sytuację. Okazuje się, że w ostatecznym rozrachunku reżim złota, tego ‘przeżytku’, jednak obowiązuje. Po prostu ludzie oddolnie decydują, co będzie pełniło funkcję pieniądza. I żadne dekretowanie – w długim okresie – tego nie odmieni.

Share This Post
Categories
Energia Polityka Ważny Wpis

O sprawnym rządzeniu

Jak to się stało, że Niemcy czy Brytyjczycy stworzyli potężne imperia, a Polska zawsze była ofiarą swoich sąsiadów? Bo przeznaczeniem Polski jest być Chrystusem narodów? Nie, po prostu są ciency.

Polityka światowa przypomina ewolucję. Wygrywa myślenie. I podobnie jak w przypadku ewolucji, najbardziej skuteczni są ci, którzy najskuteczniej myślą. Człowiek jest najbardziej zabójczym stworzeniem na świecie nie dlatego, że jest jadowity, tylko dlatego że ma największy mózg, który potrafi skonstruować najskuteczniejszą protezę nieposiadanych przez nas pazurów i kłów.

I dlatego właśnie niektóre nacje wygrywają ponad innymi. Weźmy drenoty. Ktoś docenił R&D i postawił na pracę koncepcyjną. W Polsce, gdyby wtedy istniała, uznano by to za bezproduktywne dywagacje i zmienianie rzeczy, które doskonale sprawdzają się od dawna. Lepiej czas zmarnowany przy mazaniu ołówkiem przeznaczyć na wywiezienie gnoju ze stajni lub pracę w kuźni. Ale w efekcie tego marnotrawienia czasu Brytania osiągnęła przewagę strategiczną na oceanach i trzymała cały świat za twarz. Niemcy, mimo ogromnego wysiłku i potężnej agresji, nie byli w stanie dotrzymać im kroku, zarówno na morzu jak i ogólnie w podboju świata. Brytyjska dyplomacja mogła być skutecznie dokonywana, tylko innymi środkami.

Dziś jesteśmy świadkami tego samego. Oto Brytyjscy parlamentarzyści mają swoją komisję, w której kilkadziesiąt osób przygotowuje kraj do zagrażającej nam światowej katastrofy jakim jest Peak Oil. Tutaj można się zapoznać się z wnioskami, bite 60 stron wypracowania. Oni będą przygotowani. A Polacy? Miała miejsce jedna jedyna interpelacja sejmowa (link, strona 135), do której zresztą walnie przyłożył rękę Adam Duda. I co? I nic. Termin ‘Peak Oil’ w materiałach sejmowy jest wzmiankowany wyłącznie w interpelacji do dokumentu ‘Politykę energetyczną Polski do 2030 r.‘ która jest stekiem nonsensów wyssanych z palca. Jego wartość prognostyczna jest taka sama, jak szacunki mówiące, że Warszawa w końcu XX wieku będzie nieprzejezdna z powodu ogromnej ilości końskiego łajna. Jakiś debil – zapewne przodek obecnych pracowników ministerstwa – ekstrapolował ilość koni i wyszło mu, że za kilkadziesiąt lat po Warszawie będzie poruszać się miliony tych zwierząt.

I jak to się wszystko skończy? Tak jak zwykle. Lud będzie się dziwić, czemu to my znowu budzimy się z ręką w nocniku.

Share This Post
Categories
Energia Polityka Ważny Wpis

Szranki

‘Najlepsze z wszystkiego’ ma miejsce wtedy, gdy polityk rzuca wyzwanie logice i matematyce. Na przykład propaguje zmniejszenie podatków i zwiększenie wydatków przy takim samym deficycie budżetowym (taka magia cudownego rozmnożenia jest zresztą obiecywana przed każdymi wyborami). Są też inne przypadki, choćby walka z prawami geologii:

Oto w minucie 1:50 prezydent dekretuje, że odtąd Ameryka nie będzie już zwiększać ilości kupowanej ropy za granica i całość przyrostu zużycia musi być pokryta krajowym wzrostem wydobycia.

Jak zwykle w takich sytuacjach, gdy polityk ściera się z przedmiotami ścisłymi ma miejsce pewien dylemat –  albo jest idiotą, albo uważa, że idiotami są słuchacze. Carter po prostu nie wiedział lub liczył, że my nie wiemy, że USA osiągneło szczyt wydobycia ropy naftowej w 1970 roku (lokalny Peak Oil)  i choćby prezydent przemawiał każdego ranka w każdyn kanale telewizyjnym, produkcja będzie spadać, aż osiągnie zero. Tak to wygląda na wykresie:

To co się stało lokalnie stanie się pewnie kiedyś w skali globu, być może już się stało. Prawdopodobnie tylko dzięki kryzysowi powodującego spadek popytu zawdzięczamy to, że Peak Oil nie doprowadził jeszcze do eksplozji cen, jakiej przedsmak mieliśmy w 2006 r. Ropa jest dziś po $90, co za kilka lat będzie ceną śmieszną.

Oto zjawisko w formie wykresu, czyli to co zaistniało lokalnie w USA po roku 1970 (pierwsze dwa kryzysy naftowe) oraz globalnie prawdopodobnie około roku 2006, czego skutki dopiero odczujemy:

W tych lakonicznych słowach ‘braki i wzrost cen’, które opisują naszą przyszłość, mieści się wiele zjawisk. Wojny o zasoby, załamanie gospodarek uzależnionych od ropy, koszmarnie wysokie bezrobocie, spadek siły nabywczej ludności i spadek jakości życia, gigantyczną przestępczość, głód, dojście do władzy populistów (którzy jak Carter powtarzać będą, że od teraz nie pozwolą już na braki w zaopatrzeniu w ropę), destrukcje pieniądza papierowego, obozy pracy dla reedukacji twierdzących że istnieje zjawisko ‘Peak Oil’ oraz wiele, wiele innych.

Share This Post
Categories
Ekonomia Polityka Ważny Wpis

Po zwałce

Koniec reżimu rządzącego Ameryką zbliża się wielkimi krokami. Kilkaset wielkich rodzin, które mają w kieszeni wszystkich znaczących polityków i do których należy połowa kraju jest nad krawędzią przepaści.

Zastanawiające jest to, na ile zdają sobie oni sprawę z topora wiszącego nad ich głowami. Podejrzewam, że tak jak arystokracja niemiecka czy rosyjska Anno Domini 1914 są przekonani, że będą u koryta po wsze czasy. Jak mogłoby być inaczej, skoro wszystko do nich należy – władza oraz wszelakie dobra.

Tymczasem władza oligarchów opiera się na majątku, a ten w dużej mierze ulegnie destrukcji wraz z hiperinflacją. Można zastanowić się co się stanie z poszczególnymi składnikami majątkowymi wielkich posiadaczy:

– wszelkiego rodzaju obligacje – federalne, lokalne czy korporacyjne – wraz z hiperinflacją ich wartość spadnie do zera

– gotówka i lokaty – podobnie jak powyżej zostaną wyzerowane

– udziały w przedsiębiorstwach zagranicznych – głównie produkcyjnych w Azji – z pewnością zostaną ‘tymczasowo zabezpieczone’ przez Azjatów natychmiast po tym, gdy Ameryka przestanie regulować swoje zobowiązania wobec obligatoriuszy

– udziały w przedsiębiorstwach krajowych z czasem mocno stracą na wartości – firmy bez ciągłego dopływu kapitału i nowych technologii ulegają dekapitalizacji i zaczynają sprawiać takie same problemy jak fabryki ze schyłku PRL, gdy technologia i urządzenia z czasów Gierka i wcześniejszych nie przystawały do standardów światowych; obecne technologie pre-PeakOil staną się bezwartościowe w świecie post-PeakOil

– ziemia i nieruchomości też utracą sporo wartości mimo gwałtownie rosnącej ceny nominalnej (dzięki wysokiej inflacji) – w kraju zrujnowanym hiperinflacją i wieloma latami kryzysu ciężko będzie znaleźć kogoś, kto odkupi aktywa za ‘godne’ pieniądze – skala przeceny może być tak duża, że budynek zakupiony w 2006 za równowartość 1000 oz złota w momencie maksymalnego spadku zaufania do papierowego dolara będzie do nabycia za 1 oz (takie przypadki historycznie już się zdarzały)

– praw wynikających w własności intelektualnej (prawa autorskie do filmów, książek oraz muzyki, patenty, znaki handlowe, wzory użytkowe) nikt nie będzie szanował w kraju ogarniętym chaosem – tam gdzie państwo jest słabe możliwość wyegzekwowania takich praw spada do zera

– metale szlachetne i surowce – to właściwie jedyne bezpieczne miejsce dla kapitału, o ile władza wyrwawszy się spod kontroli oligarchów nie zacznie ‘walki ze spekulantami’ i nie skonfiskuje tych zasobów (lub wypłaci ich wartość w bezwartościowych banknotach)

Reasumując trzeba podkreślić, że cała rzekoma przewaga Ameryki wynikająca z technologii i kapitału to przesąd. Kapitał wyparuje w realiach hiperinflacyjnych a technologia się zwyczajnie zdewaluuje w ciągu kilkunastu lat, szczególnie w realiach kryzysu paliwowego towarzyszącego kryzysowi finansowemu.

Choć część oligarchów zdoła na czas uchronić swoje majątki parkując kapitał w bezpiecznych surowcach z dala i trzymając go z dala od łap rządu. Pytanie jakie się nasuwa dotyczy odsetka oligarchów, którzy są dziś na tyle inteligentni, że zdają sobie sprawę z tego co się dzieje. Zadufanie w stylu przedwojennej arystokracji oraz standardowe wykształcenie ekonomiczne (najbezpieczniejsze miejsce dla kapitału? oczywiście, obligacje USA) sprowadzą katastrofę na większość kręcących dziś pierdolnikiem. Proponuje ponowne obejrzenie ‘Przeminęło z wiatrem’ – scena upadku oligarchy jest tam doskonale pokazana i może powtórzyć się w dużo szerszej skali po 150 latach.

Jestem przekonany, że wszyscy wiemy, jak my i nasze rodziny mamy się maksymalnie zabezpieczyć. Wierzę, że jesteśmy już zapakowani w metale szlachetne i tak planujemy naszą karierę, by z jednej strony nie być stratnym na walącym się korpo-świecie, a z drugiej strony korzystać na pojawianiu się nisz rynkowych i ewoluowaniu gospodarki w stronę post-PeakOil.

Pytanie jakie powinno nas martwić to kwestia okresu na jaki będzie rozciągał się okres przejściowy. Oby nie było tak jak w przypadku  Argentyny, gdzie chaos trwa już 10 lat i końca nie widać. Tak wygląda codzienna rzeczywistość takiego kraju:

Sedno problemu Argentyny tkwi w tym, że władza rozpaczliwie próbuje przywrócić sytuację do stanu jak sprzed kryzysu – czyli by nadal obowiązywał reżim pieniądza papierowego, by kraj operował z deficytem budżetowym opierając się na kredytach zagranicznych itp. Tymczasem do przeszłości nie ma już powrotu. Proszę popatrzeć na wydarzenia w Grecji – protesty trwają wiele miesięcy, bo władza walczy z rzeczywistością i faktami. A wystarczyłoby odrzucić przeszłość, przyznać się do bankructwa i zacząć wszystko od początku.

Amerykę będzie czekał ciąg bolesnych zmian, które jednak nie wdrożone spowodują podobną bolesność lecz przez dłuższy okres czasu. Aby to zrozumieć wyobraźmy sobie sytuację emeryta w zbankrutowanym systemie – może on upierać się przy jego utrzymaniu i otrzymywać co miesiąc nominalnie wyższą emeryturę i mieć coraz mniejszą siłę nabywczą (magia hiperinflacji) lub też pogodzić się z faktem, że system padł i otrzymywać co miesiąc drobny zasiłek, na jaki realnie stać budżet kraju.

Lista zmian jest bardzo długa, i tak jak w przypadku psującej się ryby warto zacząć od głowy. Cały system polityczny USA jest karykaturą demokracji, nie mówiąc już jawnym zaprzeczeniom ideałom republikańskim tworzącym fundament Ameryki. Dziś wybory są organizowane na wzór sowiecki i nie mają żadnego znaczenia – i tak wygra je jeden z dwóch najważniejszych polityków, a obaj finansowani przez tych samych oligarchów. Ludzie z ulicy dysponują skromnymi budżetami nie pozwalającymi na reklamę w massmediach i nie dość, że nie wygrają to jeszcze swoim zaangażowaniem legitymizują cyrk z wyborami. Demokracja musi powrócić do Stanów a obecni politycy wraz z lobbistami muszą być odsunięci od władzy.

Wraz z abolicją całego systemu politycznego upaść musi system podatkowy, umożliwiający oligarchom korzystanie z furtek w prawie, oraz absurdalnie skomplikowany system prawa cywilnego oraz system ochrony własności intelektualnej.

System pieniądza papierowego będzie w rozsypce w pierwszej kolejności i wraz z obligacjami pozbawiony będzie wartości. Pieniądz będzie musiał być wymieniony i oparty o złoto, aby znowu nie stał się pośmiewiskiem. Budżet będzie musiał być zrównoważony z mocy prawa, kosztem wszelkich wydatków, od wojska po emerytury.

Wszelkie struktury biurokratyczne będą musiały być zredukowane do niezbędnego rdzenia, jako pochłaniające pieniądze podatnika oraz stawiające przeszkody przez wzrostem gospodarczym. Przedsiębiorca będzie musiał mieć przywrócony komfort wolnego prowadzenia działalności, bez oglądania się na koncesje, zezwolenia i licencje. Bez tego nie będzie możliwe odtworzenie bazy produkcyjnej USA oraz zatrudnianie pracowników.

To wszystko o czym napisałem może wydawać się bajką o żelaznym wilku. Tezy o tak głębokim upadku Stanów mogą wydawać się majaczeniem, ale pamiętać trzeba, że do pewnego momentu tezy o rozpadzie ZSRR też były szaleństwem – było to przecież największe państwo świata i według niektórych – najpotężniejsze. Tymczasem fakty i ich analiza są jednoznaczne – system w swoim obecnym kształcie nie może trwać a jako niereformowalny musi upaść.

Share This Post
Categories
Ekonomia Ważny Wpis

Dezintegracja

Najczęściej zadawane pytanie jakie otrzymuje brzmi ‘jak długo jeszcze potrwa, zanim dolar całkowicie utraci swoją siłę nabywczą?’. Aby dać odpowiedź można trochę pobawić się liczbami, na razie nie jest to karalne.

Przy okazji odkrycia ciągu fibonacciego czy choćby fraktali raz po raz okazywało się, że w naturze takie same prawa matematyki opisują podobne zjawiska. Weźmy dwa ciągi liczb:

96 387
88 390
80 390
80 340
80 290
80 278
80 279
127 270
120 309
129 360
256 409
400 444
600 600
636 695
670 871
820 970
1135 1219
1975  
4000  
9800  

Widać pewne podobieństwo, prawda? Najpierw mamy (1) okres niewielkiej zmienności, potem następuje (2) wzrost o zbliżonej dynamice, na koniec (3) liczby z lewej strony gwałtowenie wzrastają przy czym z prawej brakuje ich odpowiednika. Spójrzmy na wykres:

Update – z niewiadomych przyczyn urwalo mi polowe wpisu. Do tematu powroce za kilka dni, gdy czas pozwoli na powrot do rzeczywistosci. A na razie zycze wszystkim wesolych swiat!

Share This Post
Categories
Ekonomia Klerykalizm Polityka Ważny Wpis

Populizm

Andrzej Lepper jest dziś ikoną polskiego populizmu. Taki ordynarne jechanie pod publikę jest po prostu śmieszne i już nigdy społeczeństwo nie złapie się na jego lep. Czyżby?

Każdy rząd demokratyczny jest populistyczny. Na tym opiera się koncepcja demokracji telewizyjnej, że codziennie badane są opinie społeczne i podejmowane są takie kroki by publikę zadowolić, gdy tymczasem oligarchia rządzi i zarabia. Przykład?

Społeczeństwo zaniepokojone jest zabójczymi dopalaczami. (Nieważne, że dotąd nikt od nich nie umarł). Zakazujemy, nawet gdy jest to niezbyt zgodne z prawem. Przy okazji dyskusja społeczna odchodzi od najważniejszego tematu – zbliżającego się bankructwa systemu emerytalnego, który pociągnie za sobą całą resztę finansów publicznych. Mamy więc zasłonę dymną, gdy tymczasem wielki biznes produkujący leki ma układ z ministerstwem polegający na refundowaniu leków, nawet gdy są tańsze zamienniki. Paru cwaniaków zbija kolosalna kasę gdy tymczasem cały kraj pędzi w stronę przepaści!

Problem rządu polega na tym, że nie można zmienić zasad matematyki. Na pytanie ‘Ile jest dwa plus dwa’ Tusk odpowiada ‘Krzyż !’ albo ‘Dopalacze !’, ale nie zmieni to faktu, że kiedyś trzeba będzie przyznać że ‘cztery’. Bankructwo Polski jest nieuniknione tak samo jak Grecji, jest to tylko kwestią czasu kiedy się to stanie i kiedy ten fakt przebije się do móżdżków wyborców, ogłupionych ciągłymi tematami zastępczymi.

Gdy się już jednak stanie tak, że ‘płaszcza nie ma’ i brakuje kasy na wypłatę zobowiązań budżetowych wtedy będą dwie możliwości – zgwałcić porządek konstytucyjny i nakazać NBP druk złotówek (powrócimy do wysokiej inflacji znanej z końcówki PRLu) lub ciąć wydatki (na przykład na edukacje).

Takie zabiegi wywołają niepokój posiadaczy polskiego zadłużenia, z którego duża część jest krótkoterminowa i wymaga ciągłego rolowania. Odmówią oni zakupu kolejnej porcji obligów, wybiorą złotówki, które natychmiast zamienia na walutę i wytransferują. To spowoduje osłabienie złotówki i wzrost kosztów obsługi długu zagranicznego wyrażonego w walutach obcych. Nie dość, że brak kasy na bieżące wydatki budżetowe, to pożyczyć trudno i drogo a obsługa zadłużenia coraz droższa. Dodatkowo UE nam nie pomoże, ratując strefę euro resztkami posiadanych zasobów. Jest to przepis na idealną burzę i co więcej – jest to scenariusz 100 % pewny i nie do uniknięcia.

I w tym miejscu trzeba powrócić do Leppera. Na kogo zagłosują wyborcy w Polsce, gdy zbankrutuje? Na Tuska i jego kolegów pseudoliberałów? Raczej na kogoś nowego, kto obieca, że rozliczy winnych i przywróci czas prosperity, no może trochę kosztem ‘tymczasowego’ ograniczenia ‘części’ wolności politycznej i gospodarczej. Chyba wszyscy się na to zgodzą, nie pojawi się żaden zdrajca życzący ojczyźnie źle? Taki element od razu się będzie ‘tymczasowo’ izolować na jakimś naszym odpowiedniku Guantanamo. Kaczyński wydaje się przy takiej opcji mężem opatrznościowym, dla którego warto rozdać klerowi resztę majątku narodowego i wprowadzić karę 25 lat więzienia za posiadanie prezerwatywy.

Jestem całkowicie pewny, że sytuacja w gospodarce światowej przypomina dwa pędzące na siebie dwa parowozy, z tym że całą sytuację oglądamy klatka po klatce. Wiadomo, że dojdzie do katastrofy i że jest to nieuniknione. Efektem będzie nędza, będąca pożywką dla populizmu. A populizm wiemy czym się kończy – obozami koncentracyjnymi i kopaniem okopów.

Ostatnio zabrało nam 10 lat od początku kryzysu w USA (1929), przez populizm w Niemczech (1933) do wojny w Europie (1939). Kryzys zaczął się w 2008, populizm będziemy mieć w 2012 a czołgami pojeździmy sobie (lub po nas pojeżdżą) w 2018.

Share This Post